Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

30 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.lepiej będzie, jeżeli tu nań zaczekam, bo pan kasztelan powiedział mi, iżdobrzeby było, ażeby go przeczytał, nim jeszcze przybędzie do Krakowa.— A! skoro tak, to cię przedstawię panu Samborskiemu — odpowiedziałojciec — bo za kilka godzin pewnie przybędzie do Iwanowic.A tymczasem pójdę sobie cokolwiek na spoczynek, który mi jest bardzopotrzebny na moje stare lata, a młody pan mój na całą noc mnieuwolnił; itybyś także dobrze zrobił, żebyś użył z parę godzin spoczynku,a jutro mógł być żwawszy i rzeźwiejszy!— Pozwól mi ojcze cokolwiek przyzostać — mówił proszącymtonem młodzieniec. — Ja niezadługo pójdę za twoim przykładem.Wszakże uważaliście jakie pisarz Kmity nadaje sobie tony; gdybym odszedł,toby mógł rozumieć, że może sobie śmiało grać i że ja się goboję.Stary potrząsnął głową i wyszedł mrucząc z komnaty.Rozdział III.Widząc Teofila, że się ojciec oddalił, a syn zazdrosnem na nią poglądałokiem, szykownym ruchem ujęła się przytwardym pieszczotompodchmielonego Siewraka i przybliżyła do Walentego. Tu raźniejzabrzmiały skrzypce góralskie i zaczął się taniec pospólstwa. Ezeźki,młody mieszczanin, wziąwszy za rękę żwawą tancerkę, w pierwsząparę wystąpił. W rozmaitych obrotach dosyć powabnych, lubo niecożywych, polatywała hoża para w około izby, aż nareszcie stanęłaprzybliżywszy się poraź drugi do skrzypka. Młodzieniec silnem tupnieniemtakt zakończył i śpiewał mocnym głosem:Jacy tacy, Krakowiacy,Na cal kute buty;Chłopcy żwawi i junacy,Dziewczęta filuty.Potem znowu rozpoczął się taniec; a po dwukrotnem obróceniu sięw koło izby, zaczęła tanecznica:Świeci słonka promień jasnyPo nad W isły w ody:U nas gdyby motyl krasnyKażdy chłopiec młody.Wtem wystąpiła druga para. Tancerzem był hoży i dorodny młodzieniec,któremu jeszcze mech nie popruszył wargi, i jak z ubioru mo­

H IPO LIT BORATYŃSKI. 31żna było sądzie, góral z okolicy opactwa Tynieckiego. Nosił prostospadające włosy, szyję miał nagą i dwa pasy pstro tkane na ciemnejopiętej koszuli. Towarzyszka jego była, jak się zdawało, przekupnicąryb z Podgórza, już nie w kwiecie młodości, i dobrej tuszy, która niedozwalała jej sprostać żwawym podskokom tancerza. Z wielkiem zadowoleniempoglądali obecni na tak nierówną parę i głośny śmiechpowstał, kiedy tancerz podszedłszy przed wiejską orkiestrę, na poły odwróconyod przystarzałej piękności, co nie bez upodobania nań poglądała,powłócząc tu i owdzie figlarnem okiem i wybijając takt nogą,jął śpiewać:Siwe oczy miałaSiwemi patrzała;Siwemi musiałaBo innych nie miała.Rozgniewana tancerka porzuciła taniec i wpośród śmiechów całegozgromadzenia, ukryła się w najodleglejszym zakącie.Wacław Siewrak wziął za rękę piękną Teofilkę, skinąwszy poważniegłową, jak gdyby jej zaszczyt miał czynić wzywając do tańca; aledziewczyna odwróciła się z pośpiechem i widoczną niechęcią, i rzuciłaprzyjazne wejrzenie na młodego Bielawskiego, który natychmiast zacząłz nią taniec ochoczy. Miło było patrzeć jak mlodziuchna Teofilapolatywała w pąsowym gorseciku, przystrojonym guziczkami i haftem,z pod którego ukazywały się prążki białej jak śnieg koszuli, w króciuchnejfałdowanej sukience i z czarnymi włosami uplecionemi wedwa warkocze przewijane kwieciem i złotemi galonkami, które, toz obudwu stron spadały na piersi, to unosząc sie w szybkich poskokachtańca, wiły się w około białej szyi. Przetańczywszy, stanęła powabnieporuszając głową, a pięknemi oczyma, którym nawet sam staryBielawski oddawał sprawiedliwość, zerkając wstydliwie na swegotancerza i zarazem figlarnie draźniac blizko stojącego Siewraka,śpiewała :Piękniejszy jest na wojakuMundur zakurzony;x\.niżeli na dworakuBłyszczące galony.Wacław zagryzł wargi i spojrzał ponuro, ale twarz jego wnet sięznowu wypogodziła, kiedy Walenty z kolei zaczął śpiewać następnewyrazy:

30 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.lepiej będzie, jeżeli tu nań zaczekam, bo pan kasztelan powiedział mi, iżdobrzeby było, ażeby go przeczytał, nim jeszcze przybędzie do Krakowa.— A! skoro tak, to cię przedstawię panu Samborskiemu — odpowiedziałojciec — bo za kilka godzin pewnie przybędzie do Iwanowic.A tymczasem pójdę sobie cokolwiek na spoczynek, który mi jest bardzopotrzebny na moje stare lata, a młody pan mój na całą noc mnieuwolnił; itybyś także dobrze zrobił, żebyś użył z parę godzin spoczynku,a jutro mógł być żwawszy i rzeźwiejszy!— Pozwól mi ojcze cokolwiek przyzostać — mówił proszącymtonem młodzieniec. — Ja niezadługo pójdę za twoim przykładem.Wszakże uważaliście jakie pisarz Kmity nadaje sobie tony; gdybym odszedł,toby mógł rozumieć, że może sobie śmiało grać i że ja się goboję.Stary potrząsnął głową i wyszedł mrucząc z komnaty.Rozdział III.Widząc Teofila, że się ojciec oddalił, a syn zazdrosnem na nią poglądałokiem, szykownym ruchem ujęła się przytwardym pieszczotompodchmielonego Siewraka i przybliżyła do Walentego. Tu raźniejzabrzmiały skrzypce góralskie i zaczął się taniec pospólstwa. Ezeźki,młody mieszczanin, wziąwszy za rękę żwawą tancerkę, w pierwsząparę wystąpił. W rozmaitych obrotach dosyć powabnych, lubo niecożywych, polatywała hoża para w około izby, aż nareszcie stanęłaprzybliżywszy się poraź drugi do skrzypka. Młodzieniec silnem tupnieniemtakt zakończył i śpiewał mocnym głosem:Jacy tacy, Krakowiacy,Na cal kute buty;Chłopcy żwawi i junacy,Dziewczęta filuty.Potem znowu rozpoczął się taniec; a po dwukrotnem obróceniu sięw koło izby, zaczęła tanecznica:Świeci słonka promień jasnyPo nad W isły w ody:U nas gdyby motyl krasnyKażdy chłopiec młody.Wtem wystąpiła druga para. Tancerzem był hoży i dorodny młodzieniec,któremu jeszcze mech nie popruszył wargi, i jak z ubioru mo­

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!