12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

128 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.nawet klucze do skrytych drzwi i korytarza, którędy wchodziła i wychodziłaod wielkiego marszałka. A kiedy wszystkiego od niej już siędowiedziano, szatański Hassan przebił.... ale pozwólcie mi zamilczećo tej oburzającej zbrodni! Gdybym ja wtedy wiedział był o tem, broniłbymbył tej nieszczęśliwej z narażeniem własnego życia; taki okrutnyi nieludzki postępek otworzyłby mi był wreszcie oczy i dałby byłpoznać towarzystwo, któremu ciało i duszę moję zaprzedałem. Aletego wcale nie życzyli oni sobie, i z tej przyczyny też mnie oddaliliztamtąd.Szli zatem jeźdźcy, prowadząc konie ostrożnym krokiem, po rzecelodem okrytej, oświeconej promieniem księżyca, a my na ich czele.Nic nie przerywało ciszy, tylko kiedy niekiedy dawał się słyszeć trzasklodu pod kopytami końskiemi. I tak dostaliśmy się na drugi brzegrzeki, niedaleko od domu pana z Zabrzegów. Tu przedstawił się namnajprzód mur ogrodowy, w którym były maleńkie drzwiczki. Schleinitzdobył klucza i otworzył furtkę; a pan Gliński powiedział domnie:— Tylko dalej, panie Lacki! a dajcie mu poczuć tę rękę, którą onwam chciał kazać uciąć!Ja miałem zamiar wyzwać go uczciwie na rękę; poszedłem tedywewnątrz z księciem Bazylim, Schleinitzem, Hassanem i kilkoma rycerzami.Ale Michał Lwowicz pozostał zewnątrz z Bielskim i drugimi.Szliśmy więc cichym krokiem wpośród ciemności przez ogród, potemprzez długi ciemny korytarz przybyliśmy do małych drzwi, które Schleinitzotworzył pomału, i weszliśmy do sypialnego pokoju marszałkawielkiego. Jan Zabrzeziński leżał na łóżku w głębokim śnie pogrążony.Chciałem tedy przystąpić doń, obudzić go, żeby wziął swojęszablę i bił się ze m n ą; ale pan Bazyli szepnął mi do ucha:— Cicho, panie L acki! cicho ! Rozkazuję wam imieniem wodza.Tymczasem Turek wziął pałasz i pistolety leżące przy łóżku, a panSchleinitz zbliżył się do marszałka wielkiego i uderzył go po ramieniumówiąc:— Wstawajcie, panie wojewodo Trocki! przybyło tu do was poselstwood waszego przyjaciela, pana Michała Lwowicza!Starzec porwał się nagle ze snu, i widząc się otoczonym przez nieprzyjaciółi morderców, otworzył usta, chcąc wołać o ratunek, gdy tymczasemTurek wbił mu swój szeroki obosieczny nóż pod żebra. Panz Zabrzegów, co był silny i krzepki, lubo już podeszły wiekiem, wyskoczyłz łóżka, porwał Turka w pół, wydarł mu nóż i pchnął go nimw twarz. I ztąd to owa blizna, co zdobi oblicze zacnego Hassana,owego uniżonego Neapolitańczyka. Wtedy rzucili się mordercy nanieszczęśliwego starca; rozjadowiony Turek, parskając jak zraniony

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!