Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
2 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.gnać ją na poniżenie, przywaloną ciężarem, któryby jej nienawistnągłowę przytłoczył tak, by już nigdy nie śmiała jej podnieść.Tymczasem stolica pustoszała coraz bardziej. Magnaci śpieszylina sejm, i Piotr Kmita też po długiej rozmowie z Medyolanką udał siędo miasta Piotrkowa; a tak tedy odgłos biesiadny przebrzmiał nazamku królewskim, i tylko pokątne działanie intrygi błądziło po nimw cichości, gdy posłaniec z Wilna przybył z listami do starościny Falczewskiej,powiernicy królowej Bony.Pani Podolska znajdowała się podtenczas u królowej matki, prowadzącjednę z owych długich ucinkowych rozmów, które dla obubyły przykre, a wszelako przez jednę gorliwie poszukiwane, kiedydruga przynajmniej ich nie unikała; gdy oto starościna weszła do gabinetuśpiesznym krokiem, z zaczerwienionemi licami.Z pozornem zadziwieniem i niepochwalającym wzrokiem, spojrzałaBona Sforcya na pożądaną przeszkodę niemiłej rozmowy, i mówiła doniej z pewną ostrością:— Cóż tam przynosicie nam, Falczewska? Spodziewamy się, żeto musi być rzecz nader wielkiej wagi, co znagla was do przerywanianam, wbrew rozkazowi naszemu, zabraniającemu wszystkim dworskim,by nie wchodzili do tych pokojów w czasie, kiedy dostojna krewnanasza zaszczyca nas obecnością swoją?— Jak najjaśniejsza pani rozkaże — odpowiedziała starościnaledwie oddychając dla pośpiechu z jakim przyszła: — Jak się podobanajjaśniejszej pani! Wprawdzieć to, co mnie tu przyprowadza, nie jestni mniej ni więcej, jedno to co mężezyzni w dumie swojej mianują nazwiskiemkobiecej gadaniny; wszelako, jak to waszej miłości wiadomo,częstokroć ono niemniejszej jest wagi i niemniej skuteczne nad ich poważnenarady i okrzyczane rycerskie czyny.Na to rzekła obojętnie królowa:— Zaprawdę, Falczewska, nie może to wam być tajno, że myśmysię przyzwyczaili i mamy w naszej mocy inne oręże; a nader rzadkoużywamy pospolitej kobiecej broni, to jest języka; to samo zaś z większąjeszcze słusznością powiedzieć można o księżniczce, o której milkliwościdopiero co dostatecznie mogliśmy się przekonać. Wszelakokiedyście tu już raz weszli, to uwolnijcie się z tego ciężaru, który wamprawie zagraża niebezpieczeństwem utraty oddechu, byleby to tylkopodobało się księżniczce wojewodzinej.— Na ten raz — odpowiedziała pani Falczewska — jest to ostrepióro, co w miejscu również ostrego języka składa świadectwo o tem,czego nader bystre oko dostrzegło; wasza zaś królewska mość możesama o tem sądzić, ażali jest godnem jej wysokiej uwagi, a osobliwieksiężniczka, której, jeżeli dwór i miasto mówią prawdę, przedmiot niniejszegopoufałego biletu dosyć blizko dotyczy.
