12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

2 5 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O W SK I.branego przywódcy rycerskiego stanu i najpierwszego z senatorówświeckich było tajemnicą. Ten któremu obowiązek przez krótki przeciągjego trwania nakazywał opierać się powadze tronu, stał wspartyo okno w sali, głęboko zamyślony, aż ukazał się szlachcic, który gomiał zaprowadzić do kasztelana, co podówczas bezwątpienia był najgorliwszymobrońcą praw najwyższej władzy, lubo niektórzy nie takiemieli o nim zdanie.Kiedy Piotr Boratyński szedł przez korytarz prowadzący do odległejczęści domu za swoim przewodnikiem, ten obrócił się kilka razykuniem u: a powolniejszy krok, ociąganie się sługi i jego wejrzenie,kazały dorozumiewać się, że ma kilka słów powiedzieć. WówczasPiotr Boratyński spojrzał nań baczniej i poznał przy lekkiem świetlelampy Walentego Bielawskiego.— W itaj, w imię Boże, młody przyjacielu! — mówił Boratyński.— Mocno się cieszę, iżem cię pierwej napotkał, nim wejdę tam, gdziedowiem się nie o jednej rzeczy. Powiedz mi też przecie, jak siętam powodzi panu Hipolitowi, bratu memu, w Krakowie, i co on tamdobrego porabia?— Brat jaśnie wielmożnego pana — odpowiedział Bielawskiz niejakiem pomięszaniem — nie znajduje się teraz tam, gdzie panrozumie, ale udał się za królową do Wilna.— To bardzo mnie cieszy! — mówił Piotr. — Stolica nie możebyć teraz miejscem pobytu dla młodzieńca takiego jak Hipolit, i dobrzezrobił, że na przekór swojej skłonności oddalił się ztamtąd, gdziemu nie bardzo przyzwoita było zamieszkiwać. Ale czemuż to, panieW alenty, tak poważną minę przybierasz i tak zamyślony jesteś?Miałżebyś co do powierzenia mi, cobym mniej chętnie rad słyszeć?Na to odpowiedział młody Bielawski ociągając się nieco:— Jeżeli jaśnie wielmożny pan nie weźmie za złe mojej otwartościi raczy przypomnieć sobie, że ta pochodzi jedynie z przywiązania,jakie chowam dla was i waszego domu, który zasłużył na tou mego ojca i u mnie; to doniosę mu to, co mi doszło do uszu. PanHipolit nie opuścił dobrowolnie stolicy. Powiadają o tem dziwne rzeczy.Ale jak ja mam co w tem odgadnąć? Mówią tam coś o zazdrościwzględem bardzo wysokiej osoby, ba nawet o obrazie majestatu.Ale przeraża was to, jaśnie wielmożny starosto? Wszelako niejest ci tak źle, jak mniemacie, i to tylko jest pewna, że pan kasztelaniez rozkazu królewskiego udał się niezwłocznie do Wilna w towarzystwieswojego wuja, pana Lackiego.— Zazdrość? — powtórzył Piotr zamyślony, którego ten wyraznajbardziej zdawał się uderzać. — Tak tedy chwast prędzej rozkrzewiłsię nad moje mniemanie? A twójże patron, hetman wielki?Wszak poleciłem brata jego względom i opiece, wiedząc dobrze co to

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!