Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
3 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.znaje, pomrukując przy ognisku; — aż tu przyskakuje do mnie wysokastara baba, i tak wielka, że rozumiałem, iż widzę przed sobą siostręolbrzyma Goliata, a tak wysmukła — tylko bo ja nie chcę pochlebiać— prawie tak wysmukła, jako ty, ciociu: — ta bierze mnie nastronę, i kiedy na nią spojrzę, wnet poznaję w niej NeapolitańczykaAssano, którego za waszego kochanka miałem wówczas, kiedy wszedłdo was.„Bardzo mnie to zadziwiło, bo rozumiałem, że on gdzieś tam daleko; ale mocnom ucieszył się dlatego, że już słyszałem dźwięczącezblizka moje pieniądze. A kiedym mu opowiedział co się wydarzyło,i jak prawie wszyscy panowie szlachcice urągali się z Barbary i wołali,że potrzeba zmusić króla, ażeby się z nią rozłączył, e h ! to tak miłosię zaśmiał!... Ale kiedy po tem wspomniałem o Tarnowskim, tostrasznie mu padło do serca, a gdy ja skromnie jąłem mu wystawiać,że co do joty spełniłem moje zlecenie, i jak zaraz na drodze przeciwpanu Boratyńskiemu, tak tóż i tu moim towarzyszom nakazałem zachowaćsię względem hetmana Wielkiego, to nazwał mnie głupcem,rozkazał mi na drugi wieczór przyjść do pewnego domu, i opuściłmnie rzucając wejrzenie, które mi jeszcze coś gorszego wróżyło,niż to co mnie tegoż samego dnia jeszcze miało spotkać.„Tak jest, tegoż samego dnia, szanowna pani ciotko ; bo natychmiastukazał się pan marszałek ze swoimi dostojnymi gośćmi i udałomu się w nader krótkim czasie ichmość panów szlachtę obranych z rozumuprzywrócić do spokojności i zaprowadzić do dom u; ale z nimposzedł także i Walenty Bielawski, którego mięso niechaj tam oblubieniecwasz na weselnej biesiadzie do stołu wam zastawi, a jak najprędzejprzybędzie by zabrać do waszego domu. Bielawski mówił coś doswego ojca, a obadwaj na mnie poglądali; kiedym zaś ja powróciłdo domu, major donins oznajmił mi, iż mu pan polecił by mnie oddalił,a przed oddaleniem mi zasługi wypłacił.„Te zasługi, było to trochę pieniędzy i znaczny dodatek tego*o ezem literatus niebardzo rad w liście do swoich przyjaciół wspomina,a co przecież moje przeczucie wczorajszego dnia dostatecznieusprawiedliwiło. A kiedym potem nad wieczorem przyszedł doAssana, zastałem już osiodłane konie, a jakkolwiek mnie żebra bolały,musiałem jednakowoż całą noc za nim kłusować, i takeśmy dostalisię tu do Gomolina, do jednego z zamków najmiłościwszej królowej,Bony, dokąd na drugi dzień z rana mistrz Lionardo Monti nadesłałkuryera, k'tóremu ja niniejsze do oddania pod adresem wręczyłem.„Tymczasem co się mnie dotyczy, mnie Wacława Siewraka, obeznanegoz pięknemi naukami et baccalaureatem, przyjęcie moje w tymozdobnym, ale podtenczas nieco samotnym zamku, nie nader było
HIPOLIT BORATYŃSKI. 3 1 7przyjemne. Zaraz po mojem przybyciu powołano mnie przez uczonegodoktora, gdzie zastałem Neapolitańczyka, który nie bardzo chlubneo mnie musiał dać świadectwo, bo skoro wszedłem, wnet obliczemistrza Lionardo nie nader miłym sposobem zmarszczyło się.„Potem rozpoczął ze mną prawdziwą inkwizycyę, i tyle mi pytańpoczynił i ukośnych i ubocznych, że nakoniec całkiem się poplątałem,chociaż strzegłem się mocno, aby w rzeczy dotyczącej hrabi Tarnowskiegogorliwość swą w usługach pańskich niezbytecznie wdzięcznościzalecać. Ten, dowiedziawszy się odemnie o tem co zaszło przedsejmem i co się wydarzyło na zgromadzeniu sejmowem pomiędzy panami,stawał się coraz posępniejszym i szeptał coś z cicha z Assanem,a ten zwolna sięgał ręką do pasa i wydobywał coś błyszczącego. Alenie były to pieniądze; był to inny kruszec, który daleko mniej lubięaniżeli wspaniałe złoto; a przy tem zwrócił wejrzenie na mistrza: byłoto pytające wejrzenie, kochana ciociu, a prawdziwie tak straszne, żesię aż z przestrachu ku drzwiom cofnąłem.