Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
3 7 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.na jednem miejscu, według wszelkiego podobieństwa, skutek raczejzmowy aniżeli przypadku, napełniło damy przestrachem. Pani rzuciłasię spiesznie do ucieczki, a Łucya, wydawszy stłumiony okrzyk,omdlała.Wówczas zatrzymała się pani, i kiedy razem ze sługą usiłowałybezprzytomną podnieść z ziemi, nieznajomi, widocznie w gwałtownymzamiarze, ale ciągle jeszcze nic nie mówiąc, zaczęli otaczać je; a wtedyz pomiędzy krzewiny, z podniesioną do góry szablą, wyskoczył wysmukłymłodzieniec i pośpieszył na obronę przelękłych.— Precz, precz! — szepnął do niego Wacław — nie mięszajciesię do rzeczy, któro się was nie tyczą, młodzieńcze, i nie przeszkadzajciezacnym chłopcom, co w dzień uroczystości królewskiej chcąsobie pohulać z pięknemi dziewczętami!Odpowiedź młodzieńca, lubo niegłośna, była przecież dobitną; bopisarz od tęgiego razu pod oczy, potoczył się na stronę, i tym sposobemodniósł spodziewaną nagrodę, a w miejsce odurzającego winnegonapoju, którego tak łaknął, otrzymał tylko odurzające cięcie,które go powaliło o ziemię. Cała tłuszcza widocznie tem rozdrażniona,lubo ciągle jeszcze w milczeniu pozostająca, tłoczyła sięcoraz bardziej wr około zbladłej pani, trzymającej omdlałą przyjaciółkęna ręku; a tymczasem napraw o i na lewo polaty wała szablapazia, i niejeden podzielił los towarzysza. Ale wnet tu i owdziezabłysnęły sztylety, jedyny oręż,, jaki ci ludzie zdawali się nosić,a bohaterskie poświęcenie się młodzieniec byłby niewątpliwie zapieczętowałśmiercią, bez odwrócenia nieuniknionego na pozór losu, jakizagrażał jego protegowanym, gdyby Teofila, córka Kaspra Gierzanka,nie była zdobjrła się na to, co najwłaściwszym zdawało się w tejchwili. Szczęściem, że coraz bardziej ściskające się koło nie zamknęłojej wyścia: korzystając zatem z wolności, jęła biedź ku mostowi, głośnoi przeraźliwie wzywając pomocy. Jakoż wkrótce, w niewielkiejodległości odpowiedziało wiele głosów i posłyszano kroki śpieszącychludzi. Tymczasem paź Stanisław' Lacki z podwyższonem, lata i siłyprzechodzącern natężeniem, ciągle jeszcze bronił niewiasty przeciwnieprzyjaciołom, i zaczął krzyczeć, nadając swemu donośnemu, dziecięcemugłosowi jaką tylko mógł siłę :— Dc m nie! do mnie, dzielni mężowie! Do mnie na ratunekpani, przeciw łotrom i najemnym mordercom !I udało mu się, chociaż mu już z wielu ran krew płynęła, zachowaćkobiety nietknięte, gdy oto oddział Litwinów, opatrzonych w pistoletyi szable, nadbiegł z głośnym okrzykiem.Wkrótce tedy wprawieni do boju i dobrze uzbrojeni żołnierze odparlispłoszonych najemników. Wacław już dawno szukał bezpieczeństwaw ucieczce; jego towarzysze także zaczęli ruszać w jego śla
H IPO LIT BORATYŃSKI. 375dy; wszelako jeszcze niejednego z nich oręż dzielnego Litwina śmiertelniedogonił, a posłane za niemi kule nawet w ciemności krzakównie chybiły celu.Jeszcze drżąca z przerażenia pani starała się, przy pomocy Teofiliotrzeźwić Łucyę Ostrorożankę i przynieść pomoc blednącemu i chwiejącemusię obrońcy, wspierając go; jeszcze gniewliwy okrzyk żołnierzyz gwardyi przybocznej i wycie ranionych rozlegało się, gdy wieledam i mężczyzn prędkim krokiem weszło na ten plac. Jedna z pierwszych,która na czarnej wdowiej zasłonie miała błyszczącą koronę,wystąpiła prędko naprzód, obejrzała się w około i m ówiła:— Wszak to tu było? wszak to ztąd dawał się słyszeć hałas?— Zdaje się — odpowiedział Piotr Kmita, co niewiadomo jakimsposobem i dlaczego oddalił się z orszaku, który sam narzucił królowi,i przyłączył się do królewskiej matki.—Zdaje się, że tu coś było gorąco;bo nawet i zabici i ranieni okrywają pole!To mówiąc, skinął na towarzyszów', i ci, którzy w walce już odebralinagrodę zbrodni uniesieni zostali na stronę z pośpiechem, którąkazał domniemywać się, że ich obecność była konieczną i potrzebną.Tymczasem Bona przybliżyła się do milczącej gromady, po za którązwycięzki orszak w prędko sprawionym stał szyku, i obróciwszy siędo niewiasty w brunatnej sukni, jak gdyby tylko jej samej, to co zaszłonależało przypisać, zapytała z wyrazem szyderstwa i gniewu, którepo długim przymusie niby radowały się, że znalazły sposobność pozwalającąim wybuchnąć.