Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
292 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dnym synem ojczyzny, by najjaśniejszego Zygmunta Augusta nie uznałza pomazańca Bożego i swojego prawego, obranego króla? Zkądżeto imię hetmana wielkiego, imię ojca ojczyzny, opiekuna i obrońcywszelkich praw, jest na ustach waszych? Zaprawdę, wyrzekłby sięon ze wstrętem nazwiska, które odziedziczył po zacnych przodkach,gdyby ujrzał kiedy, że ono stało się hasłem do występnych czynów!Jakież to nieszczęście waszym prawom zagraża? A gdyby to naweti miało miejsce, wamże-li to przystoi bronić go nierozsądnym i buntowniczymzgiełkiem, a nie raczej nam w pośród mądrej narady, nam,którycheście obrali swoimi zastępcami, a osobliwie mnie, marszałkowisejmowemu? A któż to wam dał prawo wyrokowania o najświętszymzwiązku na ziemi, wam, z pomiędzy których każdy uważałby za śmiertelnegonieprzyjaciela tego, coby chciał zakłócić pokój domowego pożycia?Któż ważył się targnąć na szanowną budowę starodawnego Kościoła,albo też na wolność mniemania wyznawców innych religij, którązaprzysiągł król a potwierdziły stany? Zaprawdę, powiadam wam, żekiedy tę laskę odbierałem z rąk waszych posłów, wówczas na czelechrześciańskiego rycerstwa spodziewałem się, że stanę jako wiernybrat i współobywatel, uczczony zaufaniem, którego nie jestem niegodzien,w czem niech mi tak Bóg i święci Pańscy dopomogą! Ale jeżeliten głos, którego nie podniosę inaczej, jedno za prawdą a ojczyzną,ma służyć za hasło do buntu i zuchwalstwa, jeżeli mam zniżyćsię do tego stopnia, abym został narzędziem interesownych dążeń ; toweźcie sobie napowrót ten znak, który nadal niegodzien jest znajdowaćsię w ręku uczciwego człowieka!To mówiąc wstrząsnął laską marszałkowską, jak gdyby chciał jącisnąć w pośród tłum u: gdy wtem ze wszystkich stron podniosły sięgłośne pochw ały; nazwisko jego zabrzmiało w ustach wszystkichi pojednawcze wyrazy: pokój i zgoda! zapewniły go, że zwyciężył.Wtedy spojrzał wesoło wokoło siebie, oko jego zatrzymało sięprzez chwilę na każdym z życzliwych sobie senatorów i posłów; zrozumielioni zamiar jego i każdy zwolna opuścił równinę ze swoimiwspółziomkami. Naówczas pan Piotr zbliżył się szybkim krokiem do Litwinów,co dotąd pozostawali w milczeniu, nie podzielając radościPolaków, a ociągając się jeszcze zostawali na miejscu, i przemówiłdo n ich :— Zacni moi panowie ! Nie przypisujcie mi w tern winy, co wasu mojego stołu spotkało. Jeżeli zaś moje prośbę zechcecie wypełnić,to uważajcie się odtąd za moich szczególnych gości, a ja spodziewamsię, że dam wam dowody, iże nie we wszystkich sercach Koronnegokraju starodawna gościnność i wiara ku waszemu szlachetnemu wielkoksiążęcemudomowi zniknęła!Natenczas jeden z nieh postąpił nieco naprzód, a był to ten sam,
H IPO LIT BORATYŃSKI. 29 3co swojego dziedzicznego pana i jego żony tak walecznie bronił,i rzekł:— P an ie! poznaliśmy ciebie takim, jakim spodziewaliśmy się cięznaleźć; bo wasze imię nie tylko w Polsce, ale nawet i na Litwie w dobrejsławie stoi; wszelako niecb mi wolno będzie jedno wam zadaćpytanie.— Wszelkie pytanie — powiedział Piotr — może czynić szlachcicszlachcicowi, jeden poddany Zygmunta Augusta poddanemu drugiemu.— Jak się też ma rzecz z hetmanem wielkim koronnym? Czy tomniemanie, które tu wyrzeczone było przez usta opilców, zgadza sięrzeczywiście z jego własnem zdaniem, czy nie ?Piotr odpowiedział po przyjacielsku:— Oto macie moją prawicę, zacny szlachcicu, na to, że jakeściemnie zawsze widzieli, takim zawsze znajdziecie i hrabię Tarnowskiego!— A więc dobrze! — odpowiedział Litwin, wstrząsając ze szczerościąpodaną sobie rękę, dobrze więc, jaśnie wielmożny mości marszałku,dosyć nam na tem !To mówiąc odwrócił się i Litwini oddalili się z miejsca.