„Wtenczas pan Lionardo nakazał mi surowo, abym się zatrzymałi zapytał mnie połamanym językiem: azali moi towarzysze wiedzą,gdzie jestem? A kiedym ja to potwierdził i dodałem jeszcze, że niektórzyz nich udali się do Gomolina, aby się dowiedzieć, czy tam niebędzie co do roboty, wówczas dał swojemu famulusowi skinienie. Alewcale nie potrzebował tego czynić, bo pan Assano już swoje świecąceobosieczne narzędzie znowu włożył na miejsce, którego daj Boże,ażeby z mojej przyczyny nigdy nie opuszczało; potem pan doktor nazwałmnie żwawym chłopcem, powiedział także do Assana kilka wyrazówpo łacińsku, które, o ile dojść mogłem z niektórych słów dlamnie zrozumiałych, takie mogły mieć mniej więcej znaczenie: wszakżewidzisz nieraz, że nietylko pomiędzy gawiedzią, ale nawet i pomiędzywyższymi znajdują się nazbyt gorliwi głupcy; a tych trudniej jesttrzymać na miejscu, aniżeli takich, co są na ich kopyto wyrobieni.Lecz że memu poświęceniu w usłudze pańskiej nie należało zatrzymywaćzasłużonej nagrody, przeto piekielny pies neapolitański przybliżyłsię do mnie i /.kilkoma o zbytniej gorliwości ostrzeżeniami, które przypomniałymi ciebie, kochana ciociu, oraz twoje uwagi, dołączył mi dobrzenaładowaną sakiewkę. Postanowiłem tedy na teraz zapomniećjuż o błyszczącej nagrodzie z zanadrza famulusowego i pocieszyć sięw Gomolinie przy kieliszka i dziewczynie.„Ponieważ zasię los waszego zacnego a uczonego kuzyna mocnobezwątpienia musi was obchodzić, dlatego rozszerzyłem się nad tem,A teraz wam in brevi podaję do wiadomości, jako pomiędzy panamiw Piotrkowie wielki był h a ła s; zamyślano wypędzić Barbarę, a gdynajjaśniejszy pan nie chciał o tem i słuchać, to i jego własną najdostojniejsząosobę chciano także wyrugować. Potem wszyscy rzucili
- Page 270 and 271: 2 6 6 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 272 and 273: 2 6 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 274 and 275: 2 7 0 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 276 and 277: 2 7 2 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 278 and 279: 2 7 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 280 and 281: 276 A LEK SA N D ER BRONIKOW SKI.z
- Page 282 and 283: 2 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.gnać
- Page 284 and 285: 2 8 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Z uśm
- Page 286 and 287: 282 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.najjaśn
- Page 288 and 289: 2 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.łów,
- Page 290 and 291: 2 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pełni
- Page 292 and 293: 2 88 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— I k
- Page 294 and 295: 2 9 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,— Dz
- Page 296 and 297: 292 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dnym syn
- Page 298 and 299: 294 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.suknem w
- Page 300 and 301: 2 9 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dopót
- Page 302 and 303: 2 9 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wszela
- Page 304 and 305: 3 0 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tu pry
- Page 306 and 307: 802 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.natu kr
- Page 308 and 309: 3 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.a nie
- Page 310 and 311: 8 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.we wł
- Page 312 and 313: 3 0 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKIkrewie
- Page 314 and 315: 3 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ujrzel
- Page 316 and 317: 3 1 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Całe
- Page 318 and 319: 3 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.za zdr
- Page 322 and 323: 318 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.się na
- Page 324 and 325: 3 2 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Ko
- Page 326 and 327: 3 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet
- Page 328 and 329: 3 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.umysł
- Page 330 and 331: 3 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.a jeż
- Page 332 and 333: 8 2 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ty otw
- Page 334 and 335: 330 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Na to od
