Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

4 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.daleko później zniknęły ztamtąd), a potem rozpoczął się bankiet królewski.Tymczasem po ulicach tłumy ludu pokrzykując radośnie,cisnęły się w około pieczonych wołów, oraz wina, miodu i wódki,tryskających w strumieniach i w beczkach, które bez szafunku imoddano.Niech nam wolno będzie opuścić obraz tej uczty, i tę tylko zrobićuwagę, że po kosztownój biesiadzie i po tańcu pochodniowym, którywłaśnie w tym dniu hucznie się odbywał, król Zygmunt w obecnościzgromadzonego dworu, swoję jaśnie wielmożną, a szczególniśj sobiem iłą krewną, pannę Helenę, wojewodziankę Podolską, i jaśnie wielmożnego,zacnego pana Hipolita Boratyńskiego, starostę Samborskiego,ogłosił za narzeczonych i oświadczył, że formalne ich zaręczyny poniewielu' dniach nastąpią, skoro tylko jaśnie oświecona matka oblubienicyozdrowieje po słabości, która ją na nieszczęście w tym dniu pełnymradości napadła. Dodamy, że niektórzy, a pomiędzy niemi hetmanwielki koronny i kasztelan Bełzki, wynurzyli powinszowania naszemuprzyjacielowi Hipolitowi w krótkich, ale uprzejmych wyrazach,a reszta zgromadzenia nie omieszkała złożyć życzeń obojgu narzeczonym,a te życzenia były tśm wymowniejsze, że chodziły wieści, iżoblubienicy przeznaczone zostało księztwo Zatorskie, uposażenie godnezaiste wnuczki Piastów, a oblubieniec miał otrzymać dostojeństwochorążego koronnego.Oprócz tego należałoby powiedziść, że nader prędko oddano sprawiedliwośćzupełną wdziękom, cnotom i innym pięknym przymiotomnowej królowej, że nawet jej dawni a uporczywi przeciwnicy nie moglioprzeć się nagłemu napadowi podziwienia, jakiego dawniej niemożna było dostrzedz i śladu, gdy tam nawet, gdzie nie była obecną,rozszerzali się w głośnych pochwałach i nazywali siebie względemniej najgorliwszymi czcicielami i dozgonnymi, a najpoddanniejszymisługami. Sam nawet wojewoda krakowski złożył swoję dumę i posępnyhumor, i zdawał się być uszczęśliwiony przyrzeczeniem, jakiekról uczynił mu na jego pokorne prośby, aby dozwolił, by zaręczynydostojnej panny Podolskiej z bratem szanownego kasztelana Bełzkiego,którego zasługi położone dla ojczyzny teraz dopiero wsławią panaPiotra, obchodzone były na zamku Wiśnickim, i ażeby ten jegoszezupły dom z tego powodu uczczony został wysoką obecnością Ichkrólewskich mości.Hipolit, upojony świetnemi scenami, które w tym dniu nieprzerwanąkoleją po sobie następowały, i jeszcze milszemi uczuciami; Hipolit,ulubieniec szczęścia i miłości, późno już po północy powrócił doswego pokoju. Właśnie co tylko przy pomocy sługi zrzucił świetnądworską szatę, jaka przyszłemu zięciowi księżniczki Mazowieckiej,któremu wielkie bogactwa i znaczne dostojeństwa zapewnione były,

HIPOLIT BORATYŃSKI. 4 2 3przystała, i zabierał się pozostałe jeszcze nocne godziny, jeżeli nieprzespać na łożu, to przynajmniej w pośród zachwycających o b ra z ó wprzyszłości przemarzyć, gdy oto krewny jego Stanisław Lacki wszedłdo pokoju.Służba i etykieta nie dozwoliły paziowi na świetnych królewskichpokojach przyłączyć się do orszaku znakomitych i dostojnych osób, któretam otoczyły starostę Samborskiego, życząc mu szczęścia; przyszedłzatem, chcąc bez przeszkody użyć prawa pokrewieństwa i zapewnićHipcia o swojej radości, jaka zbyt czułe serce młodzieńca głęboko napełniała.Zdawało się, że był mocno wzruszony i objawiał swą radośćwprawdzie dawnym zwyczajem w skokach i uściśnieniach, jednakowożpowiedziałbyś, że to już mu nie jest tak do twarzy, i że jakaśsmutna chmurka unosiła się we wzroku jaśniejącym weselem.— Otóż teraz wszystko pięknie i dobrze — zawołał, biorąc zarękę krewnego — i lepiój, daleko lepiej stało się, aniżeli można byłosię spodziewać. Ktoby to był wtedy, kiedyśmy w kościele Iwanowickimzobaczyli kochaną Helenę z jej marzącą matką, która zaledwiedozwoliła ci kilka słów z córką pomówić, ktoby mówię wtenczas mógłpomyśleć, że też ci ona musi ją oddać. Ktoby był spodziewał się, żemój Hipcio w tak krótkim czasie stanie się potężnym i bogatym panem,i że stary mrukliwy marszałek wielki będzie sobie uważał zazaszczyt a radość, jeżeli młodemu szlachcicowi, którego podtenczasodźwierni jego odedrzwi pomieszkania oddalali, będzie mógł zaręczynyna swoim pięknym zamku Wiśnickim wyprawić!— W rzeczy samej, Stasiu mój — odpowiedział Boratyński — losmój wcale inaczej ukształcił się, aniżeli można się było spodziewaćprzed ośmnastą miesiącami, a nawet i później jeszcze; bo kiedyśmy razemwjechali na zamek Wileński, to niezbyt osobliwie było koło mnie,a nawet i wtenczas nie tak szło, kiedyśmy w przeszłym roku z Janowcado Krakowa jechali. Pamiętasz, że ty tego dnia byłeś smutnyi miałeś jakieś przeczucia; ale patrzaj, wszak to się nie zjiściło, a naweti wróżby się nie zjiściły, które jaszczurczy odgłos tej czarownicy namczynił, a które i ciebie, b a ! i mnie także tyle nabawiły trwogi.— Nie wspominaj o tóm—mówił Stanisław, którego wesoły uśmiechzamienił się prędko na posępne zamyślenie. — Wprawdzieć jesteś dzisiajszczęśliwy i wesół; słońce, które dla ciebie weszło, spędza wszystkieposępne chmury i możesz naśmiewać się ze złej wróżby, którawcale nie sprawdziła się na tobie; ale co ze mną, to wcale jest co innego.Żadna jeszcze radość nie stanęła dotąd pomiędzy mną a owemwspomnieniem, które ja jeszcze zbyt ciążące czuję na sercu; i zdaniemmojem niedobrze ten czyni, kto wyzywa nieszczęście, które, jak mi nierazpowiadano, nader ma ostry słuch.— I jakże te młodzieńcze usta mogą tak smutne wyrazy wymawiać?

