12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

4 4 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Jedenaście — zabrzmiało znowu ponurym głosem i potem dalej— no, już koniec! weźcie to sobie i na zdrowie, bo ja dziękuję zanapój.A wtedy ukazała się z piwnicy sucha, drżąca a blada, i jak gdybymrozem zsiniała ręka, i strzepnęła palcami, jakby dla ujęcia czegoś.— Ech! jak bierzecie? rozlejecie jeszcze. No! prędzej! prędzej,nim tamten puści pazia! Słyszycie, jak trąbią? — mówił stojący wyżej,i obrócił się, chcąc mu podać to, na co oczekiwał; gdy wtem Stanisławpoznał, że to jest puhar królowej.Jednym skokiem stanął na środku pokoju naprzeciw drzwi od piwnicy,w których natychmiast znikła ukazująca się ręka, i nagle przejęty zimnem,jakie ztamtąd powiewało, zapytał jąkając się, ale odważnie ponurejpostaci starca, która słabo oświecona niewielkiem światłem izbypoglądała nań jaskrawemi, zagniewanemi oczami.— Co wy tu robicie z tym puharem, wy służalcy grzechu!•— I po cóż cię tu ta twoja zła gwiazda prowadzi, synu nieszczęścia?— odpowiedział mu stary. — Czego tu szukasz?A wtedy młodzieniec zaw ołał:— To jest puhar mojej królowej, który trzymasz w ręku; oddaj migo natychmiast, albo lękaj się mojej szabli.Stanisław coraz głośniej mówił, a ostatnie jego wyrazy zabrzmiałypo całym'gmachu: a wtenczas ozwał się stary, zgrzytając zębamii z urągowiskiem:— Ciebie lękać się, chłopcze ?I kiedy pewną dłonią postawił puhar na ziemi, drugą ręką z olbrzymiąsiłą pochwycił pazia i przycisnął do siebie.Nadaremnie Stanisław chciał użyć oręża, nadaremnie zwijał siępod gwałtowną dłonią osiwiałego złoczyńcy, wymawiał wyrazy groźbyi jęczał boleśnie z przytłoczonych piersi; a wtedy błysnął obosiecznynóż w ręku Neapolitańczyka i zniknął aż po rękojeść pod kształtnieułożonym kołnierzem pazia; jęk zgasł w cichym odgłosie, czerwonośćgniewu i przerażenia zamieniła się na licach w bladość śmiertelną.Tylko poszepnął zaledwie dosłyszanym głosem:— To drugi ra z ! — bądź zdrów, kochany Hipciu! bądź zdrowaBarbaro!Potem obumarło wierne oko biednego Stasia, a delikatne członkiobwisły bez poruszenia śmiertelnym ciężarem żelaza w trzymającej gomorderczej pięści. A on pochylił się ku oniemiałemu i poszepnął mudo ucha:— Podobno nazywasz się Lacki: idź więc, a kiedy spotkasz sięz ojcem, to powiedz mu, że i ty poznałeśHassana, chociaż w pół wiekupóźniej od niego.A tam na dole w piwnicy zajęczał odgłos:

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!