12.07.2015 Views

Polska Zbrojna nr 12/2012

Polska Zbrojna nr 12/2012

Polska Zbrojna nr 12/2012

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

aRTuR GOławsKIJak pozbyć się niepotrzebnychbomb, min, rakiet i nabojów?w w w . p o l s k a - z b r o j n a . p lstrona 13Sąsiad szczęśliwyRozmowa ze sławOmIRem DębsKImo sile i słabościach Rosjistrona 20T Y G O D N I KNR <strong>12</strong> (790) 18 marca 20<strong>12</strong>INDEks 337 374 IssN 0867-4523Cena 4 zł (w tym 8% VaT)Szarżana GrochowieSzarżastrona 42W bitwie o Olszynkę GrochowskąRosjanie stracili około <strong>12</strong> tysięcy żołnierzy,a Polacy ponad 7 tysięcy.IssN 08674523


FOT. STudiO iwONA/iSwpoznań 2011Taczanka glorii„Ja wojak, ja mołojec, ja z dziećmi na portretach.Ja wojak, ja mołojec, ja w filmach, ja w gazetach”.ideoloMarek SarjuSz-WolSkiBiada wam, którzy się śmiejecie. NaszPan, Zbawiciel, nie śmiał się nigdy, nigdywargi jego nie skrzywiły się tymnieprzystojnym grymasem”, pouczał biskupJacques-Bénigne Bossuet, nauczyciel i kaznodziejaLudwika XIV. Duchowny ów filozof byłjednym z pierwszych teologów używających motywówreligijnych do uzasadniania przewag monarchiiabsolutnej; ponieważ władza pochodzi odBoga, król de facto Bogiem pozostaje. To najprzyjaźniejszyludziom, naturalny i prosty doprzyswojenia ustrój polityczny. Dodajmy, że znakomiciesprawdzający się w klimatach militarnych.Wystarczy wszak spełnić jeden warunek,pozwolić, by spłynęła na nas łaska wiary, a jużświat wydaje się uporządkowany, logiczny i przewidywalny.Bossuet, rzecz jasna, miał na myśli słusznośćtylko jednego, katolickiego Boga. Co mieli zrobićhugenoci, by z oddaniem służyć Francji? Mogli,oczywiście, się nawrócić, choć kroniki dowodzą,że większość wybrała drogę obywatelskiego nieposłuszeństwa.Konsekwentnie, w patrymonializmieAleksandra III dobrze mogli się czuć wyłącznieprawosławni. Należało tylko uznać nieskrępowanejedynowładztwo, z akcentami nadysponowanie bogactwami naturalnymi, prawodespoty do dowolnego rozporządzania poddanymioraz państwową kontrolą informacji. Istotyowych relacji nie zmienili bolszewicy, a jedynierekwizyt wiary przenieśli ze zburzonych cerkwido mauzoleum Lenina, z którego także nie wolnosię śmiać. Chodzi wciąż o to samo; pozbawiającswobód, zapewnić rząd dusz i ciał. Po co dusze?Bo tylko one gwarantują długofalową harmonię.Rządzenie nagim strachem wymagaznacznie większego wysiłku.Pomyślnie dla całego organizmu dusze owemają wewnętrzny imperatyw, mobilizujący dopodporządkowania się autorytetom. Wyroczniamoże mieć charakter boski lub antyboski. Naturapozostaje ta sama, a cezurą dla cywilizacji północnejjest empiria Oświecenia. Na podobną iluminacjęczeka umowna półkula południowa, potrafiącajeszcze mobilizować niewolników, wmawiającim, że wolność zawarta jest w prostym„Allāhu Akbar!”. O tym, że forma nigdy nie będzieczysta, świadczą, odpowiadające tu i ówdzie,karabiny Jezusa. Oba te porządki sąjednak z założenia na kursie kolizyjnym,a zatem prowadzą do nieuniknionych zderzeń.Cała sztuka, by nie zmuszać wolnoścido prowadzenia ludu na barykady. A to potrafiąwyłącznie osobistości najwybitniejsze.Do nich należy bez wątpienia NursułtanNazarbajew, zaczynający galaktyczną karierę odstanowiska robotnika budowlanego w przedsiębiorstwie„Kazmetallurgstroj”. Kiedy logika dziejówbyła nieubłagana, został pierwszym sekretarzemKC Komunistycznej Partii Kazachstanu.Dziś, wiadomo, że Ak Pacza (Biały Król), w odróżnieniuod rówieśników, uczył się 365 dni w roku,nie rozstając się z dumbrą, narodowym instrumentemkazachskim. Rekordy frekwencji bije sztuka,w której przywódca narodu wędruje po magicznymlesie i rozmawia z drzewami. TymczasemTony Blair, po pożegnaniu z funkcją premieraWielkiej Brytanii, błyskawicznie utracił prawo doposiadania racji, nawet w Partii Pracy. Na szczęścieuwierzył w państwową mitologię Kazachstanui został doradcą politycznym Ełbasy. Za 14 milionówdolarów rocznie będzie budować jasny wizerunekszefa w krajach demokratycznych. Czy takżew Rosji? Nie, bo choć podobnie jak Kazachstanjest ona wcieleniem sprawiedliwości i egalitaryzmu,szef dogaduje się tam lepiej.Pecha ma Leszek Miller, bo obaj jego towarzyszeprojektanci „trzeciej drogi” jęli się za konstruowanieteodycei. Gerhard Schröder, były kancelistaz Getyngi, jest wszak najdroższym autorytetemGazpromu. Niech nikt się jednak nie martwii niech nikt się nie cieszy, bo cokolwiek ze mnąsię stanie, rewolucja już się zaczęła i nikt jej niepowstrzyma. Nie, pointa nie jest moja, lecz byłegooficera desantu Hugona Cháveza.A „śmiech wasz niech się zmieni w smutek”(Jakub 4, 9).•POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>3


Artur GołAwskiSprzedajalbo zniszczMAciej szopAMarinesw natarciu4 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>strona13Wojsko musi pozbyć się tysięcy tonbomb, min, rakiet i nabojów.strona67Jak rzeczywistość prześcignęłafantazję twórców filmów sciencefiction.FOT. JAKuB cZeRmińSKiarmia20 | małgorZata SCHWarZgruBer, marek pielaCHSąsiad szczęśliwyrozmowa z doktorem SłaWomirem DęBSkim o silei słabościach rosji24 | BoguSłaW politoWSki Suflerzy komandosówkto stoi za brawurowymi akcjami naszych żołnierzyw afganistanie?26 | jan SaBiło Zapłata za oddaniepomocnik dowódcy do spraw podoficerów piszeo sprawach nurtujących żołnierzy z tego korpusu.30 | piotr ZarZyCki ekstremalna przyjemnośćjak doświadczenia żołnierzy z udziału w biegach i rajdachmożna wykorzystać w wojsku?32 | maCiej SZopa Taran pola walkileopardy 2a4, choć nie są najnowocześniejszymiczołgami, wciąż stanową groźną broń.34 | piotr BernaBiuk Pułapka czasuo dwóch równoległych systemach czasowych w wojskumilitaria35 | taDeuSZ WróBel Precyzyjne cięciaamerykański sposób na budowanie potęgi militarnejmimo okrojonych funduszyfotoreportaż42 | miCHał SZeWCZyk Szarża na Grochowierekonstrukcja bitwy o olszynkę grochowskąBeZpieCZeŃStWo47 | marCin rZepka marzenia o nowym państwiejemen po wyborach prezydenckich50 | małgorZata SCHWarZgruBer Jestem optymistągrZegorZ SCHetyna o tym, czego boją sięeuropejczycy56 | roBert CZulDa Wstydliwe transakcjeCzy Szwecja utrzyma się w czołówce eksporterówsprzętu wojskowego?59 | marCin kaCZmarSki Słabsza Rosja?jak rewolucje arabskie wpłyną na pozycję moskwyna Bliskim Wschodzie?60 | anDrZej jonaS era PutinaWłaDimir putin z nadziei rosjan przeistoczył sięw konserwatywnego przywódcę hamującego przemiany.Wojny i pokoje61 | jerZy BeSala Droga na PskówWalka o pieniądze na wojnę65 | aDam kaCZyŃSki Nieludzkie Sołowkigdzie zsyłano zarówno heretyków, jak i przeciwnikówwładzy?HoryZonty72 | anna DąBroWSka Serce kawalerzystymarzenie podoficera roku Dowództwa garnizonuWarszawa82 | mariuSZ janiCki Wyklęta prawdagdzie leży granica między patriotyzmem a zdradą?


PrzejmowanieodpowiedzialnościM I S J EAFGANISTAN. W trakcie spotkaniaw Ghazni dotyczącego bezpieczeństwaw rejonie odpowiedzialności PolskichSił Zadaniowych generał brygady PiotrBłazeusz, dowódca polskiego kontyngentu,przekazał generałowi brygadyZahidowi Zarawarowi, szefowi policjiprowincji Ghazni, broń i amunicję odzyskanąod rebeliantów. Wśród odzyskanejbroni znalazło się 58 karabinówi karabinków, 15 pistoletów oraz 5 granatników.koSowo. delegacja żołnierzy z XXVzmiany polskiego kontyngentu wrazz delegacją z polskiej ambasady w Skopjeodwiedzili 4 marca 20<strong>12</strong> roku miejscowośćSopot w Byłej JugosłowiańskiejRepublice macedonii, aby oddaćhołd dwóm poległym polskim żołnierzom.Sierżant Paweł Legencki i sierżantPiotr Mikułowski zginęli w tymmiejscu 4 marca 2003 roku od wybuchuminy w trakcie patrolu misji pokojowejNATO. delegacje złożyły kwiatyprzed pomnikiem upamiętniającymtragiczne wydarzenie. (Ad) •P O D Z I Ę K O W A N I EZgodnie z planem NATO <strong>Polska</strong> chcezakończyć misję bojową w Afganistaniew 2014 roku. Mówił o tymw Kabulu 6 marca 20<strong>12</strong> roku prezydentBronisław Komorowski po rozmowachz prezydentem AfganistanuHamidem Karzajem. Dodał, że chcemypomagać temu krajowi także pozakończeniu misji ISAF. „Jestem pewien,że przyjaźń polsko-afgańska,nawiązana w trudnej sytuacji, przetrwao wiele dłużej niż obecność żołnierzypolskich w pana kraju”. Prezy-dent Afganistanu pytany, jaka pomocbyłaby pożądana, wymienił kontynuacjęszkoleń, które zwiększąskuteczność afgańskich sił, współpracęekonomiczną, w tym handlowąi przemysłową oraz edukacyjną,na przykład już trwające kształceniekadr dla afgańskiej administracji.O sytuacji w Afganistanie i działaniachwojsk sojuszniczych polskiprezydent rozmawiał także z generałemJohnem R. Allenem, dowódcą siłISAF. Następnie zwierzchnik sił zbrojnychspotkał się w bazie Ghazni z żołnierzamiX zmiany i dowódcą polskiegokontyngentu generałem brygadyPiotrem Błazeuszem, którymdziękował z służbę. „Misję w Afganistaniewypełniacie z narażeniemzdrowia i życia. Zapewniacie bezpieczeństwow tym trudnym rejonieświata w sposób najlepszy z możliwych”.Wizyta w Ghazni była takżeokazją do spotkania z przedstawicielamiwładz prowincji oraz dowódcamiafgańskich sił bezpieczeństwa.Rozmowy dotyczyły procesu przejmowaniaodpowiedzialności za prowincjęprzez Afgańczyków. (ANN) •Dyrektor Wojskowego Instytutu WydawniczegoMarek SarjuSz-WolSkISzanowny Panie DyrektorzeChciałbym serdecznie podziękować za zaproszenie na galę uroczystegowręczania Buzdyganów, nagrody PolSkI zBrojNej, która odbyła się24 lutego 20<strong>12</strong> roku.Buzdygany – posrebrzane repliki XVI-wiecznej oznaki godności rotmistrzowskiej,to nagrody, za którymi nie stoją pieniądze i nagrody rzeczowe,a mimo to uroczystość ich wręczania jest wydarzeniem bardzo ważnym dlaśrodowiska wojskowego. Pozwala wyróżnić tych, których cechuje niezwykłaosobowość, zdolność do przełamywania stereotypów oraz konsekwencjaw promowaniu nowoczesnego wizerunku sił zbrojnych.Bardzo szczytnym gestem było włączenie w program uroczystości akcjicharytatywnej w postaci zbierania funduszy na rehabilitację starszego plutonowegoMariusza Saczka z 3 Batalionu zmechanizowanego w zamościu,rannego w czasie pełnienia służby w trakcie VII zmiany PkW afganistan.Prowadzenie tego typu działań może być istotnym przekazem, że każdy, ktobędzie potrzebował wsparcia, z pewnością nie zostanie go pozbawiony.Panie Dyrektorze, jeszcze raz chciałbym podziękować za zaproszenie nagalę i możliwość uczestnictwa w tak podniosłej uroczystości. jednocześniepragnę złożyć serdeczne życzenia dalszych sukcesów, rosnącej popularnościoraz coraz większej liczby kandydatów do Buzdygana.Z morskim pozdrowieniemkomandor DARIUSZ WICHNIAREKFOT. AdAm ROiK/cOmBAT cAmeRA dOSZDYREKTORREDAKTOR NACZELNYMarek SarjuSz-WolSki,tel.: +4822 684 53 65, 684 56 85,faks: 684 55 03; CA MON 845 365, 845 685, faks: 845 503;sekretariat@zbrojni.pl, Al. Jerozolimskie 97, 00-909 WarszawaZASTĘPCA DYREKTORASEKRETARZ REDAKCJI „POLSKI ZBROJNEJ”Wojciech kiSS-orSki,tel.: +4822 684 02 22, CA MON 840 222; wko@zbrojni.plREDAKTORZY PROWADZĄCYkatarzyna PietraSzek, tel.: +4822 684 02 27, CA MON 840 227;joanna rochoWicz, tel.: +4822 684 52 30, CA MON 845 230;aneta WiśnieWSka, tel.: +4822 684 52 13, CA MON 845 213;polska-zbrojna@zbrojni.pl, pz@zbrojni.plKIEROWNICY DZIAŁÓWanna DąbroWSka, anDrzej FąFara, Małgorzata SchWarzgruber,taDeuSz Wróbel,tel.: +4822 684 56 04, CA MON 845 604;ppłk artur gołaWSki, tel.: +4822 684 03 55, CA MON 840 355PUBLICYŚCIWARSZAWA: Piotr bernabiuk, Paulina glińSka,krzySztoF PłaWSki, Maciej SzoPa, Piotr zarzycki,tel.: +4822 684 52 44, CA MON 845 244;BYDGOSZCZ: krzySztoF WileWSki,tel.: +4852 378 52 00, CA MON 415 200;GDYNIA: toMaSz goS, tel.: +4858 626 24 13, CA MON 262 413;KRAKÓW: MagDalena koWalSka-SenDek,tel.: +48 725 880 221; jacek SzuStakoWSki, tel.: +48 725 880 220;WROCŁAW: boguSłaW PolitoWSki, tel.: +48 725 880 224WSPÓŁPRACOWNICYrobert czulDa, zbignieW FurMan, anDrzej garlicki,januSz grochoWSki, PaWeł henSki, MariuSz janicki,DoMinik jankoWSki, anDrzej jonaS, Marcin kaczMarSki,WłoDziMierz kaleta, WłoDziMierz kalicki, zDziSłaW kryger,Michał liPa, Michał nita, toMaSz otłoWSki, WalDeMar rezMer,Marcin rzePka, he<strong>nr</strong>yk Suchar, Piotr Wołejko, krzySztoFWojcieWSkiFOTOREPORTEReWa korSak, tel.: +4822 684 52 29, CA MON 845 229DZIAŁ GRAFICZNYMarcin DMoWSki (kierownik), PaWeł kęPka, Monika SieMaSzko,tel.: +4822 684 51 70, CA MON 845 170FOTOEDYTORanDrzej WitkoWSki, tel.: +4822 684 51 70, CA MON 845 170OPRACOWANIE STYLISTYCZNErenata groMSka, Małgorzata Mielcarz,urSzula zDunek, tel.: +4822 684 55 02, CA MON 845 502BIURO REKLAMY I MARKETINGUaDaM nieMczak (kierownik), anita kWateroWSka (tłumacz),MagDalena Miernicka, alekSanDra ogłoza, MałgorzataSzuStkoWSka, elżbieta toczek, tel. +4822 684 53 87, 684 51 80,684 04 00, faks: +4822 684 55 03; reklama@zbrojni.plZDJĘCIENA OKŁADCEMichał SzeWczykREDAKTOR WYDANIAaneta WiśnieWSkaKOLPORTAŻ I REKLAMACJETOPLOGISTIC, ul. Skarbka z Gór 118/22, 03-287 Warszawa,tel.: +4822 389 65 87, +48 500 259 909,faks: +4822 301 86 61; biuro@toplogistic.plDRUKDrukarnia Trans-Druk spółka jawna,Kraśnica k. KoninaNumer zamknięto: 08.03.20<strong>12</strong> r.Treść zamieszczanych materiałów nie zawsze odzwierciedlastanowisko redakcji. Tekstów niezamówionych redakcja nie zwraca.Zastrzega sobie prawo do skrótów.Egzemplarze tygodnika w wojskowej dystrybucji wewnętrznej sąbezpłatne. Informacje: CA MON 840 400POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>5


