Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
218 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.co w naszej powierzchowności tak wielką, sprawił odmianę, nie przekształcićtakże i naszego wnętrza? Ja przynajmniej zaczynam mniemać,że wiele rzeczy, które się stały, nie stałyby się lepiej; a nawetzdaje mi się niekiedy, jakobyśmy obiedwie dawniejszemi czasy niesłuszniez sobą postępowały.— Zaiste! — mówiła pani Odrowążowa ozięble i dumnie, podnoszącsię niecierpliwie z miejsca; — zaiste, niepowinnoćby to być powodem,dla którego mnie wasza królewska mość do siebie wezwałaś;i zdaje mi się nawet, że i ty sama, miłościwa pani, czuć musisz zarównojako i ja, iż te okoliczności nie powinny nigdy być przedmiotemnaszej rozmowy.— No! dajmy temu pokój, księżniczko! — przerwała królowawdowa, zatrzymując łagodnie ręką podnoszącą się Annę. — Zaprawdę,wasza książęca mość masz słuszność; pocóż nadaremnie wspominaćo przeszłości, która przecież nie powraca nigdy, kiedy nas teraźniejszośći przyszłość zajmować powinny, i kiedy te za naszych czasówpodnoszą się w wartości. Jakimkolwiek przeto sposobem poszływszystkie rzeczy, to jednak pewna, iż samo zrządzenie nieba, czy-to zaprzyczyną ludzką, czy bez niej, poniżyło dom wasz w jego dawnejwielkości, i sprawiło to, że dziedziczka tylu królów i książąt nie zostałatak uposażoną, jakby według praw jej rodu przynależało.Tylkoż nie poglądajcie na mnie tak zagniewanem okiem, dostojnaksiężno, i dajcie baczenie na to, co wam królowa oznajmić postanowiła.P an mój a syn, w swojej królewskiej wspaniałomyślności, którajest pięknym przymiotem młodzieńczego wieku, już oddawna,a jeszcze za życia swojego ojca, któremu Bóg niech raczy dać królestwoniebieskie, postanowił, o ile to od niego zależy, wynagrodzićwszystko, co się wydarzyło, i zaniedbując korzyści politycznych dlanader pośpiesznego uczucia, chciał począć swoje chwalebne panowanieświetnym czynem łagodności, albo jeżeli tak chcecie, sprawiedliwości.— Wasza miłość sama najlepiej osądzić może — odpowiedziałaAnna — które z tych mian więcej przystało wynagrodzeniu bezprawniewydartych praw i majątku.— Nie kłóćmy się o wyrazy! Dosyć, że objawiono wam zamiarkrólewski, i to lepsze zaufanie dla mojej szczerości pozyskać u waspowinno; a zechcecie mi uwierzyć, jeżeli dodam, iż i ja także, lubo odniedawnego dopiero czasu, przystąpiłam do tego zamiaru. Od niedawnegoczasu, mówię, inościa księżno wojewodzino ; bo żal nie jestcnotą królewską, a temu co siedzi na tronie, nie przystoi, na sposóbczłowieka pospolitego, uderzać się w piersi, i wołać w obeeności całegonarodu: zgrzeszyłem!— To też wasza królewska mość nigdy nie dałaś powodu światu,
H IPOLIT BORATYŃSKI. 2 1 9by mógł domyślać się w waszej miłości tak pospolitego uczucia! —odpowiedziała księżniczka gorzkim wyrazem.— To też. i nie chcę ja tego—mówiła królowa z nieporuszoną spokojnością— a niechcę właśnie z tego mianowicie powodu, a orazi dlatego, że zbyt wysokie mam rozumienie o waszym książęcymumyśle, byście uważali i przyjmowali jako podarunek żalu to, co swojąwłasnością nazywacie, i wynalazłam na to sposób, który godniejszympodarunek ten uczyni i odbierającego i dającego.— Wcale obojętna jest dla mnie — mówiła Anna wyniosłym tonem— jakim sposobem podoba się Jagiellońskiemu domowi wynagrodzićto, co wydarł i mnie i moim krewnym. Plemię Piastów niejest tak bezsławne, miłościwa pani, i losy odrośli jego szczepu męzkiegonie są tak obce ojczyznie i całemu światu, by najdroższy nawetdar, jaki Zygmunta Augusta Jagiełły nieporównana łaskawość dziedzicomjego narzuci, miał być uważany za jałmużnę. Zdaniem tedymojem, więcej tu idzie o treść wynagrodzenia, aniżeli o jego sposób...