Saperzy Wyścig z ajdikiemFOT. KRZySZTOF PłAwSKiKrzysztof PławsKiWyścig z ajdikiemŻołnierze z 2 mazowieckiego pułku Saperów są na pierwszej linii walkiz improwizowanymi ładunkami wybuchowymi.podejrzany pojazd zbliżasię do punktu kontrolnego.Stojący na wysuniętymstanowisku żołnierzdaje mu znać, żeby się zatrzymał.Wskazana jest ostrożność,ponieważ może to być samochódpułapka. Kierowca ma wysiąść,otworzyć w aucie wszystkie drzwii podejść do kontroli. Akcja dziejesię na checkpoincie, na terenie dawnegofortu w Kazuniu. Tu mieści się2 Mazowiecki Pułk Saperów.„W Afganistanie w punkcie kontrolnymjest więcej zapór. Dziękinim pojazd musi zwolnić i zatrzymaćsię w odpowiednim miejscu.W bazie zamiast drewnianej wieżysą potężne, betonowo-metalowe bastiony,z grubymi stalowymi płytamii baterią reflektorów”, mówi kapitanAndrzej Górka, tłumacz, którywłaśnie wrócił z misji w Afganistanie.„Mamy nadzieję kiedyś wybudowaćtaki przykładowy checkpoint.Na razie szkolimy się z wykorzystaniematrap”.Praca jak zabawaSaperskie psy obwąchują kierowcępojazdu. „Nasze zwierzęta potrafiąwyczuć zapach materiału wybuchowegolub broni palnej nawetprzez tworzywa sztuczne, beton,metal. Nie oszukasz ich. Pieprz czydetergenty mogą psa rozdrażnić, alenie powstrzymają go od znalezieniaścieżki zapachowej”, chwali swojegopodopiecznego starszy szeregowySebastian Bartkowski.Owczarek Enzo jest cichy i skupiony. Dokładnieobwąchuje kierowcę, ale nic nie znajduje.Nie jest z tego zadowolony. „Psy są takszkolone, żeby znajdowanie broni i materiałówwybuchowych było dla nich zabawą.One nigdy nie pracują, tylko grają w ulubionągrę”, dodaje Bartkowski.Gdy znajdą poszukiwany przedmiot, dostająnagrodę – może to być pogłaskanie albochwila zabawy.„Mieliśmy w jednostce szesnaście psów.Niestety Rocky poległ w Afganistanie. Wyczułzapach trotylu w przejeżdżającym samochodzie,rzucił się za nim i wpadł pod kołaciężarówki”, ubolewa Bartkowski. Ku pamięcipsa żołnierze budują na terenie jednostkipomnik, ma być ukończony na wiosnę.Pies saperski służy w wojsku około siedmiulat. Później najczęściej dostaje go przewodnik.Jeśli zwierzak nie może z nim pozo-30 POLSKA ZBROJNA NR <strong>11</strong> | <strong>11</strong> MARCA <strong>2012</strong>
stać, to ogłasza się przetarg. Tak dobrze ułożonypies jest w cenie. Na rynku cywilnymjego wyszkolenie kosztowałoby co najmniejsiedem tysięcy złotych.28 kilogramów zbroiPlutonowy Grzegorz Zagozdon podchodzido podejrzanego pojazdu. Darkoobwąchuje samochód ze wszystkich stron,ale nic nie wyczuł. Zespół, czyli piesi przewodnik, ma za zadanie sprawdzićwszystkie części i zakamarki auta. Żołnierzdokładnie ogląda samochód. Trzeba zwracaćuwagę na takie drobiazgi, jak zadrapania,nowe śrubki lub części samochodu.Szczególnie podejrzane są miejsca, do którychdostęp jest utrudniony, na przykładnie do końca otwierające się drzwi. Owczarekmoże wcisnąć nos nawet za nadkolai do wlewu paliwa. „Jest nauczony, by nicnie ruszać, tylko dać znać o znalezisku”,wyjaśnia plutonowy Zagozdon.Pod koniec przeszukania Darko daje sygnał,że znalazł niebezpieczny przedmiot.Sytuacja robi się napięta. Zgodnie z proceduramiznalezisko musi potwierdzić jeszczedrugi pies. Enzo również znajduje podejrzanyprzedmiot.Do akcji wkracza saperski robot Inspektor.Steruje nim starszy szeregowy PawełBochyński. Półtonowa maszyna powoli podjeżdżado pojazdu. „Na ekranie widzę obrazz kamery robota. Inspektor może zostać wyposażonyw różne urządzenia kontrolne, naprzykład termowizor. Istnieje też możliwośćzniszczenia podejrzanego ładunku strzałemz działka wodnego”, informuje starszy szeregowyBochyński.Za pośrednictwem kamery sterujący robotemdostrzega ukryty przedmiot, ale łapa urządzenianie jest w stanie tam sięgnąć. „Możemypodłączyć różne rodzaje chwytaków, wybieramynajwłaściwszy do podniesienia danegoprzedmiotu”, dodaje Bochyński.Do akcji wkracza starszy szeregowy PiotrKaliszewski, ubrany w kevlarowo-nomexowykombinezon EOD-9. Cała zbroja waży28 kilogramów, sam hełm to ponad 3 kilogramy.