Drawsko PomorskieWymianadoświadczeńPonad czterdziestu dowódcówz pododdziałów <strong>12</strong> Brygady zmechanizowanejszkoliło się z instruktoramiJednostki wojskowej GroM. dowódcyplutonów oraz ich zastępcy wyznaczenido zgrupowania bojowego Xii zmianyw afganistanie pod okiem instruktorówdoskonalili 3 marca 20<strong>12</strong> rokutechniki operacyjne stosowane w trakciewykonywania zadań na misjach.GroM-owcy dzielili się doświadczeniamii udzielali praktycznych porad dotyczącychkwestii taktycznych: działaniapatrolu, przeszukiwania obiektówi taktyki walki w terenie zurbanizowanym.„Jest to raczej wymiana doświadczeńniż szkolenie. chłopaki są wytrawnymiżołnierzami”, twierdziliGroM-owcy. instruktorzy dużą uwagęzwracali na przestrzeganie ustalonychprocedur, dotyczących między innymiubezpieczenia i pilnowania swoichsektorów. Kurs instruktorsko-metodycznydla dowódców plutonów, którzyza kilka miesięcy rozpoczną służbęw afganistanie, zakończył się blokiemzajęć praktycznych z instruktoramiwojsk specjalnych. (ad) •Przegląd strukturDo połowy roku liczba etatów generalskich nie powinna przekraczaćstandardów natowskich, czyli jeden generał ma przypadać na tysiąc żołnierzy.Brak poczucia stabilizacji, pewnościrozwiązań systemowychi emocjonalne podejście wielu żołnierzy,którzy obawiali się pogorszeniaswojej sytuacji emerytalnej, togłówne powody wyjątkowo licznychodejść z armii w ubiegłym roku”,uważa generał dywizji BogusławPacek, doradca ministra obrony. Jegoopinię o sytuacji kadrowej w armiimożna znaleźć na stronie internetowejresortu.Zdaniem generała, decyzjeo odejściach były podyktowanerównież tym, co dzieje się na cywilnymrynku pracy. „Często porównanieoferowanych warunków pracyi płacy poza armią powoduje, żeżołnierze wybierają pracę w cywilu”.Zaznaczył też, że w 2011 rokuśrednia wysługa żołnierzy odchodzącychz armii spadła z 21 do 16lat. „Na tę średnią mają wpływ szeregowi,którzy odchodzą z mocyprawa po <strong>12</strong> latach”.Generał wyliczył, że przez ostatniecztery lata wojsko nie otrzymałożadnej podwyżki, zwiększane byłynatomiast emerytury. „Doszło do paradoksalnejsytuacji, że oficer, któryodszedł cztery lata temu, ma emeryturęporównywalną do pensji tego,który przez ten czas pozostał w służ-FOT. JAROSłAw wiśNiewSKibie”. Jego zdaniem tegoroczna podwyżkao 300 złotych w powiązaniuz dość niską waloryzacją kwotowąemerytur powinna zahamować tętendencję.Odnosząc się do struktury etatowej,w której na 96 tysięcy służącychżołnierzy niemal 1,6 tysiąca to generałowiei pułkownicy, doradca ministrapodkreślił, że zdaniem szefaMON za dużo jest etatów generalskichi tych najwyższego stopnia.Dlatego są redukowane. Na razie obcięto16 ze 137 etatów generalskich.„Co do pułkowników, jest ich dośćdużo wobec do liczebności armii, alestosunkowo mało w linii, za dużo natomiastw sztabach i departamentach”.Z tego powodu minister TomaszSiemoniak zdecydował o likwidacjistruktur, gdzie bardzo dużo było etatówpułkownikowskich, na przykładw zespole do spraw profesjonalizacjiczy w biurach do spraw wdrażaniaKTO i F-16. (ATU)•Kamera na armięW programie 1 TelewizjiPolskiej ruszył nowy cykl„Naszaarmia.pl”.Obejmie on dwudziestominutoweodcinki dotyczące obronności,bezpieczeństwa i polskiej myśli technicznej.Pierwszy, wyemitowany3 marca 20<strong>12</strong> roku, poświęcono żołnierzom6 Brygady Powietrznodesantowejprzygotowującym się dowyjazdu na XI zmianę do Afganistanu.Na poligonie w Żaganiu żołnierzećwiczyli prowadzanie patroli,kontakt ogniowy, przeszukanie pojazdówwjeżdżających na teren bazy.Widzowie mogli poznać też wyposażenietransportera Rosomak orazbroń długą i krótką, w jaką uzbrojenisą żołnierze. Kolejne odcinki cyklumożna oglądać w soboty o godzinie8.00. (AD) •FOT. JAceK JABłOńSKi6 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


JubileuszStrzelcaDwa dni trwały w Rzeszowie uroczystościz okazji stulecia ZwiązkuStrzeleckiego „Strzelec”i 93. rocznicy śmierci pułkownikaLeopolda Lisa-Kuli.Obchody rozpoczęły się 6 marca20<strong>12</strong> roku spotkaniem w rzeszowskimratuszu. Uczestniczyław nim Karolina Kaczorowska,wdowa po prezydencie RyszardzieKaczorowskim. Następnegodnia w kościele Świętego Krzyżaodbyła się msza święta celebrowanaprzez księdza biskupaJózefa Guzdka, biskupa polowegoWP, i księdza biskupa KazimierzaGórnego, ordynariuszadiecezji rzeszowskiej. Punktemkulminacyjnym uroczystości byłapel pod pomnikiem pułkownikaLeopolda Lisa-Kuli. W czasie spotkania250 dziewcząt i chłopcówz jednostek strzeleckich złożyłoprzyrzeczenie na historycznysztandar ZS Strzelec z 1927 roku.Treść przysięgi odczytał bratanekpułkownika Lisa-Kuli,Leopold Kula. (MKS)FOT. JANUSZ BłASZcZAKKwestia dowodówSąd Najwyższy zakończył proces w sprawie zbrodniwojennej w Nangar Khel i odroczył na tydzieńogłoszenie wyroku w tej sprawie.Uchylenia wyroków uniewinniającychsiedmiu oskarżonychżołnierzy domaga się NaczelnaProkuratura Wojskowa.Apelację prokuratury oraz jednegoz obrońców, który chce, abypodstawą uniewinnienia jegoklienta nie był brak dowodów, leczstwierdzenie, że nie popełnionozbrodni, rozpatruje Izba WojskowaSądu Najwyższego.Wojskowy Sąd Okręgowyw Warszawie uniewinnił wszystkichoskarżonych w czerwcu 2011roku; podkreślał, że materiał dowodowymiał liczne braki, którenie pozwoliły na przypisanie winypodsądnym. „Uniewinniający wyrokI instancji w sprawie NangarKhel nie powinien się ostać”,oświadczył 6 marca 20<strong>12</strong> rokuRównoważnik po nowemuW 20<strong>12</strong> roku resort obrony wypłaci żołnierzom211 milionów złotych w formie świadczenia mundurowego.przed sądem pułkownik Jan Żak,prokurator NPW. Według prokuraturyWojskowy Sąd Okręgowydokonał błędnych ustaleń faktycznychi pominął część dowodówz akt tajnych. Zdaniem prokuraturynie było także ataku talibówprzed ostrzałem, jak twierdzilioskarżeni. Oskarżeni wnieślio utrzymanie wyroków uniewinniających.Najdłużej przemawiałgłówny oskarżony, kapitanOlgierd C., dowódca grupy bojowejw bazie Wazi Khwa. Odpierajączarzut, że w rejonie NangarKhel nie było zagrożenia, zauważył,że prokuratora nie było namiejscu. „Jako dowódca oceniłem,że zagrożenie było”. Sąd Najwyższyzadecyduje o losie oskarżonych14 marca. (AD, KP) •Zanim jednak tegoroczne świadczeniewpłynie na konta wojskowych,minister chce uściślić zasady jegoprzyznawania. Być może już od1 kwietnia 20<strong>12</strong> roku zmieni rozporządzeniewydane 19 marca 2010 roku.Jeśli do tego dojdzie, modyfikacji ulegnąstawki świadczenia, gdyż zostanąustalone inne okresy używalności niektórychelementów umundurowania.W Wojskach Lądowych, Siłach Powietrznychi Marynarce Wojennejstawki corocznej mundurówki wyniosąodpowiednio: dla mężczyzn oficerówstarszych – 21<strong>12</strong>, 2130 i 2258 złotych;dla oficerów młodszych – 1998,2026, 2179 złotych; dla chorążych– 2021, 2040, 2<strong>12</strong>6 złotych, a dla pozostałychpodoficerów – 1964, 1984i 2046 złotych. Dla szeregowych napierwszym kontrakcie będzie to 343,337 i 341 złotych, z dłuższą zaś wysługą– 1747, 1766 i 1760 złotych. Stawkidla kobiet są nieco wyższe.Najwyższe mundurówki inkasujągenerałowie, ponieważ na ich umundurowanieskłada się więcej przedmiotówi drogie jest haftowanie ich dystynkcji.W Wojskach Lądowych i SiłachPowietrznych generałowie dostająponad 4300 złotych, świadczenie admiralskieto 5426 złotych.Nowelizacja rozporządzenia doprecyzujezasady wypłaty równoważnikówżołnierzom korzystającym z urlopuwychowawczego oraz określi regułypomniejszania równoważnikówtymczasowo aresztowanym, zawieszonymw czynnościach służbowych, odbywającymkary pozbawienia wolnościlub aresztu wojskowego. Wprowadziteż możliwość wypłaty równoważnikarodzinom poległych za należne,a niewydane żołnierzom przedmiotymundurowe. Minister obrony uznał zawłaściwe zniesienie możliwości „odsprzedaży”przez żołnierza jednostcewojskowej w roku odejścia ze służbyprzedmiotów mundurowych wydanych,a nieużywanych.Szef MON zamierza też zmienićstawki równoważnika wypłacanego comiesiąc wyjeżdżającym na misjew zamian za środki do utrzymania higienyosobistej i pielęgnacji obuwia.Dla mężczyzn równoważnik misyjnywyniesie 99,93 złotego, dla kobiet100,1 złotego. (AG,PG) •• CZECHY. W szkoleniu „Instruktorcourse of militaryclimbing in winterconditions”,zorganizowanym w wojskowymośrodku w górach Jesenikprzez Uniwersytet Obrony w Brnie,uczestniczyli podchorążowie sekcjiszkoleń wysokogórskich WyższejSzkoły Oficerskiej Wojsk Lądowychwe Wrocławiu. • DZIWNÓW. Tworzenieogniowych i elektrycznych sieciwybuchowych oraz doskonalenieumiejętności z zakresu obrony przedbronią masowego rażenia i wykrywaniemskażeń ćwiczyli na dziesięciodniowymzimowym szkoleniumarynarze z 8 Batalionu Saperów.• GDYNIA. Załoga śmigłowca ratowniczegomarynarki Wojennej W-3RmAnakonda po raz kolejny uczestniczyław akcji ratowniczej. Potrzebującylekarskiej pomocy mężczyzna z jednostkipływająco-turystycznej „Nereida”został podjęty przez załogę, przetransportowanyna ląd i przekazanylekarzom. • KAZUŃ. Kolejnych czterechżołnierzy z sekcji przewodnikówpsów służbowych z 2 Pułku Saperówudaje się na misję do Afganistanu.Sierżanta Pawła Palucha, starszegokaprala Wojciecha Karwowskiego,starszego kaprala Krzysztofa Ponetęi plutonowego Marka Sychulca pożegnałna uroczystej zbiórce dowódca,pułkownik Adam Przygoda.• RZESZÓW. Reformie systemu logistycznegow siłach zbrojnych, w tymocenie pierwszego etapu funkcjonowaniawojskowych oddziałów gospodarczych,poświęcone było spotkaniegenerała Jana Dziedzica, szefa ZarząduPlanowania Logistyki SztabuGeneralnego Wojska Polskiego, z lokalnymimediami. • WARSZAWA.Około <strong>12</strong>0 żołnierzy żandarmskiegokomponentu wylatujących do Afganistanuw ramach XI zmiany PKW pożegnalina terenie Komendy GłównejŻandarmerii Wojskowej generał dywizjiMirosław Rozmus, komendantgłówny ŻW, i generał dywizjiBogusław Pacek, radca ministraobrony narodowej. • ŻAGAŃ––ŚWIĘTOSZÓW. W Ośrodku SzkoleniaPoligonowego pierwsze w tym rokuzintegrowane szkolenie, między innymitaktyczne, bojowe i specjalistyczne,odbyli żołnierze z pododdziałów23 Pułku Artylerii, w tym takżeżołnierze NSR, którzy w składzie dywizjonuartylerii odbyli ćwiczeniarotacyjne. (PG)•POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>7


C o d z i e n n y b i u l e t y n w i wNajnowsze informacjez M O N i W O j s k a P O l s k i e g OCodziennie!Macie prawo żądać informacji!Wyślijcie e-mail o temacie „meldunek” na portal@zbrojni.pl,a każdego dnia rano dostaniecie „Meldunek”z porcją najświeższych wiadomości z resortu obrony i armii.


