12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

HIPO LIT BORATYŃSKI. 1 8 3już przy kielichu wziął prym nad swoimi wstrzemięźliwszymi towarzyszami.— Hej stary ! podaj tu prędzej w ina! — wołał na gospodarza. —Wina dla towarzystwa jaśnie wielmożnego wojewody, a dla zacnychsług przewielebnego pana Czarnkowskiego! No jakże? i prędkoż tambędzie? — zawołał głośniej jeszcze, widząc, że się gospodarz ociąga.— Cóż to nie wiesz, że jesteśmy na usługach pańskich, i że wiernysługa wykonywając obowiązki nie powinien z pragnienia umierać?Tymczasem dowódca patrolu spojrzał na okno, a postrzegłszy studentóww kącie przy szklanicy, przybrał poważną minę, którą byłutracił w czasie licznych po drodze odwiedzin, i powolnym krokiemz podniesioną laską przybliżył się, mówiąc :— Zaprawdę, przewielebny pan bardzoby się ucieszył, zobaczywszyalumnów nauk wyzwolonych wpośród nocy, przy szklanicy w karczmie,pomiędzy rozmaitem żołnierstwem, hulających z pogardą obyczajówi karności szkolnej ? Do książki, do książki, panowie studenci!albo też do łóżka! abyście jutro rano gotowi byli w auditorium.Wszystka młodzież podniosła się z miejsca na te słowa i zabierałasię wykonać rozkazy tak strasznego urzędnika; jeden tylko pozostał spokojniena ławie, poglądając na mówcę wzgardliwem wejrzeniem.— A cóżto waćpan za jeden, mój młody paniczu, co tak lekceważyszrozkazy zwierzchności! Fora ztąd, mospanie, zawczasu; jeżeli niechcesz zapoznać się z kozą!— E j! mój panie! zachowajcie dla siebie swoje rozkazy i przestrogi! — odpowiedział student krótko i węzłowato. — Paweł Ordęga,konwiktor i korrepetytor jaśnie wielmożnego Hieronima Sołtyka,wojewody Czernichowskiego, nigdy jeszcze nie siedział w kozie i teraztam nawet iść wcale nie myśli. Co się zaś tyczy towarzystwa, w jakiemsię bawimy: to było ono bardzo przyzwoite przed chwilą, a nieprzystojnehałasy dopiero za nadejściem waszych kolegów dały się słyszeć.— Eh! panie naczelniku, dajcie tam pokój tym zacnym chłopakom!— mówił gospodarz, starając się ułagodzić kłótnię. — Wszakto biedactwo przez cały rok nie zna i dnia i nocy siedząc nad książką.Niechaj się tam sobie trochę rozerwą, i zabawią w uczciwem towarzystwiew dzień urodzin najjaśniejszego pana. A wszakci to jutro piątek,i auditoria zamknięte!Wprawdzie powaga Hieronima Sołtyka, do której się oporny studentodwołał, powaga młodzieńca przeznaczonego na najwyższe dostojeństwaduchowne, ostudziła nieco gorliwość przywódcy: wszelakonie chcąc przynieść ujmy srebrnej blasze, którą nosił na piersiachi lasce, zabierał się dać im przynajmniej jakieś upomnienie, gdy wtemprzybliżył się W acław Siewrak i zaw ołał:— Na świętego Stanisława, powiadam, że szanowny antał miodo­

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!