— Co ty za jedna jesteś, dziewko, której rozpustna nocna włóczęgadaje powód do dzikich swarów i do znieważającej majestat bitwyorężnej w domu królewskim ?Ale ta, której urągano się, milczała i ciągle pozostawała schylonaponad dziewicą omdlałą, a właśnie teraz odzyskującą zmysły, i nacierałajej skronie spirytusem, który Teofila podała. Tylko pomiędzyLitwinami dało się słyszeć niechętne szemranie, i lekki szczęk orężów,jak gdyby wojownicy niecierpliwie ścisnęli się bliżej.— A któż wy jesteście — mówiła dumnie Medyolanka do nich:— co z zakazanym orężem naruszacie spokojność króla, zuchwalstwemwartem kary śmierci?Na to odpowiedział dowódca: —• Jesteśmy Litwini, królowo!i wcale na naszem miejscu, bo należymy do wielko-książęcej gwardyiprzybocznej króla. Ale kto taki jest ta, na którą tak ostro powstajecie,o to możecie jej samej zapytać!Powtórnie wdowa Zygmunta Starego rzuciła nieprzyjazne wejrzeniena kształtną kibić tej, która na pół klęcząc przed nią, zdawała sięaapominae o wszystkiem, zajęta troskliwem staraniem około zranionegomłodzieńca i omdlałej dziewicy, i mówiła z gorzkim uśmiechem:
- Page 328 and 329: 3 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.umysł
- Page 330 and 331: 3 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.a jeż
- Page 332 and 333: 8 2 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ty otw
- Page 334 and 335: 330 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Na to od
- Page 336 and 337: 3 3 2 ALEKSANDER BKONIKOW8KI.wienie
- Page 338 and 339: 3 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wami,
- Page 340 and 341: 886 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.daje, to
- Page 342 and 343: 3 3 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Nakoni
- Page 344 and 345: 840 ALEKSANDER BRONIROW 8KL— Owsz
- Page 346 and 347: 3 4 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,gu odp
- Page 348 and 349: 3 4 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Helena
- Page 350 and 351: 3 4 6 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.młod
- Page 352 and 353: 8 4 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.chany
- Page 354 and 355: 8 5 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.kawał
- Page 356 and 357: 8 5 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,— Mo
- Page 358 and 359: 3 5 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Rozdzi
- Page 360 and 361: 3 5 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.to zda
- Page 362 and 363: 3 5 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wieie
- Page 364 and 365: 860 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Co t
- Page 366 and 367: 863 ALEKSANDER BRONIKOWSKI..czyi' s
- Page 368 and 369: 3 6 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.piają
- Page 370 and 371: 3 6 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i pana
- Page 372 and 373: S68ALEKSANDER BRONIKOWSKI.osiadły.
- Page 374 and 375: 3 7 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.u sto
- Page 376 and 377: 372 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.I w rzec
- Page 380 and 381: 3 7 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— No
- Page 382 and 383: 3 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.domu?
- Page 384 and 385: 3 8 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wiązk
- Page 386 and 387: 882 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.córki k
- Page 388 and 389: SS4ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dostrzeg
- Page 390 and 391: 8 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rozci
- Page 392 and 393: 388 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wielkieg
- Page 394 and 395: 3 9 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mości
- Page 396 and 397: 3 9 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i zagr
- Page 398 and 399: 3 9 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ciemno
- Page 400 and 401: 3 9 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i zewn
- Page 402 and 403: 3 9 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.przezn
- Page 404 and 405: 400 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— 0 !
