Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

3 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet naprzeciw najjaśniejszemu synowi waszemu praw swojegostanu broni? Ale niepojęta jest zaiste rzecz, iż tenże sam pan, temu,którego głos nieraz dosyć potężnie brzmiał od końca do końca tegokraju, ważył się w obliczu jego braci nakazać milczenie! Zaprawdę— mówił, coraz bardziej unosząc się, — nie będę ja milczał, alebędę mówił, aż słowo moje powtórzą, te mury, powtórzą zamki i grody,ba nawet i zamek Wileński; a przyjęcie, jakiegom doznał u waszójmiłości, przyśpieszy chwilę, gdy wszyscy poznają, kto jest Kmita!Królowa z umiarkowańszemi nieco wyrzutami odpowiedziała:— I cóż to ma być spełnieniem waszego po tylekroć danego namprzyrzeczenia, panie wojewodo? Zamiast ażeby z mądrością politykai troskliwością przyjaciela zatrzeć plamę, którą ta Barbara i dom królewskii państwo zeszpeciła, zamiast żeby zwrócić nienawiść braciswoich na tę zwodzicielkę, to syna waszego króla i jego powagę natak niebezpieczną grę puszczacie?— O! zapewne, że niebezpieczną!—zawołał marszałek dumnie,—a z jego strony nader trudną do w ygrania! Najjaśniejsza królowo!dosyć długo przebywałaś w tem państwie i powinnabyś już wiedziść,że tu wcale nie takim trybem idą rzeczy jak u was, gdzie dworaka polityk wszystko jedno znaczy. U nas, miłościwa pani, niech sobietam humor najjaśniejszego pana będzie prawem dla dworzanina; aleoko polityka jest tylko na rzeczpospolitą zwrócone. I cóż mnie obchodziowa Barbara, mnie wielkiego marszałka państwa, wojewodęstolicy, senatora? co mnie ma mąż jej obchodzić?— To tedy — przerwała mu Bona niepewnym głosem — to tedynasz syn był głuchym na prośby matki, głuchym na porady dostojników,na prośby ludu? i nie chce porzucić Litwinki ?— Tak jak powiadam waszćj królewskiej mości — mówił Kmitaz nieudaną oziębłością — głuchy na to wszystko. Klęczały one przedn im : stany rzeczypospolitej klęczały przed Zygmuntem AugustemJagiełłą, i powstały niewysłuchane! Ale Piotr Kmita nie ugiąłswojego kolana; nie ugina on go przed nikim na ziemi; ma on inneargumenta, silniej przemawiające, i takich tylko król może się od niegospodziewać.Dumna królowa z wielkiem natężeniem stłumiła gniew, jaki w niójniepohamowane zuchwalstwo obudziło, i zaczęła ze wszelką przytomnościąumysłu, na jaką tylko zdobyć się mogła:— I ażeby rozgniewanego jeszcze więcej rozjątrzyć, rzuciliście mulaskę marszałkowską pod nogi ? laskę, którą wam świętej pamięcinasz nieboszczyk małżonek powierzył, i opuściliście izbę radną, w którśjtak nam było potrzebą przyjaciela takiego jako wy?

