Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
1 5 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O W SK I.uśmiech bez życia, uśmiech przytępiony poniżeniem, unosił sięna ustach,z których niegdyś wpośród grzmotu bitwy silny głos wydawał rozkazy,które już to w łudzącej wymowie krępowały umysły słuchaczów, tow niepomiarkowanej dumie urągały się mocarzom ziemskim. Ręka, coniegdyś wyrabiała pałaszem i buławą hetmańską wydawała skinienia,trzymała teraz niedołężnie szczudło zgrzybiałego starca. Kiedyśmypozdrowiwszy cara przybliżyli się doń, osłabione jego oko obojętniespojrzało na nas osłupiałym wzrokiem, tak obojętnie, jak gdyby nasnie znał: a kiedyśmy mu powiedzieli nasze nazwiska radością i boleściąwzruszeni, pozdrowił nas tak zimno, jak gdyby nas nie widziałod wczoraj, jak gdybyśmy powracali dopiero po kilko-godzinnej przejażdżce.Powróciliśmy znowu na swoje miejsca, a kniaź Gliński coraz więcejpozyskiwał przyjaźń u cara. Powiadano nam, że nieraz sprzeczalisię pomiędzy sobą tak jak starzy ludzie, o to co się działo przed laty;sprzeczali się z zapałem i uporczywie, wspominając każdy z nich bezwstrętu, co jeden drugiemu złego uczynił; nie szczędząc pochwał swojejśmiałości, ale bez gniewu, jak gdyby rzecz zwyczajna wydarzyła siępomiędzy dwoma sąsiadami, jak gdyby to nie oni byli, ale obcy zupełnieludzie, o których czynach rozmawiali.My zasię, Symeon Bielski i ja, żyliśmy w samotności, poddając sięlosowi, który, jak rozumieliśmy, przygotował nam mogiłę, daleko odgrobu naddziadów naszych.Tak upłynęło lat kilka, w czasie których Helena udarowała staregomęża swojego drugim synem Dymitrem. W tym to czasie kniaź Owczynpozyskał wielką wziętośó u dworu, będąc spokrewnionym i przyjacielemcarskiej rodziny... A tymczasem car Bazyli Iwanowicz popadałzwolna w dziecinność umysłu, zapomniawszy o świecie i zabawiającsię tylko rozrywkami a rozmową z panem Michałem; Wielka księżnazaś i Owczyn rządzili krajem.Było to w jesieni 1535 roku, kiedy głos wielkiego dzwonu naKremlinie, który tylko daje się słyszeć w czasie szczególnych uroczystości,zabrzmiał po ulicach Moskwy. A wkrótce potem dowiedziałsię lud z żałością o zgonie swojego monarchy. Wezwano kniaziów i bojarów,ażeby się na drugi dzień zgromadzali na zamku. Na wielkiejsali wzniesiono tron, ale krzesło książęce na nim stojące było próżne.Po prawej ręce u tronu stała owdowiała wielka księżna, trzymając zaręce obudwu swoich synów, Iwana i małego Dymitra Wasilewiczów.Niedaleko od niej na niższym stopniu znajdował się kniaź Owczyn,trzymający miecz carski i kniaź Gliński trzymający berło; a jakiśtrzeci trzymał koronę. Po przed tronem na stole, na którym leżałzwitek pargaminowy, stał nowy kanclerz Lew Eomanowicz Baturyn.
