12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

H IP O L IT BO R A TY Ń SK I. 261góż tak milkli wy, mości Samborski? Dlaczegóż odwracacie wzrokwasz odemnie i nie poglądacie na mnie ze zwykłą ufnością ?— Kiedy przechodziłem przez wasze przedpokoje — odpowiedziałBoratyński surowo — zobaczyłem niejednego, któregom nigdy niezajrzał na pokojach Krzysztofora pałacu; widziałem wiele głów głębokoschylonych i słyszałem wiele pochlebnych, słodkich wyrazów, przemawianychpokornie do tego, do którego przed niedawnemi czasyzbliżali się tylko najszlachetniejsi w narodzie, z podniesioną głowąi prostym wyrazem; jak przystoi na zacnego człowieka; a wtenczaspomyślałem sobie i przypomniałem wasze własne słow a: że na drodzeżywota niejedna rzecz pojawić się może, która i najlepszym potrafipomięszać zmysły.— I do czegóż to stosują się wasze wyrazy, panie starosto? — zawołałhetman wielki, podnosząc głowę z zarumienionem obliczem. —I odkądże to przyszło z nami do tego, że do wuja swojćj żony kunsztownieułożonemi wyrazami i w ciemnych zwrotach przemawiacie?— Odkąd wieści — odpowiedział Boratyński, z usilnością powściągającporuszenie wewnętrzne — odkąd wieści zaczęły krążyć po kraju,że ojciec ojczyzny zamyśla to imię, które winien jest swej cnocie,zamienić na drugie, które samym tylko występkiem okupione być może;odkąd każdy krok, co mnie do Piotrkowa przybliżał, kazał corazbardziej wierzyć temu, co dotąd trzymałem za nikczemne oszczerstwo ;odkąd na samem nawet miejscu zjazdu sejmowego własny wzrok mnieprzekonywa.A wtedy kasztelan Krakowski porwał się zapalony najżywszymgniewem i zaw ołał:- - Wiecież-li, rycerzu, przed kim stoicie? Pamiętacie-li, że todo najpierwszego z pomiędzy senatorów przemawiacie tak zuchwale ?To powiedziawszy, przeszedł się kilka razy wielkiemi krokami z widocznąniespokojnością; a potem zatrzymał się i mówił dalej umiarkowańszymtonem :— I wyż-Ji to tak do mnie mówicie, wy, blizki krewny, w którymoddawna już moje zaufanie położyłem, który mnie częstokroć swoimojczystym przyjacielem nazywał, wzorem szlacheckićj cnoty?Wówczas Piotr Boratyński jeszcze mocniej powściągnął walkę duszyi rzekł spokojnie a stale:— Uczucie jest własnością szczególnej osoby, a czyny do ojczyznynależą, i na toście zgodzili się, jaśnie wielmożny panie; a więc mówiędo was, nie jako rycerz do senatora, nie jako mąż Barbary Boratyńskiejdo jej wuja, ani jako przyjaciel do przyjaciela, ani też jako uczeńdo nauczyciela; przed głową świeckich senatorów, ja głowa rycerstwa,stoję jako marszałek sejmu, za jakiego mnie panowie a bracia moi tuw tej chwili obrali; podobnież jak i wy stoję tu, jako jeden ze strażni­

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!