12.07.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

H IPO LIT BORATYŃSKI. 1 1 1ką innymi jeszcze, i powiedział: — ażebyśmy się przygotowali i wystąpilistrojno, albowiem chce pojechać w odwiedziny do pięknej damyw towarzystwie naszem. Euszyliśmy zatem do Słucka. Kiedyśmyzasię postrzegli zamek i jego wały, fossy i warownie, pan Michał obróciłsię ku mnie uśmiechając się i mówiąc:— Zaiste, pięknyć to zamek i prawie niezdobyty; dałby Bóg, ażebystarosta tamtejszy, to jest krewna wasza, panie Lacki, nie był takniezwyciężona!A ja uśmiechnąłem się na to i odpowiedziałem:— Wprawdzie pani Anastazya okazuje nieco wstrętu od mężczyzn,wszelako on zdobył już mocniejsze zamki aniżeli ten, a dowódzcy zdalisię na łaskę i niełaskę; że może i tu także doświadczyć swojegoszczęścia, a jeżeli mu się powiedzie, będzie to dla mnie zaszczytemi wielką radością.Kiedyśmy wjechali na dworzec, ujrzeliśmy tam mnóstwo młodzieżystrzelających z łuków na wyścigi do malowanych głów tatarskich.Pomiędzy nimi zasię znajdował się dorosły dzieciuch, który za każdymrazem, kiedy strzała utrafiła podobną głowę w turban, albo w kołpak,poklaskiwał w dłonie i wyskakiwał radośnie. Skoro grający spostrzeglinasz orszak i poznali, że goście znakomitego stanu przybyli, natychmiastmłodzieniec przybliżył się do pana Michała, który nas poprzedzał,i pytał z przystojnością o jego nazwisko i czego żąda?— Nazywają mnie zwyczajnie kniaziem Glińskim, a przybywamtu z tymi oto panami i przyjaciółmi, złożyć uszanowanie dostojnejAnastazyi Symeonowej. Ale co zacz ty jesteś, miły młodzieńcze?— Ja jestem — odpowiedział chłopiec zmarszczony, usuwając rękę,którą ujął był Gliński — ja jestem Grzegorz Symeonowicz książęna Słucku i Kopylu.I to mówiąc, skinął na jednego z blizko stojących dworzan, ażebyzaprowadził gościa do pani Anastazyi. A w tem spostrzegłszy mniemłody panicz, nagle poskoczył ku mnie i zawołał radośnie:— A witajże nam krewny Janie! Jak to dobrze, żeście do nasprzybyli; wiedzieliśmy, że bawicie w Nowogródku, a moja matka bardzosobie życzyła was oglądać. Ale — mówił dalej na poły głośno—lepiejbyście byli zrobili przybywając sami.I to mówiąc, wziął mnie za rękę i poprowadził na zamek, nie zważającwcale na dostojniejszego gościa.Zastaliśmy panią Anastazya na wielkiej sali, otoczoną damamii zajmującą się haftem, a skorośmy weszli, powstała natychmiast i powitałanas, a nawet i panu marszałkowi nadwornemu powiedziałakilka wyrazów uprzejmych; wszelako najwięcej mowę swoją obracałado mnie i do księcia Bielskiego, który także z nią był spokrewniony,ale nie tak blizko jak ja.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!