Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

4 5 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.porządku, może też poszczęści się tobie z gruzów napowietrznej budowy,którą ja wzniosłam, swoję chatkę zbudować; lecz gdyby to nienastąpiło, gdyby i dla ciebie zabrzmiał surowy głos konieczności, któryucho konającej za nadto wyraźnie pojmuje, wówczas wspomnij namnie, kochana Heleno, i zrezygnuj się tak, jako ja się zrezygnowałam.— Gotową jestem! — zawołała dziewica łkając. —• Niechajmnie pokrzepi pamięć tej chwili, gdybym się wzdragać miała w godziniestanowczej.— Słyszę nadchodzącego: — odpowiedziała Barbara — jeszczejedno mi na tym świecie pozostaje uczynić, jeszcze jednę rzecz mamwykonać, słodką i boleśną. Wszelako przystoi to tej, która niegdyśmatką twoją się nazywała, ażeby bez pieczy nie opuszczała swojejdzieciny i zostawiła jej znak miłości. Oby to, co otrzymasz, pomogłoci do uskutecznienia dzieła, od którego śmierć mnie odwołuje pierwej,nim je uzupełniłam.Kiedy tak mówiła królowa, wszedł na próg Bartholomaeus Sabinus;postąpił zwolna przez pokój ku zegarowi, na którym skazówka ukazywałasiódmą, potem wyciągnął znacząco rękę, i w długim orszakuprzybliżyli się kapłani katedralni, z biskupami Krakowskim i Kujawskimna czele. Z cicha i uroczystym krokiem przybliżyli sięwszyscy do oratoryum królowej i w spokojnej pobożności padli nakolana.Królowa skinęła przyjaźnie na dziewicę i położyła rękę na czolepłaczącej, która odstąpiła potem na bok orszaku duchownych, i uklękładla połączenia z nimi swych modłów.Biskupi przystąpili do łoża: Samuel Maciejowski uczynił ciche zapytaniechorej, a ta dosyć głośno odpowiedziała:— Nie jeszcze, mój ojcze; jeszcze jedno prawo ziemia ma domnie.Wtedy ukazał się człowiek owinięty w ciemny płaszcz; przybliżyłsię chwiejącym krokiem do ło ża; prałaci ustąpili na stronę. Oichemisłowy, ale z zapałem rozmawiała królowa blizko kwadrans z przybyłymna ostatku, który rzucił się na kolana. Tymczasem zdawało się,jakoby jej mowa nie odnosiła żadnego skutku, była bowiem przerywanapojedynczemi wykrzyknieniami pomimowolnej odmowy. Wówczasgłos Barbary stał się czulszym i bardziej błagalnym, a zaprzeczeniaklęczącego rzadziej i ciszej dawały się słyszeć, aż nareszcie zawołałakrólowa :— Dzięki Najwyższemu Stwórcy i tobie, mój kochany m ężu!Potem przybliżyli się znowu biskupi, dla oddania królowej ostatniegodobrodziejstwa kościelnego. I ukończywszy je, na znak archi--dyakona zaśpiewali księża modlitwę za konających.

