Pokaż treÅÄ!
Pokaż treÅÄ! Pokaż treÅÄ!
1 3 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.że we dnie i w nocy trapiono i przyciskano szturmem, a ścisłem oblężeniem;ale oblężeni bronili się walecznie i zręcznie, tak z murów, jakoteż w różnych śmiałych wycieczkach.I zdarzyło się dnia jednego, iżem wyszedł w małym poczcie nazwiady, gdy wtem z wycieczki wypadł znaczny oddział i uderzył nanas. Pozabijano moich żołnierzy, albo rozproszono po długim oporze,a ja zobaczywszy, że niepodobna dotrwać pola, zwróciłem doucieczki konia; przypadek zrządził, że koń potknął się, zawadziwszynogą o pień zrąbanego drzewa, a ja padłem odurzony i bezbronny naziemię. Już dziesięć dobytych pałaszów błysnęło nad moją głową,z której zleciał mi szyszak w czasie upadku; gdy wtem na tatarskimrumaku przypadł dorodny młodzieniec i dał się słyszeć głos miły:—■Dajcie mu pokój, towarzysze! wszak to nasz krewny Jan; nieczyńcie mu nie złego, bo taki jest rozkaz matki!I wnet porzucili mnie wszyscy, i znowu przez bramę weszli do miasta.Kiedym się podniósł i powrócił do obozu, byłem w głębi duszyupokorzony a dotknięty, wszedłem zatem do namiotu pana MichałaGlińskiego, i prosiłem ażeby mnie wysłał do innej części wojska; bonie przystało mi przyczyniać się do zagłady krewnego szczepu i podnosićręki na tych, co związkami krwi ze mną połączeni byli. Pozwoliłna to pan Gliński z szyderczym uśmiechem, a ja z moim oddziałemudałem się nad Niemen do wojska, którem dowodził książę SzymonBieiski.Tymczasem sprawiedliwość Boska inaczej zrządziła, aniżeli sobiepan Michał zamierzył; musiał zostawić zamek na swoich fundamentach,i zaniechał oblężenia, napełniwszy kraj w około pożogą i mordem.Teraz wioski i miasteczka odbudowano na nowo, i dotąd jeszczezielenieje dostojuy szczep plemienia książąt na Słucku i Kopylu!Około tegoż samego czasu dawny mój opiekun i dobroczyńca, panKonstanty, kniaź na Ostrogu, uszedł z niewoli, w której przez ośm latod bitwy pod Wiedrożą zostawiał. Gdyby to nastąpiło wcześniej, tobymnie powstrzymało było nazgubnej drodze; ale teraz już było za późno!I jakże mogłem stanąć, ja wywołany z kraju, zdrajca ojczyzny i spólnikmorderstwa, przed szanownym hetmanem, którego opuściłem jakoniewinny młodzieniec ?Pan Michał ściągnął swoje wojska niedaleko Nowogródka i ztamtądposłał swego brata Bazylego ze wszystkiemi skarbami swojemi doMoskwy. I wkrótce napowrót przybyła wiadomość, jak cała Moskwapała chęcią oglądania pana Glińskiego. Udał się zatem kniaź gościńcemdo stolicy Carów w wielkiej okazałości, w towarzystwe znacznemkniaziów, bojarów i rycerzy; a tymczasem Ostafij Daszkiewiczdowodził moskiewskiem wojskiem w Litwie, i tyle tam zrządzał szkody,ile później przez wierne posługi, a waleczne czyny stał się miłym swo
H IPO LIT BORATYŃSKI. 1 3 5jemu panu, a królowi polskiemu, jako starosta Czerkaski. A kiedyśmyprzybliżyli się do ogromnego miasta Moskwy, i tylko co doszli do ostatnichbram Kitajgroda, czyli do chińskiego miasta, mnóstwo ludu zaszłonam drogę; przyjęła nas znaczna liczba znakomitych bojarów,i uderzono we wszystkie dzwony. A kiedyśmy przybyli do Kremla,stał w bramie pałacowej Bazyli Iwanowicz wielki książę, ze swoimdworem, i witał pana Michała. Ten chciał według zwyczaju objąćkolana monarsze; ale car nie pozwolił na to i uściskał go, mówiąc:— Witajcie nam, panie Michale Lwowiczu, w naszej stolicy, gdziewas oczekuje jedno miłość a dobro!A pan Gliński odpowiedział:— Widzicie przed sobą, najjaśniejszy panie, prześladowanego człowieka,który przybywa z tymi oto krewnymi swojemi i przyjaciółmi,błagać ciebie, dostojny książę, i uciec się do twojej sławionej po świeciewspaniałomyślności o opiekę przeciw niesprawiedliwości i uciemiężeniu.