- Page 406 and 407: 4 0 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.miosł
- Page 408 and 409: 4 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.I po k
- Page 410 and 411: 406 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.sobioną
- Page 412 and 413: 4 0 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.w koma
- Page 414 and 415: 4 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.się z
- Page 416 and 417: 4 1 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wedłu
- Page 418 and 419: 4 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ziemi
- Page 420 and 421: 4 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.odrzuc
- Page 422 and 423: 4 1 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dnej n
- Page 424 and 425: 4 2 0 ALEKS ANDEK BRONIKOWSKI.klejn
- Page 426 and 427: 4 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.daleko
3 7 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.na jednem miejscu, według wszelkiego podobieństwa, skutek raczejzmowy aniżeli przypadku, napełniło damy przestrachem. Pani rzuciłasię spiesznie do ucieczki, a Łucya, wydawszy stłumiony okrzyk,omdlała.Wówczas zatrzymała się pani, i kiedy razem ze sługą usiłowałybezprzytomną podnieść z ziemi, nieznajomi, widocznie w gwałtownymzamiarze, ale ciągle jeszcze nic nie mówiąc, zaczęli otaczać je; a wtedyz pomiędzy krzewiny, z podniesioną do góry szablą, wyskoczył wysmukłymłodzieniec i pośpieszył na obronę przelękłych.— Precz, precz! — szepnął do niego Wacław — nie mięszajciesię do rzeczy, któro się was nie tyczą, młodzieńcze, i nie przeszkadzajciezacnym chłopcom, co w dzień uroczystości królewskiej chcąsobie pohulać z pięknemi dziewczętami!Odpowiedź młodzieńca, lubo niegłośna, była przecież dobitną; bopisarz od tęgiego razu pod oczy, potoczył się na stronę, i tym sposobemodniósł spodziewaną nagrodę, a w miejsce odurzającego winnegonapoju, którego tak łaknął, otrzymał tylko odurzające cięcie,które go powaliło o ziemię. Cała tłuszcza widocznie tem rozdrażniona,lubo ciągle jeszcze w milczeniu pozostająca, tłoczyła sięcoraz bardziej wr około zbladłej pani, trzymającej omdlałą przyjaciółkęna ręku; a tymczasem napraw o i na lewo polaty wała szablapazia, i niejeden podzielił los towarzysza. Ale wnet tu i owdziezabłysnęły sztylety, jedyny oręż,, jaki ci ludzie zdawali się nosić,a bohaterskie poświęcenie się młodzieniec byłby niewątpliwie zapieczętowałśmiercią, bez odwrócenia nieuniknionego na pozór losu, jakizagrażał jego protegowanym, gdyby Teofila, córka Kaspra Gierzanka,nie była zdobjrła się na to, co najwłaściwszym zdawało się w tejchwili. Szczęściem, że coraz bardziej ściskające się koło nie zamknęłojej wyścia: korzystając zatem z wolności, jęła biedź ku mostowi, głośnoi przeraźliwie wzywając pomocy. Jakoż wkrótce, w niewielkiejodległości odpowiedziało wiele głosów i posłyszano kroki śpieszącychludzi. Tymczasem paź Stanisław' Lacki z podwyższonem, lata i siłyprzechodzącern natężeniem, ciągle jeszcze bronił niewiasty przeciwnieprzyjaciołom, i zaczął krzyczeć, nadając swemu donośnemu, dziecięcemugłosowi jaką tylko mógł siłę :— Dc m nie! do mnie, dzielni mężowie! Do mnie na ratunekpani, przeciw łotrom i najemnym mordercom !I udało mu się, chociaż mu już z wielu ran krew płynęła, zachowaćkobiety nietknięte, gdy oto oddział Litwinów, opatrzonych w pistoletyi szable, nadbiegł z głośnym okrzykiem.Wkrótce tedy wprawieni do boju i dobrze uzbrojeni żołnierze odparlispłoszonych najemników. Wacław już dawno szukał bezpieczeństwaw ucieczce; jego towarzysze także zaczęli ruszać w jego śla