AFGANISTAN prAwA wojNy TurySTykA zAbójSTwA w z cIeNIu lIToścI TAlIbówgo stronie stanął generał Lewis MacKenzie,doświadczony oficer, który działanie kapitanaokreślił mianem „odpowiedniego”. Z koleiMichael Beyrs, ekspert od prawa, stwierdził jasno:„Semrau zignorował zasady prawa humanitarnegoi kierował się własnym sumieniem”.Wyrok sądu przyczynił się do podtrzymaniaw kanadyjskim społeczeństwie dyskusji na tematgranic wojny i etyki żołnierskiej. Był tow pewnym stopniu dowód, że w systemie prawnymnie uwzględniono tego rodzaju zdarzenia.Z jednej strony zabito bezbronną osobę, alez drugiej istniały pewne racje moralne. Nie możnawięc uznać kogoś za niewinnego, bo czyn zostałpopełniony, ale też przewidywana kodeksemkara (w przypadku Kanadyjczyka było tonawet dożywocie) wydaje się zbyt surowa. „JeśliSemrau nie zabił Afgańczyka, to nie doszło dohaniebnego zachowania. Ale skoro został skazany,to znaczy, że sąd uznał go za winnego”, za-RobeRt Czuldazabójstwa z litościuczestnikom każdej wojny przychodzi czasem podejmowaćdramatyczne decyzje. jedną z nich jest kwestia dobijania rannych.chociaż <strong>Polska</strong> od niemal dekadyuczestniczy w bojowych misjach zagranicznych– w Iraku, a terazw Afganistanie – to jak dotąd nasiżołnierze nie stawali przed problememzabijania rannych z litości. Kwestia ta,niezwykle trudna moralnie, wywołała seriędyskusji ekspertów i etyków w Stanach Zjednoczonych,a ostatnio także w Kanadzie. Tambowiem całkiem niedawno kapitan RobertSemrau został uznany za winnego „haniebnegozachowania”. Uwolniono go jednak od zarzutówmorderstwa, próby morderstwa i niewykonaniaobowiązków żołnierskich.DopuszczalnemorDerstwoW październiku 2008 roku Kanadyjczyk zabiłbezbronnego taliba. Ten został ciężko rannyi rzekomo nie było szans na udzielenie mu efektywnejpomocy medycznej. Media określiły tomianem „zabójstwa z litości”, chociaż tak naprawdęnie do końca wiadomo, co się wówczasstało. Kapitan Semrau nie zeznawał, a ciała zabitegonie odnaleziono. Żołnierz nie wyjaśniłteż, dlaczego tak zrobił. Z zeznań kolegówz oddziału wynikało, że Semrau od samegopoczątku był świadom konsekwencji swojegoczynu i nie rozkazał medykom interwencji.Uniknął więzienia, ale został zdegradowanyi wyrzucony z wojska. Teoretycznie może sięstarać o przywrócenie do służby.Szybko pojawiły się pytania o to, czy faktycznienie było innego rozwiązania. Czy rozważanow ogóle możliwość udzielenia talibowi pomocy?Czy ten prosił o śmierć? Z materiału wideowiadomo jedynie, że sojuszniczy afgańscy żołnierzeopluli rannego nieszczęśnika i nie byli zainteresowanipomocą. Kanadyjczycy podzielilisię na oskarżycieli i obrońców Semraua. Po je-74 POLSKA ZBROJNA NR <strong>11</strong> | <strong>11</strong> mARcA <strong>2012</strong>
uważa Paul Robinson, oficer w stanie spoczynkuzajmujący się etyką. „Jeśli tak, to znaczy,że doszło do morderstwa lub zabójstwa”.Ulżyć w cierpieniUProblem ten dostrzec można także w USA.Amerykańscy żołnierze już w przeszłości mielipodobne dylematy. Choćby w trakcie wojnyw Wietnamie, gdy o pomoc medyczną nie zawszebyło łatwo. Niedawno sąd wojskowy uznałsierżanta Cardenasa J. Albana za winnego zabójstwaz litości ciężko rannego 16-letniego Irakijczyka.Stwierdzono wówczas, że chłopcu niemożna pomóc i najlepszym rozwiązaniem będzieulżenie jego cierpieniom. Według sąduAlban był winny morderstwa oraz spisku. Pojednodniowym procesie został skazany na rokwięzienia, degradację do stopnia szeregowegoi wydalenie ze służby za naganne zachowanie.Niewiele jak na morderstwo.FOT. uS dOdWyrok sądu w sprawie kapitana RobeRtaSemRaua przyczynił się do podtrzymaniaw kanadyjskim społeczeństwie dyskusji natemat granic wojny i etyki żołnierskiej.Nie były to przypadki odosobnione. W krótkimokresie oskarżono pięciu amerykańskichżołnierzy o zabicie czterech Irakijczyków. SierżantJohnny M. Horne za udział w tym samymzdarzeniu co sierżant Alban i morderstwoz litości otrzymał wyrok trzech lat więzienia,który po roku został skrócony. Do dziesięciu latgroziło za morderstwo kapitanowi RogeliowiMaynuletowi, ale uniknął więzienia, chociażmusiał odejść z wojska. On również służyłw Iraku – w czasie jednej z misji uznał, że Irakijczykjest zbyt ciężko ranny, by mu pomóc.Zabił go strzałem w głowę. Prokurator majorJohn Rothwell nie miał wątpliwości: „Jaką instytucjąstanie się US Army, jeśli uzna, że świadomezabicie jest honorowym czynem?”