„Daje się wytrzymać”, zapewnia dziarsko.Wewnątrz kombinezonu jest system nawiewui przedmuchiwacz, dzięki czemu szybaosłaniająca twarz nie zaparuje, co łatwomogłoby się zdarzyć w gorącym klimacieprzy ogromnym stresie.Operator w zbroi sprawdza, czy podejrzanyprzedmiot nie jest do czegoś podłączony.W końcu wydobywa pistolet (byłukryty za zderzakiem). Saperzy muszą byćstale czujni. „Często jest tak, że jeden podejrzanyładunek jest połączony z drugim”,mówi kapitan Górka. „RozbrajającySaperski robotInspektor możezostaćwyposażonyw różneurządzeniakontrolne,na przykładtermowizor.unieszkodliwi pierwszy ładunek, ucieszysię i odpręży, a tu nagle wybucha drugi.Nigdy nie można być niczego pewnym anipopadać w rutynę”.Tym razem w wyniku dalszej kontroli niezlokalizowano dodatkowej miny pułapki.Ćwiczenia kończą się sprawdzeniem podejrzanegopobocza. To zadanie starszego szeregowegoRafała Szelugi, który ma na nogachdziwnie wyglądające prostokątne buciory.„To nakładka pneumatyczna. Dziękiniej nacisk na grunt zmniejsza się poniżejwartości, na którą reagują zapalniki min”,wyjaśnia. „Konieczne jest ich założenie, ponieważcoraz więcej jest min bez metalowychczęści, czyli trudnych do wykrycia zapomocą elektronicznego detektora”.Starszy szeregowy Szeluga przeszukujepodejrzany obszar centymetr po centymetrze.Wykonuje wykrywaczem łukowe ruchy i dopieropotem robi maleńki krok naprzód. Kolejnekilka centymetrów terenu uznaje zabezpieczne. Saper nie pozostawia niczegoprzypadkowi.NiechlujNi zamachowcyDalszy ciąg szkolenia odbywa się w saliimprowizowanych ładunków wybuchowych.Kiedy jeden z żołnierzy wchodzi do niej, rozlegasię alarm. „Właśnie zginąłeś. Do wycieraczkibyła podłączona bomba”, informujepodpułkownik Andrzej Kłopocki, dowódcaBatalionu Wsparcia Inżynieryjnego 2 MazowieckiegoPułku Saperów.Każdy żołnierz wracający z Afganistanuprzywozi nowe doświadczenia. Przekazujekolegom wiedzę, mówi im, na co mają zwracaćuwagę, ponieważ wciąż pojawiają się innemetody podkładania i odpalania ładunków.W sali improwizowanych ładunkówwybuchowych cały czas muszą się więc pojawiaćnowe elementy.„Niemal codziennie dowiadujemy sięo kolejnych rodzajach ładunków”, stwierdzadowódca 2 Pułku Saperów pułkownikAdam Przygoda. „Nie możemy pozostaćw tyle za przeciwnikiem, musimy go wyprzedzać.Dlatego nasze metody działaniacały czas udoskonalamy i pozyskujemy noweeksponaty. Wzbogacamy się o wiedzęzdobytą przez żołnierzy wracających z misji– nie tylko z Afganistanu”.Pośrodku sali znajduje się makieta terenucharakterystycznego dla tamtego regionu.Żołnierze uczą się tu, na jakie miejsca zwracaćuwagę. „Najważniejsze jest to, żeby zauważaćcoś nienaturalnego lub brak czegoś,co powinno być”, poucza podpułkownikKłopocki. Kilka kamieni ułożonych jedenna drugim często wskazuje na to, że rebeliancipodłożyli tu ładunek. Graffiti na murachmoże być ostrzeżeniem dla lokalnejludności o minie pułapce. Szczególnie dokładnietrzeba sprawdzać przepusty. Łatwiejpodłożyć ładunek pod przejazdem niż kopaćdziurę na stukilogramową bombę”, dodajepodpułkownik Kłopocki.Zamachowcy często zostawiają ślady: widać,w którym miejscu kopali, można znaleźćresztki drutów lub folii aluminiowej. Saperzyzwracają uwagę na szczegóły, nawet na porzuconeniedopałki papierosów.„Są to ostatnie dni szkolenia naszych żołnierzyprzed wyjazdem na jedenastą zmianę kontyngentudo Afganistanu”, stwierdza autorytatywniepułkownik Przygoda. „Jeszcze jestczas na poprawę niedociągnięć. Tam nie będziemiejsca na pomyłkę”. W misji afgańskiej2 Mazowiecka Brygada Saperów straciła pięciużołnierzy. Kilku zostało ciężko rannych. •FOT. KRZySZTOF PłAwSKiPOLSKA ZBROJNA NR <strong>11</strong> | <strong>11</strong> MARCA <strong>2012</strong>31