12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

HIPOLIT BORATYŃSKI. 117wcale nic nie obchodzą, a jego pana bardzo mało. Nie wiele on teżtakże rachuje na owę tam....— Słuchaj-no Hassanie, ty powierniku! Wszystko to, jak powiedziałem,jest bardzo dobrze, ale nic stanowczego jeszcze nie masz; a tywiesz, że nasz jest trochę niecierpliwego umysłu. Doszła nas takżewiadomość, że on się stara o tę tam nad Dnieprem, a to nam wcale nicnie nada; wiadomo nam dobrze, jaki jej sposób myślenia; a zresztąma to być kobieta mądra i śmiała, co bardzo łatwo mogłaby jego myśliodmienić.— O! co do tego, to nie lękajcie się, panie pułkowniku! — odpowiedziałTurek z szyderczym uśmiechem. — W iatr, który ztamtądwieje, musiał go nieco oziębić. Powróciwszy bowiem do domu, byłw złym humorze i klął bezprzestannie pana z Zabrzegów, jak to zawszezwykł czynić, kiedy mu co nie po myśli idzie!— Wszystko to dobrze i wybornie; — odpowiedział na to nieznajomy— wszelako powiadam wam, że potrzeba prędko.... — Tumówił tak cichym głosem, że trudno go było zrozumieć.— Jak wam już powiedziałem, Fedorze Wasilewiczu — mówiłTurek — że to właśnie bardzo nam jest na rękę; za kilka tygodni masię udać do kraju... — tu głos jego zgubił się w niezrozumiałem szeptaniu,ale potem mówił cokolwiek wyraźniej: — Spuśćcie się na Hassana;lecz teraz dozwólcie, łaskawy panie, abym was wyprowadził, bynadchodzący poranek nie zastał was w tym zamku. Idźcie z Bogiem dodomu i oświadczcie jego ukłony panu Iwanowi Andrejewiezowi, któremuja w pokorze rzucam się do nóg.To mówiąc, opuścili salę; a ja udałem się do mego pomieszkania,gdzie resztę nocy przepędziłem bezsennie, kłócąc się z rozmaitemi myślami,i postanowiłem opowiedzieć panu Michałowi to, co dosłyszałemz tćj rozmowy, ażeby mi wytłómaczył.Kiedym nazajutrz wszedł do sali, gdzie się już wielu gości zgromadziło,pan Gliński postąpił naprzeciw mnie, a wziąwszy za rękę, popro-M^adził do poblizkiego pokoju, i wnet zapytał z niecierpliwością:— No i cóż, panie Janie, co też wam jeszcze mówiła wasza piękna,ale trochę za dumna krewna ?Ja odpowiedziałem mu: — Że nie powinien więcej myśleć jużo niój, że ona nie zasługuje na zaszczyt, jaki jej chciał wyrządzić, i żezamiast przekwitłej wdowy, znajdzie się sto urodziwych i szlachetnychpanien, które z radością przyjmą to, czem ona pogardza. — Ale skorowymówiłem wyraz pogardza, pan Michał oburzył się na mnie po razpierwszy i kazał wyjść precz z pokoju. Wszelako, kiedym się odwrócił,chcąc go opuścić, przywołał mnie i mówił:— Mniejsza o to, panie Lacki! — Pokwapiłem się nieco! zapomnijmyzresztą o waszej krewnej, i nie różnijmy się z jej przyczyny.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!