— To też my ją wam przyrzekamy! Zemsta wrogom waszymwszelkiego stanu; bo kiedy teraz mamy najlepszą szablę w całej Polscei Litwie, to spodziewamy się wkrótce, za pomocą Bożą i świętegoMikołaja, prędko załatwić się z naszym bratem Zygmuntem królempolskim.Potem pan Bazyli Lwowicz, przybliżywszy się powitał swojegobrata, ale zdawał się być o wiele dumniejszym niż pierwej; poczempozdrowił nas innych poważnem tylko skinieniem głowy. Jeszczetegoż samego dnia powiedziano nam, że księżniczka Helena WasilewnaGlińska, która była i bardzo piękna i rozumna, i którą pan Michałz dziecięcia nader uprzejmie kochał i troskliwie wychowywał, podobałasię wielce wielowładnemu carowi, i że ten nie mógł dnia jednegoprzepędzić bez niej i bez jej ojca.Tak upłynęło kilka tygodni na biesiadach i uroczystościach, a wielkiksiążę wyświadczał tak wysokie zaszczyty Glińskiemu i wszystkimco z nim przybyli, że i tu obudziła się także zazdrość, i słusznie miejscowizaczęli krzywo poglądać na cudzoziemców. Ale tymczasemprzygotowywano się, z zapałem do wojny. Nadeszły wieści z Litwy,że król przedsięwziął wyruszyć do Brześcia Litewskiego na spotkanienieprzyjaciela; ale że wojsko jego nie liczyło więcej nad 20,000,składających się po większej części z rycerstwa i piechoty ściągniętychz korony, bo niespokojności w wielkiem księztwie nie dozwalałyszlachcie uczynić prędko i w znacznej liczbie pospolitego ruszenia.Wtenczas car, za pośrednictwem Michała Glińskiego, który już dawniejz Budy przez pana Schleinitza rozpoczął był porozumienie z potężnympanem a biegłym politykiem Maksymilianem, cesarzem rzymskim, wysłałzaufanych mężów do Wiednia. I wzywał cesarza, ażeby uczynił
- Page 88 and 89: 84 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.na ręce,
- Page 90 and 91: 8 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.wnej i b
- Page 92 and 93: 88 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.oczyma
- Page 94 and 95: 90 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nia się
- Page 96 and 97: 92 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.szego Szl
- Page 98 and 99: 9 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.ty postr
- Page 100 and 101: 96 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.książą
- Page 102 and 103: 98 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.rywanym g
- Page 104 and 105: 1 0 0 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.tryum
- Page 106 and 107: 1 0 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— A
- Page 108 and 109: 1 0 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.dając
- Page 110 and 111: 1 0 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Al
- Page 112 and 113: 108 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mówić
- Page 114 and 115: 1 1 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jak ro
- Page 116 and 117: 1 1 2 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.Pan G
- Page 118 and 119: 1 1 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.i stan
- Page 120 and 121: 1 1 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.jest s
- Page 122 and 123: 118 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Wtedy ja
- Page 124 and 125: 1 2 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Ale sz
- Page 126 and 127: 122 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— A wi
- Page 128 and 129: 1 2 4 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.grzecz
- Page 130 and 131: 1 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tu po
- Page 132 and 133: 128 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet kl
- Page 134 and 135: 130 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Nie dłu
- Page 136 and 137: 1 3 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.przy o
- Page 140 and 141: 1 3 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.to, do
- Page 142 and 143: 138 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.był w d
- Page 144 and 145: 1 4 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.humoru
- Page 146 and 147: 142 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— Có
- Page 148 and 149: 144 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.sem odcz