CHINYDuży wzrostGdy USA i większość państw zachodnich zmniejszają wydatki na obronę, Chiny wprost przeciwnie. Rzecznik parlamentu Li Zhaoxing poinformował 4 marcaw Pekinie, że w tym roku budżet obronny jego kraju wyniesie 670,27 miliarda juanów, czyli 106,41 miliarda dolarów. Oznacza to wzrost o 11,2 procent w stosunkudo roku poprzedniego. Agencja AFP przytoczyła opinię Willy’ego Lama, eksperta z uniwersytetu w Hongkongu, że ujawniana jest zaledwie połowa wydatkówna obronę. Według niego oficjalny budżet to głównie wydatki na płace 2,3-milionowych sił zbrojnych i obsługę już posiadanego wyposażenia. Poza nimsą fundusze na modernizację. (WT)•Spłacony długKIRGISTAN. Służba prasowa ministerstwaobrony poinformowała, że1 marca Rosja spłaciła dług za dzierżawęinstalacji wojskowych na terytoriumKirgistanu – podała 3 marcaRakietowy pierścieńKOREA PÓŁNOCNA. W latach2000–2010 wokół stolicy KoreiPółnocnej Pjongjangu znaczniezwiększyła się liczba wyrzutni rakietprzeciwlotniczych – podała 7 marcapołudniowokoreańska agencja Yon-hap, powołując się na miejscowe źró-dła wojskowe. W 2000 roku były tamzaledwie dwie wyrzutnie rakiet dalekiegozasięgu S-200 (SA-5), a dziesięćlat później aż 40. Podobnywzrost dotyczy systemukrótkiego zasięguRIA-Novosti. Było to 15 milionów466 tysięcy 238 dolarów. Rosjanie pozaznaną bazą lotniczą Kant użytkująjeszcze trzy inne obiekty – poligonw Karakole, węzeł łączności marynarkiwojennej w Kara Bałcie i stację sejsmicznąw Mailuu-Suu. (WR) •S-<strong>12</strong>5 – z siedmiu do 140. Jeśli chodzio rakiety średniego zasięgu S-75, toich liczba zwiększyła się z 45 do około180. Wzmocnienie obrony powietrznejPjongjangu jest odpowiedzią namodernizację południowokoreańskichsił powietrznych, które nabywają coraznowocześniejsze samoloty.(WRT)•Nieprawdziwe doniesieniaBilans strat napastnikaFOT.ud dOdINDIE. Władze w Nowym Delhizaprzeczyły doniesieniom, że naterytorium indyjskim stacjonująamerykańskie siły specjalne, costanowiłoby element dwustronnejwspółpracy w zwalczaniu terroryzmu– podała 3 marca AFP. Poprzedniegodnia oświadczenie w tejsprawie wydał rzecznik ministerstwaobrony Sitanshu Kar. W mediachpojawiła się informacja, że1 marca admirał Robert Willardstojący na czele Dowództwa Pacyfiku(US Pacific Command) powiedziałpodczas kongresowego przesłuchania,że zespoły operacji specjalnychsą w pięciu krajach Azji Południowej(wymienił Indie i Sri Lankę).Amerykańska ambasada w Kolombozaprzeczyła temu. (WRT) •REPUBLIKA KOREI. 23 listo-pada 2010 roku podczas ostrzałuprzez północnokoreańską artylerięwyspy Yeonpyeong zginęło dwóchmarines i dwóch południowokoreań-skich cywilów. Zaatakowani odpo-wiedzieli ogniem z samobieżnychhaubic K9 kalibru 155-milimetrów.Ich ostrzał okazał się skuteczny, po-ciski spadły na stanowiska północnokoreańskiejartylerii. Jak podałaagencja Yonhap, Radio Wolna Azjaz siedzibą w Waszyngtonie dotarłodo osoby, która miała informacjeo stratach północnokoreańskiego4 Batalionu, odpowiedzialnego zaostrzał. Według niej dowódca tej formacjimiał powiedzieć, że zginęłoponad dziesięciu żołnierzy,a około 30 zostało rannych. (WW)•POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>9


ROSJAPrzygotowania do jubileuszuObchody stulecia powstania rosyjskiego lotnictwa wojskowego, które rozpoczną się 10 sierpnia 20<strong>12</strong> roku w Petersburgu, zostaną uświetnione przez pokazylotnicze – podała 6 marca RIA-Novosti. Na rosyjskim niebie zaprezentują swe umiejętności zespoły akrobacyjne z Finlandii, Polski, Szwecji, Turcji i Włoch.Na 11 sierpnia zaplanowano pokazy historycznych samolotów z czasów obu wojen światowych. (W)•FOT.marcin nOwaczykSześciuzabitychAFGANISTAN. Sześciu brytyjskichżołnierzy zginęło 6 marcaw południowym Afganistaniew wyniku eksplozji. BBC News poinformowało,że pięciu z nich służyłow 3 Batalionie Yorkshire Regiment,a jeden w 1 Batalionie The Dukeof Lancaster’s Regiment. Rzecznikgrupy zadaniowej Helmand podpuł-Kwestia cenyAZERBEJDŻAN–ROSJA. W negocjacjachw sprawie dalszej dzierżawystacji radarowej w Gabali nastąpił„pewien postęp” – podała RIA-Novosti.Poinformował o tym 6 marca rosyjskiwiceminister spraw zagranicznychSiergiej Riabkow. Obecnaumowa dzierżawy kończy się 24kownik Gordon Mackenzie powiedział,że żołnierze w bojowym woziepiechoty Warrior patrolowali terenw pobliżu granicy między prowincjamiHelmand i Kandahar. Do eksplozjidoszło w momencie, gdy brytyjski patrolznalazł się gdzie styjkają się drogido Lashkar Gah i Gereshk. Jest to największastrata wojsk brytyjskichw jednym incydencie na terenie Afganistanuod 2006 roku, kiedy rozbił sięsamolot wywiadowczy Nimrod z 14osobami na pokładzie. (WR) •grudnia, a Rosjanie chcieliby przedłużyćją do 2025 roku. Problemem sąpieniądze. Dziennik „Kommiersant”napisał w końcu lutego, że Azerowieżądają 300 milionów dolarów. Wedługobowiązującej umowy dostawali7 milionów dolarów rocznie. W listopadziepodano, że władze w Bakuchcą 150 milionów, ale w trakcie negocjacjipodwoiły kwotę. (W)•Trzy powodyFRANCJA. Lewicowy europarlamentarzystaDaniel Cohn-Benditpowiedział 5 marca w Paryżu naspotkaniu w anglo-amerykańskimstowarzyszeniu prasy, że problememFOT.eugigantycznie zadłużonej Grecji sązbyt duże wydatki na obronę – podałDefense News. Według niego Francjai Niemcy nie były zainteresowaneich obniżeniem, bo Grecy są ważnymklientem ich przemysłu zbrojeniowego.Powołał się przy tym narozmowę z byłym premierem GrecjiGeorgiosem Papandreu. Cohn--Bendit powiedział, że przywódcyNiemiec i Francji chcieli, aby częśćpieniędzy z pierwszej transzy pomocyfinansowej udzielonej Grecjiprzez Unię Europejską wykorzystanazostała na opłacenie zawartych jużtransakcji zbrojeniowych. Polityk zauważył,że w sprawie wydatkówobronnych Ateny są też naciskaneprzez NATO. Innym powodem greckichzbrojeń jest silny nacjonalizmpodsycany napięciami w stosunkachz Turcją. Cohn-Bendit stwierdził, żepotrzebne jest porozumienie rozbrojeniowemiędzy Atenami a Ankarą.(WRT)•10 POLSka zBrOJna <strong>nr</strong> <strong>12</strong> | 18 LuTegO 20<strong>12</strong>


Tokio bliżejLondynuJAPONIA. Dziennik „SankeiShimbun” napisał, że premierYoshihiko Noda liczy, iż w czasiekwietniowej wizyty szefa brytyjskiegorządu Davida Cameronauzgodniona zostanie umowao partnerstwie w przemyśleobronnym – podała agencjaUPI. Brytyjczycy zaproponowalina początek cztery wspólne projekty,w tym system samoładowaniado haubic 155 milimetrów.Ich inicjatywa pojawiła siępo grudniowej zapowiedzi rząduw Tokio, że złagodzi przepisyprawa dotyczące eksportuuzbrojenia. Otwiera to możliwośćdla japońskiej zbrojeniówkiopracowywania broniwe współpracy z zagranicznymifirmami. Wcześniej pacyfistycznapolityka Tokio powodowała,że musiały one ograniczaćswą aktywność do rodzimegorynku. (WT)•CZECHY–SŁOWACJA. Szefowiesztabów generalnych sił zbrojnychCzech i Słowacji generałVlastimil Picek i generał majorPeter Vojtek rozmawiali o wspólnychzakupach uzbrojenia – podało4 marca ministerstwo obronyw Pradze. Wojskowi spotkali się29 lutego i 2 marca w słowackichmiastach Czadca i Żylina. Wśródmożliwych wspólnych zamówieńwymieniono trzy radary lotniskowei dziesięć obrony powietrznej. Obakraje zamierzają też wspólnie kupić,za pośrednictwem natowskiejagencji NAMSA, karabinki maszynoweMinimi.Innym obszarem współpracy jestgrupa bojowa Unii Europejskiej.Czarna listaWspólne programyCzechy i Słowacja chcą mieć zintegrowanesystemy ratownictwa, wspólnie szkolićżołnierzy i zamawiać broń.Firmy zbrojeniowe podejrzane o korumpowanieurzędników nie mają szans na indyjskie kontrakty.INDIE. Ministerstwo obrony podało,że przez najbliższe dziesięć latpewne firmy nie będą robić z niminteresów – doniósł 5 marca portalDefense News. Na nowej czarnej liścieznalazło się sześć firm, w tymcztery zagraniczne – SingaporeTechnologies Kinetics, Israel MilitaryIndustries, mająca siedzibęw Szwajcarii Rheinmetall Air Defencei Corporation Defence Russia.Pierwsza z nich uczestniczyłaGłówny sierżantROSJA. W armii pojawi się głównysierżant, który będzie miał kompetencjejak asystent ministra obrony– podała 2 marca RIA-Novosti.Agencja uzyskała tę informację oddowódcy wojsk powietrznodesanto-Czesi mogą zwiększyć w niej swójudział z 350 ludzi do 450, a nawet700. Słowacy dostarczą jeszcze stużołnierzy do zadeklarowanychwcześniej 350.Oba kraje chcą też mieć zintegrowanesystemy ratownictwa i wspólnieszkolić żołnierzy do misjiw Afganistanie. Słowacy zaoferowalipoligon koło miejscowościMalacki. W Pradze ma powstaćwielonarodowe centrum koordynacyjnelogistyki. Na przyszły rok zaśplanowane są ćwiczenia standaryzacyjnena Słowacji, w których gotowośćudziału zgłosiło ponad 30państw. Ma zostać też podpisaneporozumienie dotyczące strategicz-nej ewakuacji rannych lub chorychsłowackich żołnierzy przez czeskiesiły powietrzne. (W)ProjektSimoom•Rw przetargu na lekkie haubice, któryw 2010 roku anulowano i Indiepostanowiły zakupić M777 w USA.W ostatnich latach największyskandal korupcyjny w sferze przemysłuzbrojeniowego wybuchł poaresztowaniu w 2009 roku SudiptaGhosha, dyrektora państwowej firmyOrdnance Factory w Kalkucie.Tuż po tym Indie zamroziły warte1,5 miliarda dolarów umowy z siedmiomafirmami. (W) •wych generała porucznikaWładimira Szamanowa. O planieutworzenia stanowiska głównegosierżanta pierwszy raz wspomniałw październiku ubiegłego roku wiceministerobrony Nikołaj Pankow.Jednym z elementów reformy rosyjskichsił zbrojnych jest wzmocnienieznaczenia podoficerów. (WW)ARABIA SAUDYJSKA. Poufnedokumenty wskazują na to, żeSzwedzi pomagali Saudyjczykombudować nowoczesną fabrykę broni.Projekt pod kryptonimem „Simoom”(nazwa gorącego pustynnegowiatru) rozpoczął się w 2007 rokui był prowadzony przez podległą rządowiw Sztokholmie agencję badańobronnych (Totalförsvarets forskningsinstitut,FOI). Jej szef Jan-OlofLind, jak podała AFP, zaprzeczył istnieniutakiego projektu, ale byli pracownicyFOI powiedzieli w radiu cośzupełnie innego.Jednym z nich był Dick Straeng, którytwierdzi, że kierował projektem do2010 roku. Według niego szwedzkirząd wiedział o całej sprawie od początku.Memorandum of Understandingw sprawie „Samoom” podpisaław 2005 roku socjaldemokratycznaminister obrony Leni Björklundz saudyjskim księciem Sultanembin Abdulazizem al-Saudem.Ujawniony został list do szwedzkiegorządu z 2008 roku, w którym zastępcaministra obrony książęKhalid napisał, że prace posuwająsię zbyt wolno. (WR) ••OK 1997Andrzej MĘDRYKOWSKI,podpułkownik:„NATO zamierza przeprowadzićreformy, ale nikt nie jest w stanieprzewidzieć ich efektów”.Stanisław KANIA,komandor porucznik:„W zasadzie szybki i sprawnymanewr to podstawa naszegoistnienia”.Adam ZIELIŃSKI,rzecznik praw obywatelskich:„Mnie osobiście ujmuje to, żew wojsku tak rzadko jest stosowanesłowo NIE”.Tadeusz MITEK,pułkownik:„Istnieje wśród żołnierzy przekonanie,że sytuację będzie opanowaćtrudno, ponieważ narkomaniaszerzy się, i ci, którzy biorą,będą wciągać w swój krąg corazwięcej ludzi”.Wojciech HAJNUS,kapitan:„Przyszłych snajperów uczy sięniedorzeczności zaczerpniętychz amatorskich filmów akcji”.Jarosław KOPEĆ,major:„Zdając sobie sprawę z absurdusytuacji, kierujemy na wartę ludziz wyrokami sądowymi za włamania,kradzieże, bójki i paserstwo”.Włodzimierz KALETA,podpułkownik:„Kontrowersje wywołują odebraniedowódcom prawa do karaniaaresztem i kary pieniężne wobeckadry”.Robert KOWAL,kapitan:„Czynne napaści na przełożonychto najczęściej popełnianew wojsku przestępstwa”.Roman PRZECISZEWSKI,podpułkownik:Pomysł ze służbą nadterminowąjest dobry, lecz akty wykonawczesą złe”.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 MARCA 20<strong>12</strong>11


KURIERwEtERanaRedaktor: MAŁGORZATA SCHWARZGRUBER edycja 58.e-mail: malgorzata.barwicka@zbrojni.plFOT. www.Sxc.huPełnomocnik w systemieKolejnym elementem systemu opieki nad weteranami będą pełnomocnicy.Ostatnie miesiące przyniosłynowe regulacje prawnei praktyczne rozwiązaniakorzystne dla poszkodowanychw misjach oraz rodzin poległych.30 marca wejdzie w życie ustawao weteranach działań poza granicamipaństwa – minister TomaszSiemoniak zdecydował o wypłacieodszkodowań i zadośćuczynień dlarodzin poległych. Rannych żołnierzyoraz rodziny poległych objęto lepsząopieką, między innymi poprzez wyznaczenieindywidualnych opiekunówsłużących pomocą bądź podejmującychinterwencję w trudnej sytuacjiżyciowej.Decyzja numer 4 wydana przezministra obrony narodowej 11 stycznia20<strong>12</strong> roku przewiduje utworzeniez początkiem 2013 roku kilku cywilnychstanowisk pełnomocników dowódcówdo spraw pomocy poszkodowanymi rodzinom poległych. Powstanąone w wytypowanych jednostkach,które wysyłały najwięcej żołnierzyna misje do Iraku i afganistanu.Kandydaci na te stanowiska zostanąwybrani z grona byłych żołnierzy,którzy uczestniczyli w zagranicznychoperacjach.Szef MOn chce, żeby powołaniepełnomocników było rozwiązaniemsystemowym. takie stanowiska powstanąod 1 stycznia 2013 rokuw trzech dywizjach i trzech brygadach:w 11 Dywizji Kawalerii Pancernejw Żaganiu, <strong>12</strong> Dywizji Zmechanizowanejw Szczecinie i 16 PomorskiejDywizji Zmechanizowanejw Elblągu oraz w 6 Brygadzie Powietrznodesantowejw Krakowie,25 Brygadzie Kawalerii Powietrznejw tomaszowie Mazowieckimi 21 Brygadzie Strzelców Podhalańskichw Rzeszowie.Pułkownik Krzysztof Gradys,pełnomocnik dowódcy wojsk Lądowychdo spraw żołnierzy poszkodowanychw misjach, zwraca uwagę, żepomysł nie jest nowy, gdyż tacy opiekunowieod lat z powodzeniemwspierają rannych i rodziny poległych,chociażby w wL. wyznaczanisą spośród oficerów, podoficerówi psychologów cieszących się zaufaniemżołnierzy danej jednostki.Utrzymują stały kontakt telefonicznyoraz odwiedzają rodziny poległych,a także rannych i poszkodowanychżołnierzy, którzy są w trakcie terapii.Opiekunowie znają przebieg leczeniaoraz problemy i potrzeby podopiecznych.wspólnie z dowódcą jednostkiwojskowej podejmują niezbędne działania.współpracują z funkcjonującymiw wielu jednostkach nieetatowymicentrami pomocy rodzinie, które początkowogłównie wspierały rodzinyżołnierzy przebywających w rejoniemisji, z dala od najbliższych. Decyzjapodpisana przez ministra sankcjonujeich dotychczasową działalność i stanowijeden z elementów budowanegosystemu pomocy rodzinom poległychoraz rannym i poszkodowanym żołnierzom,co podkreśla pułkownikGradys.nowością jest włączenie w ten systempomocy terytorialnych organówadministracji wojskowej, które będąwspółpracować z dowódcami jednostekstacjonujących na ich tereniebądź pomagać tam, gdzie jednostekjuż nie ma, ale mieszkają osoby poszkodowane– byli żołnierze oraz rodzinypoległych.O powołanie pełnomocników oddawna walczyło Stowarzyszenie Rannychi Poszkodowanych w Misjachpoza Granicami Kraju. Ideę tę popieralitakże szef Sztabu GeneralnegowP generał Mieczysław Cieniuchoraz dowódca wojsk Lądowych generałbroni Zbigniew Głowienka.„ważne, aby pełnomocnicy nie siedzieliza biurkiem i nie wypełnialistosów papierów dla kolejnych komórek,które będą tego żądać”, mówiTomasz Kloc, prezes stowarzyszenia.„Powinni mieć czas, możliwościi fundusze, aby dotrzeć do rannychi zapewnić im pomoc. Mam nadzieję,że będą także współpracować z nasząorganizacją”.Etatowi pełnomocnicy będą pomagaćposzkodowanym żołnierzomw różnych życiowych sytuacjach.Opieką obejmą także rodziny pole-PomocfinansowaJeśli chodzi o systemopieki nad weteranami,to ważna jest takżedecyzja numer 147ministra obronyz 19 kwietnia 2011 roku.na jej mocy dowódca jednostkidostaje środki finansowena działania pomocowe (tysiączłotych rocznie na jednegoweterana poszkodowanego). Pieniądzete mogą zostać przeznaczonena: uczestnictwo rannych(rodzin poległych) w uroczystościachorganizowanych przez dowódcęjednostki (zakwaterowanie,wyżywienie, koszty przejazdu,drobne upominki), pogrzebżołnierza i okolicznościowe wizytyna grobach (kondolencje,nekrologi, wieńce, znicze), odwiedzinyrannych w szpitalachlub miejscu zamieszkania (paczki,upominki), zakup paczekświątecznych dla dzieci poległychżołnierzy. Pula takich środkówzaplanowanych w wojskachLądowych na 20<strong>12</strong> rok wynosiponad 350 tysięcy złotych.głych. Ich konkretne zadania ministerokreślił w wydanej decyzji. Polegająone na „informowaniu o świadczeniach”,„pielęgnowaniu pamięcio zmarłym, zapraszaniu na świętai uroczystości organizowane w jednostce(komórce) organizacyjnej resortuobrony narodowej oraz na utrzymywaniukontaktów z osobami uprawnionymi,pomocy psychologicznej,wsparciu duszpasterskim”. •<strong>12</strong> POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Redaktor działuaRtuR goławskiaRtuRgoławskiSprzedajalbo zniszczFOT. JAKuB cZeRmińSKiCiągle mamy problem z tysiącami ton bomb,min, rakiet i nabojów, których nie zużyjemy.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>13


