Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

10 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.obrazowi nadać właściwe światła i cienie, tak iżby znawcze oko dzisiejszegowidza nie z niesmakiem przed nim stanęło. Przedmiot niejest niegodnym uwagi, niecliajże stare państwo Sarmatów godnie sięnam przedstawi...Do szeregu obrazów, które ręka przedstawiającego usiłuje wydobyćz mroku zapadłej galeryi, łączę ja wypadki oznaczające pierwszednie panowania Zygmunta Augusta, ostatniego króla Polski z Jagiellońskiegoszczepu, który już w ciągu czterech pokoleń siedział na starymtronie, po zejściu zeń domu Piastowskiego, królującego przezsiedem niemal wieków od wyniesienia przodka.Dawno to miniony czas, którego zapomniane pomniki, niby starożytnegrody Kampanii pod odwieczną lawą, leżą głęboko ukrytepod zwaliskami. Zarzuciły je gruzem niszczące wojny za panowaniadomu Wazów, najazdy koczujących barbarzyńców na osłabione państwo,rozterki i wzbierająca buta magnatów za Piastów i Saskichkrólów, nareszcie panowanie Stanisława Augusta. Nazwy tylkopo dawnych dobrych rozbrzmiewające czasach, przypominają namto co wtedy było. Gdzie dziś nieznaczne ślady upadłego muruwieńczą szczyt wzgórza, wznosiły się niegdyś wspaniałe zamki,dokąd gościnność zapraszała nawiedzających, a ich komnaty, strojnepraojcowskiemi trofejami, wschodnim lśniły przepychem. Kwitnącesady okrywały dziś zapiaszczone brzegi Wisły, a w niezmierzonychpuszczach kędy dogorywające plemię żubrów zamieszkujew głębokim mroku leśnym, tylko zdziczałe knieje i zarosłe ścieżkiwskazują miejsca, gdzie niegdyś stały myśliwskie domki królewskichJagiellonów.Ja wprowadzam czytelnika w owe dawne czasy. Ale i tym weselszymobrazom nie zbywa na cieniach. Już wtedy mądre prawa ostatniegokróla z rodu Piastów popadły w zapomnienie; przywileje, przeztego monarchę, szyderczem króla chłopków przezwanego mianem,massie narodu nadane, znowu przepadły pod przemocą możniejszych.Dumna swą prerogatywą i władzą przez nię zyskaną szlachta, ośmieliłasię nawet na sejmie Lwowskim uczynić otwarty zamach na majestattronu, i skazić szalonemi uroszczeniami dostojność senatorskiegoi rycerskiego stanu. Nienawiść dwóch stronnictw religijnych poczęłajuż rzucać złowrogie iskry, które później miały rozniecić płomieńprześladowania za wiarę i wolność sumienia. W łonie szczęścia i sławykiełkuje już zepsucie, które w następstwie podciąć miało królewskitron Piasta; a przy boku Zygmunta Starego, Jagiellończyka, któremuspółcześni nadali nazwisko Dawida północy, spostrzegamy KatarzynęMedycejską roczników^ polskich, Bonę Sforzę *).*) Bona, córka Jana Galeazzo Sforzy, księcia Medyolańskiego i Izabelli Arragoń-