H IFO LIT BORATYŃSKI. 2 7 9Bona przebiegła śpiesznem okiem podany bilet, gdy tymczasempani Anna, okazując na pozór według swego zwyczaju, że to bynajmniejją nie obchodzi, rzuciła naprędce ulotne spojrzenie i dała poznać, żeuważa to za niepospolitą jakąś wiadomość, którą królowa, co nic nadaremnieczynić nie zwykła, postanowiła jej udzielić.— Figle m łodości! — mówiła Bona, uśmiechając się wzgardliwiei podając pismo [pani Annie — które wybaczyć należy kobiecie, conagle wzniesiona do szczytu dostojeństwa, poglądając wstecz na przepaść,doznaje zawrotu głowy, a ztąd zapomina o obowiązkach swegonowego stanu.— Ja jestem zdania waszej królewskiej mości! — rzekła A nna,składając list odczytany i oddając go starościnie. — Częstokroć okokobiet nie mających zatrudnienia, zwykło powiększać przedmioty; lepiejbyzaś było zwrócić je na igłę i czółnek; a to właśnie, co zacnapani Falezewska w treści niniejszego pisma chce widzieć, i co szczególniemnie się ma tyczyć, są to rzeczy małej wagi, z których niczegobynajmniej wnosić nie mogę.Eozgniewana powiernica już zamyślała coś gwałtownie odpowiedzieć,gdy królowa zniecierpliwiona niezmięszaną spokojnością Annyprzerwała je j:— Zaprawdę dziwić się należy z jednej strony, ażeby zaledwie dostrzedzmożna było wrażenia, jakie wdzięki tak pięknej dziewicy jakwasza córka na sercach mężczyzn wywierają; a z drugiej, aby tak ła two można było je zgasić. Jeżeli przyczyny tego nie zechcemy przypisywaćpowszechnej niestałości mężczyzn naszego czasu, to zaledwonie musielibyśmy wyznać, że ową Barbarę powinnibyśmy uw7ażać zaklejnot płci naszej, i uskarżać się, że los jakby z umysłu wszędzie jąstawi naprzeciw waszej córce.— Wszędzie? — zapytała pani Anna powoli. — Wszakże waszakrólewska mość dopiero co wcale innego była zdania co do jednegoprzypadku; a drugi przeciwnie nie zdoła bynajmniej zasmucić animnie, ani mojej córki, która dosyć odziedziczyła po swoich przodkach,i może zapomnieć o tym, co będąc daleko niższym od niej rodem, terazi szacunek jej utracił. Co się zaś tyczy Barbary Radziwiłłówny, tobardzo dobrze robi w tym względzie, że wcześnie ogląda się, ażeby naprzypadek, gdyby to miało nastąpić, co jej łaskawa pani z taką pewnościąwróży, i gdyby domniemana niestałość owego młodego człowiekawątpliwą dawała rękojmią o przyszłej wierności, ażeby, mówTię,żona najjaśniejszego Zygmunta bardzo mało, albo też wcale nic niestraciła w tśj mierze na zamianie.Gorycz, z jaką księżniczka wymówiła ostatnie wyrazy, i pośpiech,z jakim zabierała się opuścić-zamek, przekonały królowę, że liścik paniHoronostajowej nie omieszkał zrobić wrażenia.
- Page 232 and 233: 2 2 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 234 and 235: 2 3 0 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 236 and 237: 2 8 2 A LEK SA N D ER BRONIK O W SK
- Page 238 and 239: 2 3 4 A L EK SA N D E R B R O N IK
- Page 240 and 241: 2 3 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 242 and 243: 2 8 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 244 and 245: 2 4 0 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 246 and 247: 242 A LEK SA N D E R BR O N IK O W
- Page 248 and 249: 24 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 250 and 251: 2 4 6 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 252 and 253: 2 4 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 254 and 255: 2 5 0 A LEK SA N D ER BR O N IK O W
- Page 256 and 257: 25 2 A LEK SA N D E R BR O N IK O W
- Page 258 and 259: 2 5 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 260 and 261: 2 5 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 262 and 263: 2 5 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 264 and 265: 260 A LEK SA N D ER BRO N IK O W SK
- Page 266 and 267: 262 A LEKSANDER B R O N IK O W SK I
- Page 268 and 269: 2 6 4 A LEK SA N D ER BR O N IK O W
- Page 270 and 271: 2 6 6 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 272 and 273: 2 6 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 274 and 275: 2 7 0 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 276 and 277: 2 7 2 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 278 and 279: 2 7 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 280 and 281: 276 A LEK SA N D ER BRONIKOW SKI.z
- Page 284 and 285: 2 8 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Z uśm
- Page 286 and 287: 282 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.najjaśn
