12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

HIPOLIT BORATYŃSKI. 4 0 3wanie wystąpiła na jaw. W tych to, mówiono, ozdobnych komnatach,pod temi malowniczemi gruppami drzew, nie tylko Komuś, alenawet uśmiechająca się Lawerna przemieszkiwały. A teraz ten czaszabawy przeminął, ucichli weseli bogowie, ustępując miejsca smutnymbogom i ich orszakowi, do którego należy ponura troska, zawód, a naweti żal, które lubo rzadko, ale tem straszniej wstępują w komnatymożnych.Milcząc i niewidomie otaczały teraz te widma królową bez czucia.Poglądała ona na zieloną pustynię, ucho jej nie przyjmowało szmerugałęzi, mruczenia strumieni i śpiewu mieszkańców leśnych, ale niechętniea bezprzestannie przysłuchiwało się hukowi dział, który ponuro,w wymierzonych przestankach, z dalekiej odległości dochodził;przysłuchiwało się odgłosowi dzwonów, który niekiedy na skrzydłachwiatru dolatał. Bo dzisiaj był to dzień, w którym niechętna rękaprymasa Dzierzgowskiego wkładała koronę na głowę Barbary Badziwiłłównej,i może również niechętni książęta Pomorski i Pruski,Elektor Brandeburgski, który jako krewny tego ostatniego po kądzieli,dotykał chorągwi lennej, zginali kolano przed zwierzchnikiemswoim, Zygmuntem Augustem.Udana słabość, którą bez żadnego zarzutu przyjęto, wytłómaczyłanieobecność wdowy Zygmunta Starego na uroczystości, poświęconejna tryumf nienawistnej synowej. O wczesnym poranku usunęła się onaprzed zgiełkiem, któremu przecież teraz, jak gdyby sama z sobą niezgodna,z natężoną przysłuchiwała się uwagą. Starościna Falczewskakiedy niekiedy otwierała zcicha drzwi i również cichemi krokamiwchodziła, pytając, jak się ma pani, której zwyczajna spokojnośó dniadzisiejszego nadzwyczajnie była wstrząśnioną, i która nieraz podnosiłaprzed powiernicą zasłonę, jaką przed okiem drugich tajemne uczuciaswe zakrywała.Już po wielokroć Starościna weszła tym sposobem i oddaliła się,widząc że królowa chce pozostać samotnie, kiedy nareszcie Bona postrzegłajej obecność i zapytała zcicha, obracając się ku n iej:— Czy nikt jeszcze nie przyszedł?— Stara jest tam już od pół godziny, najjaśniejsza pani — odpowiedziaładama dworska układnym tonem.— Tak spodziewam się — rzekła Bona z lekkim uśmiechem. —Jeżeli zemsta i duma są potężnemi sprężynami, to przecież nie ustępująchciwości złota, gdy idzie o pośpiech.— Już się tam skończyło — mówiła pani Palczewska dalej jeszczelękliwszym głosem.Królowa przerwała jej nagle niechętnem zapytaniem:— Co się skończyło? Kto was o to pytał?— Skończyła się, mówię, służba Boża, a teraz są na rynku.21.;*

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!