Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
2 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.łów, przy których znajdowała się tylko szlachecka służba posłów rycerskich;gdy tymczasem ciekawość i chęć pokazania się za powrotempomiędzy sąsiadami, jako część władzy prawodawczej, sprowadziła doPiotrkowa wielu szlachty z mniej oddalonych prowincyj koronnych,bez których obecności, właściwie mówiąc, wcale możnaby było sięobejść.Z początku biesiady rozmaitość mniemań, tak w religii, jako teżw polityce, rozszerzyła pomiędzy gośćmi ciszę nieufności i niechęci;ale kiedy miód, piwo i wódka palona rozwiązały dotąd skrępowaneusta, wnet zaczęto sprzeczne mniemania w zuchwałym i głośnymzgiełku objawiać.Roztrząsano ze stanowczą powagą wszystkie prawa królewskie,wszystkie przywileje szlacheckie, i chociaż wszyscy prawie różnegobyli zdania względem różnej treści tych obu ważnych przedmiotów,oraz sposobu ich urządzenia, wszelako wszyscy prawie zgodzili sięna to, że trzeba pierwsze więcej jeszcze ile możności ograniczyć,a drugie według upodobania rozszerzyć.Litwini, co pod ten czas byli jeszcze dziedzicznemi poddanemi domuJagiellońskiego i niezupełnie równych praw ze szlachtą polskąużywali, niechętnie słyszeli swoich współobywateli z prowincyj koronnych,chlubiących się takiemi korzyściami, na których im zbywało,i w milczeniu a z niezadowoleniem, gotowi jednak za pierwszą zaczepkąo mniemania swoje i ubliżenie pani Barbary dostojeństwu upomniećsię karabellą, uformowali niby stronnictwo ultra w tem zgromadzeniu.Protestanci i Aryanie, którzy przychylni byli panującemu rodowidla tolerancyi w rzeczach kościelnych, nie chcąc atoli ani na włosustąpić praw swojego stanu, mogli się porównać zkonstytucyonistami.Surowi zwolennicy Kościoła Rzymskiego, mało ulegli królowi, a najzapaleńsiprzeciwnicy jego powtórnych związków małżeńskich, podobnibyli republikanom naszego czasu, jeżeli nie z zasady swoich mniemań,to przynajmniej ze sposobu ich objawienia. A tymczasem inni,związani stosunkami służbowemi i obowiązkami względem możnychpanów, którzy albo szukali własnej korzyści w zaburzeniu kraju, albonawet pożądliwe oko na samą koronę zwracali, mogli być podzielenina tylu ...Astów i ...anów, ile ich rozmaici patronowie różnych nazwisknosili.Kto w późniejszych czasach był świadkiem tak żwawej sceny w pośródmniej licznych zgromadzeń, których członkowie w umiejętnościachi obyczaju są, albo powinniby być wzorem swoim współobywatelom,ten łatwo potrafi wyobrazić sobie wrzawę i zamięszanie panującew zgromadzeniu złożonem więcej niż z tysiąca ludzi, z pomiędzy którychwiększa część na wojnie, orężem władała a w pokoju chodziła za
HIPOLIT BORATYŃSKI. 2 8 5pługiem; gdzie nadto jeszcze każdy z osobna uważał się być urodzonymuczestnikiem najwyższej władzy i był nim w rzeczy samej wedługinstytucyj państwa, i którego rzadko poskramiane namiętności, przyniepomiarkowanem użyciu gorących napojów, do najwyższego podnosiłysię stopnia. Takiego tedy składu była ta część gości Piotra Boratyńskiego,w pośród której teraz zaprowadzimy pobłażliwego czytelnika,jeżeli mu będzie się podobało pójść za nami.Pierwsze wejrzenie na to widowisko, które się nam przedstawia,czyni dziwne, wszelako nie tak niekorzystne wrażenie.Pkównina dosyć znaczna ograniczona jest z jednej strony lasem,z dwóch drugich uprawnem polem, okrytem podnoszącemi się kłosamia z czwartej ostatniemi domami przedmieścia, nie tak jak teraz drewnianemichatami, których dymiące kominy dawały poznać, że sięprzygotowuje uczta dla znakomitszych gości.Wielka liczba naprędce sklejonych stołów, otoczona podobnemiżławami, okryta była niekosztownemi wprawdzie sprzętami stołowemi,ale obficie zastawiona dzbanami, kielichami i potężnemi półmiskami,napełnionemi jadłem ulubionem Sarmatom. Kasza greczana polanasłoniną buchała gęstą parą; obok niej rozsełała woń kapusta