H IPO LIT BORATYŃSKI. 4 5 5Okryty płaszczem jeszcze bez poruszenia klęczał przed tą, którąmu teraz śmierć wydrzeć miała, i kiedy skazówka posunęła się naósmą godzinę, powstał Zygmunt August i jeszcze raz pochylił się nadnieżyjącą. Potóm, jak wszedł cicho, wysunął się powoli, a dzwonykatedralnego kościoła obwieściły w przeciągłych brzmieniach, że BarbaraRadziwiłłówna już nie żyje.Rozdział XXXVIII.Obrazy pisarza powinny być różnolicie z rzutów światła i cieniówutkane. Jak życie ludzkie, jak radość i smutek szykują się w bezustannejprzemianie, tak niechaj prowradzi czytelnika powieść z szybkościąbłyskawicy tam i napowrót, po stopniach uczucia. Mały jestprzedział od zgiełku radości do jęków boleści: złotem świecące pałaceniedaleko stoją od poziomej chatki przytykającej do ich filarów; a zatemniechaj i czytelnik z okazałych, lubo posępnych gmachów, gdzieumarła królowa, raczy udać się za nami do prostej gospody, podOrłem Krakowskim, w której jaśniejące wiosenne słońce odbija się. nacynowych puharach i na ożywionych twarzach pijących.Już upłynęło pięć dni od śmierci królowej. Zwłoki jej stały naokazałej pościeli wystawione na widok, i wielu mieszkańców stolicy,jedni z uczucia, drudzy z ciekawości przybywali oglądać to smutnei uroczyste widowisko. Wszelako pierwsza ta pobudka zdawała sięprzemagac pomiędzy poczciwymi mieszkańcami stolicy, którzy potem,uczyniwszy przy zbladłych szczątkach tak pięknej i kochanej paniuwagi nad znikomością dóbr ziemskich, poszli pod Krakowskiego Orła,aby, jeżeli można, przy kieliszku mniej smutnemi zajmować się myślami.Nie zbywało jednak i na takich, którzy na czarno pokrytej sali,widzieli tylko leżące zwłoki pięknemi dyamentami przyozdobione, wieleaksamitów, jedwabiów, złota i jasno gorejących świec; ba nawetbyli niektórzy, co życzyli Litwince spokojnej podróży do swojej ojczyznyz całego serca, i złośliwy humor dlatego tylko pod obojętną powierzchownościąukrywali, że nie wypadało tak prędko odzywać sięprzeciw usposobieniu większości.Pomiędzy pierwszymi odznaczał się młody towarzysz, który zapewnemusiał mieć więcej powodów niż drudzy, do rozmyślania nad tąprzemianą losu przy tej okoliczności; bo siedział nie zważając bardzona to, co się działo w około niego, odłączony od drugich w najciemniejszymzakątku gospody. Z całej zawartości stojącego przed nim

4 5 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.porządku, może też poszczęści się tobie z gruzów napowietrznej budowy,którą ja wzniosłam, swoję chatkę zbudować; lecz gdyby to nienastąpiło, gdyby i dla ciebie zabrzmiał surowy głos konieczności, któryucho konającej za nadto wyraźnie pojmuje, wówczas wspomnij namnie, kochana Heleno, i zrezygnuj się tak, jako ja się zrezygnowałam.— Gotową jestem! — zawołała dziewica łkając. —• Niechajmnie pokrzepi pamięć tej chwili, gdybym się wzdragać miała w godziniestanowczej.— Słyszę nadchodzącego: — odpowiedziała Barbara — jeszczejedno mi na tym świecie pozostaje uczynić, jeszcze jednę rzecz mamwykonać, słodką i boleśną. Wszelako przystoi to tej, która niegdyśmatką twoją się nazywała, ażeby bez pieczy nie opuszczała swojejdzieciny i zostawiła jej znak miłości. Oby to, co otrzymasz, pomogłoci do uskutecznienia dzieła, od którego śmierć mnie odwołuje pierwej,nim je uzupełniłam.Kiedy tak mówiła królowa, wszedł na próg Bartholomaeus Sabinus;postąpił zwolna przez pokój ku zegarowi, na którym skazówka ukazywałasiódmą, potem wyciągnął znacząco rękę, i w długim orszakuprzybliżyli się kapłani katedralni, z biskupami Krakowskim i Kujawskimna czele. Z cicha i uroczystym krokiem przybliżyli sięwszyscy do oratoryum królowej i w spokojnej pobożności padli nakolana.Królowa skinęła przyjaźnie na dziewicę i położyła rękę na czolepłaczącej, która odstąpiła potem na bok orszaku duchownych, i uklękładla połączenia z nimi swych modłów.Biskupi przystąpili do łoża: Samuel Maciejowski uczynił ciche zapytaniechorej, a ta dosyć głośno odpowiedziała:— Nie jeszcze, mój ojcze; jeszcze jedno prawo ziemia ma domnie.Wtedy ukazał się człowiek owinięty w ciemny płaszcz; przybliżyłsię chwiejącym krokiem do ło ża; prałaci ustąpili na stronę. Oichemisłowy, ale z zapałem rozmawiała królowa blizko kwadrans z przybyłymna ostatku, który rzucił się na kolana. Tymczasem zdawało się,jakoby jej mowa nie odnosiła żadnego skutku, była bowiem przerywanapojedynczemi wykrzyknieniami pomimowolnej odmowy. Wówczasgłos Barbary stał się czulszym i bardziej błagalnym, a zaprzeczeniaklęczącego rzadziej i ciszej dawały się słyszeć, aż nareszcie zawołałakrólowa :— Dzięki Najwyższemu Stwórcy i tobie, mój kochany m ężu!Potem przybliżyli się znowu biskupi, dla oddania królowej ostatniegodobrodziejstwa kościelnego. I ukończywszy je, na znak archi--dyakona zaśpiewali księża modlitwę za konających.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!