peryskop sprzedaj albo zniszczWyrzutnie i rakiety przeciwlotniczeStrzała oraz ich makiety,amunicja kalibru od 5,56 milimetrado 152 milimetrów. Imitatorycelu powietrznego, granatynasadkowe i ręczne, granatniki przeciwpancernei granaty do nich, naboje oświetlającei zakłócające. Rakiety lotnicze szkolne, zapalniki,zapłonniki, bomby głębinowe. To nie zestawmarzeń terrorysty ani spis piwnicznego arsenałumiłośnika opuszczonych poligonów, leczasortyment zgłoszony przez Inspektorat WsparciaSił Zbrojnych do zagospodarowania przezAgencję Mienia Wojskowego. Daleko niepełny,aby nie nudzić czytelników. AMW ma gosprzedać albo, jeśli nie znajdzie kupców, doprowadzićdo bezpiecznego zniszczenia.Ciężarówki sukCesuPracownicy agencji wiedzą, co i jak mają robić.W ostatnich trzech latach uwolnili wojskood 21 tysięcy ton zbędnych środków bojowych.Zdobyli w ten sposób pieniądze na unowocześnieniearsenału i zyskali przestrzenie magazynowe.Szczególnie szybkie tempo opróżnianiaskładów utrzymywali w latach 2009–2010.Zlokalizowane w kompleksach leśnych wojskowemagazyny odwiedzało w tygodniu nawetpiętnaście ciężarówek przystosowanych doprzewożenia towarów niebezpiecznych (klasyADR). O każdym transporcie była powiadamianapolicja, żeby monitorowała operację.W 2011 roku częstotliwość kursów spadłado pięciu–siedmiu tygodniowo. Auta najlepszegokontrahenta AMW, czeskiej firmy STVGroup, zabierały ze składów naboje artyleryjskiekalibru 85, <strong>12</strong>2, 152 milimetry i wiozły jeza południową granicę. Tam amunicja byłarozcalana i deelaborowana; uzyskane z niejmetale trafiały na złom, a materiały wysokoenergetycznezamieniały się w środki dla górnictwa.Ponadto w maju 2011 roku, po dziesięciulatach od wycofania systemu przeciwlotniczegoS-75 Wołchow z Sił Powietrznych, AMWzakończyła z pomocą wynajętej firmy utylizacjęrakiet do niego. W 2009 roku pozbyła sięprzekazanych jej w 2003 roku 903 ton paliwado Wołchowów, utleniacza AK-20K. Niestety,wojskowi logistycy odnaleźli kolejnych 20 tontakiej substancji i zgłosili do utylizacji 10 tonpaliwa rakietowego – saminy. Pracownicyagencji będą musieli powtórzyć procedury wyłonieniawykonawców utylizacji tych kwasów.„Po trzech latach intensywnego zajmowaniasię zbędnymi środkami bojowymi nadrobiliśmywieloletnie zaległości. Zostały wypracowaneprocedury klasyfikowania takich przedmiotówdo sprzedaży lub niszczenia. Wiem, co wojskonam przekaże i co mogę wprowadzić do planuzagospodarowania, czyli na co mam szukać na-FOT. ARchiWum AmWiskra w składziedynamituostatnich dwóch latach resort obronyW znacznie zwiększył wydatki na badaniaśrodków bojowych. To dobrze, ponieważ przez lataoszczędzania powstał nawis diagnostyczny. Decydencipostanowili bowiem, że badać należy tylkoto, co jest przeznaczone do użycia na ćwiczeniachi w boju. Założyli, że reszcie amunicji – jeśli jej sięnie ruszy – nic się nie stanie. Na krótką metę takiepostępowanie jest dopuszczalne, ale po kilkunastulatach braku badań wzrasta ryzyko samozapłonuprochu. Oszczędności zamieniają się w igraniez ogniem… w składzie dynamitu.bywców”, cieszy się dyrektor Andrzej Pilucik,który w agencji zajmuje się zagospodarowaniemmienia ruchomego. Przyznaje jednak, żesprzedaż amunicji będzie zanikać, ponieważ tejatrakcyjnej, którą można spieniężyć, wojsko macoraz mniej.Do jednych z ostatnich kontraktów opłacalnychdla AMW należy umowa zawarta pod koniec2011 roku z konsorcjum STV Group i BumarAmunicja. Kupiło ono za dwa miliony złotychamunicję przechowywaną w składziew Osowej Górze pod Bydgoszczą, wytypowanymdo likwidacji w 2013 roku. Na „osłodę”– tamtejszy zasób już był mało atrakcyjny rynkowo– dostało 75 tysięcy nabojów (kalibru23, 37, <strong>12</strong>2 i 152 milimetry) z innych składów.sąd trzyma setkęAgencja zorganizowała też utylizację większościelementów min przeciwpiechotnych, coma związek z zamiarem ratyfikacji przez Polskęw 20<strong>12</strong> roku konwencji ottawskiej. W składziew Hajnówce wynajęta firma zamieniła ponadpołowę min przeciwpiechotnych WojskaPolskiego w złom żeliwny lub drewniany. Resztajest niszczona w składach w Duninowie,Bydgoszczy i Krapkowicach.W sumie do utylizacji wojskowi wytypowali581 tysięcy korpusów drewnianych minPMD-6 o masie 136 ton i 239 tysięcy żeliwnychkorpusów min POMZ-2 o masie 332 tonoraz 921 tysięcy mechanizmów zapalnikaMUW o masie 26 ton. Obowiązek utrzymaniatych min w zapasach wojennych w wojsku szefSztabu Generalnego WP zniósł z końcem2010 roku. W 2011 udało się zutylizować jeszczejedną nietypową substancję – środek doczyszczenia torped. Dzięki takim posunięciomw magazynach wojskowych na zagospodarowanieczeka teraz tylko 37 tysięcy ton zbędnychśrodków bojowych.Ten zasób mógłby być o 21 tysięcy tonmniejszy, gdyby nie spór sądowy międzyAMW a spółką Wtórplast o prawo do amunicji14 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


W maju 2011 roku,po dziesięciu latachod wycofania systemuprzeciwlotniczegoS-75 Wołchow z SiłPowietrznych, AMWzakończyła z pomocąwynajętej firmyutylizację rakietdo niego.Rekord pobityNa sprzedaży odpadów koncesjonowanych i niekoncesjonowanychagencja zarobiła około 11 milionów złotych.mienie koncesjonowaneprzekazane przez wojskoAmW w 2011 roku było sześć razywiększe (licząc tak zwane pozycjeasortymentowe, czyli na sztuki)niż w latach poprzednich.Na zagospodarowaniu mieniaruchomego koncesjonowanegoi niekoncesjonowanego w 2011roku AmW zarobiła 45 milionówzłotych. To rekord w historiiagencji. Udało jej się pozbyć65 pojazdów opancerzonych,272 dział, jednego statku powietrznego,jednego okrętu,3,8 tysiąca urządzeń łącznościi radiolokacji, 73 tysięcy 143sztuk różnego sprzętu, 3 milionów324 tysięcy 110 sztukamunicji i tysiąca ton odpadów.Na sprzedaży odpadów koncesjonowanychi niekoncesjonowanychagencja zarobiła około11 milionów złotych. •FOT. JAROSłAW WiśNieWSKiczołgowej kalibru 100 milimetrów, którą agencjasprzedała w czerwcu 2006 roku po złotówceza sztukę, a firma nie zdążyła odebrać nabytegotowaru. Rozstrzyganiem sporu od czterech latzajmuje się Sąd Okręgowy w Warszawie.„Sprawa jest poważna i należy wreszcie rozstrzygnąć,do kogo należy «setka»”, oceniaPilucik. „Z każdym miesiącem jej przechowywaniarośnie ryzyko niekontrolowanego wybuchu.Staramy się, aby sąd podzielił naszestanowisko”.Czy podzieli, okaże się, gdy zapadnie wyrok.Powód, prezes Wtórplastu WładysławBinda, domaga się od AMW wykonania umowy,czyli przekazania niewydanych firmie519 tysięcy nabojów wraz z dokumentacją, któraumożliwi wywóz amunicji ze składów. Formalnieżąda odwołania przez AMW decyzjiz 18 listopada 2008 roku o odstąpieniu od wiążącejoba podmioty umowy z 2006 roku, ponieważnie przewidywała ona odstąpienia od jejwykonania.Binda, nadal zajmujący się (w kraju i za granicą)utylizacją amunicji, dowodzi, że w myśleuropejskiej konwencji dotyczącej przewozudrogowego towarów niebezpiecznych (ADR) tona stronie wprowadzającej do obrotu takie towary(załadowcy) spoczywa obowiązek zapewnieniadokumentów: certyfikatów klasyfikacyjnychADR i kart oceny materiału wybuchowegopod względem bezpieczeństwa. „Agencjaw latach 2006–2008 nie chciała wydać takichdokumentów albo ich nie miała. Nie słyszałem,aby zlecała wykonanie badań diagnostycznychamunicji. Wojsko natomiast nie mogło jej przekazaćtakich dokumentów, ponieważ dla tejamunicji ich nie miało”.W świetle wojskowych instrukcji dopuszczalnejest przekazywanie do AMW środkówbojowych niemających takich dokumentów. Papierówzabrakło, więc Wtórplast nie mógł odbierać„setki”. Zdołał za własne pieniądze uzyskaćcertyfikaty i karty oceny dla części kupionejamunicji i tę odebrał.„Pod naciskiem polityków zgodziliśmy sięna wycofanie 150 tysięcy nabojów z kupionegozasobu. I wprowadzony został pierwszy aneksdo umowy. Korzyścią dla nas miało być przekazaniepodobnej ilości amunicji kalibru 85 milimetrówi opóźnienie, do końca grudnia 2009roku, wykonania umowy na mocy drugiegoaneksu. Ale tylko pierwszy aneks został zawarty.Oszukano nas”, skarży się w sądzieWładysław Binda.Gdyby agencji udało się odzyskać zablokowanąprzez sąd „setkę”, a następnie ją sprzedać,w składach zostałoby około 16 tysięcy tonzbędnych środków bojowych innych kalibrów.Tylko jedna czwarta tego, co zinwentaryzowanosześć lat temu.Zyskałoby na tym wojsko: mogłoby zamknąćdwa–trzy opróżnione składy i zainkasowałobypieniądze z funduszu modernizacji sił zbrojnych,który AMW zasila, przekazując 93 procentz przychodów. Średnia cena naboju kalibru100 milimetrów to około 50 złotych. Wtórplast,który kupił amunicję po złotówce za sztukę,skorzystał z okazji, że agencja nie umiała jejsprzedać. „W sześciu kolejnych przetargach niewpłynęła do AMW żadna oferta kupna”, przypominaBinda.Na opróżnieniu magazynów z „setki” zyskałabyokoliczna ludność – spałaby spokojnie,gdyby wiedziała, że w leśnych magazynach nicjuż nie wybuchnie. Ponieważ gra idzie o dużepieniądze, nawet o 25 milionów, należy spodziewaćsię prób apelacji i kasacji.Fatalna piątkaW pozostałym zasobie (nieobjętym zastawem)dominuje amunicja nienadająca się donaprawy, a więc i użytku wojskowego. „Na handelmamy już niewiele”, twierdzi Pilucik. Terazbędziemy utylizować, utylizować, utylizować”.Agencja wielkie nadzieje pokłada w wojskowychlogistykach, którzy zgodnie z nową, obowiązującąod 2010 roku „Instrukcją o kontrolijakości i bezpieczeństwa środków bojowychw procesie eksploatacji w resorcie obrony” mająpodzielić amunicję tej najgorszej, starej kate-POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>15