* **— Powiedz mi też, Walenty — zapytał Bielawski syna, którynadszedł w orszaku pana Samborskiego — co też to jest za dziwoląg,ten odrażający drągal, któremu poruczyłeś traktament Litwinów?Zdaje mi się, że go znam, i jeżeli się nie mylę, to on niepomału przyczyniłsię do tych swarów, które na nieszczęście wszczęły się przymoim stole?— I ja go znam także — odpowiedział W alenty; — ale nietroszczcie się ojcze, niedługo czekać, a nadejdzie czas, gdy on odbierzeswoją nagrodę; ja tylko bardzobym sobie życzył, aby mnie wasz panobrał swoim płatnikiem !Rozdział XXVIII.Zygmunt drugi zasiadł na tronie, przy nim stali po obudwu stronachmarszałkowie Piotr Kmita i Firlej, trzymając w ręku długiesrebrne laski.Poniżej, z prawej strony poprzed swojemi krzesłami czerwonem
- Page 246 and 247: 242 A LEK SA N D E R BR O N IK O W
- Page 248 and 249: 24 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 250 and 251: 2 4 6 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 252 and 253: 2 4 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 254 and 255: 2 5 0 A LEK SA N D ER BR O N IK O W
- Page 256 and 257: 25 2 A LEK SA N D E R BR O N IK O W
- Page 258 and 259: 2 5 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 260 and 261: 2 5 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 262 and 263: 2 5 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 264 and 265: 260 A LEK SA N D ER BRO N IK O W SK
- Page 266 and 267: 262 A LEKSANDER B R O N IK O W SK I
- Page 268 and 269: 2 6 4 A LEK SA N D ER BR O N IK O W
- Page 270 and 271: 2 6 6 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 272 and 273: 2 6 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 274 and 275: 2 7 0 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 276 and 277: 2 7 2 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 278 and 279: 2 7 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 280 and 281: 276 A LEK SA N D ER BRONIKOW SKI.z
- Page 282 and 283: 2 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.gnać
- Page 284 and 285: 2 8 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Z uśm
- Page 286 and 287: 282 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.najjaśn
- Page 288 and 289: 2 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.łów,
- Page 290 and 291: 2 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pełni
- Page 292 and 293: 2 88 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— I k
- Page 294 and 295: 2 9 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,— Dz
- Page 298 and 299: 294 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.suknem w
- Page 300 and 301: 2 9 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dopót
- Page 302 and 303: 2 9 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wszela
- Page 304 and 305: 3 0 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tu pry
- Page 306 and 307: 802 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.natu kr
- Page 308 and 309: 3 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.a nie
- Page 310 and 311: 8 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.we wł
- Page 312 and 313: 3 0 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKIkrewie
- Page 314 and 315: 3 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ujrzel
- Page 316 and 317: 3 1 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Całe
- Page 318 and 319: 3 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.za zdr
- Page 320 and 321: 3 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.znaje,
