Pokaż treść!

Pokaż treść! Pokaż treść!

12.07.2015 Views

108 ALEKSANDER BRONIKOWSKI.mówić o niektórych dawnych rzeczach, a pan Jan Zabrzeziński, z którymon ustawicznie szukał kłótni, znowu odnowił skargę o zdradękraju, i zaniósł ją formalnie przed tron na zgromadzeniu panów radi stanów.Król jednakowoż rozstrzygnięcie tych kłótni odłożył do następnegogeneralnego sejmu, a to, jak powiadał, dla uczczenia pamięci braciswoich królów Jana Olbrachta i Aleksandra; w gruncie atoli rzeczydlatego podobno, że lękał się zaczepić przemożnego lennika i wolałraczej czekać, ażeby więcej dowodów winy jego zebrało się, i aby gopotem bezpieczniej ująć; jakoż wkrótce zanadto wyraźnie dało się widzieć,że już niedaleka jest chwila, w której go kara dosięgnie.Wszyscy po większej części panowie i szlachta, którzy wierni pozostalikrólowi, unikali jego domu, i nadaremnie starał się on znowuzgromadzić około siebie tych, których duma jego i zagrażające niebezpieczeństwoodstręczyły. Prawda, że wiele niższej szlachty garnęłosię do niego; ale ze znaczniejszych rodzin niewielu przy nim dotrwało,a pomiędzy nimi i ja. W takim stanie rzeczy wściekłość kniazia niemiała żadnych granic, tak dalece, że poważył się już nawet zapalićpożar niezgody obywatelskiej. Często oddziały żołnierstwa, którepan Michał ściągnął był w około miasta, napadały na wioski należącedo wojewody Trockiego i popełniały bezprawia i swrawolę, jak gdybyw kraju nieprzyjacielskim. Pan z Zabrzegów równe równem odpłacał.Krew codziennie prawie płynęła po ulicach wileńskich. Nieobecnośćkróla puściła wodze wszelkim bezprawiom. Ja zasię i SasSchleinitz, ślepo wykonywaliśmy co nam rozkazywał ten, który nieraz,i niedawno jeszcze przedtem u Kiecka, uratował ojczyznę, któregośmyuważali za swego dobroczyńcę i przyjaciela ojczystego, i który, jakmniemaliśmy, niesprawiedliwie prześladowany był przez zawiśći nikczemną niewdzięczność.Tymczasem dom Glińskiego w Wilnie podobny był do oblężonejfortecy; na wały zatoczono działa, blizko ośmiuset żołnierzy odbywałosłużbę; nikogo nie wpuszczano bez ścisłego badania; kiedy zasię panMichał jechał do miasta albo do zamku, to zawsze towarzyszyło muwięcej niż dwudziestu szlachty i pięćdziesięciu na żołdzie utrzymywanychjeźdźców.

H IPO LIT BORATYŃSKI. 109Rozdział XXV.Takim sposobem upłynęła zima, a wówczas kniaź Michał oświadczyłdnia jednego na zgromadzeniu swoich przyjaciół i domowników,że postanowił odbyć podróż. I wkrótce też potem wyjechał z Wilnaw dosyć znacznym poczcie, i puściliśmy się w drogę do Budy. Dawniejszemijeszcze czasy pozyskał on był wielkie względy u W ładysławaJagiełły, króla Węgierskiego i Czeskiego, a brata Jana Olbrachta,Aleksandra i Zygmunta, i otrzymał odeń kiedyś w chwili zaufaniasłowo, że go będzie bronił i wstawiał się za nim, jeżeliby kiedy przypadkiemzostawał w potrzebie albo w niebezpieczeństwie. Wszelako,kiedyśmy przybyli do Budy, przyjęto nas wprawdzie grzecznie i z wielkiemihonorami, zaszczycano częstemi biesiadami, bezustannie traktowanowęgrzynem, który zaiste tak był dobry, jak i wasz, mości hrabioTarnowski; ale co do samej rzeczy, to niezmiernie szło oporem.Skoro więc postrzegł to pan Michał, wysłał potajemnie Schleinitzaz Budy do Wiednia, dla zakupienia niby, jak powiadano, różnychsprzętów włoskich, ale rzeczywiście do Maksymiliana cesarza Rzymskiego;co zasie on tam uczynił, o tem nie mogłem wiedzieć podówczas,lecz późniejszy czas dostatecznie to wyjaśnił.Bawiliśmy na dworze blizko czterech tygodni, a król był codzieńozięblejszy; pan Gliński zaś codzień bardziej frasobliwszy. Postrzegliśmytakże, iż otoczeni jesteśmy zewsząd szpiegami, którzy dawalibaczenie na wszystko, cokolwiek robiliśmy albo mówili. Tymczasemnadeszła wiadomość, że król Zygmunt powrócił z Krakowa do swojejLitewskiej stolicy, a zatem książę pożegnał się z królem W ładysławem.W czasie ostatniego posłuchania, król Węgierski był dalekołaskawszy, aniżeli w ostatnich czasach: może dlatego, że rad był jaknajprędzej pozbyć się niebezpiecznego i przykrego gościa. Mówił ondo pana Glińskiego:— ażeby był dobrój myśli, ze powinien zaufać łagodnościjego brata Króla Polskiego, który je st bardzo łaskawym panem;i jeżeli na przyszłość niezmienną wiarą naprawi to, co może dawniej zawinił.,to jego pan i król nie będzie na nic pamiętał, jedno na sławne czyny,które spełnił dla dobra ojczyzny. Oświadczył mu takie, iż poleciStefanowi Tekełemu, posłowi swojemu w Polsce, ażeby jego imieniemzaniósł prośbę do jego brata a króla, aby to, co się stało, nie przyniosłomu szkody na majątku i sławie.Tak tedy jechaliśmy nazad z miasta Budy do Litewskiego i Ruskiegokraju. Ale czy to pan Michał chciał dać czas Węgierskiemuposłowi, ażeby wyrazy brata odniósł do króla Zygmunta, czy też innyjakiś miał w tem zamiar, dosyć, żeśmy zaraz nie powrócili do Wilna,

