Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

3 5 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.to zdaje mi się, że dotąd jeszcze nie mógłbym się go był pozbyć.Prawdziwie, że to głupstwo było dawać temu zwierzęciu taką dozę, comogłaby zabić wołu, i co nazbyt prędko działając, wyraźne po sobiezostawuje ślady; a jeszcze nierozsądniej powierzać go było kobietom,które lękając się wściekłości dręczonego zwierzęcia, dozwoliły muwymknąć się. Wszelako musiało tam być zapewne zanadto wielejednej ingredyencyi, i dla tego mięszanina wcale nic nie warta.— Mojem zdaniem ta mięszanina była bardzo dobra! — przerwał sługa. — Co prędko działa, to działa bezpiecznie, a zresztą jużto dosyć i tak ciągnie się, a jabym rad prędzej ukończyć, wziąć zato pieniądze i powrócić sobie do ojczyzny, by użyć na starość spoczynku.— Do ojczyzny? — zapytał go ten, co pierwej mówił. — A jakażto twoja ojczyzna, starcze? Rozumiałbym wszelako, że ona dalekojest odleglejszą, aniżeli chcesz to dać do zrozumienia.— Nasza wspólna ojczyzna — ozwał się na to drugi ze spokojnąpogardą — jest daleko, albo blizko was, jak się podoba; lecz gdybymja miał kilką latami tylko przed wami pójść tam, to nie mogłobysię obejść, ażebym was nieco prędzej lub później tam nie powitał. N o!ale przecież, jaki jest wasz zamiar, mój uczony mości doktorze? Coteż zamyślacie dziś czynić? Okoliczność raz zaniedbana rzadko znowtupowraca, a wy znacie wolą, której obadwa jesteśmy posłuszni.Po tych wyrazach nastąpiła chwila milczenia, aż nareszcie poszepnąłdrugi niepewnym głosem i z widocznem poruszeniem:— Nie nalegaj na mnie tak, ty osiwiały grzeszniku; bo nie możnaprzypuścić, ażeby też tam żadnego towarzystwa nie było; a tyś mi niepowiedział, czy pani domu wiadomem jest to, coś mi udzielił. Chwilaobecna podaje ra d e; czekajmy więc na nią.— H o! dawniejszemi czasy było to wcale inaczej! — przerwałmu wyższy. — Wtenczas to wola rządziła czasem, a nie oczekiwałanań ; a teraz nowe czasy, nowe obyczaje. Ale dawne czasy już upłynęły,a ten, co wtedy mógł za mistrza uchodzić, teraz ledwie zdatny tylkona usługę w tym nazbyt przezornym i zmądrzałym świecie.I gdzież jesteś ty, mężna przeszłości, kiedy jeszcze każdy był swoichczynów sprawcą ? Już przem inęłaś; a z tobą i siła i odwaga mojejmłodości!— Cóż to za wspaniała Arkadya, za którą się oglądasz! — mówiłz szyderstwem pan. — To tylko cud jakiś, że pręgierz i katownia nieokreślają jej g ranic!— Dosyć już tego ! — mówił ponuro drugi, zgrzytnąwszy zębami.— Powinnibyście już wiedzieć, iż niedobrze jest żartować ze mnąw pewien sposób, a zwłaszcza w nocy, i na osobności. N o ! namyślciesię i wracajmy, bo miejsce i chwila mogłyby z pod popiołów wydobyć