.Teoretycznie problemu nie ma, bo zabijanienieuzbrojonych i rannych – nawet z litości – jestniedozwolone w świetle konwencji genewskich.Motywacja nie ma tutaj znaczenia. Prawo niemówi jednak o tym, co powinien zrobić żołnierzna polu walki, w konkretnej sytuacji, gdystaje naprzeciw ciężko rannej osoby, której niemoże pomoc. Dobić, czy pozwolić, by samaumarła w cierpieniu? A jeśli nie zabijać, to zostawićsamą? W tej kwestii nie ma zgody, przynajmniejna gruncie etycznym.pięć powodówPodpułkownik doktor Peter Bradley, kanadyjskispecjalista od psychologii i etyki z 33-letnimstażem wojskowym komentujący sprawękapitana Semraua, wskazał pięć zasadniczychpowodów, dla których żołnierz może chcieć dokonaćzabójstwa z litości.Pierwszy to chęć skrócenia cierpień rannemunieszczęśnikowi. Tutaj decydują motywy etyczne– daje o sobie znać empatia. Kanadyjska prasapisała, że pomiędzy żołnierzami różnych narodowościistnieje niepisana zasada zezwalającana dobicie w takiej sytuacji. „Kto jednak maFOT. cANAdiAN dOdpewność, czy akurat ten ranny zgodził się nato?”, pyta retorycznie Bradley, powołując sięna wywiad z dwoma kanadyjskimi żołnierzamirannymi w Afganistanie. Jeden przychylił siędo słuszności istnienia takiego porozumienia,ale drugi już nie.Kolejny powód to chęć zlikwidowania sytuacjistresowej dla własnego oddziału, który jestnarażony na traumatyczny widok. Co innegooglądać zwłoki, nawet mocno zdeformowane,a co innego być obserwatorem dramatycznegozdarzenia, jakim jest bolesna śmierć.Trzeci powód to sytuacja, w której sprawcazabójstwa obawia się, że ktoś odnajdzie rannego,a ten złoży obciążające zeznania – choćbyo tym, że nie udzielono mu pomocy medycznej.Brak rannego to brak problemu.Czwartym argumentem jest chęć ukończeniazadania bez opóźnienia spowodowanego przezrannego, a piątym – chęć zemsty. Większośćmotywów nie ma więc wiele wspólnego z empatiąi racjami humanitarnymi.Granice etykiZdaniem Bradleya w praktyce żaden z powodówi żadna sytuacja nie usprawiedliwiazabójstwa z litości. „Najbardziej etyczną reakcjąnie jest zabicie, lecz udzielenie rannemumożliwej pomocy medycznej, ulżenie muw cierpieniu aż do jego śmierci lub też ewakuacjido szpitala”. Zwraca jednak uwagę nato, że istnieją sytuacje, w których opuszczenierannych (tak zwana bierna eutanazja) jestmoralnie dozwolone. Choćby słynny rajd podDieppe w sierpniu 1942 roku. Wtedy zostawionorannych, bo brakowało łodzi do ichewakuacji, a udzielenie pomocy pod ostrzałemspowodowałoby dodatkowe straty. Wynikaz tego, że w sytuacjach specjalnych– głównie bezpośredniego zagrożenia dla oddziału– można zostawić cierpiących, aleich nie zabijać (czynna eutanazja). „Pozbawieniekogoś życia na jego prośbę to nadalmorderstwo”, uważa Michael Gross, wykładowcaUniwersytetu w Hajfie, były żołnierzizraelski.Trudno nie przyznać, że dyskusje teoretyków– nawet najlepszych etyków – oraz rozprawysądowe żołnierzy oskarżonych o zabójstwoz litości są prowadzone na chłodno,a w momencie pozbawiania życia rannych niebrakowało emocji i stresu, często trudnych dylematówmoralnych. Nie było czasu na zaglądaniew kodeks ani tym bardziej odwoływaniesię do wielkich filozofów. Łatwo jest oceniaćzachowania innych, siedząc w fotelu, w bezpiecznymkraju. Z drugiej jednak strony żołnierzemuszą pamiętać, że postępowaniezgodne z własnym sumieniem może ich wielekosztować. Sumienie to jedno, a prawo toczęsto coś zupełnie innego.•POLSKA ZBROJNA NR <strong>11</strong> | <strong>11</strong> mARcA <strong>2012</strong>75