Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
4 5 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.słowie przybywali; bo niestety! w czasie obiadu nie potrzebaby byłotak ścisłej baczności.* **Porzućmy dalszy opis powtarzanych zbrodni: to tylko jest pewna,że jawnie wyrażone podejrzenie króla, na które zrazu potajemnie,a potem głośno całe królestwo zgodziło się, nie było podówczaswsparte takim rodzajem dowodów, któreby go mogły wyzwać do rzuceniaprzeciw swej matce, wdowie sławnego monarchy, okropnśjskargi, a zarazem do podania Polsce i Europie współczesnej i potomójtakiego zgorszenia... Dosyć na tem, że nadzieja jego, iż Barbara wyzdrowieje,znikła powoli, a z początkiem Nowego Eoku przeświadczylisię lekarze, że ich sztuka nie mogła wydrzeć przemożnej śmierci oddawna już przeznaczonego łupu.* **O piątej godzinie po południu dziewiątego Maja 1551 roku, ukazałosię na pokojach wojewodziny Podolskiej poselstwo z zamku ze wskazaniem,że królowa pragnie widzieć Helenę. Matka była obecną, kiedywyprawiony posłaniec sprawował się ze swego zlecenia, i lubo onaaż dotąd uproszone przez córkę pozwolenie udania się do śmiertelniechorej ciągle niechętnie udzielała, nakształt ofiary, jaką zwykła sięprzynosić konieczności; wszelako dzisiaj nadspodziewanie okazała sięochoczą i pochwalała pośpiech, z jakim Helena zabierała się do wypełnieniażądania.Dworzanin na uroczyste zapytanie o zdrowiu jój królewskiej mościodpowiedział milczącem a nader wymownem ściśnieniem ramion.Kiedy zaś dziewica, przerażona tym giestem złowrogim, wylewając potokiłez zarzucała zasłonę, bez której podówczas damy rzadko wychodziłyz domu; Anna Mazowiecka tymczasem wylewała się w dobranychwyrazach, wymowniejszych niż zazwyczaj, zapewniając o swychuczuciach, które tem bardziej zdawała się podnosić, im bardziej odpowiedziwysłanego potwierdzały, że stanpani usprawiedliwiał jej niepokój.Helena Odrowążówna śpiesznym krokiem weszła na zamek, któryniedawno jeszcze brzmiał weselem i jaśniał okazałością biesiad, a terazcicho i posępnie w zapadającym zmierzchu wznosił się przed nią.'Szła przez długie galerye, po których snuły się ochoczo a skwapliwieniegdyś bogato strojne postacie, i gdzie teraz samotne jej kroki odbijałysię o wysokie sklepienia: jeżeli zaś kogo spotkała, co tak jak onaz posępnem obliczem a ze spuszczoną postępował głową, to witano się,nie powiedziawszy i słowa. Przybywszy na przedpokój królowej, uczu
H IPO LIT BORATYŃSKI. 4 5 1ła duszący zapach piżma. Grube kobierce rozprzestrzenione były naposadzce, dla uciszenia odgłosu kroków, a pomimo ciepłej pory roku,ogromne pnie gorzały w szerokich kominach, które wciągały prawienieznośny upał. Wonie mocnych kordyałów stały przy ogniu, słabei niepewne światło rzucającym na zaciemnione pokoje i na osoby, którew ciągłem poruszeniu, unikając atoli najmniejszego szmeru, tam sięprzechadzały.Odźwierny już nie tak głośno, jak niegdyś za dni świetności, alez cicha poszeptując, wymówił nazwisko panny Podolskiej pierwszej pokojowej,która jedną ręką zasłoniła spłakane oczy, wskazując drugą nawewnętrzne drzwi.Helena przestąpiwszy próg, usłyszała cichą rozmowę dwóch, jakzdawało się, mocno wzruszonych osób; rozróżniła słaby głos chorćj,która mówiła prosząc ku drugiemu, a którego postaci w cieniu zapuszczonejkotary z razu rozpoznać nie mogła. Głos męzki rzadko przerywałmówiącej, głos drżący, jakby ten, co nadaremnie usiłuje stłumićnadzwyczajne wzruszenie. Helena chciała już oddalić się z cicha,gdy oko królowej, przyzwyczajone do ciemności, postrzegło ją; szepnęłaku niej, aby pozostała.— Wszakżeśmy już skończyli, zacny mój hetmanie wielki — mówiła,podając powstającemu wyschłą, białą jak śnieg rękę, — a wy,jakoście byli w ciężkiej dobie przyjacielem i ojcem mego kochanegoZygmunta, tak też w najcięższe byliście i moją podporą.