H IPO LIT BORATYŃSKI. 857iskrę, którąbyście nie bardzo radzi byli obudzać. Nuże, uczony mistrzuczas upływa! Jakże tedy sobie poczniecie?I drugiemu także, po wyrzeczeniu tych ostatnich wyrazów, towarzystwopodobne na tak oddalonem miejscu nie bardzo zdawało sięprzypadać do sm aku; skinął zatem na trzeciego, który w pewnej odległościbył pozostał, i wszyscy trzej, rozmawiając z cicha, zniknęliw gęstwinie.* **Tymczasem w okolicy zamku zaczął się ruch. Podwoje dolnego piętraszeroko były roztwarte, a światło na salach połączyło się z blaskiemlamp i kagańców gorejących na tarasie, który otoczony drzewami,tworzył punkt środkowy wielu również oświeconych ulic, i na którymtłum zaproszonych w różnobarwnym ubiorze oczekiwał na wysokiegogościa i na jego orszak.Odgłos trąb, na który i zdała i w pobliżu odpowiedziało wielechórów, co skryte po krzakach oczekiwały na hasło, obwieścił przybycieich królewskich mości. Poprzedzała ich liczna służba w bogatymstroju; wielu w narodowym ubiorze, inni w tatarskiej odzieży;inni znowu w bramowanych czapkach, w kurtce i szerokich szarawarach,ukazali się jako Zaporożcy kozacy, a służba królowej matkiw hiszpańskim stroju.Za nimi szli urzędnicy drugorzędni, po części oddaleni, uroczystymceremonialnym krokiem, a tuż po nich ukazał się rządca uroczystości,Jan Firlej, w zwyczajnym, ale bogatemi ozdobami błyszczącymstroju. Uderzenie jego laski daleko zabrzmiało, i powtórnie podniósłsię głos instrumentów ze wszech stron donośniej i weselej.W tem, kształtna kibić zeszła po schodach prowadzących z sali naokrągły plac; opięta sznurami pereł przewiązywana purpurowa szataspadała aż do kolan; szeroka spodnia suknia białego koloru zakrywałana połowę w7 ozdobne sandały przystrojone nogi; gęsty włos, po częścizwity w warkocze spięty był z tyłu głowy, a po części w pięknychpuklach spadał na ramiona, w około których spływała lekka tunika.Korona błyszcząca dyamentami unosiła się ponad czołem na półmaską zakrytem, a łańcuch spoczywający w licznych uplotach na piersi,dziedzictwo Bizantskiej córki cesarskiej, zdawał się usprawiedliwiaćwybór roli, którą królowa Bona, chcąc pochlebić dumie matki, dałacórce jej Helenie, dla przypomnienia jej rodu.Obok dziewicy greckiej postępował szlachetny Wenecyanin w czarnymtabarro, mając na oczy mocno nasunięty kapelusz z piórami,a niezamaskowane oblicze dało widzieć zewnątrz stojącym króla uroczystościdnia tego, króla tego państwa, Zygmunta Augusta.

3 5 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.to zdaje mi się, że dotąd jeszcze nie mógłbym się go był pozbyć.Prawdziwie, że to głupstwo było dawać temu zwierzęciu taką dozę, comogłaby zabić wołu, i co nazbyt prędko działając, wyraźne po sobiezostawuje ślady; a jeszcze nierozsądniej powierzać go było kobietom,które lękając się wściekłości dręczonego zwierzęcia, dozwoliły muwymknąć się. Wszelako musiało tam być zapewne zanadto wielejednej ingredyencyi, i dla tego mięszanina wcale nic nie warta.— Mojem zdaniem ta mięszanina była bardzo dobra! — przerwał sługa. — Co prędko działa, to działa bezpiecznie, a zresztą jużto dosyć i tak ciągnie się, a jabym rad prędzej ukończyć, wziąć zato pieniądze i powrócić sobie do ojczyzny, by użyć na starość spoczynku.— Do ojczyzny? — zapytał go ten, co pierwej mówił. — A jakażto twoja ojczyzna, starcze? Rozumiałbym wszelako, że ona dalekojest odleglejszą, aniżeli chcesz to dać do zrozumienia.— Nasza wspólna ojczyzna — ozwał się na to drugi ze spokojnąpogardą — jest daleko, albo blizko was, jak się podoba; lecz gdybymja miał kilką latami tylko przed wami pójść tam, to nie mogłobysię obejść, ażebym was nieco prędzej lub później tam nie powitał. N o!ale przecież, jaki jest wasz zamiar, mój uczony mości doktorze? Coteż zamyślacie dziś czynić? Okoliczność raz zaniedbana rzadko znowtupowraca, a wy znacie wolą, której obadwa jesteśmy posłuszni.Po tych wyrazach nastąpiła chwila milczenia, aż nareszcie poszepnąłdrugi niepewnym głosem i z widocznem poruszeniem:— Nie nalegaj na mnie tak, ty osiwiały grzeszniku; bo nie możnaprzypuścić, ażeby też tam żadnego towarzystwa nie było; a tyś mi niepowiedział, czy pani domu wiadomem jest to, coś mi udzielił. Chwilaobecna podaje ra d e; czekajmy więc na nią.— H o! dawniejszemi czasy było to wcale inaczej! — przerwałmu wyższy. — Wtenczas to wola rządziła czasem, a nie oczekiwałanań ; a teraz nowe czasy, nowe obyczaje. Ale dawne czasy już upłynęły,a ten, co wtedy mógł za mistrza uchodzić, teraz ledwie zdatny tylkona usługę w tym nazbyt przezornym i zmądrzałym świecie.I gdzież jesteś ty, mężna przeszłości, kiedy jeszcze każdy był swoichczynów sprawcą ? Już przem inęłaś; a z tobą i siła i odwaga mojejmłodości!— Cóż to za wspaniała Arkadya, za którą się oglądasz! — mówiłz szyderstwem pan. — To tylko cud jakiś, że pręgierz i katownia nieokreślają jej g ranic!— Dosyć już tego ! — mówił ponuro drugi, zgrzytnąwszy zębami.— Powinnibyście już wiedzieć, iż niedobrze jest żartować ze mnąw pewien sposób, a zwłaszcza w nocy, i na osobności. N o ! namyślciesię i wracajmy, bo miejsce i chwila mogłyby z pod popiołów wydobyć

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!