12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

4 3 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rozkazy marszałków domu i piwniczych, tudzież zwięzłe odpowiedzizwijających się służalców.Jeden jednakowoż z przytomnych, który na lewym policzku miałbliznę, jak gdyby od mocnego uderzenia szabli, głośniejszym był niżdrudzy; już wielekroć usiłował on wejść w rozmowę z młodym Lackim.Ale gdy ten żadnego upodobania nie znajdował w prostackiempostępowaniu całkiem nieznajomego sobie człowieka, i częścią zajętyswoim obowiązkiem, który dzisiaj więcej niż kiedy mógł mu zdawaćsię ważnym, częścią rozgniewany jego gburowatem obejściem,zbył go krótko a dumnie. Wtedy dworzanin obrócił się ze wszelkieminiewczesnemi żartami ku drugim, z którymi również mało mu siępowiodło, bo wszędzie dawano mu odpowiedź, że tylko próżnuje i zawadzainnym, którzy nie mogą tak jak on próżnować. I w rzeczy samejon tylko jeden zdawał się być samą ciekawością czy natręctwemsprowadzony do kredensu, tak iż zaczęto pytać się nawzajem,coby to był i czegoby chciał ten nieokrzesany pachołek?Wtem marszałek wielki z sali jadalnej wszedł do kredensu, jakotroskliwy gospodarz, aby jeszcze raz rzucić wejrzenie na porządek bufetowy;bo właśnie co najjaśniejsze osoby powróciły z przechadzkii stół był już zastawiony.Zjawienie się surowego Piotra Kmity niezbyt zdawało się na rękęwspomnionemu krzykale; zamilkł natychmiast, karmazynowy jego rumieniecprzemienił się nagle wr żółtawą bladość, obejrzał się w okołosiebie, jak gdyby miał ochotę bez pożegnania odejść, jak niezaproszonyprzyszedł; ale widząc zastąpione wnijścia, zdawał się chciećukryć w kole paziów, którzy dumni urodzeniem i ukształceniem swojem,oddzielili się od reszty służby i stanowili niejako osobne państwow państwie. Wszelako dostojna młodzież wcale zapewne nie myślałaprzyjąć pomiędzy siebie tak różnorodnego członka, i jeden z ich liczbytak go mocno popchnął, że ten potoczył się kilka kroków i właśnie kutemu, którego zdawało się, że chciał uniknąć.Zaledwie marszałek wielki rzucił okiem na tego, co tak nieprzyzwoicieku niemu się zbliżył; natychmiast, płomień gniewu wybuchnąłna jego obliczu: porwał prawą ręką za szablę, jak gdyby chciał natychmiastw najobszerniejszem znaczeniu użyć prawa właściwego panudomu. Na pół odwrócony i przyczajouy jak zając, który słyszy nadsobą szelest skrzydeł orlich, stał on drżący, jak gdyby żegnał się z dusząi z ciałem; ale ręka marszałka wielkiego zsunęła się po głownioręża, którego zapewne nie chciał plugawić na tak nizkim przedmiocie,i zawołał ozięble na swoich pachołkowi— Bierzcie tego hultaja! Ja mu już kiedyś raz przyrzekłem pewnąrzecz, a teraz on sam przychodzi na oczy przypominać tę obietnicę.To też jutro rano zobaczy, że Kmita umiś dotrzymywać słowa. Tym-

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!