H IP O L IT BO R A TY Ń SK I. 1 5 7Po pod ścianami sali uszykowali się obecni panowie, i patryarchaz duchowieństwem i urzędnikami.Pan Baturyn, powiedziawszy mowę do zgromadzenia, w której wysławiałcnoty i potęgę zmarłego cara, wielkie jego czyny i sławę,wziął pargamin, na którym spisana była ostatnia wola nieboszczyka,pocałował go i jął czytać rzecz następnej treści: że na przypadek zgonu,najjaśniejszy i najpotężniejszy wielki car Wasil syn Iwana mianowałi mianuje swoim następcą, jako cara wielkiego Nowogrodu,Tweru, Włodzimierza, Smoleńska i Pskowa, starszego swego synaIwana Wasilewicza, którego Pan Bóg i święty Mikołaj niechaj racząbronić i zachować. Opiekunką zaś i regentką w czasie małoletnościjego, postanawia swoję najukochańszą małżonkę i zasmuconą wdowę,panią Helenę Wasilównę Glińską, wielką księżnę etc. Wszelako zapomocników i towarzyszów regencyi przeznacza jej swoich krewnych,dostojnego Michała Lwowicza kniazia Glińskiego, i dostojnego SymeonaFedorowicza kniazia Owczyna.Gdy kanclerz skończył czytanie, rozległo się w obszernej salitrzykrotne hura! a wielka księżna zasiadła na krześle tronowem, trzymającna kolanach swoich dziewięcioletniego Iwana; po prawej ręceprzy niej stanął Michał Gliński, po lewej zaś Owczyn.Na drugi dzień potem oznajmiono mnie i panu Symeonowi zKremlina,że nas wzywa nowy regent. Kiedyśmy weszli do jego najskrytszejkomnaty, postrzegliśmy zadziwiającą odmianę w panu Michale.Porzucił on szczudło, na którern przez ostatnie sześć lat opierał się,i rzeźko a pewnym krokiem postąpił ku nam. Zniknął obumarły, jednostajnyuśmiech, który go tak szpecił, a odbłysk dawnego ognia jaśniałw jego oczach.— Dzisiaj dopiero pozdrawiam was po raz pierwszy od czterech lat!■— zaczął mocnym, pełnym głosem: — was, Janie Lacki na Drohobuzie,was Symeonie kniaziu Bielski, którzyście byli moimi towarzyszamiw niebezpieczeństwie wojennem, i w oebocie zwycięzkiej, na wygnaniui w świetności i dostojeństwie! Przeszedł już długi i niepogodnyczas, a słońce znowu przyjaźniej rzuca swoje ostatnie promienie naosiwiałą głowę. Glińskiego!Myśmy mu winszowali szczęścia z odmiany losu, i z powrotu siłyi zdrowia, a on uśmiechnął się i mówił:— Drzwi mojego więzienia były małe i nizkie, musiałem tedy iśćschylony, ażebym mógł przejść przez nie. Wszelako dajmy pokójprzeszłości, a trzymajmy mocno teraźniejszość, ażeby nam przyszłośćpiękniejszą się ukształciła. Wy mniemacie i wielu drugich z wamijest tego mniemania, że teraz dosięgnąłem szczytu i stanąłem na wysokości,gdzie nie może mnie dosięgnąć żaden piorun, ani żadna burza,coby znowu wtrąciła w przepaść, z której wydobyłem się z takim
- Page 110 and 111: 1 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Al
- Page 112 and 113: 108 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mówić
- Page 114 and 115: 1 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jak ro
- Page 116 and 117: 1 1 2 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.Pan G
- Page 118 and 119: 1 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i stan
- Page 120 and 121: 1 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jest s
- Page 122 and 123: 118 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wtedy ja
- Page 124 and 125: 1 2 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Ale sz
- Page 126 and 127: 122 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— A wi
- Page 128 and 129: 1 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.grzecz
- Page 130 and 131: 1 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tu po
- Page 132 and 133: 128 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet kl
- Page 134 and 135: 130 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Nie dłu
- Page 136 and 137: 1 3 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.przy o
- Page 138 and 139: 1 3 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.że we
- Page 140 and 141: 1 3 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.to, do
- Page 142 and 143: 138 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.był w d
- Page 144 and 145: 1 4 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.humoru
- Page 146 and 147: 142 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Có
- Page 148 and 149: 144 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.sem odcz
- Page 150 and 151: 1 4 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.telami
- Page 152 and 153: 148 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.z krzes
- Page 154 and 155: 1 5 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.odebra
- Page 156 and 157: 1 5 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Za nad
- Page 158 and 159: 1 5 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 162 and 163: 158 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 164 and 165: 1 6 0 H IP O L IT BO R A TY Ń SK I
- Page 166 and 167: 1 6 2 A L EK SA N D E R B R O N IK
- Page 168 and 169: 1 6 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 170 and 171: 1 6 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 172 and 173: 1 6 8 ALEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 174 and 175: 170 A LEK SA N D E R B R O N IK O W
- Page 176 and 177: 1 7 2 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 178 and 179: 174 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 180 and 181: 1 7 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 182 and 183: 1 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pozdro
- Page 184 and 185: 180 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Lecz nie
- Page 186 and 187: 1 8 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— O
- Page 188 and 189: 184 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wy przec
- Page 190 and 191: 1 8 6 A LEK SA N D ER BRONIKOWSKI.