— Komu jest dana tak wielka siła, jak mojej królowej — odpowiedziałhrabia z Tarnowa — ten ma lepszą podporę sam w sobie, aniżelita, której ja mogłem udzielić.— Nie podnoście mnie w dumę, szlachetny Janie! i nie sądźcieże mi trudno było wyrzec się tego, co jeszcze niedawno napełniało całąmoję duszę, a wolnym od złudzenia wzrokiem poglądać na to, co tylkozbliżająca się śmierć mogła mi w prawdziwem świetle ukazać.— Jest to światło niebieskie, które już z tamtej strony grobu padana ciebie, królowo. Tak, najjaśniejsza p an i! już i mnie od niejakiegośczasu zdało się być koniecznem to, co sama za konieczne uznajesz,i wyznam szczerze, iż przyszedłem w zamiarze, ażeby odpieraćzarzuty, których się ze strony waszej królewskiej mości obawiałem,oraz prosić, ażebyś raczyła zostawić dla kraju, któremu przez tak krótkiczas byłaś matką, pamiątkę po sobie w rozczulającym blasku rezygnacyi.Wszelako panna Podolska, która niejednę cnotę ma wspólnąze swoją najjaśniejszą przyjaciółką, może tego słuchać; zawstydzaszmnie najjaśniejsza pani. Ja w mojej królowej widziałem tylko jejpłeć; i mniemałem, że mi przyjdzie zbijać jej słabość. Dosyć byłowymówić jeden wyraz, jedno imię, jednę skargę, aby powziąć wyobrażenie,w jakiem usposobieniu żegna ten świat królowa Polska: czy29*
- Page 404 and 405: 400 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— 0 !
- Page 406 and 407: 4 0 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.miosł
- Page 408 and 409: 4 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.I po k
- Page 410 and 411: 406 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.sobioną
- Page 412 and 413: 4 0 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.w koma
- Page 414 and 415: 4 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.się z
- Page 416 and 417: 4 1 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wedłu
- Page 418 and 419: 4 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ziemi
- Page 420 and 421: 4 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.odrzuc
- Page 422 and 423: 4 1 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dnej n
- Page 424 and 425: 4 2 0 ALEKS ANDEK BRONIKOWSKI.klejn
- Page 426 and 427: 4 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.daleko
- Page 428 and 429: 4 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jak mo
- Page 430 and 431: 4 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.R o z
- Page 432 and 433: 4 2 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.bną b
- Page 434 and 435: 4 3 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.otoczo
- Page 436 and 437: 4 3 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rozkaz
- Page 438 and 439: 434 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Słudzy
- Page 440 and 441: 486 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Dotąd m
- Page 442 and 443: 438 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— I u
- Page 444 and 445: 4 4 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.stoimy
- Page 446 and 447: 4 4 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— No
- Page 448 and 449: 4 4 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Je
- Page 450 and 451: 4 4 6 ALEKSANDER BRONIKOW SKI,wierz
- Page 452 and 453: 4 4 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.* **
- Page 456 and 457: 4 5 2 ALEKS ANDER BRONIKOWSKI.z ża
- Page 458 and 459: 4 5 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.porzą
- Page 460 and 461: 4 5 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dzbank
- Page 462 and 463: 4 5 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mówi
- Page 464 and 465: 4 6 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.strę
- Page 466 and 467: 462 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Za p
- Page 468 and 469: 4 6 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.datych
