12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

25 2 A LEK SA N D E R BR O N IK O W SK I.— Co ty? drwisz ze ranie, hultaju ? — wołał Hipolit, widząc żepijak ciągle zostawał na swojem miejscu.— A! niechże mnie Pan Bóg od tego strzeże! — odpowiedziałdrugi nie ustępując jednakże. — Ja chciałem tylko powiedzieć wielmożnemupanu słówko przestrogi. Czego się pan tak śpieszy? Tam,gdzie pan myśli, przybędzie pan jeszcze zawcześnie!Śpieszący Hipolit stracił nareszcie cierpliwość; porwał zuchwalca,rzucił go silnie o bruk, a sam poszedł dalej swoją drogą. — Jeszczenie doszedł do całkiem oświeconego muru ogrodowego, gdy wtem poczułnagle, że go porwała jakaś mocno koścista ręka, a głos chrapliwyskrzeczał mu do ucha:— Młoda krew ! Pośpiech nie wychodzi na dobre! Miej się naostrożności, młoda krwi!Hipolit zdziwiony obrócił się i poznał natychmiast owę starą,która przed kilkoma niedzielami na zamku Krakowskim niespodziewanieukazała się pomiędzy nim a Heleną. W każdym innym czasie niezaniedbałby on wcale korzystać z chwili, którą mu okoliczność nastręczała,by zatrzymać tę kobietę, która mu już pod ówczas tak podejrzanąbyć się zdawała; ale teraz sam tylko cel drogi stał mu przed oczami.Starał się zatem od niej uwolnić. Ale usiłowania jego były nadaremne;suche palce czarownicy, jak szponami trzymały jego rękę,i coraz przykrzejszym i chrapliwszym tonem wołała na niego:— Paniczu, paniczu! Co też wam mój krewny uczynił, żeście gotak nieprzyzwoicie cisnęli o ziemię, że aż mu czaszka zatrzeszczała nakamieniach, jak gdyby się pusty garnek rozbił. Ale ja się nie gniewam;dajcie mi tylko jednę albo ze dwie sztuki złota, a ja mu kupiębalsamu na rany i jeszcze wam w dodatku powróżę; waszej kochance,piękna, błyszeząca korona — a wam?... I cóż wam? — Kij pasterski,pięknemi wstążkami przyozdobiony, albo też laska biskupia, albokosztur pielgrzymi: co z tego wszystkiego zechcecie sobie wybrać ?— Szalona poczwaro! precz odemnie z swojemi szponami, ażebymnie zapomniał, że jesteś kobietą! — krzyknął Boratyński z wściekłością,i za natężeniem siły udało mu się od niej uwolnić.Pędził tedy dalej przez furtkę ogrodową: jego imaginacya niezmierniebyła rozdrażniona; okoliczności nadawały, jak mniemał, ostatnimwyrazom tej szalonej kobiety straszliwe znaczenie. Myśl o wspaniałodusznościZygmunta Augusta, o nienagannym obyczaju kochanki,znikła zupełnie w oburzeniu jego uczuć, i tak pędził dalej ulicą wysadzanądrzewami, ogołoconemi teraz z liści, śledząc na około, czynie znajdzie czasem gdzie tego, czego lękał się zobaczyć. Tuż za nimpędziła stara ciągle krzycząc:— Złota korona pannie, a tobie kij żebraczy, młodzieńcze!Często przybliżała się do niego tak, że aż ten łając odwracał się

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!