- Page 322 and 323: 318 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.się na
- Page 324 and 325: 3 2 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Ko
- Page 326 and 327: 3 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet
- Page 328 and 329: 3 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.umysł
- Page 330 and 331: 3 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.a jeż
- Page 332 and 333: 8 2 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ty otw
- Page 334 and 335: 330 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Na to od
- Page 336 and 337: 3 3 2 ALEKSANDER BKONIKOW8KI.wienie
- Page 338 and 339: 3 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wami,
- Page 340 and 341: 886 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.daje, to
- Page 342 and 343: 3 3 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Nakoni
- Page 344 and 345: 840 ALEKSANDER BRONIROW 8KL— Owsz
292 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dnym synem ojczyzny, by najjaśniejszego Zygmunta Augusta nie uznałza pomazańca Bożego i swojego prawego, obranego króla? Zkądżeto imię hetmana wielkiego, imię ojca ojczyzny, opiekuna i obrońcywszelkich praw, jest na ustach waszych? Zaprawdę, wyrzekłby sięon ze wstrętem nazwiska, które odziedziczył po zacnych przodkach,gdyby ujrzał kiedy, że ono stało się hasłem do występnych czynów!Jakież to nieszczęście waszym prawom zagraża? A gdyby to naweti miało miejsce, wamże-li to przystoi bronić go nierozsądnym i buntowniczymzgiełkiem, a nie raczej nam w pośród mądrej narady, nam,którycheście obrali swoimi zastępcami, a osobliwie mnie, marszałkowisejmowemu? A któż to wam dał prawo wyrokowania o najświętszymzwiązku na ziemi, wam, z pomiędzy których każdy uważałby za śmiertelnegonieprzyjaciela tego, coby chciał zakłócić pokój domowego pożycia?Któż ważył się targnąć na szanowną budowę starodawnego Kościoła,albo też na wolność mniemania wyznawców innych religij, którązaprzysiągł król a potwierdziły stany? Zaprawdę, powiadam wam, żekiedy tę laskę odbierałem z rąk waszych posłów, wówczas na czelechrześciańskiego rycerstwa spodziewałem się, że stanę jako wiernybrat i współobywatel, uczczony zaufaniem, którego nie jestem niegodzien,w czem niech mi tak Bóg i święci Pańscy dopomogą! Ale jeżeliten głos, którego nie podniosę inaczej, jedno za prawdą a ojczyzną,ma służyć za hasło do buntu i zuchwalstwa, jeżeli mam zniżyćsię do tego stopnia, abym został narzędziem interesownych dążeń ; toweźcie sobie napowrót ten znak, który nadal niegodzien jest znajdowaćsię w ręku uczciwego człowieka!To mówiąc wstrząsnął laską marszałkowską, jak gdyby chciał jącisnąć w pośród tłum u: gdy wtem ze wszystkich stron podniosły sięgłośne pochw ały; nazwisko jego zabrzmiało w ustach wszystkichi pojednawcze wyrazy: pokój i zgoda! zapewniły go, że zwyciężył.Wtedy spojrzał wesoło wokoło siebie, oko jego zatrzymało sięprzez chwilę na każdym z życzliwych sobie senatorów i posłów; zrozumielioni zamiar jego i każdy zwolna opuścił równinę ze swoimiwspółziomkami. Naówczas pan Piotr zbliżył się szybkim krokiem do Litwinów,co dotąd pozostawali w milczeniu, nie podzielając radościPolaków, a ociągając się jeszcze zostawali na miejscu, i przemówiłdo n ich :— Zacni moi panowie ! Nie przypisujcie mi w tern winy, co wasu mojego stołu spotkało. Jeżeli zaś moje prośbę zechcecie wypełnić,to uważajcie się odtąd za moich szczególnych gości, a ja spodziewamsię, że dam wam dowody, iże nie we wszystkich sercach Koronnegokraju starodawna gościnność i wiara ku waszemu szlachetnemu wielkoksiążęcemudomowi zniknęła!Natenczas jeden z nieh postąpił nieco naprzód, a był to ten sam,