peryskop sprzedaj albo zniszczgorii 5 na nowe kategorie 5a i 5b. Gdy już tozrobią, handlowcy dowiedzą się, ile nabojówmogą przeznaczyć do sprzedaży i utylizacji pozaskładami (co przysporzy wojsku dochodu),a ile do utylizacji na miejscu (co wymaga wydaniaprzez AMW pieniędzy na taką usługę).Problem w tym, że logistycy nie godzą siępłacić za badania środków bojowych zaliczonychdo kategorii 3b, 5a lub 5b, jeśli zgłosili jejako mienie zbędne wojsku. Uważają, że wydawaniepieniędzy z budżetu MON na takie badaniamoże zostać uznane za nieuzasadnione.W „Planie przekazywania w 20<strong>12</strong> roku doAMW trwale zbędnych rzeczy ruchomych naobrót którymi są wymagane zezwolenia i koncesje”logistycy zgłosili 6562 pozycje o łącznejwartości księgowej <strong>12</strong> milionów 332 tysięcy783 złotych. W części dotyczącej amunicji zaoferowaliagencji przejęcie 5595 ton amunicjikalibru od 5,45 do 203 milimetrów, z tegow kategorii 5a – 442 tony, a w kategorii 5b– prawie 168 ton.Do kategorii 5a uzbrojeniowcy zaliczająśrodki bojowe niebezpieczne w użyciu, ale bezpiecznew przechowywaniu i transporcie. Dokategorii 5b kwalifikują środki bojowe lub ichelementy szczególnie niebezpieczne, przeznaczonedo niezwłocznego zniszczenia. O podzialedecydują wyniki przeglądu technicznegolub badań diagnostycznych dotyczących trwałościprochów albo paliw rakietowych.Major rezerwy Wojciech Goryca, były pracownikWojskowego Instytutu TechnicznegoUzbrojenia, autor nowej kategoryzacji bezpieczeństwaśrodków bojowych, wyjaśnia różnicętak: 5a to amunicja niebezpieczna w strzelaniu,5b – amunicja niebezpieczna w czynnościachobsługowych, także w utylizacji.„Wcześniej istniała jedna kategoria 5 – środkinieużytkowe, uznane za niebezpieczne”, tłumaczymajor. „Ale tylko niewielka część zaliczonejdo niej amunicji była faktycznie niebezpiecznaw użyciu. Taką kategorię nadawaliśmyamunicji, gdy osłabły na przykład sprężynyw jej zapalniku lub inne elementy mechanicznei istniało ryzyko, że w czasie strzału może onawybuchnąć”.Uzbrojeniowcy uznali zatem, że środki bojowestarej kategorii 5 po weryfikacji trzeba dzielićna kategorie lepszą – 5a i gorszą – 5b. I ograniczyćdo minimum wszelkie manipulacje tylkoprzy amunicji 5b. „Jeśli ona ma być utylizowana,to nie w trybie ogólnym, lecz indywidualnie,w specjalny sposób”, twierdzi Goryca.„Na szczęście taka prawdziwie niebezpiecznaamunicja jest rzadkością, ale trzeba ją wyłowićspośród zasobu amunicji dawnej kategorii 5”.Faktycznie, w zasobach sprzedawanej przezAMW amunicji kalibru 100 milimetrów jedynie0,18 procenta uznano za niebezpieczne. Tookoło 180 nabojów z prawie miliona.Wśród już przejętej przez AMW amunicjipodkategorii 5b są granaty ręczne, głowice bojowetorped, amunicja rakietowa kalibru <strong>12</strong>2milimetrów oraz sygnałowa 26 milimetrów,granaty do granatników RPG-7, rakiety do zestawówFagot, korpusy pocisków rakietowychRS-2US, mechanizmy zapalników, zapały. Tomajątek bardzo różnorodny. Może się okazać,że nie znajdzie się firma mająca technologiepozwalające zająć się wszystkimi rodzajamitych środków. Wtedy agencja będzie zmuszonawyłaniać utylizatorów w kilku przetargach.Kosztowna seleKcja„Preferowaną metodą jest opróżnianie całychskładów, czyli pozbywanie się przechowywanychw nich środków bojowych wszystkich rodzajów”,sygnalizuje Pilucik. Inne rozwiązanie– utylizacja selektywna w kilkunastu składach– byłoby drogie i skomplikowane organizacyjnie.AMW ogłasza właśnie pierwszy przetargna usługi utylizacji w jednym miejscu,w czynnym składzie wojskowym. Pionierskoi priorytetowo traktuje jednostkę w OsowejGórze. STV Group i Bumar Amunicja odbiorązakupioną amunicję i dzięki temu do maja 20<strong>12</strong>roku tamtejszy skład ma być opróżniony dopołowy.Z końcem 2013 roku skład podbydgoski musizostać zamknięty; wtedy mógłby trafić pozaMON. „Jeśli to, co zarobiliśmy na sprzedażyamunicji kategorii 5a z Osowej Góry, wydamyna utylizację zgromadzonej tam amunicji 5bi wyjdziemy na zero, to będzie super”, zauważaPilucik. „Pozbędziemy się «trudnej» amunicjii stworzymy warunki do zbycia przez wojskoskładu, a dzięki temu jego utrzymanie nie będzieobciążało już budżetu MON”.Dyrektor liczy na to, że wojskowi logistycyjeszcze raz ocenią podział amunicji na kategorielub zlecą jej badania ekspertom. Poprosiło to na odprawie w Sztabie Generalnym WP.Według jego oceny, w skrzyniach z nabojamikategorii 5b jest jeszcze wiele takiej amunicji,którą można sprzedać.Major Marek Chmiel, rzecznik InspektoratuWsparcia Sił Zbrojnych, informuje, że SzefostwoŚrodków Bojowych dostrzegło brak precyzjizapisów o kwalifikowaniu środków bojowychdo kategorii 5b i planuje wprowadzeniezmian w „Instrukcji o kontroli jakości i bezpieczeństwa”,dostosowanych do prawdziwych zagrożeń.Powinno to agencji ułatwić i umożliwićdziałania. „Skierowaliśmy 23 listopada 2011 rokudo WITU prośbę o opinię, które podklasyi grupy zgodności środków bojowych kategorii3b, nieprzebadane przez pięć lat, nie stwarzająszczególnego zagrożenia w przechowywaniui transporcie, zatem mogą być zaliczane do kategorii5a, a nie 5b. Odpowiedzi jeszcze nie dostaliśmy”.FOT. ARchiwum Amw (2)Firmazniszczyłana zlecenie AMW354 pistolety gazowepochodzącez kontrabandy,przechwyconeprzez służby MSWiA.Podmiotem zainteresowanym utylizacjązbędnych środków bojowych jest firma Jakuszz Kościerzyny, a to z powodu posiadanej mobilnejfabryki rozbrajania i utylizacji amunicji Planetarium.To, czy stanie do przetargów, będziezależało od tego, czy amunicja z agencji ma byćdekompletowana (co pozwoli na odzyskaniemetali kolorowych), czy utylizowana (niszczonaw komorach detonacyjnych). Istotne będąteż warunki związane z ekologią, czyli normamidotyczącymi gazów powybuchowych.„Jeśli wymagać się będzie osiągnięcia wyśrubowanychnorm za niewielkie pieniądze, tożadna firma, w tym Jakusz, nie będzie sponsorowaćutylizacji”, wyjaśnia przedstawiciel firmy.„Niewiadomych jest tyle, że jednoznacznienie możemy deklarować, czy wystartujemyw przetargach”.Jeśli AMW nie znajdzie w kraju partnerówdo likwidacji dużej ilości środków bojowych,16 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Podział środkówbojowych pod względemjakości i bezpieczeństwaJak się bada amunicjęBadanie strzelaniem jest najdroższe,ponieważ trzeba wynająć i zabezpieczyćpoligon, aby nikomu nie stała się krzywda.Informacja o tym, kiedy amunicjikończy się okres gwarancji,pojawia się w systemie ewidencyjnymz wyprzedzeniem.Logistycy dowiadują się, że danapartia powinna zostać poddanabadaniom. Oni zlecająich wykonanie Wojskowemu InstytutowiTechnicznemu Uzbrojeniaw Zielonce, który jest jedynąinstytucją w kraju mogącąpodjąć się takiej usługi.Z partii wskazanej do badańeksperci losowo wybierająpróbkę amunicji, 20–50 sztuk.Jej właściwości fizykochemicznesprawdzają w laboratorium,ponieważ z uwagi na ograniczeniaw wykorzystaniu poligonówstarają się unikać strzelania.Badanie strzelaniem stosują,gdy wyniki sprawdzianówlaboratoryjnych okazują sięniejednoznaczne i chcą sprawdzićniezawodność działaniaamunicji. Takie badanie rozwiewawątpliwości, ale jest zarazemnajdroższe, ponieważtrzeba wynająć i zabezpieczyćpoligon, aby nikomu nie stałasię krzywda; do tego dochodzizużycie amunicji i uzbrojenia.Wyniki badań próbki są uznawaneza reprezentatywne dlacałej partii kompletacji danejamunicji.•• Kategoria 1. Nowe środki, w gwarantowanymprzez producentaokresie przydatności technicznej(OPT), oraz po badaniach, nadającesię do użytku bojowego i długoletniegoprzechowywania.• Kategoria 2. Środki w OPT nadanympo badaniach, do zużyciaw pierwszej kolejności.• Kategoria 3a. Niezdatne do użycia(wstrzymane zużycie), wymagającenaprawy średniej: na przykładwymiany elementów, usunięciakorozji, uzupełnienia pokryćochronnych, odnowienia znakowania.• Kategoria 3b. Przekwalifikowanepo gwarantowanym OPT lub bezaktualnych ocen, lub eksploatowanew ekstremalnych warunkachklimatycznych, przeznaczonedo badań diagnostycznych, lubśrodki, których zużycie wstrzymanopo zgłoszeniu przez żołnierzyzłego działania.• Kategoria 4. Niezdatne do użycia,po upływie OPT i wymagające naprawygłównej (wymiany ładunkówmiotających, przeelaborowania,rekonstrukcji).• Kategoria 5a. Niebezpiecznew użyciu, co ustalono na podstawiebadań diagnostycznych lubprzeglądu technicznego. Bezpiecznew przechowywaniu i transporcie.• Kategoria 5b. Środki lub ich elementyszczególnie niebezpieczne,przeznaczone do niezwłocznegozniszczenia. Także środki należącedo kategorii 3b nieprzebadaneprzez pięć lat po upływie OPT.spróbuje poszukać ich za pośrednictwem natowskiejagencji logistycznej NAMSA. Pracownicypolskiej agencji wiedzą, że firmy zagranicznenie są zainteresowane rozproszoną utylizacją,wożeniem linii niszczącej do kilku czy kilkunastuskładów. Likwidowanie środków bojowychw jednym miejscu jest łatwiejsze i bezpieczniejsze,a dla AMW powinno być tańsze.Prezes agencji zamierza wystąpić do ministraspraw wewnętrznych o rozszerzenie koncesjiAMW o przechowywanie sprzętu i środkówbojowych w Osowcu. Chce przejąć tamtejszyskład od resortu obrony, by gromadzić w nimi wydawać mienie koncesjonowane. Zatem takżewycofane czołgi, samochody i działa opuszcząparki sprzętu w koszarach i zrobią miejscedla nowoczesnych nabytków sił zbrojnych.Ponadto agencja przymierza się do utylizacjiprzejętej od wojska broni strzeleckiej i części doniej, też kategorii 5. Dotychczas takie mieniesprzedawała, a jeśli nie znajdowała nabywcy,odstawiała do zasobu przeznaczonego do utylizacji.Zebrało się już w nim 25 tysięcy luf, zamków,karabinów, pistoletów. Warto uruchomićprzetarg na usługę ich zniszczenia.Bezpieczne składyostatnich latach reżimy bezpieczeństwaW zostały zaostrzone i w magazynach powinnobyć dwa razy mniej amunicji niż dekadę temu.Największe polskie składy amunicji znajdująsię w Stawach, Bezwoli, Osowej Górze, mostach,Jastrzębiu, Regnach, Hajnówce, Krapkowicach,Duninowie i Osowcu. Wszystkie podlegająInspektoratowi Wsparcia Sił Zbrojnych.Skład w Osowcu nad Biebrzą agencja chceprzejąć w 20<strong>12</strong> roku wraz z częścią personelui utworzyć tam – na terenie użyczonym od LasówPaństwowych – magazyn mienia koncesjonowanego.Agencja ma już doświadczenie w likwidacjibroni palnej. W 2011 roku wybrana przez niąfirma zniszczyła 354 pistolety gazowe pochodzącez kontrabandy, przechwycone przez służbyMSWiA. Pistolety te nie miały numerów,więc – aby zapewnić pełne rozliczenie akcji– nabito im numery doraźne, obfotografowanoi poddano zniszczeniu. Kosztowało to 25 złotychza sztukę.Broń na złomPracownicy AMW zajmują się właśnie „masowym”przejmowaniem kolejnej partii zbędnejwojsku broni ręcznej. W składzie w Regnachjest jej <strong>12</strong>9 tysięcy sztuk; w tym roku agencjama przejąć 50 tysięcy. Przy inwentaryzacji trzebasprawdzić numery każdej części składowej,dlatego to wszystko wolno idzie.Ważną nowością jest to, że AMW nie przejmiejuż broni kategorii 5, tylko lepszą, którąPOLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>17


peryskop sprzedaj albo zniszczmoże sprzedać. Najgorszą wojsko będzie niszczyćsamo w kupionej do tego celu maszynieznajdującej się w jednej z jednostek w Grudziądzu.Do utylizacji trafi też kilkaset kamizelek kuloodpornychz „balistyką ruchomą”. Termin ichprzydatności minął, więc nie są już pełnowartościowe.Nie mogą ich nawet kupić kolekcjonerzy,bo stanowią one mienie koncesjonowane.Co najwyżej uda się spieniężyć pokrowce materiałowedo nich. Stalowe wkłady po zniszczeniutrafią na złom.Po udanej likwidacji pierwszej partii rentgenoradiometrów,na której AMW nieco zarobiła,na utylizację czeka już kolejna partia pięciu tysięcyprzestarzałych urządzeń. W składziew Komorowie pracownicy wojska wymontowaliz nich źródełka promieniowania jonizującego.W 20<strong>12</strong> roku formalnie zostanie wyznaczonychdo zagospodarowania 87 rakiet systemuKrug, wycofanego z wojska pod koniec 2010roku. W ich ślady pójdą też pierwsze pociski dozestawów S-<strong>12</strong>5 Newa. Nigdy ich w Polsce nieniszczyliśmy.Tu agencji przyda się doświadczenie zdobyteprzy okazji utylizacji 153 rakiet do zestawówS-75 i elementów do nich. Za tę usługę zapłaciłaokoło 2 milionów złotych. Drogo, bo rakietybyły przechowywane w całości, w tarze, więcwymagały rozcalania. Ale w postaci złomuAMW odzyskała z Wołchowów, po sprzedaniuHistoria 100 milimetrówWartość rynkowa sprzedanej po złotówce „setki”wynosi około 50 złotych za sztukę ze względu na cenne metale.Firma Wtórplast kupiła 24 czerwca2006 roku od AmW amunicję doarmat czołgowych kalibru 100 milimetrów.Umowa dotyczyła 953 566 nabojów,wycenionych po złotówce za sztukę.W lecie 2007 roku polski rząd postanowiłprzekazać siłom zbrojnym RepublikiLibanu znaczną partię takiejamunicji. Do kontraktu agencja wprowadziławięc aneks i w październiku2007 roku 150 tysięcy sztuk nabojów100 milimetrów zastąpiła nabojami artyleryjskimikalibru 85 milimetrów.Ostatecznie Wtórplast nabył 800 tysięcy„setek”. Spółka miała też obiecanynastępny aneks, prolongujący terminodbioru pozostawionej jej amunicji dokońca 2009 roku – do tego czasu WI-TU miało zbadać wszystkie partie kupionejamunicji. Do podpisania tegoaneksu nie doszło; osoby negocjującego z ramienia AmW z dnia na dzieństraciły pracę.Przedstawiciele agencji twierdzą dziśw sądzie, że do wywozu wystarczyłoprzebadanie próbek ośmiu rodzajówsprzedanej amunicji, podczas gdymetali na surowce wtórne, około 200 tysięcyzłotych. Bilans ewentualnej utylizacji 87 rakietdo Krugów powinien być korzystniejszy – sąone przechowywane w układzie magazynowym(osobno głowice, korpusy i pozostałe elementy).Krugi jednak najpierw trafią do sprzedaży.Dopiero jeśli w trzech podejściach nie udasię ich spieniężyć, czeka je utylizacja.Była guma, jest klinkierW 2011 roku AMW udało się pozbyć720 ton wyrobów gumowych – indywidualnychśrodków ochrony przed skażeniami i obronyprzed bronią masowego rażenia. Do tej pory zutylizowanojuż 1,8 tysiąca ton powojskowej gumy.„Przez lata nie było pomysłu na to, co z tągórą gumy robić”, ocenia Pilucik. „Pozbywającsię jej, nadrobiliśmy zaległości”.Ze zutylizowanego w 2011 roku zasobu 50ton stanowiły wyroby magazynowane w 40 jednostkach.Rozproszenie nie przeszkadzało wykonawcy,choć usługa kosztowała przez to drożejniż usunięcie tych rzeczy z jednej jednostki.Pozostałe 670 ton przedmiotów gumowychznajdowało się we wrocławskim Ołtaszynie– zabranie ich zajęło firmie Remondis kilka tygodni.Średnia cena za utylizację tony tych wyrobówwyniosła 377 złotych. „Od lat unieszkodliwiamyodpady na zlecenie AMW. W 2011roku odebraliśmy prawie 800 ton nieprzydatnegowyposażenia, środków ochrony osobistej,Władysław Binda dowodzi, że musiałmieć dokumenty potwierdzające zbadaniefizykochemicznych właściwościwszystkich ponad 800 partii kupionejamunicji, bo cały ten zasób był przechowywanyw ośmiu jednostkach w róż-nych warunkach i miał 20–30 lat.Ponieważ AmW nie miała doku-mentów bezpieczeństwadlasprzedanejamunicji lub niechciała ich wydać odbiorcy, a Wtórplastnie zdążył przebadać wszystkichpartii (wydawanie mu amunicji do badańzostało wstrzymane 20 listopada2006 roku, w połowie uzgodnionychbadań), w ustalonym terminienie mógł odebrać ze składów całościtowaru. Firma zabrała 230 tysięcynabojów, bo eksperci WITU wydalicertyfikaty bezpieczeństwa pozwalającewyekspediować ze składów wojskowychokoło 240 partii kompletacji.Z zasobu „libańskiego” trafiło do Libanu50 tysięcy nabojów. PozostałośćAmW sprzedała i dzięki temu jejpracownicy wiedzą, że średnia hurtowacena rynkowa „setki” wynosi około50 złotych za sztukę – ze względuna mosiężne łuski, rdzenie wolframowei atrakcyjne metale zawarte wewkładkach kumulacyjnych.Agencja wzywała Wtórplast do odbio-ru amunicji. Fir-ma deklarowa-ła, że wywiezie jąod razu, gdy dostanie do-kumentację bezpieczeństwa. Pre-zes Binda nie widział szansy wyjściaz impasu i 3 września 2008 rokuskierował do sądu pozew przeciwAmW. 5 listopada sąd nakazał agencjiwstrzymanie sprzedaży „setki” innympodmiotom do czasu rozstrzygnięciasporu. 18 listopada AmW pisemniepoinformowała Wtórplasto odstąpieniu od umowy. Trzy tygodniepóźniej Binda wezwał agencjędo cofnięcia odstąpienia od umowyi do jej wykonania. Próby zawarciapozasądowego kompromisu nieprzyniosły efektów. choć w grudniu2010 roku doszło do wydania firmiea także sprzętu i odpadów nieamunicyjnych”,wylicza Marcin Jurasz, dyrektor do spraw rozwojudziału odpadów specjalnych w Remondisie.I objaśnia, że towar od agencji niszczy siępod nadzorem – głównie we własnych instalacjachfirmy. Najpierw jest on mechanicznie rozdrabniany,następnie z uzyskanych produktówwytwarza się paliwo alternatywne i odzyskujesurowce wtórne. Nieprzydatne resztki sąunieszkodliwiane.Paliwo alternatywne wyprodukowane w instalacjachRemondisa trafia do cementowniGórażdże oraz Cemex w Chełmie. Odpady powojskowew większości służą do produkcjienergii cieplnej wykorzystywanej do wypalaniaklinkieru.Przejęty przez agencję skład ołtaszyński stałsię centrum gromadzenia zbędnych wojskuprzedmiotów gumowych. Przemawia za tym jegoinfrastruktura: magazyny z półkami, podnośniki,waga samochodowa. Nie bez znaczeniajest to, że właśnie na południu Polski (międzyinnymi w Miliczu) wojsko przechowujenajwięcej środków obrony przed bronią masowegorażenia i w tym rejonie działa wiele firmzajmujących się ich niszczeniem. WkrótceAMW ogłosi przetarg na utylizację 300 ton indywidualnychśrodków ochrony przed skażeniamii obrony przed bronią masowego rażenia.I znów powstanie kilka ton cementu „z militarnymnapędem”.•1135 nabojów… z dokumentami,których nie chciano wydać w 2007roku.Przedstawiciele AmW zarzucają firmieniesolidność – zbyt długo zwlekałaz rozpoczęciem wywozu amunicji.Widzieli, że spółka nie wywiązywałasię z umowy, ale nic nie mogli zrobić,ponieważ niekorzystnie dla agencjisformułowana umowa nie zawierałaharmonogramu odbioru nabojów.Zdaniem pracowników agencji,Wtórplast podjął świadomie ryzykobiznesowe i nie podołał zadaniu.Tymczasem według prezesa Bindy,agencja nigdy nie zamierzała umożliwićmu wywiązania się z umowy.W biznes wmieszali się politycy i zablokowaliwydawanie amunicji– chcieli wesprzeć Bumar i Zakładymetalowe mesko, które właśnieotworzyły za offsetowe pieniądze liniędo utylizacji zbędnych środków bojowychi nie miały czego utylizować.mesko zaoferowało AmW usługę utylizacjiamunicji. Wyceniło ją na…68 milionów złotych. •18 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


