12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

H IPO LIT BORATYŃSKI. 375dy; wszelako jeszcze niejednego z nich oręż dzielnego Litwina śmiertelniedogonił, a posłane za niemi kule nawet w ciemności krzakównie chybiły celu.Jeszcze drżąca z przerażenia pani starała się, przy pomocy Teofiliotrzeźwić Łucyę Ostrorożankę i przynieść pomoc blednącemu i chwiejącemusię obrońcy, wspierając go; jeszcze gniewliwy okrzyk żołnierzyz gwardyi przybocznej i wycie ranionych rozlegało się, gdy wieledam i mężczyzn prędkim krokiem weszło na ten plac. Jedna z pierwszych,która na czarnej wdowiej zasłonie miała błyszczącą koronę,wystąpiła prędko naprzód, obejrzała się w około i m ówiła:— Wszak to tu było? wszak to ztąd dawał się słyszeć hałas?— Zdaje się — odpowiedział Piotr Kmita, co niewiadomo jakimsposobem i dlaczego oddalił się z orszaku, który sam narzucił królowi,i przyłączył się do królewskiej matki.—Zdaje się, że tu coś było gorąco;bo nawet i zabici i ranieni okrywają pole!To mówiąc, skinął na towarzyszów', i ci, którzy w walce już odebralinagrodę zbrodni uniesieni zostali na stronę z pośpiechem, którąkazał domniemywać się, że ich obecność była konieczną i potrzebną.Tymczasem Bona przybliżyła się do milczącej gromady, po za którązwycięzki orszak w prędko sprawionym stał szyku, i obróciwszy siędo niewiasty w brunatnej sukni, jak gdyby tylko jej samej, to co zaszłonależało przypisać, zapytała z wyrazem szyderstwa i gniewu, którepo długim przymusie niby radowały się, że znalazły sposobność pozwalającąim wybuchnąć.— Co ty za jedna jesteś, dziewko, której rozpustna nocna włóczęgadaje powód do dzikich swarów i do znieważającej majestat bitwyorężnej w domu królewskim ?Ale ta, której urągano się, milczała i ciągle pozostawała schylonaponad dziewicą omdlałą, a właśnie teraz odzyskującą zmysły, i nacierałajej skronie spirytusem, który Teofila podała. Tylko pomiędzyLitwinami dało się słyszeć niechętne szemranie, i lekki szczęk orężów,jak gdyby wojownicy niecierpliwie ścisnęli się bliżej.— A któż wy jesteście — mówiła dumnie Medyolanka do nich:— co z zakazanym orężem naruszacie spokojność króla, zuchwalstwemwartem kary śmierci?Na to odpowiedział dowódca: —• Jesteśmy Litwini, królowo!i wcale na naszem miejscu, bo należymy do wielko-książęcej gwardyiprzybocznej króla. Ale kto taki jest ta, na którą tak ostro powstajecie,o to możecie jej samej zapytać!Powtórnie wdowa Zygmunta Starego rzuciła nieprzyjazne wejrzeniena kształtną kibić tej, która na pół klęcząc przed nią, zdawała sięaapominae o wszystkiem, zajęta troskliwem staraniem około zranionegomłodzieńca i omdlałej dziewicy, i mówiła z gorzkim uśmiechem:

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!