PRZEDMOWA AUTORA. 11Jeszcze po kilku stuleciach, wisi na tem imieniu przekleństwo,i słusznie świat oskarża monarchinię, która wpływu piękności i dowcipuna swego zbyt ustępnego małżonka ku temu tylko używała, bywolny naród podległym uczynić wzmagającej się ambicyi domu Eakuzkiego,zbezcześcić długie a błogie panowanie Zygmunta w ostatnichlatach, i przenosić na ziemię polską cudze głupstwa i bezeceństwa,których pochodzenie do dziś jeszcze pozostała nazwa poświadcza.Już przedtem bacznie i niechętnie na jej postępowanie zwracałosię oko zacniejszych mężów' w narodzie. Chciwość jej, ściągająca doszkatuły bogactwra korony i skarbu szafowane jej szczodrą ręką czcigodnegokróla, frymarcząca najwyższemi dostojeństwami Kościołai państwa na rzecz najwięcej dających; dwuznaczność, z jaką ona narówni ze swą krewną i naśladowczynią, przechylała się kolejno do obustronnictw religijnych, odwróciły od niej serce Polaków i własnegosyna Zygmunta Augusta. Zaczęły krążyć głuche wieści o czynachzbrodniczych których domyślano się sprawczyni, i duch podejrzenia,niespokojny i złowrogi wcisnął się w komnaty królewskiego zamku (*).Na niniejszych kartach widzimy Bonę Sforzę dokonywającą czynu,który sprawdza podejrzenia powzięte o dawniejszych jej postępkach,lubo on pierwszym jest, o jaki ją często i jednozgodnie świat spółczesnyi potomny oskarża.Następstwa tego czynu na własnym jej rodzie pomściły zbrodnięjakiej ona dopuściła się względem plemienia Piastów, a sprawiedliwylos chciał, ażeby taż sama ręka, która ostatnie latorośle starożytnegodomu królewskiego w Polsce strąciła w grób, była zarazem ręką, którai jej ród własny uprzątnęła ze świata (**).skiej, w r. 1518 była żoną. Zygm unta I. O żenił sio on pierwszy raz r. 1512 z B arbarąTrenczyńską, córką Ja n a Żapolyi, hrabiego n a Spiżu i Wojewody Siedm iogrodzkiego,a owdowiał 2 paz'dziernika 1515 roku.(*) Jest-to alluzya do śmierci ostatnich książąt Mazowieckich z domu Piastowskiego,przypisywanej machinacyom Bony, która tym sposobem chciała dziedziczną prowincyęlenników, używających pewnej samodzielności, wcielić do korony. (P. T ł.)(**) Autor niniejszćj powieści mniema, że zobowiąże sobie niektórych z jćj czytelników,tych mianowicie co romantyczność w powieści przenoszą nad historyczność,— jeżelizwróci ich uwagę na ustęp mieszczący opowiadanie Ja n a Lackiego. Jest on w głównymswym zaczynie obcym przedmiotowi tej książki, z którą wiąże się pojedyńczemi tylkoi mało znaczącemi nićmi; okres który obejmuje, odległym jest o lat przeszło trzydzieściod chwili gdy rozpoczyna się historya Hipolita Boratyńskiego, a z tego powodu jest onco najmniej zadługim. Lecz nie uważał za właśeiwe wyrzucić go autor, gdyż przedstawiaon wierny i jasny obraz stosunków państwa Polskiego w samem sobie jak niemniejobyczajów i owoczesnćj polityki. Tym sposobem posłuży on do lepszego zrozumieniatak tego, jak może i następnych utworów, mianowicie tym, którzy na romans historycznyzapatrują się z podwójnego punktu, w samej już wskazanego nazwie.

10 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.obrazowi nadać właściwe światła i cienie, tak iżby znawcze oko dzisiejszegowidza nie z niesmakiem przed nim stanęło. Przedmiot niejest niegodnym uwagi, niecliajże stare państwo Sarmatów godnie sięnam przedstawi...Do szeregu obrazów, które ręka przedstawiającego usiłuje wydobyćz mroku zapadłej galeryi, łączę ja wypadki oznaczające pierwszednie panowania Zygmunta Augusta, ostatniego króla Polski z Jagiellońskiegoszczepu, który już w ciągu czterech pokoleń siedział na starymtronie, po zejściu zeń domu Piastowskiego, królującego przezsiedem niemal wieków od wyniesienia przodka.Dawno to miniony czas, którego zapomniane pomniki, niby starożytnegrody Kampanii pod odwieczną lawą, leżą głęboko ukrytepod zwaliskami. Zarzuciły je gruzem niszczące wojny za panowaniadomu Wazów, najazdy koczujących barbarzyńców na osłabione państwo,rozterki i wzbierająca buta magnatów za Piastów i Saskichkrólów, nareszcie panowanie Stanisława Augusta. Nazwy tylkopo dawnych dobrych rozbrzmiewające czasach, przypominają namto co wtedy było. Gdzie dziś nieznaczne ślady upadłego muruwieńczą szczyt wzgórza, wznosiły się niegdyś wspaniałe zamki,dokąd gościnność zapraszała nawiedzających, a ich komnaty, strojnepraojcowskiemi trofejami, wschodnim lśniły przepychem. Kwitnącesady okrywały dziś zapiaszczone brzegi Wisły, a w niezmierzonychpuszczach kędy dogorywające plemię żubrów zamieszkujew głębokim mroku leśnym, tylko zdziczałe knieje i zarosłe ścieżkiwskazują miejsca, gdzie niegdyś stały myśliwskie domki królewskichJagiellonów.Ja wprowadzam czytelnika w owe dawne czasy. Ale i tym weselszymobrazom nie zbywa na cieniach. Już wtedy mądre prawa ostatniegokróla z rodu Piastów popadły w zapomnienie; przywileje, przeztego monarchę, szyderczem króla chłopków przezwanego mianem,massie narodu nadane, znowu przepadły pod przemocą możniejszych.Dumna swą prerogatywą i władzą przez nię zyskaną szlachta, ośmieliłasię nawet na sejmie Lwowskim uczynić otwarty zamach na majestattronu, i skazić szalonemi uroszczeniami dostojność senatorskiegoi rycerskiego stanu. Nienawiść dwóch stronnictw religijnych poczęłajuż rzucać złowrogie iskry, które później miały rozniecić płomieńprześladowania za wiarę i wolność sumienia. W łonie szczęścia i sławykiełkuje już zepsucie, które w następstwie podciąć miało królewskitron Piasta; a przy boku Zygmunta Starego, Jagiellończyka, któremuspółcześni nadali nazwisko Dawida północy, spostrzegamy KatarzynęMedycejską roczników^ polskich, Bonę Sforzę *).*) Bona, córka Jana Galeazzo Sforzy, księcia Medyolańskiego i Izabelli Arragoń-

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!