pomięszanaz mięsem, ulubiony bigos, tylko co wydobyty z ochraniającej be>czki i przygrzany na ogniu; mocno z szafranem wysadzone flaki, łokciowekiszki i kiełbasy i jeszcze smażące się na panwiach potężneszczupaki z sosem na żółto, ze sporą dozą szafranu; wieprzowe szynki,czyniące zaszczyt karmnikowi, z suszonemi śliwkami.Pomiędzy stołami jaśnieją ognie, potrzebne do utrzymania potrawgorąco, a zarazem tym, którym zimowe powietrze, jadło i napójnie zawróciły głowy, za miejsce zgromadzenia służące.Niezliczone czapki rozmaitej barwy, w długich szeregach ożywiająobumarłą szarość piaszczystej, ogołoconej z trawy płaszczyzny, a tui owdzie, przy blasku sąsiedniego ognia, połyska odkryta, wygolonagłowa.Słudzy bez tchu i wypoczynku biegają tu i owdzie z pokorą, iletylko mogą posłuszni rozkazom wielmożnych panów ze wszystkichstron dawanym. Izraelita suwając się prędzej od drugich, niemniejjednak z lękliwą bacznością rzucając wzrokiem z nadzwyczajnym pośpiechempo wszystkich stronach, już to wydaje cichy odgłos przestrachu,kiedy zobaczy zgruchotane naczynie, którego pożyczył, a miałgościowi w trójnasób porachować jako trefne; to w lękliwej wściekłościtarga sobie pejsy, kiedy który z gości usługującą Surę z gwałtowniejszymumizgiem przyciśnie; to wydaje głośniejszy gniewliwy okrzyk,skoro zobaczy, że bachur, zamiast zmykania koszernych śliwek, którychon dostarczył, porywa słoniną oblaną kaszę, albo nawet półmisek na
- Page 238 and 239: 2 3 4 A L EK SA N D E R B R O N IK
- Page 240 and 241: 2 3 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 242 and 243: 2 8 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 244 and 245: 2 4 0 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 246 and 247: 242 A LEK SA N D E R BR O N IK O W
- Page 248 and 249: 24 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 250 and 251: 2 4 6 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 252 and 253: 2 4 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 254 and 255: 2 5 0 A LEK SA N D ER BR O N IK O W
- Page 256 and 257: 25 2 A LEK SA N D E R BR O N IK O W
- Page 258 and 259: 2 5 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 260 and 261: 2 5 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 262 and 263: 2 5 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 264 and 265: 260 A LEK SA N D ER BRO N IK O W SK
- Page 266 and 267: 262 A LEKSANDER B R O N IK O W SK I
- Page 268 and 269: 2 6 4 A LEK SA N D ER BR O N IK O W
- Page 270 and 271: 2 6 6 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 272 and 273: 2 6 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 274 and 275: 2 7 0 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 276 and 277: 2 7 2 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 278 and 279: 2 7 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 280 and 281: 276 A LEK SA N D ER BRONIKOW SKI.z
- Page 282 and 283: 2 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.gnać
- Page 284 and 285: 2 8 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Z uśm
- Page 286 and 287: 282 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.najjaśn
- Page 290 and 291: 2 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pełni
- Page 292 and 293: 2 88 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— I k
- Page 294 and 295: 2 9 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,— Dz
- Page 296 and 297: 292 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dnym syn
- Page 298 and 299: 294 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.suknem w
- Page 300 and 301: 2 9 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dopót
- Page 302 and 303: 2 9 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wszela
- Page 304 and 305: 3 0 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tu pry
- Page 306 and 307: 802 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.natu kr