GONiecPArlAMeNTArNyRedaktor: piotR zaRzyCki edycja 62.e-mail: piotr.zarzycki@zbrojni.plPrzyjazny modelWojskowa agencja Mieszkaniowa chce w 20<strong>12</strong> rokuprzekazać żołnierzom do zasiedlenia 872 nowe kwateryoraz wypłacić 1720 odpraw mieszkaniowych.Zostanie na to przeznaczonych366,69 miliona złotych. Towzrost o 20 procent w porównaniudo roku ubiegłego, kiedy na 1594odprawy WAM przeznaczyła 306,32miliona. Początkowo miało ich byćwypłaconych 811, ale po zwiększeniudotacji MON z przeszło 572 milionówdo 726,5 miliona udało sięwypłacić więcej. „Dzisiejszy modelfunkcjonowania agencji jest kosztowny,ale zapewnia żołnierzom odpowiedniewarunki mieszkalne”,mówił wiceminister obrony CzesławMroczek na posiedzeniu sejmowejKomisji Obrony Narodowej 29 lutego20<strong>12</strong> roku.W 2011 roku WAM oddała doużytku 731 kwater. Większośćw garnizonach, w których sytuacjana rynku mieszkaniowym jest najgorsza.W bieżącym roku agencjaplanuje oddać do zasiedlenia 872 no-we lokale, z czego 340 od spółkiWojskowe Towarzystwo BudownictwaSpołecznego „Kwatera”.W 2011 roku WTBS rozpoczęłoinwestycję w Krakowie (<strong>12</strong>0 mieszkań)oraz prace przygotowujące736 mieszkań w Warszawie. W budowiesą również 104 mieszkaniaw elblągu i 64 w Opolu. OgółemWAM w latach 20<strong>12</strong>–2014 chce pozyskać3486 mieszkań, z czego 1676wybudowanych przez Kwaterę.„Standard budowanych lokali będziewysoki”, zapewnił prezes WAMMichał Świtalski w odpowiedzi napytanie posłanki Renaty Butryn (PO)w sprawie budowy mieszkań w garnizonieNisko, do którego w 2011 rokusprowadziły się nowe jednostki. Wedługprezesa w 20<strong>12</strong> roku żołnierzomw Nisku zostaną udostępnione72 mieszkania, a w kolejnych latachliczba ta ma wzrosnąć do 200.FOT. JAROSłAw wiśNiewSKiPosłowie pytali także o sprawy,z którymi zwracają się do nich żołnierze.Stanisław Wziątek (SlD)poruszył kwestię kosztów życiaw garnizonach, w których utrzymanielokali wojskowych to spory wydatek,bo mieszka w nich mało osób.„Nie ma możliwości ustalenia dodatkówdla takich osób. Dopłaty musiałybyzostać poparte zapisami w ustawie”,wyjaśnił prezes Świtalski.„Będziemy wyjaśniali tę sprawę”,dodał wiceminister Mroczek. „Jeżelirzeczywiście jest tak, że obiektywojskowe są objęte wyższymi opłataminiż sąsiednie cywilne, będziemyinterweniować”.Prezes WAM zapewnił, że w 20<strong>12</strong>roku nie są planowane podwyżkiczynszów za mieszkania wojskowe.WyprzedażPlany związane z prywatyzacjąw 20<strong>12</strong> roku mają uwzględnićrównież 4811 mieszkań. Ta liczbabędzie w kolejnych latach o wielemniejsza ze względu na wyczerpaniesię zasobu lokali nadającychsię do sprzedaży. Pod młotek pójdątakże zbędne nieruchomości (350)oraz 79 lokali użytkowych. Tychostatnich planowanych do zbyciaw przyszłym roku ma być 224,a w kolejnym – 427. Poza chęciąpozyskania pieniędzy taki wzrostjest podyktowany tym, że brakujechętnych na wynajem lokali użytkowych,zatem ich utrzymanie stajesię nieopłacalne.Te stawki pozostają na dzisiejszympoziomie od listopada 2009 roku.„Jak na razie, nie zostaną zmienione,a w dwóch regionach nawet je obniżyliśmy”,zapewnił Świtalski. „Pieniędzy,które moglibyśmy pozyskaćpoprzez podwyżkę czynszów, będziemyszukać gdzie indziej”.Ze sprawozdania za 2011 rok wynika,że do WAM wpłynęły 42 372wnioski żołnierzy o przydział kwatery.Przeszło 3,1 tysiąca z nich otrzymałoz agencji przydział mieszkania.Niemal 9,5 tysiąca żołnierzy kwaterujew internatach. W grudniu 2011roku świadczenie mieszkaniowe inkasowało44,5 tysiąca żołnierzy.Poza oczywistymi celami wśródgłównych zadań na 20<strong>12</strong> rok agencjapodaje dalszą prywatyzację i restrukturyzacjęspółek zależnych.chodzi o Zespół Zarządców NieruchomościWAM, który podlega prywatyzacjiod marca 2011 roku. Pieniądzepozyskane ze sprzedażyspółki mają być przeznaczone naustawowe zadania WAM. Ponadtowyprzedawane będą nieprzydatnewojsku obiekty spółki Grupa HoteliWAM. „Nie powinniśmy prowadzićspółek zarządzających hotelami,z których nie korzystają żołnierze”,mówił wiceminister Mroczek. „Będziemypróbowali je sprzedać”.Agencja ma pracować nad zmianąswojego statutu, aby było możliwezmniejszenie liczby jej jednostek organizacyjnych.•POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>19


na celowniku SąSiad SzczęśliwyPOLSKA ZBROJNA: O Rosji mówimyczęsto w tonie zagrożenia. Czy można sobiewyobrazić konfrontację militarną z tymkrajem?SŁAWOMIR DĘBSKI: To bardzo małoprawdopodobny scenariusz. Oczywiście naantycypowanie potencjalnych zagrożeńwpływają nasze doświadczenia historyczne,a w czasie ostatnich kilkuset lat zagrożeniadla bezpieczeństwa Polski, dla jej suwerennościi bytu państwowego, nadchodziłyz dwóch stron: albo od wschodu, albood zachodu. Albo od strony imperialnychNiemiec, albo imperialnej Rosji. To sięzmieniło. Zasadnicza różnica polega natym, że dochodzi do zaniku imperiów.Dawniej musiały się one rozszerzać, abyprzetrwać. Związek Radziecki był swegorodzaju dinozaurem, czyli ostatnim europejskimimperium.POLSKA ZBROJNA: WŁADIMIRPUTIN mówił, że upadek Związku Radzieckiegobył największą tragedią XX wieku.SŁAWOMIR DĘBSKI: To rosyjski punktwidzenia. Należy jednak zdawać sobiesprawę z tego, dlaczego Rosjanie tak myślą.Imperium osiągnęło świetność w czasachStalina. Paradoks polega na tym, żejednocześnie bolszewicy do cna wyeksploatowaliimperialny potencjał Rosji i zakończylijej trwającą od ugody perejasławskiejz 1654 roku epokę historii.SąsiadszczęśliwyZ doktorem SŁawoMiReM dęBSkiMo tym, jak rosyjska przeszłość wpływana bieżącą politykę, rozmawiająMAŁGORZATA SCHWARZGRUBERi MAREK PIELACHPOLSKA ZBROJNA: Zatem wypowiedźPUTINA postrzega Pan bardziej w kategoriachpolityki wewnętrznej niż zagranicznej?SŁAWOMIR DĘBSKI: Tak i nie maw tym nic dziwnego, bo w procesie deimperializacjinaturalna wydaje się tęsknotaza dawną świetnością. Wielka Brytania jesttu klasycznym przykładem. Indie były perłąw koronie brytyjskiego imperium. Mówiłosię, że „imperium, nad którym słońcenie zachodzi”, będzie istnieć dzięki Indiomalbo wcale. Wiek XX pokazał, że imperiumbrytyjskie nie może funkcjonowaćbez Indii, natomiast Wielka Brytania wciążpozostaje jednym z ważnych europejskichmocarstw.FOT. krzyszTOF wOjciewskiPOLSKA ZBROJNA: Kto jest „IndiamiRosji”?SŁAWOMIR DĘBSKI: Ukraina, to oczywiste.POLSKA ZBROJNA: Skoro nie ma zagrożeniaze strony Rosji, dlaczego przed szczytemNATO w Lizbonie <strong>Polska</strong> zabiegałao plany ewentualnościowe?SŁAWOMIR DĘBSKI: Postulat opracowaniaplanów ewentualnościowych dla Polski niewynikał, wbrew pozorom, z obaw przed Rosją.Największe znaczenie miały kwestia naszegostatusu wewnątrz sojuszu północnoatlantyckiegoi dążenie do tego, żeby nie byłoróżnic w poziomie bezpieczeństwa poszczególnychpaństw członkowskich. Starsi członkowieNATO mieli tego rodzaju plany i dotyczyłyone także ewentualnej wojny z Rosją.Nowi członkowie, którzy weszli do sojuszu po1999 roku, takich zamiarów nie mieli. Zasadnebyło więc pytanie, czy mamy do czynieniaz tym samym sojuszem, z taką samą jakościączłonkostwa?POLSKA ZBROJNA: Nie tyle więc wykorzystaliśmyNATO, żeby bronić się przed20 POLskA zBrOjNA Nr <strong>12</strong> | 18 MArcA 20<strong>12</strong>


Rosją, ile Rosję, żeby poprawić naszą pozycjęw sojuszu?SŁAWOMIR DĘBSKI: Nie wykorzystaliśmyRosji. Ona stanowiła pewien kontekstwewnętrznej debaty w NATO. Z polskiegopunktu widzenia tak powinniśmy na to patrzeć.Ci, którzy byli niechętni przygotowaniuplanów ewentualnościowych dla nowychpaństw członkowskich, ochoczo grali kartąrosyjską. Grano nią w Moskwie, Waszyngtonie,Berlinie, Paryżu, przy czym wśród graczyPolacy byli na ostatnim miejscu.POLSKA ZBROJNA: Skoro imperializmRosji przeszedł do historii, skąd zapowiedzi,że na armię zostanie przeznaczone aż700 miliardów dolarów w ciągu dekady? Poco Rosji taka armia?SŁAWOMIR DĘBSKI: Po pierwsze, mamytu do czynienia z procesem przezbrajania rosyjskiejarmii, a nie jej dozbrajania. Po drugie,biorąc pod uwagę skalę korupcji, realne nakładybędą dużo mniejsze. Jest to jednak z pewnościądobre pytanie i należy je stawiać Rosjanom.Ja wskazałbym jeszcze na dwa elementy,które mają tu znaczenie. Armia i potencjałzbrojny, podobnie jak stałe miejsce w RadziePOLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 MARCA 20<strong>12</strong>21