- Page 192 and 193: 188 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dzi. Ta
- Page 194 and 195: 190 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.oburącz
- Page 196 and 197: 1 9 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.-zegrz
- Page 198 and 199: 1 9 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Albrec
- Page 200 and 201: 196 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pod zagr
- Page 202 and 203: 1 9 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.bardez
- Page 204 and 205: 2 0 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rzymsk
- Page 206 and 207: 202 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Sforcya
- Page 208 and 209: 2 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Królo
H IP O L IT BO R A TY Ń SK I. 1 5 7Po pod ścianami sali uszykowali się obecni panowie, i patryarchaz duchowieństwem i urzędnikami.Pan Baturyn, powiedziawszy mowę do zgromadzenia, w której wysławiałcnoty i potęgę zmarłego cara, wielkie jego czyny i sławę,wziął pargamin, na którym spisana była ostatnia wola nieboszczyka,pocałował go i jął czytać rzecz następnej treści: że na przypadek zgonu,najjaśniejszy i najpotężniejszy wielki car Wasil syn Iwana mianowałi mianuje swoim następcą, jako cara wielkiego Nowogrodu,Tweru, Włodzimierza, Smoleńska i Pskowa, starszego swego synaIwana Wasilewicza, którego Pan Bóg i święty Mikołaj niechaj racząbronić i zachować. Opiekunką zaś i regentką w czasie małoletnościjego, postanawia swoję najukochańszą małżonkę i zasmuconą wdowę,panią Helenę Wasilównę Glińską, wielką księżnę etc. Wszelako zapomocników i towarzyszów regencyi przeznacza jej swoich krewnych,dostojnego Michała Lwowicza kniazia Glińskiego, i dostojnego SymeonaFedorowicza kniazia Owczyna.Gdy kanclerz skończył czytanie, rozległo się w obszernej salitrzykrotne hura! a wielka księżna zasiadła na krześle tronowem, trzymającna kolanach swoich dziewięcioletniego Iwana; po prawej ręceprzy niej stanął Michał Gliński, po lewej zaś Owczyn.Na drugi dzień potem oznajmiono mnie i panu Symeonowi zKremlina,że nas wzywa nowy regent. Kiedyśmy weszli do jego najskrytszejkomnaty, postrzegliśmy zadziwiającą odmianę w panu Michale.Porzucił on szczudło, na którern przez ostatnie sześć lat opierał się,i rzeźko a pewnym krokiem postąpił ku nam. Zniknął obumarły, jednostajnyuśmiech, który go tak szpecił, a odbłysk dawnego ognia jaśniałw jego oczach.— Dzisiaj dopiero pozdrawiam was po raz pierwszy od czterech lat!■— zaczął mocnym, pełnym głosem: — was, Janie Lacki na Drohobuzie,was Symeonie kniaziu Bielski, którzyście byli moimi towarzyszamiw niebezpieczeństwie wojennem, i w oebocie zwycięzkiej, na wygnaniui w świetności i dostojeństwie! Przeszedł już długi i niepogodnyczas, a słońce znowu przyjaźniej rzuca swoje ostatnie promienie naosiwiałą głowę. Glińskiego!Myśmy mu winszowali szczęścia z odmiany losu, i z powrotu siłyi zdrowia, a on uśmiechnął się i mówił:— Drzwi mojego więzienia były małe i nizkie, musiałem tedy iśćschylony, ażebym mógł przejść przez nie. Wszelako dajmy pokójprzeszłości, a trzymajmy mocno teraźniejszość, ażeby nam przyszłośćpiękniejszą się ukształciła. Wy mniemacie i wielu drugich z wamijest tego mniemania, że teraz dosięgnąłem szczytu i stanąłem na wysokości,gdzie nie może mnie dosięgnąć żaden piorun, ani żadna burza,coby znowu wtrąciła w przepaść, z której wydobyłem się z takim