- Page 336 and 337: 3 3 2 ALEKSANDER BKONIKOW8KI.wienie
- Page 338 and 339: 3 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wami,
- Page 340 and 341: 886 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.daje, to
- Page 342 and 343: 3 3 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Nakoni
- Page 344 and 345: 840 ALEKSANDER BRONIROW 8KL— Owsz
- Page 346 and 347: 3 4 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,gu odp
- Page 348 and 349: 3 4 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Helena
- Page 350 and 351: 3 4 6 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.młod
- Page 352 and 353: 8 4 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.chany
- Page 354 and 355: 8 5 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.kawał
- Page 356 and 357: 8 5 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,— Mo
- Page 358 and 359: 3 5 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Rozdzi
- Page 360 and 361: 3 5 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.to zda
- Page 362 and 363: 3 5 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wieie
- Page 364 and 365: 860 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Co t
- Page 366 and 367: 863 ALEKSANDER BRONIKOWSKI..czyi' s
- Page 368 and 369: 3 6 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.piają
3 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.znaje, pomrukując przy ognisku; — aż tu przyskakuje do mnie wysokastara baba, i tak wielka, że rozumiałem, iż widzę przed sobą siostręolbrzyma Goliata, a tak wysmukła — tylko bo ja nie chcę pochlebiać— prawie tak wysmukła, jako ty, ciociu: — ta bierze mnie nastronę, i kiedy na nią spojrzę, wnet poznaję w niej NeapolitańczykaAssano, którego za waszego kochanka miałem wówczas, kiedy wszedłdo was.„Bardzo mnie to zadziwiło, bo rozumiałem, że on gdzieś tam daleko; ale mocnom ucieszył się dlatego, że już słyszałem dźwięczącezblizka moje pieniądze. A kiedym mu opowiedział co się wydarzyło,i jak prawie wszyscy panowie szlachcice urągali się z Barbary i wołali,że potrzeba zmusić króla, ażeby się z nią rozłączył, e h ! to tak miłosię zaśmiał!... Ale kiedy po tem wspomniałem o Tarnowskim, tostrasznie mu padło do serca, a gdy ja skromnie jąłem mu wystawiać,że co do joty spełniłem moje zlecenie, i jak zaraz na drodze przeciwpanu Boratyńskiemu, tak tóż i tu moim towarzyszom nakazałem zachowaćsię względem hetmana Wielkiego, to nazwał mnie głupcem,rozkazał mi na drugi wieczór przyjść do pewnego domu, i opuściłmnie rzucając wejrzenie, które mi jeszcze coś gorszego wróżyło,niż to co mnie tegoż samego dnia jeszcze miało spotkać.„Tak jest, tegoż samego dnia, szanowna pani ciotko ; bo natychmiastukazał się pan marszałek ze swoimi dostojnymi gośćmi i udałomu się w nader krótkim czasie ichmość panów szlachtę obranych z rozumuprzywrócić do spokojności i zaprowadzić do dom u; ale z nimposzedł także i Walenty Bielawski, którego mięso niechaj tam oblubieniecwasz na weselnej biesiadzie do stołu wam zastawi, a jak najprędzejprzybędzie by zabrać do waszego domu. Bielawski mówił coś doswego ojca, a obadwaj na mnie poglądali; kiedym zaś ja powróciłdo domu, major donins oznajmił mi, iż mu pan polecił by mnie oddalił,a przed oddaleniem mi zasługi wypłacił.„Te zasługi, było to trochę pieniędzy i znaczny dodatek tego*o ezem literatus niebardzo rad w liście do swoich przyjaciół wspomina,a co przecież moje przeczucie wczorajszego dnia dostatecznieusprawiedliwiło. A kiedym potem nad wieczorem przyszedł doAssana, zastałem już osiodłane konie, a jakkolwiek mnie żebra bolały,musiałem jednakowoż całą noc za nim kłusować, i takeśmy dostalisię tu do Gomolina, do jednego z zamków najmiłościwszej królowej,Bony, dokąd na drugi dzień z rana mistrz Lionardo Monti nadesłałkuryera, k'tóremu ja niniejsze do oddania pod adresem wręczyłem.„Tymczasem co się mnie dotyczy, mnie Wacława Siewraka, obeznanegoz pięknemi naukami et baccalaureatem, przyjęcie moje w tymozdobnym, ale podtenczas nieco samotnym zamku, nie nader było