— Czy nawet i wtedy, jeżeli to, co ja wam przekładam, powróciostatniemu szczepowi starożytnego królewskiego domu nie tylkodobra, ale nawet wyniosłe dostojeństwo jego przodków, oddawna spoczywającychw grobie ? — zapytała Bona.— Odkąd poprzednik męża waszej królewskiej mości, W ładysławLitewski— odrzekła Anna Mazowiecka — wydarł księciu Ziemowitowitron i rękę Jadwigi, co oboje mu przynależało, nigdy jeszcze nie słyszanotak mówiącego Jagiellona. Nie racz przeto wasza królewskamość ukrywać mi dłużej prawdziwego znaczenia tak niespodziewanychwyrazów.— Wasza książęca mość masz córkę, piękną i skromną dziewicę,godną ze wszech m iar jej szlachetnego ro d u !— Matka nie szczędziła wszelkich starań, aby w jej dziecięciu niezaginął umysł książęcy razem z samćm Księztwem.— Nie będzież-li to więc pocieszającą rzeczą dla waszśj miłości,jeżeli ta wstąpi na starodawny tron swoich przodków, i pojednawszelkie niezgody za pomocą błogiego związku?— Jakto? Cóż-to ja słyszę? — mówiła Anna Mazowiecka z udanemzadziwieniem. — Nie jest-że to mowa o związkach małżeńskichkróla? Czyliż nie ma już Barbary Radziwiłłówny?— O! ta Barbara — zawołała Bona tonem najwyższej pogardy;—wkrótce prześni znikomy sen królestwa, z którego ją głos narodui słuszna niechęć matki królewskiej strąci!— Tak tedy córka Leona Odrowąża przeznaczoną jest na trzeciążonę waszego najjaśniejszego syna? Dozwól, miłościwa pani, ażebymja wynurzenie wdzięczności mojej za tak wielką cześć dopóty zatrzymała,dopóki druga jeszcze żyje!
- Page 172 and 173: 1 6 8 ALEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 174 and 175: 170 A LEK SA N D E R B R O N IK O W
- Page 176 and 177: 1 7 2 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 178 and 179: 174 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 180 and 181: 1 7 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 182 and 183: 1 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pozdro
- Page 184 and 185: 180 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Lecz nie
- Page 186 and 187: 1 8 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— O
- Page 188 and 189: 184 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wy przec
- Page 190 and 191: 1 8 6 A LEK SA N D ER BRONIKOWSKI.
- Page 192 and 193: 188 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dzi. Ta
- Page 194 and 195: 190 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.oburącz
- Page 196 and 197: 1 9 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.-zegrz
- Page 198 and 199: 1 9 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Albrec
- Page 200 and 201: 196 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pod zagr
- Page 202 and 203: 1 9 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.bardez
- Page 204 and 205: 2 0 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rzymsk
- Page 206 and 207: 202 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Sforcya
- Page 208 and 209: 2 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Królo
- Page 210 and 211: 2 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.przema
- Page 212 and 213: 208 A LEK SA N D ER BRONIKOWSKI.aż
- Page 214 and 215: 2 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.z dama
- Page 216 and 217: 2 1 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.co mó
- Page 218 and 219: 214 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Barbara
- Page 220 and 221: 2 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.koju p
- Page 224 and 225: 2 2 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Pr
- Page 226 and 227: 222 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 228 and 229: 2 2 4 A LEK SA N D ER BR O N IK O W
- Page 230 and 231: 2 2 6 A LEK SA N D ER BRONIK O W SK
- Page 232 and 233: 2 2 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 234 and 235: 2 3 0 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 236 and 237: 2 8 2 A LEK SA N D ER BRONIK O W SK