H IPO LIT BORATYŃSKI. 109Rozdział XXV.Takim sposobem upłynęła zima, a wówczas kniaź Michał oświadczyłdnia jednego na zgromadzeniu swoich przyjaciół i domowników,że postanowił odbyć podróż. I wkrótce też potem wyjechał z Wilnaw dosyć znacznym poczcie, i puściliśmy się w drogę do Budy. Dawniejszemijeszcze czasy pozyskał on był wielkie względy u W ładysławaJagiełły, króla Węgierskiego i Czeskiego, a brata Jana Olbrachta,Aleksandra i Zygmunta, i otrzymał odeń kiedyś w chwili zaufaniasłowo, że go będzie bronił i wstawiał się za nim, jeżeliby kiedy przypadkiemzostawał w potrzebie albo w niebezpieczeństwie. Wszelako,kiedyśmy przybyli do Budy, przyjęto nas wprawdzie grzecznie i z wielkiemihonorami, zaszczycano częstemi biesiadami, bezustannie traktowanowęgrzynem, który zaiste tak był dobry, jak i wasz, mości hrabioTarnowski; ale co do samej rzeczy, to niezmiernie szło oporem.Skoro więc postrzegł to pan Michał, wysłał potajemnie Schleinitzaz Budy do Wiednia, dla zakupienia niby, jak powiadano, różnychsprzętów włoskich, ale rzeczywiście do Maksymiliana cesarza Rzymskiego;co zasie on tam uczynił, o tem nie mogłem wiedzieć podówczas,lecz późniejszy czas dostatecznie to wyjaśnił.Bawiliśmy na dworze blizko czterech tygodni, a król był codzieńozięblejszy; pan Gliński zaś codzień bardziej frasobliwszy. Postrzegliśmytakże, iż otoczeni jesteśmy zewsząd szpiegami, którzy dawalibaczenie na wszystko, cokolwiek robiliśmy albo mówili. Tymczasemnadeszła wiadomość, że król Zygmunt powrócił z Krakowa do swojejLitewskiej stolicy, a zatem książę pożegnał się z królem W ładysławem.W czasie ostatniego posłuchania, król Węgierski był dalekołaskawszy, aniżeli w ostatnich czasach: może dlatego, że rad był jaknajprędzej pozbyć się niebezpiecznego i przykrego gościa. Mówił ondo pana Glińskiego:— ażeby był dobrój myśli, ze powinien zaufać łagodnościjego brata Króla Polskiego, który je st bardzo łaskawym panem;i jeżeli na przyszłość niezmienną wiarą naprawi to, co może dawniej zawinił.,to jego pan i król nie będzie na nic pamiętał, jedno na sławne czyny,które spełnił dla dobra ojczyzny. Oświadczył mu takie, iż poleciStefanowi Tekełemu, posłowi swojemu w Polsce, ażeby jego imieniemzaniósł prośbę do jego brata a króla, aby to, co się stało, nie przyniosłomu szkody na majątku i sławie.Tak tedy jechaliśmy nazad z miasta Budy do Litewskiego i Ruskiegokraju. Ale czy to pan Michał chciał dać czas Węgierskiemuposłowi, ażeby wyrazy brata odniósł do króla Zygmunta, czy też innyjakiś miał w tem zamiar, dosyć, żeśmy zaraz nie powrócili do Wilna,

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!