- Page 150 and 151: 1 4 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.telami
- Page 152 and 153: 148 ALEKSANDER BRONIKOW SKI.z krzes
- Page 154 and 155: 1 5 0 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.odebra
- Page 156 and 157: 1 5 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Za nad
- Page 158 and 159: 1 5 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 160 and 161: 1 5 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 162 and 163: 158 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 164 and 165: 1 6 0 H IP O L IT BO R A TY Ń SK I
- Page 166 and 167: 1 6 2 A L EK SA N D E R B R O N IK
- Page 168 and 169: 1 6 4 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 170 and 171: 1 6 6 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 172 and 173: 1 6 8 ALEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 174 and 175: 170 A LEK SA N D E R B R O N IK O W
- Page 176 and 177: 1 7 2 A L EK SA N D ER B R O N IK O
- Page 178 and 179: 174 A LEK SA N D ER B R O N IK O W
- Page 180 and 181: 1 7 8 A LEK SA N D ER B R O N IK O
- Page 182 and 183: 1 7 8 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.pozdro
- Page 184 and 185: 180 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Lecz nie
- Page 186 and 187: 1 8 2 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.— O
H IPO LIT BORATYŃSKI. 1 3 5jemu panu, a królowi polskiemu, jako starosta Czerkaski. A kiedyśmyprzybliżyli się do ogromnego miasta Moskwy, i tylko co doszli do ostatnichbram Kitajgroda, czyli do chińskiego miasta, mnóstwo ludu zaszłonam drogę; przyjęła nas znaczna liczba znakomitych bojarów,i uderzono we wszystkie dzwony. A kiedyśmy przybyli do Kremla,stał w bramie pałacowej Bazyli Iwanowicz wielki książę, ze swoimdworem, i witał pana Michała. Ten chciał według zwyczaju objąćkolana monarsze; ale car nie pozwolił na to i uściskał go, mówiąc:— Witajcie nam, panie Michale Lwowiczu, w naszej stolicy, gdziewas oczekuje jedno miłość a dobro!A pan Gliński odpowiedział:— Widzicie przed sobą, najjaśniejszy panie, prześladowanego człowieka,który przybywa z tymi oto krewnymi swojemi i przyjaciółmi,błagać ciebie, dostojny książę, i uciec się do twojej sławionej po świeciewspaniałomyślności o opiekę przeciw niesprawiedliwości i uciemiężeniu.— To też my ją wam przyrzekamy! Zemsta wrogom waszymwszelkiego stanu; bo kiedy teraz mamy najlepszą szablę w całej Polscei Litwie, to spodziewamy się wkrótce, za pomocą Bożą i świętegoMikołaja, prędko załatwić się z naszym bratem Zygmuntem królempolskim.Potem pan Bazyli Lwowicz, przybliżywszy się powitał swojegobrata, ale zdawał się być o wiele dumniejszym niż pierwej; poczempozdrowił nas innych poważnem tylko skinieniem głowy. Jeszczetegoż samego dnia powiedziano nam, że księżniczka Helena WasilewnaGlińska, która była i bardzo piękna i rozumna, i którą pan Michałz dziecięcia nader uprzejmie kochał i troskliwie wychowywał, podobałasię wielce wielowładnemu carowi, i że ten nie mógł dnia jednegoprzepędzić bez niej i bez jej ojca.Tak upłynęło kilka tygodni na biesiadach i uroczystościach, a wielkiksiążę wyświadczał tak wysokie zaszczyty Glińskiemu i wszystkimco z nim przybyli, że i tu obudziła się także zazdrość, i słusznie miejscowizaczęli krzywo poglądać na cudzoziemców. Ale tymczasemprzygotowywano się, z zapałem do wojny. Nadeszły wieści z Litwy,że król przedsięwziął wyruszyć do Brześcia Litewskiego na spotkanienieprzyjaciela; ale że wojsko jego nie liczyło więcej nad 20,000,składających się po większej części z rycerstwa i piechoty ściągniętychz korony, bo niespokojności w wielkiem księztwie nie dozwalałyszlachcie uczynić prędko i w znacznej liczbie pospolitego ruszenia.Wtenczas car, za pośrednictwem Michała Glińskiego, który już dawniejz Budy przez pana Schleinitza rozpoczął był porozumienie z potężnympanem a biegłym politykiem Maksymilianem, cesarzem rzymskim, wysłałzaufanych mężów do Wiednia. I wzywał cesarza, ażeby uczynił