HIPOLIT BORATYŃSKI.32B— Nie sam tylko pan Zygmunt stary dał mi laskę większą (•);ale rzeczpospolita i k ró l! Dla tych to ja obojga ją noszę, a więc naprzóddla rzeczypospolitej, a potem dla króla. Ja jestem uniżonymsługą waszej królewskiej mości i przyjacielem, jak miłościwa pani raczyłaśmnie nazwać; ale przedewszystkićm jestem przyjacielem państwa,a sługą prawa.— A najbardziej swoim własnym — pomyślała Bona w duchu.Kmita mógł domyślać się, co się działo w umyśle królowej, bo mówiłdalej dworując:— Łatwo jest powiedzieć marszałkowi wielkiemu: dotąd powinieneśiść a nie d alśj! ale nierównie trudniej zatrzymać go krok jeden.Kmita jest-to łuk z twardego drzewa wycięty, który jeżeli zanadto sięnatęża, wykręca się nagle i strzelającego utrafia w czoło. Otóż takato jest natura polityków w Polsce, najjaśniejsza p an i; ja zaś jestemjednym z ludzi takiej natury wspólnej nam wszystkim, a nadto jestemrycerzem, za którym stoi wielu innych. Mamże-li jeszcze jakich rozkazówoczekiwać od waszej królewskiej mości ?Niejedna dama owoczesna i teraźniejsza, lękając się niebezpieczeństwa,na jakie sama po większej części i syna i wielkość swojegodomu naraziła, objawiając troskliwość matki i królowej, udałaby siędo próśb i do narzekań, któreby jeszcze bardziej podniosły dumę zuchwałegobuntownika. Wszelako Bona Sforza, chociaż to co słyszałaśmiertelDą bladością lica jej pokryło, chociaż lekkie drżenie kości jejprzebiegło, pogardziła środkiem, który bez wątpienia stałby się nadaremnymprzy długoletnim powierniku jej myśli i czynów; czuła ona,że samolubstwo i dumę można tylko orężem samolubstwa i dumy pokonać,i rzekła po chwili nam ysłu:— Otworzyliście nam oczy, jaśnie wielmożny Wojewodo Krakowski,i chociażeście to nader późno uczynili, wszelako dziękujemywam! Zaprawdę sęp i kania niezgodnie pomiędzy sobą żyją, kiedyna łowach o niewielki łup idzie; lecz niechże przyjdzie potrzeba o natarciena królewskiego orła, to wnet składają dawniejsze sw ary!—- Jakże mam te wyrazy rozumieć? — zapytał marszałek wielkiz bacznością. — Mnie się zdaje, że teraz nie jest czas łamania sobiegłowy nad konceptami (concetti); ale jeżeli wasza królewska mośćukrywasz jaką myśl w tćj mowie, odpowiedniejszą i chwili obecneji temu, którego posłuchaniem swojem zaszczycać raczysz, to proszęcię, miłościwa pani, abyś zechciała wytłómaczyć się wyraźniej.— I dlaczegóż nie? — odpowiedziała Bona. — Wszakżeście i wydosyć wyraźnie mówili. Mniemacie-li, że potrzeba wielkiej bystrości(*) Laskę większą w przeciwstawieniu z laską mniejszą m arszałka nadw ornego.9 1 *

3 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet naprzeciw najjaśniejszemu synowi waszemu praw swojegostanu broni? Ale niepojęta jest zaiste rzecz, iż tenże sam pan, temu,którego głos nieraz dosyć potężnie brzmiał od końca do końca tegokraju, ważył się w obliczu jego braci nakazać milczenie! Zaprawdę— mówił, coraz bardziej unosząc się, — nie będę ja milczał, alebędę mówił, aż słowo moje powtórzą, te mury, powtórzą zamki i grody,ba nawet i zamek Wileński; a przyjęcie, jakiegom doznał u waszójmiłości, przyśpieszy chwilę, gdy wszyscy poznają, kto jest Kmita!Królowa z umiarkowańszemi nieco wyrzutami odpowiedziała:— I cóż to ma być spełnieniem waszego po tylekroć danego namprzyrzeczenia, panie wojewodo? Zamiast ażeby z mądrością politykai troskliwością przyjaciela zatrzeć plamę, którą ta Barbara i dom królewskii państwo zeszpeciła, zamiast żeby zwrócić nienawiść braciswoich na tę zwodzicielkę, to syna waszego króla i jego powagę natak niebezpieczną grę puszczacie?— O! zapewne, że niebezpieczną!—zawołał marszałek dumnie,—a z jego strony nader trudną do w ygrania! Najjaśniejsza królowo!dosyć długo przebywałaś w tem państwie i powinnabyś już wiedziść,że tu wcale nie takim trybem idą rzeczy jak u was, gdzie dworaka polityk wszystko jedno znaczy. U nas, miłościwa pani, niech sobietam humor najjaśniejszego pana będzie prawem dla dworzanina; aleoko polityka jest tylko na rzeczpospolitą zwrócone. I cóż mnie obchodziowa Barbara, mnie wielkiego marszałka państwa, wojewodęstolicy, senatora? co mnie ma mąż jej obchodzić?— To tedy — przerwała mu Bona niepewnym głosem — to tedynasz syn był głuchym na prośby matki, głuchym na porady dostojników,na prośby ludu? i nie chce porzucić Litwinki ?— Tak jak powiadam waszćj królewskiej mości — mówił Kmitaz nieudaną oziębłością — głuchy na to wszystko. Klęczały one przedn im : stany rzeczypospolitej klęczały przed Zygmuntem AugustemJagiełłą, i powstały niewysłuchane! Ale Piotr Kmita nie ugiąłswojego kolana; nie ugina on go przed nikim na ziemi; ma on inneargumenta, silniej przemawiające, i takich tylko król może się od niegospodziewać.Dumna królowa z wielkiem natężeniem stłumiła gniew, jaki w niójniepohamowane zuchwalstwo obudziło, i zaczęła ze wszelką przytomnościąumysłu, na jaką tylko zdobyć się mogła:— I ażeby rozgniewanego jeszcze więcej rozjątrzyć, rzuciliście mulaskę marszałkowską pod nogi ? laskę, którą wam świętej pamięcinasz nieboszczyk małżonek powierzył, i opuściliście izbę radną, w którśjtak nam było potrzebą przyjaciela takiego jako wy?

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!