12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ukazał się na jego ustach. Tymczasem inni z przytomnych, zbliżylisię do ołtarza. Pomiędzy nimi znajdował się młody człowiek udatnejpostawy i przez cały ciąg służby Bożej zajmował miejsce obokznakomitego starca, przy którym z drugiej strony stał młodzieniecokoło piętnastu lat mający, ze wszystkiemi oznakami dziecinnej niecierpliwości,to przewracając prędko kartki swojej książeczki, to rzucającciekawe spojrzenia po nawie i po bocznych częściach kościoła.Młody człowiek postąpił naprzód ku ołtarzowi, potem obrócił się dostarca, co z ubioru zdawrał się być Litewskim panem , jak gdybychciał mu pierwszeństwa ustąpić. Tamten jednak nie ruszył się z miejsca,i jakby sobie dopiero coś przypomniawszy, wyciągnął rękę domłodzieńca, który skłoniwszy się nizko podeszłemu towarzyszowi, poskoczyłna stopnie ołtarza. Kiedy obadwaj młodzi dopełniwszy ceremoniiwracali, mały dotknął nieznacznie reki młodzieńca i wskazałw tęż samą stronę kościoła, która pierwej zwróciła była uwagę znakomitegopolskiego pana i obcego duchownego, i uśmiechnął się figlarnie—a mocny, gwałtowny rumieniec okrył lica patrzącego młodziana.Duchowny ów pan wt towarzystwie męża z którym rozmawiał, oddaliłsię przeze-drzwi zakrystyi; Jud zaczął cisnąć się ku drzwiomkośeioła, a w7e wskazanej niedawno stronic, podniosły się dwieosoby w czarne krepy ubrane. Pierwsza z nich, niewiasta wspaniałegowzrostu, postąpiła śmiałym i dumnym krokiem, a kiedy uchyliłazasłonę, oczy jej bystre, rzucały baczne spojrzenia na wszystkichotaczających; druga, której kibić i mniejsza i wysmuklejsza,daleko ją młodszą czyniła od towarzyszki, postępowała po kamiennejposadzce lekkim krokiem, ze spuszczoną głową i wyraźną lękliwością,ku wyjściu. Tu młodzieniec z piętnastoletnim wyrostkiem,zbliżył się do niewiast i pozdrowił je podając starszej wodę świeconąz niezwykłem poszanowaniem, a potem zbliżył się. do młodszej i poszepnąłkilka wyrazów. Gby się schylił dla odebrania odpowiedzi,która z cicha, niedosłyszana prawie przez gęste przedzierała się zasłony,nagle w przysionku do którego właśnie co weszli, tłum raptowniesię na dwie strony rozstąpił i z bocznyeh drzwi wyszedł wyżej wspomnianyprałat. Zbliżył się on wprost do starszej z niew iast, skłoniłnizko i mówił na wpół dosłyszanym głosem :— Pozwól jaśnie wielmożna pani, bym cię odprowadził do powozu; bo przytem radbym jeszcze nieco z tobą pomówić.Niewiasta poglądała nań bystro przez chwilę, potem na jego pokornepozdrowienie odpowiedziała lekkiem skinieniom głowy i rzekłaoziębłym, lubo przyzwoitym tonem:— Wielki mi zaszczyt czynisz, panie!Potem przyjęła podaną sobie rękę, dała znak towarzyszce, bysię udała za nimi i wyszła prędko pomiędzy otwartemi szeregami

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!