- Page 238 and 239: 2 3 4 A L EK SA N D E R B R O N IK
- Page 240 and 241: 2 3 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 242 and 243: 2 8 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 244 and 245: 2 4 0 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 246 and 247: 242 A LEK SA N D E R BR O N IK O W
- Page 248 and 249: 24 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 250 and 251: 2 4 6 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 252 and 253: 2 4 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 254 and 255: 2 5 0 A LEK SA N D ER BR O N IK O W
- Page 256 and 257: 25 2 A LEK SA N D E R BR O N IK O W
- Page 258 and 259: 2 5 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 260 and 261: 2 5 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 262 and 263: 2 5 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 264 and 265: 260 A LEK SA N D ER BRO N IK O W SK
- Page 266 and 267: 262 A LEKSANDER B R O N IK O W SK I
- Page 268 and 269: 2 6 4 A LEK SA N D ER BR O N IK O W
- Page 270 and 271: 2 6 6 A L EK SA N D ER B R O N IK O
218 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.co w naszej powierzchowności tak wielką, sprawił odmianę, nie przekształcićtakże i naszego wnętrza? Ja przynajmniej zaczynam mniemać,że wiele rzeczy, które się stały, nie stałyby się lepiej; a nawetzdaje mi się niekiedy, jakobyśmy obiedwie dawniejszemi czasy niesłuszniez sobą postępowały.— Zaiste! — mówiła pani Odrowążowa ozięble i dumnie, podnoszącsię niecierpliwie z miejsca; — zaiste, niepowinnoćby to być powodem,dla którego mnie wasza królewska mość do siebie wezwałaś;i zdaje mi się nawet, że i ty sama, miłościwa pani, czuć musisz zarównojako i ja, iż te okoliczności nie powinny nigdy być przedmiotemnaszej rozmowy.— No! dajmy temu pokój, księżniczko! — przerwała królowawdowa, zatrzymując łagodnie ręką podnoszącą się Annę. — Zaprawdę,wasza książęca mość masz słuszność; pocóż nadaremnie wspominaćo przeszłości, która przecież nie powraca nigdy, kiedy nas teraźniejszośći przyszłość zajmować powinny, i kiedy te za naszych czasówpodnoszą się w wartości. Jakimkolwiek przeto sposobem poszływszystkie rzeczy, to jednak pewna, iż samo zrządzenie nieba, czy-to zaprzyczyną ludzką, czy bez niej, poniżyło dom wasz w jego dawnejwielkości, i sprawiło to, że dziedziczka tylu królów i książąt nie zostałatak uposażoną, jakby według praw jej rodu przynależało.Tylkoż nie poglądajcie na mnie tak zagniewanem okiem, dostojnaksiężno, i dajcie baczenie na to, co wam królowa oznajmić postanowiła.P an mój a syn, w swojej królewskiej wspaniałomyślności, którajest pięknym przymiotem młodzieńczego wieku, już oddawna,a jeszcze za życia swojego ojca, któremu Bóg niech raczy dać królestwoniebieskie, postanowił, o ile to od niego zależy, wynagrodzićwszystko, co się wydarzyło, i zaniedbując korzyści politycznych dlanader pośpiesznego uczucia, chciał począć swoje chwalebne panowanieświetnym czynem łagodności, albo jeżeli tak chcecie, sprawiedliwości.— Wasza miłość sama najlepiej osądzić może — odpowiedziałaAnna — które z tych mian więcej przystało wynagrodzeniu bezprawniewydartych praw i majątku.— Nie kłóćmy się o wyrazy! Dosyć, że objawiono wam zamiarkrólewski, i to lepsze zaufanie dla mojej szczerości pozyskać u waspowinno; a zechcecie mi uwierzyć, jeżeli dodam, iż i ja także, lubo odniedawnego dopiero czasu, przystąpiłam do tego zamiaru. Od niedawnegoczasu, mówię, inościa księżno wojewodzino ; bo żal nie jestcnotą królewską, a temu co siedzi na tronie, nie przystoi, na sposóbczłowieka pospolitego, uderzać się w piersi, i wołać w obeeności całegonarodu: zgrzeszyłem!— To też wasza królewska mość nigdy nie dałaś powodu światu,