na celowniku SąSiad SzczęśliwyRozwój Europejskiej Polityki Sąsiedztwa za sprawą Partnerstwa Wschodniego stawia przed Moskwą konieczność wzmocnienia własnej polityki wobecpaństw nią objętych.Bezpieczeństwa ONZ, pozostały Moskwie jakodawne imperialne atrybuty i odgrywają rolępewnego symbolu.POLSKA ZBROJNA: Uważa Pan, że powstaniearmia, która nigdy nie zostanieużyta?SŁAWOMIR DĘBSKI: Strzelba raz do rokumoże sama wypalić. Trzeba pytać Rosjan, czemuponoszą tak wysokie nakłady na zbrojenia,zwłaszcza gdy porównamy je z budżetamiwojskowymi państw europejskich, gdzie następująspore cięcia. To jeden aspekt. Nie zapominajmytakże, że w Rosji armia ma znaczeniedla polityki wewnętrznej. Pozycjaw świecie współczesnym w coraz mniejszymstopniu jest determinowana przez potencjałzbrojny. Moskwa nie ma jednak możliwościużycia innych instrumentów. Dopóki Kremlbędzie fetyszyzować własny potencjał zbrojny,trudno będzie odbudować zaufanie międzynim a światem zewnętrznym.POLSKA ZBROJNA: Co dla rosyjskiej politykizagranicznej oznacza zwycięstwoWŁADIMIRA PUTINA w wyborach prezydenckich?Iskandery w Kaliningradziei odzyskiwanie wpływów w Azji Środkowej?SŁAWOMIR DĘBSKI: Wiele osób zadajeteraz takie pytania. Przez ostatnie lata zmieniłysię aspiracje Rosjan, nie wiemy, czy nowyukład polityczny będzie mógł im sprostać.POLSKA ZBROJNA: O jakich aspiracjachPan mówi?SŁAWOMIR DĘBSKI: Rosjanie są zainteresowaniszybszym rozwojem kraju. To zupełnieinna sytuacja niż ta sprzed dziesięciu lat.Wówczas chcieli stabilizacji i powstrzymaniaprocesów dezintegracyjnych. Dekadę temuPutin dał im nadzieję, że po kryzysach związanychz drugą kadencją Borysa Jelcyna udasię ustabilizować państwo. Teraz Rosjanie sąmniej zainteresowani stabilizacją, bo udało sięją osiągnąć. Unormowanie nie oznacza jednakautomatycznego rozwoju. Łatwo może się teżprzerodzić w stagnację, która pogłębi przepaśćmiędzy Rosją a najbardziej rozwiniętymi państwamiświata.POLSKA ZBROJNA: Czyli Rosja potrzebujepolityka, który zajmie się gospodarką,a nie będzie tęsknie spoglądał na mapęZwiązku Radzieckiego?SŁAWOMIR DĘBSKI: Na taką potrzebęwskazuje mnóstwo ekspertów i wiele rosyjskichanaliz. Gospodarka rosyjska jest anachroniczna.Oparcie jej na surowcach energetycznych niejest już tak perspektywiczne, jak się wydawałojeszcze kilka lat temu. Długofalowo Moskwiezaszkodziło używanie gazu i ropy jako narzędziw polityce zagranicznej, zmobilizowało to bowiempaństwa Unii Europejskiej do zbudowaniazrębów wspólnej polityki energetycznej,przyśpieszyło dywersyfikację dostaw i rozwójnowych technologii wydobycia ropy i gazu.POLSKA ZBROJNA: Czy ostatnie protestyw Rosji to zalążek społeczeństwa obywatelskiego?SŁAWOMIR DĘBSKI: Trudno powiedzieć.W Rosji istnieje społeczeństwo obywatelskie,także dzięki upowszechnianiu nowych środkówkomunikacji – internetu i portali społecznościowych.Dynamiczny rozwój przeżywatak zwana blogosfera, która umożliwia swobodęwypowiedzi. Wydaje się, że to proces nieodwracalny.Nie dotyczy tylko tego kraju, tozjawisko ma charakter globalny.POLSKA ZBROJNA: Czy Rosja może staćsię demokratyczna?SŁAWOMIR DĘBSKI: Oczywiście. Nie jestemjednym z pesymistów wskazujących naFOT. uN22 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 MARCA 20<strong>12</strong>


imperialne korzenie Rosji i brak tradycji demokratycznych.Już Monteskiusz pytał, czy dyktaturalub tyrania w tym kraju nie wynikają abyz zajmowania ogromnej przestrzeni. W moimprzekonaniu takie myślenie jest dziś anachroniczne.Terytorium nie odgrywa takiej roli jakprzed wiekami. Jestem przeciwnikiem determinizmugeograficznego skazującego Rosję nawieczną peryferyjność, także ustrojową.POLSKA ZBROJNA: Mimo że Europienie bardzo podoba się zamiana stanowiskmiędzy prezydentem Rosji DMITRIJEMMIEDWIEDIEWEM i premieremWŁADIMIREM PUTINEM, w liście doCATHERINE ASHTON podpisanymprzez RADOSŁAWA SIKORSKIEGOoraz niemieckiego ministra spraw zagranicznychGUIDA WESTERWELLEGOczytamy, że należy utrzymać kurs „intensyfikacjistosunków UE–Rosja i przezwyciężyćpolityczny i gospodarczy letarg”. Jakpowinna zachować się Europa?SŁAWOMIR DĘBSKI: Powinniśmy szukaćróżnych możliwości prowadzenia dialoguz Kremlem, takich, które dają szansę na bardziejintensywny kontakt naszych społeczeństw.Niezależnie od sytuacji wewnętrznejw Rosji jesteśmy i będziemy sąsiadami. Takdługo, jak Europa Wschodnia pozostaje obszarem,na którym dominuje nieefektywnymodel rozwoju, zintegrowanie wszystkichpaństw kontynentu pozostanie niedokończonymprojektem. Od ponad 20 lat <strong>Polska</strong> jestzainteresowana harmonijnym rozwojem całejEuropy. Chcielibyśmy, aby to przekonanie podzielalinasi partnerzy z UE i NATO. Rosjaniemuszą natomiast sami zdecydować, w jakimtempie i w jaki sposób ta harmonizacja będzieprzebiegać.POLSKA ZBROJNA: W jakim stopniuzmiany, które zaszły w Rosji, uwzględniaw swych kalkulacjach PUTIN?SŁAWOMIR DĘBSKI: Myślę, że niektórymitendencjami może być zaskoczony. Częścispraw mógł nie doceniać albo nie poświęcałim dostatecznej uwagi. Putin potrafi odczytywaćnastroje społeczne w Rosji, nawet jeśliwydaje się, że społeczny słuch w ostatnimczasie go zawodził.POLSKA ZBROJNA: Jak ocenia Pan jedenz priorytetów naszej prezydencji– Partnerstwo Wschodnie?SŁAWOMIR DĘBSKI: Za pomocą PartnerstwaWschodniego udaje się utrzymać zainteresowaniecałej Unii kształtowaniem relacjiz Europą Wschodnią. Najsilniejszym instrumentemoddziaływania, jaki UE posiada, jestperspektywa członkostwa. Dziś jest to jednaknarzędzie słabsze niż w przeszłości, boWspólnota przechodzi wewnętrzne przeobrażeniai idea rozszerzenia zeszła na dalszyplan. W moim przekonaniu PartnerstwoWschodnie ma mniejsze znaczenie taktyczne,a większe – strategiczne. W czasie dekoniunkturyzainteresowanie związkami EuropyWschodniej z UE próbujemy utrzymać nanajwyższym możliwym poziomie. Gdy koniunkturasię zmieni, będzie można odwołaćsię do tej tradycji.POLSKA ZBROJNA: Dlaczego Rosjatraktuje Partnerstwo Wschodnie jako zagrożenie?SŁAWOMIR DĘBSKI: Rosja ma ambiwalentnystosunek do Partnerstwa Wschodniego.Odnosi się niechętnie do tej inicjatywy, boprzypomina ona rosyjskim strategom błąd, jakipopełnili kilka lat temu. Gdy UE sformułowałaEuropejską Politykę Sąsiedztwa, Rosjapoprosiła o wyłączenie jej z tego programu.Argumentowała to w ten sposób, że jest szczególnympartnerem. Unia uwzględniła ten postulat.Owa wyjątkowość stała się jednak dlaRosji obciążeniem, czego dowiodło PartnerstwoWschodnie. Wszelkie inicjatywy zmierzającedo pogłębienia i zacieśnienia EuropejskiejPolityki Sąsiedztwa sprawiają, że marginalizowanejest znaczenie Rosji w polityce europejskiej.Poza tym, rozwój tej inicjatywy zasprawą Partnerstwa Wschodniego stawiaprzed Rosją konieczność wzmocnienia własnejpolityki wobec państw nią objętych, naprzykład zwiększania nakładów i zaangażowania,na co Rosja nie miała ani ochoty, aninie dysponowała odpowiednim potencjałem.Dziś Rosjanie patrzą na Partnerstwo Wschodniespokojniej. Mają świadomość, że wpisujesię ono w długookresową perspektywę. Liczątakże, że będą w stanie odpowiedzieć na tę inicjatywę:albo zacieśniając związki z UE, albointensyfikując własną politykę wobec państw,do których skierowane jest PartnerstwoWschodnie. Turbulencje wewnątrz Unii sprawiają,że Rosja liczy na fiasko tego programu.POLSKA ZBROJNA: Czy i jaki wpływ napolitykę UE wobec Rosji ma <strong>Polska</strong>?SŁAWOMIR DĘBSKI: <strong>Polska</strong> wpływa naunijną politykę w sposób zdecydowanie większy,niż Rosja by oczekiwała. Gdy UE rozszerzałasię na wschód, Moskwa reagowała nerwowona nasz współudział w kształtowaniupolityki Unii wobec Europy Wschodniej. Zaniepokojeniewzrosło po zaangażowaniu sięPolski w sprawę pomarańczowej rewolucji naUkrainie w 2004 roku. Rosja próbowałazmniejszyć nasz wpływ na politykę Unii, codoprowadziło do wielu napięć, których przejawembyło na przykład nałożenie embarga napolskie mięso. W ostatnich latach dialog polsko-rosyjskipokazał, że skuteczniejsze jestkształtowanie relacji w duchu porozumienianiż konfliktu. Moskwa zdała sobie sprawęz tego, że niewiele zyska, jeśli będzie próbowałasiłowo ograniczyć nasz potencjał oddziaływaniana politykę Unii. Niemcy, jako państwomające decydujący wpływ na relacjemiędzy Unią a Rosją, coraz częściej nie wyobrażająsobie bowiem formułowania tej politykibez uwzględniania głosu Warszawy.Kwestia Gazociągu Północnego nie zmieniamojej oceny. Ten projekt będzie pułapką i dlaNiemiec, i dla Rosji.POLSKA ZBROJNA: Jak uznał niedawnoamerykański ośrodek badań strategiczno--politycznych Stratfor, Rosja zamierza wykorzystaćkryzys zadłużeniowy w Europie,aby zwiększyć wpływy polityczne na kontynencie.Czy będzie stanowiło to dla naszagrożenie?SŁAWOMIR DĘBSKI: Uważam, że tonierealne. Rosja nie ma odpowiednich instrumentów.Chodzi nie tylko o różnicę potencjałów,lecz także o różnice w poziomierozwoju. Państwo mniej rozwinięte ma ograniczonemożliwości oddziaływania na kieruneki tempo zmian kraju silniej rozwiniętego.To elementarne.POLSKA ZBROJNA: Jakich zagrożeń zestrony Moskwy się Pan obawia?SŁAWOMIR DĘBSKI: Stagnacja może doprowadzićw Rosji do napięć wewnętrznycho konsekwencjach trudnych do przewidzenia.Dlatego bardziej obawiałbym się właśnie zastojuw Rosji niż jej potencjalnej ekspansji czyteż dynamicznego rozwoju. Europa chciałaby,aby było to demokratyczne państwo prawa,szybko się rozwijające, zdolne do skutecznejodpowiedzi na aspiracje swoich obywateli. Lepiejmieć za sąsiada człowieka szczęśliwegoniż frustrata. Chciałbym, aby Rosja była szczęśliwa.Tak byłoby lepiej dla wszystkich. •W I Z YSławomirDębSkiT Ó W K AJest dyrektorem Centrum Polsko-RosyjskiegoDialogu i Porozumienia. W latach 2007––2010 dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.Historyk, politolog, analityk,zajmuje się problematyką polskiej polityki zagranicznej,stosunków polsko-niemieckich i polsko-rosyjskich,historią dyplomacji, historią Polskii powszechną XX wieku. Zasiada w Polsko--Rosyjskiej Grupie do spraw Trudnych. •POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 MARCA 20<strong>12</strong>23


zpolskiego kontyngentu w Afganistaniecoraz częściej docierają komunikatyo sukcesach żołnierzyWojsk Specjalnych. Szczególniecieszą wiadomości o pojmaniu bandytówodpowiedzialnych za zamachy na Polaków.O dużej sprawności operatorów JednostkiWojskowej GROM oraz Jednostki WojskowejKomandosów świadczy to, że zaledwie miesiącpo ataku na patrol, w którym zginęło pięciużołnierzy, kilku sprawców zostało ujętych.Brawurowe akcje nie są dziełem kilkunastuoperatorów działających bezpośrednio w terenie,lecz finałem żmudnej pracy większejgrupy polskich, amerykańskich i afgańskichoficerów wywiadu i kontrwywiadu oraz specjalistówGrupy Wsparcia Informacyjnego(GWI), wywodzących się z Jednostki WojskowejNil z Krakowa.afganistan suflerzy komandosówBank informacjiGrupa Wsparcia Informacyjnego zostaławydzielona z Zespołu Wsparcia Informacyjnegokrakowskiej jednostki Nil. Głównym jejzadaniem jest wspieranie procesu decyzyjnegodowódców zgrupowań naszych WojskSpecjalnych: Task Force-49 i Task Force-50.W miarę możliwości GWI pomaga także pozostałymelementom kontyngentu oraz zespołombojowym Alfa i Brawo.FOT. BOguSłAw POLiTOwSKiBogusław Politowskisuflerzy komandosówŻadna akcja komandosów nie zostanie przeprowadzona bez grupy wsparcia informacyjnego.SekcjarozpoznaniaoSobowegościślewspółpracujez przedstawicielamiwszelkichsłużb specjalnychdziałającychw afganistanie.Wspieranie polega na dostarczaniu planistomsztabów jak największej ilości dokładnych,sprawdzonych i aktualnych informacji– o rebeliantach i ludziach z nimi współpracujących,o ich uzbrojeniu i wyposażeniu,miejscach przebywania, o nastrojach ludnościi ewentualnych zagrożeniach.W GWI zdobywaniem takich danych zajmująsię trzy sekcje. Pierwsza, rozpoznaniaosobowego, nazywana jest HUMINT (z angielskiego„human intelligence”). Jej personelw trakcie gromadzenia informacji korzystaze źródeł osobowych. Mogą to być wiadomościpochodzące z przepytywania ludności,zebrane przez żołnierzy w czasie patroli,z punktów obserwacyjnych, od załóg maszy<strong>nr</strong>ozpoznania lotniczego, od zwerbowanychinformatorów czy uchodźców. Dla specjalistówHUMINT cenne są również informacjeod ekspertów z różnych dziedzin, między innymiz geografii, hydrografii czymeteorologii. Wiele danych operatorzytej sekcji pozyskują równieżz dokumentów lub dzięki badaniusprzętu i urządzeń zdobytychw trakcie operacji.Sekcja rozpoznania osobowegościśle współpracuje z przedstawicielamiwszelkich służb specjalnychw Afganistanie: polskich (wywiadui kontrwywiadu), afgańskich, amerykańskich,a w razie potrzeby innychpaństw koalicji.czujne okoW drugiej sekcji – rozpoznaniaobrazowego (IMINT, z angielskiego„imagery intelligence”) specjaliści,zbierając informacje, posługują siętakimi środkami technicznymi,jak samoloty bezzałogowe typuScanEagle i Fly Eye. Wykorzystująteż przyrządy elektrooptyczne doprowadzenia obserwacji dzienno--nocnej w podczerwieni i termowizji.Pracują przed akcją, żeby pozyskaćinformacje niezbędne do jej zaplanowania,oraz w jej trakcie. Bezzałogowcekrążą nad miejscem zdarzeniai przesyłają dane o przemieszczaniusię operatorów oraz miejscu pobytuposzukiwanych osób. Komandositwierdzą, że świadomość, iż nawetw najciemniejszą noc nad wrogim terytoriumwisi nad nimi „oko” i dostarczadowództwu informacji w czasierzeczywistym, podnosi ich naduchu i pomaga w działaniu.Trzecim elementem GWI jestsekcja analizy danych. Pracujący24 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