- Page 308 and 309: 3 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.a nie
- Page 310 and 311: 8 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.we wł
- Page 312 and 313: 3 0 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKIkrewie
- Page 314 and 315: 3 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ujrzel
- Page 316 and 317: 3 1 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Całe
- Page 318 and 319: 3 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.za zdr
- Page 320 and 321: 3 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.znaje,
- Page 322 and 323: 318 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.się na
- Page 324 and 325: 3 2 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Ko
- Page 326 and 327: 3 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet
- Page 328 and 329: 3 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.umysł
- Page 330 and 331: 3 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.a jeż
- Page 332 and 333: 8 2 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ty otw
- Page 334 and 335: 330 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Na to od
- Page 336 and 337: 3 3 2 ALEKSANDER BKONIKOW8KI.wienie
2 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.łów, przy których znajdowała się tylko szlachecka służba posłów rycerskich;gdy tymczasem ciekawość i chęć pokazania się za powrotempomiędzy sąsiadami, jako część władzy prawodawczej, sprowadziła doPiotrkowa wielu szlachty z mniej oddalonych prowincyj koronnych,bez których obecności, właściwie mówiąc, wcale możnaby było sięobejść.Z początku biesiady rozmaitość mniemań, tak w religii, jako teżw polityce, rozszerzyła pomiędzy gośćmi ciszę nieufności i niechęci;ale kiedy miód, piwo i wódka palona rozwiązały dotąd skrępowaneusta, wnet zaczęto sprzeczne mniemania w zuchwałym i głośnymzgiełku objawiać.Roztrząsano ze stanowczą powagą wszystkie prawa królewskie,wszystkie przywileje szlacheckie, i chociaż wszyscy prawie różnegobyli zdania względem różnej treści tych obu ważnych przedmiotów,oraz sposobu ich urządzenia, wszelako wszyscy prawie zgodzili sięna to, że trzeba pierwsze więcej jeszcze ile możności ograniczyć,a drugie według upodobania rozszerzyć.Litwini, co pod ten czas byli jeszcze dziedzicznemi poddanemi domuJagiellońskiego i niezupełnie równych praw ze szlachtą polskąużywali, niechętnie słyszeli swoich współobywateli z prowincyj koronnych,chlubiących się takiemi korzyściami, na których im zbywało,i w milczeniu a z niezadowoleniem, gotowi jednak za pierwszą zaczepkąo mniemania swoje i ubliżenie pani Barbary dostojeństwu upomniećsię karabellą, uformowali niby stronnictwo ultra w tem zgromadzeniu.Protestanci i Aryanie, którzy przychylni byli panującemu rodowidla tolerancyi w rzeczach kościelnych, nie chcąc atoli ani na włosustąpić praw swojego stanu, mogli się porównać zkonstytucyonistami.Surowi zwolennicy Kościoła Rzymskiego, mało ulegli królowi, a najzapaleńsiprzeciwnicy jego powtórnych związków małżeńskich, podobnibyli republikanom naszego czasu, jeżeli nie z zasady swoich mniemań,to przynajmniej ze sposobu ich objawienia. A tymczasem inni,związani stosunkami służbowemi i obowiązkami względem możnychpanów, którzy albo szukali własnej korzyści w zaburzeniu kraju, albonawet pożądliwe oko na samą koronę zwracali, mogli być podzielenina tylu ...Astów i ...anów, ile ich rozmaici patronowie różnych nazwisknosili.Kto w późniejszych czasach był świadkiem tak żwawej sceny w pośródmniej licznych zgromadzeń, których członkowie w umiejętnościachi obyczaju są, albo powinniby być wzorem swoim współobywatelom,ten łatwo potrafi wyobrazić sobie wrzawę i zamięszanie panującew zgromadzeniu złożonem więcej niż z tysiąca ludzi, z pomiędzy którychwiększa część na wojnie, orężem władała a w pokoju chodziła za