12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

1 2 6 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.Tu po krótkim przestanku, w ciągu którego rycerze ponuro szczękającorężami w gęstszem ścisnęli się kole, a między zgromadzonąszlachtą zaczął rozchodzić się szmer, Gliński mówił dalej:— Otóż kiedy prawo milczy, to honor powołuje szlachcica dowłasnej zem sty! Na zemstę was zgromadziłem, na zemstę nad tymi,co zgubić chcą mnie, co was chcą zgubić! Was, co jesteście przyjaciółmimoimi! Na zemstę nad waszymi i moimi wrogami, a szczególniejnad Janem Zabrźezińskim!Tu ze wszystkich ust odgłos zemsty rozległ się na wsze strony,i hasło piekielne wrzawliwie zabrzmiało daleko po pustyniach lasu.Tak więc jechaliśmy dalej drogą do Grodna, i trzeciego dnia kuwieczorowi, kiedy zmierzchać poczęło, przybyliśmy nad Niemen.Ezeka stanęła lodem, ale nie we wszystkich miejscach jeźdźcy i koniemogli się jej powierzać; bo zima nie nader była ostra. Pan Glińskizatem rozłożył piechotę w krzakach aż do świtania, a jeźdźcom kazałzsiąść z koni, popętać je i iść do rzeki, dla wyśledzenia bezpieczniejszychbrodów. Na stronie, nieopodal od rzeki, błyszczało światełko :pan Michał tedy prosił mnie, abym zobaczył, ażali to nie była gospoda,gdy tymczasem on sam miał pójść dla obejrzenia stanow isk; T urkowizaś i kilku innym ludziom rozkazał iść zemną, by wyrzucić gospodarzaz izby i samym rozgościć się; bo mieliśmy tam pozostać dopierwszej godziny po północy.Zbliżywszy się do domu, ujrzałem zaprzężony powóz ze trzemakońm i; jeden ze sług tylko co odjechał z czwartym, furman spał.Wszedłem zatem do izby, i przy świetle ognia palącego się na kominieujrzałem dwie kobiety, z których jedna ubrana w szubę sobolową, zdawałasię być panią, a druga służącą. Przybliżywszy się do nich z powitaniem,zmięszałem się niezmiernie, poznawszy Annę, córkę WasilaJorgasza, którą dawniej mocno kochałem, a która przeniosła złotomarszałka wielkiego nad moje przywiązanie; słowem, poznałem kochankęJana Zabrzezińskiego. Wszelako zebrałem się wkrótce, i mówiłemdo niej szyderczym tonem, pod którym chciałem ukryć to, że wi»dok jej nie był mi jeszcze zupełnie obojętny:— A! witajcież, piękna pani! O! jakże mi miło, że was tu znajdujęna gościńcu pod nocną porę! Jakże, czy to powracacie z uściskówwaszego szpakowatego kochanka, czyli też myślicie dopiero udaćsię do niego ?A ona przelękła się mocno poznawszy mnie, i odpowiedziała jąkającymsię głosem :— Czy to wy, mój zacny panie Kijowski? Jakże dawno nie miałamszczęścia oglądać was! Ja — ja — jadę teraz z Grodna; ale mijeden z moich koni na Niemnie, na lodzie, zgubił podkowę i skaleczył

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!