12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

276 A LEK SA N D ER BRONIKOW SKI.z ręki Barbary, a uwolniony rumak rzucił się w szalonym poskokudrogą do lasu. Boratyński postrzegł z przerażeniem, że koń skierowałsię ku przepaści, o której dworzanin był wspomniał; puścił sięwięc za nią z szybkością strzały, a po za nimi przebrzmiał niezasłyszanyokrzyk przestrachu nadjeżdżających tymczasem dam.Lotny rumak Boratyńskiego wkrótce dognał Barbarę, Hipolit pochwyciłsilną ręką za cugle, zatrzymał konia, a omdlała księżna padłana jego ręce. Złożył on ten drogi ciężar, dla którego Zygmunt AugustJagiełło chciał się wyrzec ciężaru ojczystej korony, zlekka nawilgotnej, mchem okrytej ziemi, podpierając jej głowę, i nieświadomysposobu obchodzenia się z niewiastami, pochylony nad nią, niepewnyco w tej pustyni począć by ją orzeźwić, i myśląc o biednym Stasiu, któryswojej wierności śmiercią może przypłacić. Wtem nieopodal odnich dało się słyszeć troskliwe wołanie: — Gdzie jest królowa? —i w tejże samej chwili, gdy Barbara ocuciła się z tego ogłuszenia,zgromadzony dwór otoczył oboje.Spirytusy i inne pachnidła, które umiejętna ręka ochmistrzynii innych dam prędko podały pani, przywołały ją zupełnie do zmysłów,tak, że oparłszy się na jednej z dam pokojowych, wyszła z gęstwiny.Wtedy pierwsze jej spojrzenie padło na małego konia jej pazia:leżał on rozciągnięty bez ducha z rozdartym bokiem, tak, że mu całkiemwyskoczyły wnętrzności, a tuż przy nim leżał chłopczyna, zbladły,skrwawiony i bez poruszenia.Okrzyk przestrachu wydobył się z piersi Barbary; porwała się odswojej przewodniczki i bieżała ku temu, co młode swoje życie dla niejpoświęcił. Z największem przerażeniem postrzegła szeroką ranęw piersiach wiernego Stanisława; rzuciła się płacząc obok niego naziemię, potem poglądała długo na spokojne, zbladłe oblicze i wreszciemilcząc złożyła pocałunek na czoło we krwi zbroczone.Przy niej klęczał Hipolit, trzymając w swojem ręku ręce nieżywego; królowa zakrywając twarz i łzami zroszone oczy, podniosła sięzwolna, gdy wtem Boratyński zawołał radośnie:— On żyje! o ! dzięki Bogu! Staś mój żyje jeszcze!I wkrótce powracający oddech potwierdził radośne domniemanie.Pani, na poły płacząc, na poły radując się, rozkazała prędko zrobićnosze ze zrąbanych gałęzi, i pomimo wszelkich przedstawień ochmistrzyni,szła sama przy nich aż do bramy stolicy, ku której niesiononapowrót młodego męczennika nieustraszonej wierności.Przez cały dzień ciągle mówiono o tym wypadku. Bohaterskiczyn pazia był przedmiotem wielu szczerych, a oraz i wymuszonychpochw ał; jego zaś prędkie, według wszelkiego podobieństwa, ozdrowienie,obudziło powszechną radość; tylko pani Horonostajowa,

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!