- Page 288 and 289: 2 8 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.łów,
- Page 290 and 291: 2 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pełni
- Page 292 and 293: 2 88 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— I k
- Page 294 and 295: 2 9 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI,— Dz
- Page 296 and 297: 292 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dnym syn
- Page 298 and 299: 294 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.suknem w
- Page 300 and 301: 2 9 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dopót
- Page 302 and 303: 2 9 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wszela
- Page 304 and 305: 3 0 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tu pry
- Page 306 and 307: 802 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.natu kr
- Page 308 and 309: 3 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.a nie
- Page 310 and 311: 8 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.we wł
- Page 312 and 313: 3 0 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKIkrewie
- Page 314 and 315: 3 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ujrzel
- Page 316 and 317: 3 1 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Całe
- Page 318 and 319: 3 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.za zdr
- Page 320 and 321: 3 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.znaje,
- Page 322 and 323: 318 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.się na
- Page 324 and 325: 3 2 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Ko
- Page 326 and 327: 3 2 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet
- Page 328 and 329: 3 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.umysł
- Page 330 and 331: 3 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.a jeż
2 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.gnać ją na poniżenie, przywaloną ciężarem, któryby jej nienawistnągłowę przytłoczył tak, by już nigdy nie śmiała jej podnieść.Tymczasem stolica pustoszała coraz bardziej. Magnaci śpieszylina sejm, i Piotr Kmita też po długiej rozmowie z Medyolanką udał siędo miasta Piotrkowa; a tak tedy odgłos biesiadny przebrzmiał nazamku królewskim, i tylko pokątne działanie intrygi błądziło po nimw cichości, gdy posłaniec z Wilna przybył z listami do starościny Falczewskiej,powiernicy królowej Bony.Pani Podolska znajdowała się podtenczas u królowej matki, prowadzącjednę z owych długich ucinkowych rozmów, które dla obubyły przykre, a wszelako przez jednę gorliwie poszukiwane, kiedydruga przynajmniej ich nie unikała; gdy oto starościna weszła do gabinetuśpiesznym krokiem, z zaczerwienionemi licami.Z pozornem zadziwieniem i niepochwalającym wzrokiem, spojrzałaBona Sforcya na pożądaną przeszkodę niemiłej rozmowy, i mówiła doniej z pewną ostrością:— Cóż tam przynosicie nam, Falczewska? Spodziewamy się, żeto musi być rzecz nader wielkiej wagi, co znagla was do przerywanianam, wbrew rozkazowi naszemu, zabraniającemu wszystkim dworskim,by nie wchodzili do tych pokojów w czasie, kiedy dostojna krewnanasza zaszczyca nas obecnością swoją?— Jak najjaśniejsza pani rozkaże — odpowiedziała starościnaledwie oddychając dla pośpiechu z jakim przyszła: — Jak się podobanajjaśniejszej pani! Wprawdzieć to, co mnie tu przyprowadza, nie jestni mniej ni więcej, jedno to co mężezyzni w dumie swojej mianują nazwiskiemkobiecej gadaniny; wszelako, jak to waszej miłości wiadomo,częstokroć ono niemniejszej jest wagi i niemniej skuteczne nad ich poważnenarady i okrzyczane rycerskie czyny.Na to rzekła obojętnie królowa:— Zaprawdę, Falczewska, nie może to wam być tajno, że myśmysię przyzwyczaili i mamy w naszej mocy inne oręże; a nader rzadkoużywamy pospolitej kobiecej broni, to jest języka; to samo zaś z większąjeszcze słusznością powiedzieć można o księżniczce, o której milkliwościdopiero co dostatecznie mogliśmy się przekonać. Wszelakokiedyście tu już raz weszli, to uwolnijcie się z tego ciężaru, który wamprawie zagraża niebezpieczeństwem utraty oddechu, byleby to tylkopodobało się księżniczce wojewodzinej.— Na ten raz — odpowiedziała pani Falczewska — jest to ostrepióro, co w miejscu również ostrego języka składa świadectwo o tem,czego nader bystre oko dostrzegło; wasza zaś królewska mość możesama o tem sądzić, ażali jest godnem jej wysokiej uwagi, a osobliwieksiężniczka, której, jeżeli dwór i miasto mówią prawdę, przedmiot niniejszegopoufałego biletu dosyć blizko dotyczy.