HIPOLIT BORATYŃSKI. 4 2 3przystała, i zabierał się pozostałe jeszcze nocne godziny, jeżeli nieprzespać na łożu, to przynajmniej w pośród zachwycających o b ra z ó wprzyszłości przemarzyć, gdy oto krewny jego Stanisław Lacki wszedłdo pokoju.Służba i etykieta nie dozwoliły paziowi na świetnych królewskichpokojach przyłączyć się do orszaku znakomitych i dostojnych osób, któretam otoczyły starostę Samborskiego, życząc mu szczęścia; przyszedłzatem, chcąc bez przeszkody użyć prawa pokrewieństwa i zapewnićHipcia o swojej radości, jaka zbyt czułe serce młodzieńca głęboko napełniała.Zdawało się, że był mocno wzruszony i objawiał swą radośćwprawdzie dawnym zwyczajem w skokach i uściśnieniach, jednakowożpowiedziałbyś, że to już mu nie jest tak do twarzy, i że jakaśsmutna chmurka unosiła się we wzroku jaśniejącym weselem.— Otóż teraz wszystko pięknie i dobrze — zawołał, biorąc zarękę krewnego — i lepiój, daleko lepiej stało się, aniżeli można byłosię spodziewać. Ktoby to był wtedy, kiedyśmy w kościele Iwanowickimzobaczyli kochaną Helenę z jej marzącą matką, która zaledwiedozwoliła ci kilka słów z córką pomówić, ktoby mówię wtenczas mógłpomyśleć, że też ci ona musi ją oddać. Ktoby był spodziewał się, żemój Hipcio w tak krótkim czasie stanie się potężnym i bogatym panem,i że stary mrukliwy marszałek wielki będzie sobie uważał zazaszczyt a radość, jeżeli młodemu szlachcicowi, którego podtenczasodźwierni jego odedrzwi pomieszkania oddalali, będzie mógł zaręczynyna swoim pięknym zamku Wiśnickim wyprawić!— W rzeczy samej, Stasiu mój — odpowiedział Boratyński — losmój wcale inaczej ukształcił się, aniżeli można się było spodziewaćprzed ośmnastą miesiącami, a nawet i później jeszcze; bo kiedyśmy razemwjechali na zamek Wileński, to niezbyt osobliwie było koło mnie,a nawet i wtenczas nie tak szło, kiedyśmy w przeszłym roku z Janowcado Krakowa jechali. Pamiętasz, że ty tego dnia byłeś smutnyi miałeś jakieś przeczucia; ale patrzaj, wszak to się nie zjiściło, a naweti wróżby się nie zjiściły, które jaszczurczy odgłos tej czarownicy namczynił, a które i ciebie, b a ! i mnie także tyle nabawiły trwogi.— Nie wspominaj o tóm—mówił Stanisław, którego wesoły uśmiechzamienił się prędko na posępne zamyślenie. — Wprawdzieć jesteś dzisiajszczęśliwy i wesół; słońce, które dla ciebie weszło, spędza wszystkieposępne chmury i możesz naśmiewać się ze złej wróżby, którawcale nie sprawdziła się na tobie; ale co ze mną, to wcale jest co innego.Żadna jeszcze radość nie stanęła dotąd pomiędzy mną a owemwspomnieniem, które ja jeszcze zbyt ciążące czuję na sercu; i zdaniemmojem niedobrze ten czyni, kto wyzywa nieszczęście, które, jak mi nierazpowiadano, nader ma ostry słuch.— I jakże te młodzieńcze usta mogą tak smutne wyrazy wymawiać?

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!