- Page 470 and 471: 4 6 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tegoż
- Page 472 and 473: 4 6 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,— I
- Page 474 and 475: 4 7 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.kiej n
- Page 476 and 477: 4 7 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Cz
- Page 478 and 479: 4 7 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.poglą
- Page 480 and 481: 4 7 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Dz
- Page 482 and 483: 4 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.odnie
- Page 484 and 485: 4 8 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wdowa
- Page 486 and 487: 4 8 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wienie
- Page 488 and 489: 4 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ztąd
- Page 490 and 491: 4 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i zaws
- Page 492 and 493: 4 8 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Rozdzi
- Page 494 and 495: 490 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dniu tyl
- Page 496 and 497: 4 9 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.brzeż
- Page 498 and 499: 4 9 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Ha
- Page 500 and 501: 4 9 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.zwodzo
- Page 502 and 503: 4 9 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ty kie
4 5 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.słowie przybywali; bo niestety! w czasie obiadu nie potrzebaby byłotak ścisłej baczności.* **Porzućmy dalszy opis powtarzanych zbrodni: to tylko jest pewna,że jawnie wyrażone podejrzenie króla, na które zrazu potajemnie,a potem głośno całe królestwo zgodziło się, nie było podówczaswsparte takim rodzajem dowodów, któreby go mogły wyzwać do rzuceniaprzeciw swej matce, wdowie sławnego monarchy, okropnśjskargi, a zarazem do podania Polsce i Europie współczesnej i potomójtakiego zgorszenia... Dosyć na tem, że nadzieja jego, iż Barbara wyzdrowieje,znikła powoli, a z początkiem Nowego Eoku przeświadczylisię lekarze, że ich sztuka nie mogła wydrzeć przemożnej śmierci oddawna już przeznaczonego łupu.* **O piątej godzinie po południu dziewiątego Maja 1551 roku, ukazałosię na pokojach wojewodziny Podolskiej poselstwo z zamku ze wskazaniem,że królowa pragnie widzieć Helenę. Matka była obecną, kiedywyprawiony posłaniec sprawował się ze swego zlecenia, i lubo onaaż dotąd uproszone przez córkę pozwolenie udania się do śmiertelniechorej ciągle niechętnie udzielała, nakształt ofiary, jaką zwykła sięprzynosić konieczności; wszelako dzisiaj nadspodziewanie okazała sięochoczą i pochwalała pośpiech, z jakim Helena zabierała się do wypełnieniażądania.Dworzanin na uroczyste zapytanie o zdrowiu jój królewskiej mościodpowiedział milczącem a nader wymownem ściśnieniem ramion.Kiedy zaś dziewica, przerażona tym giestem złowrogim, wylewając potokiłez zarzucała zasłonę, bez której podówczas damy rzadko wychodziłyz domu; Anna Mazowiecka tymczasem wylewała się w dobranychwyrazach, wymowniejszych niż zazwyczaj, zapewniając o swychuczuciach, które tem bardziej zdawała się podnosić, im bardziej odpowiedziwysłanego potwierdzały, że stanpani usprawiedliwiał jej niepokój.Helena Odrowążówna śpiesznym krokiem weszła na zamek, któryniedawno jeszcze brzmiał weselem i jaśniał okazałością biesiad, a terazcicho i posępnie w zapadającym zmierzchu wznosił się przed nią.'Szła przez długie galerye, po których snuły się ochoczo a skwapliwieniegdyś bogato strojne postacie, i gdzie teraz samotne jej kroki odbijałysię o wysokie sklepienia: jeżeli zaś kogo spotkała, co tak jak onaz posępnem obliczem a ze spuszczoną postępował głową, to witano się,nie powiedziawszy i słowa. Przybywszy na przedpokój królowej, uczu