12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

H IPO LIT BORATYŃSKI. 115panie Janie Lacki, chcecie dać za ojca waszemu małoletniemu krewnemu,a mnie za męża?— Co się tyczy naszej podróży do Budy, łaskawa pani — odpowiedziałem— to ta nie była przedsięwzięta w złym zamiarze, o czemzapewnić was mogę. A któż znowu może mieć za złe prześladowanemuksięciu, że przeciw zazdrośnikom i potwarcom szukał opieki u bratakrólewskiego, on, co tyle razy, a nawet i niedawno jeszcze pod Kłeckiem,uratował z niebezpieczeństwa tych, którzy go teraz potępiają?To też mu król Władysław przyrzekł swoję opiekę i wstawienie się.0 Maksymilianie zasię Ezymskim cesarzu wcale nic nie wiem. A nawetżaden z nas nie był do Wiednia wysłany z poblizkiego miasta Budy;raz tylko pewien szlachcic saski, z orszaku naszego, udał się był tam1 to nie w innym celu, jedno aby różne złote i srebrne sprzęty włoskiejroboty nabył sposobem wymiany za konie i bogate futra, a i ten nawetw kilka dni powrócił. Co zaś do tego, o czem wy, dostojna AnastazyoSymeonowa, powiadacie o związkach z postronnymi; to jest tylkopróżna gadanina i potwarz, którą zapewne pan Zabrzeziński, albo ktodrugi niechętny panu Michałowi powiedział wam, podobnie jak wszystko,cokolwiek zrobi kniaź, przez złośliwe usta na złe bywa tłóinaczone.— Nie chodzi tu zaiste o to, czy to co wam powiedziałam, wiem odmarszałka wielkiego, czy też od kogo innego -— odpowiedziała paniSłucka — dosyć, że nie możecie rzeczywistości tego umniejszyć. No,no! panie Janie Lacki; wy jesteście widzę ślepotą dotknięci, a zasłonaza późno może spadnie wam z oczu. Ale ja wam powiadam, że drogi,któremi ten człowiek chodzi, do przepaści prowadzą, i prędzej czy późniejpociągnie on was tam z sobą!— A więc dlatego — mówiłem — że kniaź jest w przykrempołożeniu i w niebezpieczeństwie, to ja mam go porzucać? Wszakżezbyt wiele mówiliście sami o powinnościach szlachcica; maż-li więcto należeć do tych powinności, ażebym ja w złej chwili odstąpił tego,którego trzymałem się w dniach szczęścia?Na to powiedziała księżna: — Mądra mowa jest w ustach.... —ale sama sobie przerwawszy, rzekła tylko — bądźcie zdrowi, zacnymości Janie! Jeżeli kiedy obaczycie się w swym błędzie, bramy Słuckabędą dla was otwarte, a wasza krewna Anastazya ochotnie was pozdrowi; wszelako proszę was wielce, abyście tu nie grali nigdy roliprzyjaciela i swata Michała Glińskiego.Tak więc udałem się drogą do Nowogródka. Zaiste snuły mi siępo głowie rozmaite niewyraźne myśli; bo to, co się już stało, nie ukazywałosię nigdy moim oczom w podobnem świetle, w jakiem terazwystawiła mi księżna Anastazya, a nawet chciałem już zawrócićsię do Słucka; ale wtem przypomniałem sobie niebezpieczeństwo,z którego mnie kniaź Michał uratował; pomyślałem, że niewdzięcznośćS*

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!