12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

HIPOLIT BORATYŃSKI. 1 9chem spędził na chwilę ponurą zadumę z oblicza i na ukłon młodzieńcaodpowiedział z taką uprzejmością i dwornością, jakiej trudno było spodziewaćsię po jego wieku, dostojeństwie, a nadewszystko po tym powszechnymodgłosie niepomiarkowanej dumy, o którą Piotr Kmitawojewoda i starosta; krakowski, marszałek wielki koronny, przezwspółczesnych był pomawiany.Górne piętro gospody już było próżne; znakomitsi podróżni poobiedzie w dalszą udali się podróż, chcąc jeszcze przed nadchodzącąnocą stanąć w mieście. Wyprowadzono także i konie starego litewskiegopana, który z obudwoma młodymi swoimi towarzyszami podróżyszedł na dół po schodach, rozmawiając żywo ze starszym. Zanimi szło wiele szlachty i sług, oraz Kasper Gierzanek, gospodarzdomu, któremu odjazd Piotra Kmity dał sposobność okazania innymgościom tego poszanowania i ochotnej posługi, która zdaniem jegonależała podróżnym w miarę ich godności i wydatku.— Otóż, jak już powiedziałem, mój wuju — mówił cichym głosemHipolit — rozumiem, że najlepiej mi będzie czekać tu w Iwanowicachna brata. Jak go znam i mogę sądzić o tem, co go obchodzi,miło mu podobno będzie, jeżeli się zawczasu dowie, kogo zastaniew Krakowie i co się zdarzyło.— To powiadasz tedy — odparł Litwin, postępując zwrócony dogospodarza— że wojewoda krakowski miał długą rozmowę z panią Podolską?— Przez całą godzinę, jaśnie wielmożny panie starosto— zapewniałKasper, czyniąc liczne ukłony. — Jaśnie oświecony marszałekwielki koronny był u księżnej wojewodziny w plebanii i przewielebnybiskup kujawski także; a podobno coś tam dosyć niespokojnegodziało się między niemi, jak ksiądz wikary powiadał mojej córce Teofili,za pozwoleniem jaśnie wielmożnego pana; bo słyszał stojąc zadrzwiami, że naprzód obadwaj panowie mówili coś żwawo do jasnejpani, potem zaczęli między sobą żywo rozprawiać, a głos jaśnieoświeconej pani Odrowążowej dosyć wyraźnie tam można było rozróżnić.Pannę wojewodziankę zasię wyprawili do drugiego pokoju,gdzie nieporuszona stała, patrzając ciągle w okno, i zapewne musiał jąbawić zgiełk i bieganina przede drzwiami mojego ubogiego domu, bojak powiada ojciec wikary, bynajmniej nie zwracała uwagi na to, cosię dzieje u matki, jakkolwiek głośno rozmawiano w oratoryum wielebnegoproboszcza.Na te słowa uśmiechnął się mały Stanisław i spojrzał złośliwie naswego kuzyna'; ale stary nakazał mu surowo milczenie, a potem odezwałsię do młodzieńca:— Jeżeli tedy tak chcesz, mój siostrzeńcze, to czekaj tu na panaPiotra; ale przybywaj z nim niezwłocznie za nami. Znajdziecie nas,jeżeli Pan Bóg dozwoli, na ulicy Floryańskiej. A wy Stefanie Bie­2*

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!