20 godzin w powietrzuSpecjaliści GWI chwaląbezzałogowce ScanEagle.Wojska Specjalne dostały jena początku 2011 roku jakoczęść wsparcia ze stronyStanów Zjednoczonych. Jest toefekt umowy o partnerstwiestrategicznym naszych i amerykańskichwojsk cjalnych.ScanEagle może przebywaćw powietrzu przez dwadzieściagodzin na wysokościokoło tysiąca metrów.Rekordowy lot trwał ponad22 godziny. W trakcie wyko-spenywaniazadań może być automatycznie(w powietrzu) przekazywanyz jednej stacji kierowaniado innej, co zwiększa zasięgdziałania aparatu nawet do 500kilometrów od głównej bazy.Urządzenie nie potrzebuje pasastartowego. może więcbyć szybko użyte w przygodnymterenie. W skład systemu ScanEaglewchodzi kilka statków powietrznych.Komandosi mogą obserwowaćwięc jednocześnie kilkamiejsc i prowadzić różneakcje.•FOT. US NAvyWielką zaletąbezzałogowcajest jegocicha praca.w niej analitycy z informacji uzyskanych zewszelkich źródeł własnych oraz dostarczonychprzez HUMINT i IMINT potrafią wyodrębnićte najistotniejsze, niezbędne doprzeprowadzenia operacji w terenie. Powstajewówczas meldunek dla sztabów zadaniowychzespołów bojowych Wojsk Specjalnych.Od jego dokładności, od określenia,ilu wrogich bojowników przebywa w danymrejonie lub jak bardzo strzeżona jest poszukiwanaosoba, zależy często życie operatorówwykonujących akcje bezpośrednie.Oficerowie sekcji analizy utrzymują ciągłykontakt z odpowiednikami z amerykańskichsił specjalnych, by precyzyjniej opracowaćpotrzebne informacje. Dbają też o to,aby nie wchodzić sobie w drogę i nie dublowaćswojej roboty.Do tej sekcji trafiają materiały pozyskanew czasie działań w terenie, na przykład znalezioneprzy groźnych rebeliantach. Kiedyśpo wizycie w domu jednego z talibskichprzywódców analitycy otrzymali znalezionetam polskie czasopisma wojskowe.Fachowe szkolenieW Grupie Wsparcia Informacyjnego zatrudnienisą starannie dobrani fachowcy.Większość szkoliła się w ośrodkach siłspecjalnych różnych armii państw NATO.Obsługi ScanEagle uczyli się w StanachZjednoczonych, a Fly Eye – w Polsce. Analitycyi żołnierze sekcji HUMINT z GWIumiejętności i doświadczenie zdobywaliw Belgii oraz Niemczech. Wiedzę przekazywaliim między innymi doświadczenianalitycy rozpoznania z amerykańskiej10 Grupy Specjalnej. Współpracy z oficeramiwywiadu i kontrwywiadu wojskowegooperatorzy nie musieli się uczyć za granicą.Nasi operatorzy nie wypadli sroce spodogona.kryteria doboruJednostka Nil powstała w grudniu 2008roku. Do dzisiaj trwa tam nabór na różnestanowiska, w tym w Zespole Wsparcia Informacyjnego.Kandydaci muszą spełnićwyśrubowane wymagania. Oprócz zaliczeniaselekcji, obowiązkowej dla wszystkichkomandosów, poddawani są różnym testomspecjalistycznym. Rekrutujący preferująosoby z umysłem analitycznym, łatwo nawiązującekontakty z innymi ludźmi, odpornena stres.Kandydaci na operatorów sekcji HU-MINT muszą wykazać się wszechstronnymwyszkoleniem bojowym. Czekają ich bowiemzajęcia z grupami antyterrorystycznymi,przygotowanie do działań na wrogim terenieoraz wszelkie rodzaje walki i strzelań.W sekcji IMINT mile widziane są osobyz predyspozycjami technicznymi, na przykładabsolwenci Wojskowej Akademii Technicznej.W naborze do wszystkich sekcjipodstawą jest bardzo dobra znajomość językaangielskiego.PerFekcjaGrupa Wsparcia Informacyjnego działaw Afganistanie od IX zmiany naszego kontyngentu.Dzięki niej wyraźnie wzrosła liczbaprzeprowadzanych akcji i zatrzymanychsprawców zamachów na siły afgańskie i koalicji.Zdobyte przez nich informacje pozwalajądokładniej planować i przeprowadzaćkażde działanie.Jak powiedział dowódca GWI, Afganistanjest dla jego podwładnych miejscemzdobywania doświadczeń. Operatorzy systemuScanEagle stali się perfekcjonistami.W bazach Afganistanu można zobaczyć, jakprzygotowują swoje aparaty do startu i jeprzechwytują. Ze względu na potrzebęochrony tajemnicy stanowiska kierowaniasystemem oraz tożsamość pracujących tamludzi stanowią pilnie strzeżoną tajemnicę. •POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>25


opinie zapłata za oddaniezapłataza oddanieJan Sabiłopromowanie najbardziej doświadczonychżołnierzy, zwłaszcza sprawdzonychw trudnych warunkach misji bojowychdowódców niższego szczebla,jest blokowane przez brak modelurozwoju w korpusie podoficerskim. I nie da siętej kwestii rozwiązać jednym rozkazem, rozporządzeniemczy ustawą. Zmieniające się częstowytyczne, ograniczające możliwość wyznaczapodoficer,który odejdzie z kompanii bojowej,raczej już do niej nie wróci.nia podoficerów na kolejne stanowiska dowódcze,skutkują tym, że tracimy najcenniejszychludzi. Prowadzi to do sytuacji, którą określamjako „pat kadrowy”.Oto zaczyna nam brakować zastępców dowódcówplutonów zmechanizowanych, boz powodu zniechęcenia i braku perspektywodchodzą z wojska ci, którzy doświadczeniezdobywali w Iraku i Afganistanie. W WojskachLądowych mamy wielu niezadowolonychpodoficerów, gdyż mimo poświęcenia sięsłużbie i udziałowi w misjach tkwią na tychsamych stanowiskach po 10–<strong>12</strong> lat. Z kolei28 procent podoficerów nie osiągnęło tożsamościstopnia wojskowego z zajmowanym stanowiskiem.Najpierw szeregowiW dyskusji o potrzebie stworzenia modelurozwoju podoficerów nie możemy pominąć brakutakowego w przypadku szeregowych, którzysą naturalnymi kandydatami na podoficerów.26 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


FOT. uS dOdBy wyszkolić szeregowego na dowódcę wozulub drużyny, potrzeba roku. To prosty awans– dowódca drużyny zostaje wyznaczony na kolejnestanowisko, na jego miejsce planuje sięszeregowego z doświadczeniem misyjnym.żołnierz ten, aby udać się na kurs podoficerski,musi jednak uzyskać zgodę dyrektora DepartamentuKadr. Obrót dokumentami trwa w takiejsprawie około trzech–pięciu miesięcy.W szkole podoficerskiej są trzy turnusy rocznie,na każdym po <strong>12</strong>0 miejsc. Jeżeli szeregowyzakwalifikuje się na kurs i zda na nim egzaminy,to za kolejne pół roku możemy pisać wnioseko wyznaczenie go na stanowisko dowódcy.Awansuje, jeżeli nie wypadnie mu w tym czasiekolejna misja. A w liniowych jednostkach jeździsię do Afganistanu często. Przepisy kadroweograniczają więc możliwości planowegorozwoju, a dowódcy wyższego szczebla rozkładająręce. Nie mogą nic w tej kwestii zrobić.Na kłopoty awansowe szeregowych patrzmyszerzej, najlepiej ich oczami. Jeśli pojadą na misjęzagraniczną, mogą najwięcej stracić, bo ginągłównie szeregowi, a zyskać z kolei najmniej,bo po <strong>12</strong> latach wojsko pożegna ich bez sentymentu.Obietnice, że po misji w pierwszej kolejnościzostaną skierowani na kurs podoficerski,nie znajdują pokrycia w rzeczywistości, bozbyt wielu chętnych, w stosunku do liczbymiejsc, czeka na taką szansę. Jedynie wąskiejgrupie udaje się dostać na kurs kwalifikujący,zdobyć stopień podoficerski i związać się z armiąna dłużej.Dla części szeregowych udział w operacji zagranicznejjest tylko okazją do zarobku. Po kilkuwyjazdach odchodzą z wojska i szukają lepszegozajęcia. Wielu jednak traktuje misję jakożołnierski obowiązek. Należy się więc zastanowićnad możliwością awansowania szerego-POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>27


opinie zapłata za oddaniewych poszkodowanych w misji, bez zdawaniaegzaminów, na pierwszy stopień podoficerskiw uznaniu zasług. Byłoby to jeśli nie promowaniedoświadczenia, to podziękowanie wojska zaoddaną służbę i odwagę.Należy się również zastanowić nad zatrudnianiemżołnierzy zasłużonych w trakcie misji,którzy odnieśli rany i obrażenia. Teoretyczniemamy dla nich w jednostkach stanowiska Z/O,z ograniczoną zdolnością do służby, najczęściejw sztabie, gdzie mieliby wykonywać papierowąrobotę. Znam przypadek, że weteran poszkodowanyna misji otrzymał stanowisko Z/O w sekcjiS1, tam zaś został zawalony dokumentamii po pół roku zrezygnował. Wolał rentę.Nikt nie promujeżołnierzyz doświadczeniemmisyjnym. Częstotraktuje się ichgorzej od tych,którzy pozostająw krajuDoceńcie poDoficerówJak doceniać i promować najlepszych podoficerów,którzy sprawdzili się w misjach? Logicznebyłoby wyznaczanie ich na wyższe stanowiskaw pionie dowódczym.Niestety, gdy kadrowcyprzygotowywali w 2003 rokunową ustawę pragmatyczną,nie przewidzieli, aby takisprawdzony żołnierz mógłkontynuować karierę dowódcząw korpusie podoficerów.Jeżeli bowiem jest bardzodobrym dowódcą załogiw stopniu kaprala, to możezostać co najwyżej dowódcądrużyny w tym samym stopniu.A jak będzie dobrym dowódcądrużyny, to zostanieawansowany na starszego kapralai wyznaczony na stanowisko dowódcysekcji. W tak błyskotliwej karierze dowódczejczeka go jeszcze stopień plutonowego. I natym koniec. Wrócić może do pododdziału bojowegodopiero w stopniu młodszego chorążego.Czyli po zakończeniu kolejnych etapówsłużby w... logistyce, straży pożarnej lubw sztabie jednostki na stanowisku starszegokancelisty.Nikt tego węzła gordyjskiego nie potrafi rozwiązać.Dowódcy kompanii mają dylemat: pozbyćsię dobrego dowódcy drużyny i pozwolićmu „spełniać” się w logistyce jako dowódcadrużyny zaopatrzenia czy zatrzymać człowiekaw rozwoju i zachować jego doświadczenie dlawłasnych korzyści? Jeśli wybiorą to ostatnie,zablokują podoficera. Pozostanie im czekać, ażsam, będąc w stopniu plutonowego, odejdzie docywila.Podoficer, który opuści kompanię bojową,pewnie już do niej nie wróci. Proszę policzyćstaż. Załóżmy, że jako szeregowy służy minimumpięć lat, jako kapral trzy lata, jako starszykapral kolejne trzy, trzy jako plutonowy i równieżpo trzy lata jako sierżant oraz starszy sierżant– w sumie daje to 20 lat. Oto więc mamysympatycznego czterdziestolatka, którego możemyawansować na młodszego chorążego,wyznaczając na pomocnika dowódcy plutonuw kompanii bojowej.Skoro nie można promować dowódców nastanowiska dowódcze, skoro dowódcy mająprzestać dowodzić, uznaję, że system wyznaczaniana stanowiska jest zły z założenia.Na DoczepkęW naszym wojsku nie promuje się odpowiedniożołnierzy z doświadczeniem misyjnym.Często przegrywają oni z tymi, którzyzostają w kraju, bo ze względu na półrocznąnieobecność nie mają możliwości dopilnowanaswoich spraw kadrowych i znalezienia wolnychstanowisk w jednostce. Zresztą, który dowódcakompanii wypuści dobrego dowódcędrużyny, uczestnika kolejnych misji, żołnierzagotowego w każdej chwili doużycia? Żaden! Skąd weźmiejego następcę?Jeszcze gorzej promowaniedoświadczonych dowódcówprzebiega wówczas, gdy żołnierznie jedzie ze swoim pododdziałem,tylko na doczepkę.Wraca do macierzystego pododdziałui sprawa dla przełożonychjest prosta – był na misji,zarobił, niech więc dalej pracuje.Jeżeli przejawia inicjatywęi chce wprowadzania zmianwynikających z doświadczeńmisyjnych, podejmie walkęz bardziej zachowawczymi przełożonymi, zeskostniałymi instrukcjami i programami, to czasemodniesie sukces. Częściej jednak zostaniezmuszony do szybkiego powrotu do szarej rzeczywistości,do zapomnienia, przynajmniej napewien czas, tego, co widział i przeżył.Taki dowódca musi spokojnie czekać na kolejnąokazję, gdy ruszą przygotowania do następnejzmiany kontyngentu. Wtedy przełożenibędą wręcz wymuszać na nim przejawianie inicjatywyw szkoleniu przygotowującym do służbyzagranicznej. Paranoja!Tylko w okresie przygotowań do misji prowadzimystrzelania specjalne, w których opieramysię na doświadczeniach afgańskich. Dorobkudowódców, uczestników misji, nie możemybowiem wykorzystać w trakcie szkoleniaw czasie pokoju. No bo który dowódca plutonupodczas zajęć z taktyki będzie współdziałałz sekcją snajperów, otrzyma wzmocnieniew postaci sapera do sprawdzania terenu, ratownikamedycznego do udzielania pierwszej pomocy,czy też możliwość wykorzystania wsparciaz powietrza lub kierowania ogniem pododdziałówmoździerzy?W kraju, ze względu na warunki bezpieczeństwaoraz ograniczenia finansowe, pluton szkolisię więc ze starych tematów, ćwiczy podstawowemanewry taktyczne, czyli obronę lubatak, bez współdziałania z innymi elementami.Tu ujawnia się jeszcze jeden problem: gdzieznaleźć dowódcę plutonu, prosto po szkole, którypotrafiłby poprowadzić do walki swoje wozybojowe wzmocnione czołgami, wskazując imcele, do tego kierować artylerią i wsparciem lotniczym,skutecznie wykorzystać w tym działaniusekcję strzelców wyborowych i w sytuacji,gdy ma rannych, wezwać i przyjąć śmigłowiecewakuacyjny? Nie mamy takich. Tym bardziejdziwię się, że nie umiemy wykorzystać podoficeróww plutonach.Odnoszę wrażenie, że nasza armia ma bardzodużo pieniędzy na szkolenie, dlatego niewykorzystuje doświadczenia misyjnego, niedoskonali tych umiejętności, które żołnierze jużopanowali. Po każdej wymianie składu kontyngentuzaczynamy cykl szkoleniowy od początku.A może, zamiast wydawać pieniądze na kolejnećwiczenia, lepiej wprowadzić więcej stanowiskpodoficerskich obsadzonych doświadczonymikapralami? Wtedy ci ludzie będąprzez dłuższy okres utrzymywali swoje zdolnościi pododdziału. Czyż nie o to chodzi w profesjonalizacji?właściwe miejscePróby zastosowania doświadczenia misyjnegosą często torpedowane, podejmuje się jewięc tylko wewnątrz pododdziału. Miejscemwłaściwym do wykorzystania doświadczonychdowódców w procesie szkolenia jestCentrum Szkolenia Wojsk Lądowych. Niestety,najlepszych podoficerów odstraszają niskozaszeregowane stanowiska dla instruktorów,bez perspektyw na awans, za to z gwarancjąrozłąki z rodziną i kosztami życia na dwa domy.Nie tego podoficerowie oczekują w zamianza poświęcenie w misjach. Może więcpersonel centrum powinien jeździć po jednostkachi zbierać najlepsze doświadczenia? W tejkwestii również nikt nie przejawia inicjatywy.Podsumuję: brakuje rozwiązań promującychdoświadczonych dowódców, przepisy wiążą ręcewyższym dowódcom, a samymi chęciamii obietnicami niczego nie zrobimy. Pojedynczepozytywne przypadki lansowania ludzkich perełnic nam nie dadzą. Zazwyczaj na piedestalestają oficerowie, dla podoficerów udział w misjijest wykonywaniem kolejnego zadania, bezoczekiwania, że ktokolwiek zechce sięgnąć poich doświadczenie w dowodzeniu w przyszłości,na wyższym stanowisku.•Starszy chorąży sztabowy JAN SABiłOjest pomocnikiem do spraw podoficerówdowódcy 11 Dywizji Kawalerii Pancernej.28 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>29


ludzie ekstremalna przyjemnośćpierwszy raz zachciało mi się poważnegobiegania w Iraku”, wspominapoczątki sportowej pasji podpułkownikBogdan Rycerski, szef sztabu10 Brygady Kawalerii Pancernej.„Gdy służyłem w ósmej zmianie naszegokontyngentu, wystartowałem w dwudziestokilometrowymbiegu z pełnym oporządzeniem”.Dziś bierze udział w wielu biegach i rajdachekstremalnych, a jego wyniki inspirują innychżołnierzy w jednostce. „Rozbiegały się” zresztącałe siły zbrojne – coraz więcej żołnierzy startujehobbystycznie, uprawiają też sporty wodne,górskie i inne. Formę i doświadczenia zdobytedzięki udziałowi w zawodach przenoszą do jednostek.Liderzy łatwo znajdują naśladowców.Widać to w świętoszowskiej brygadzie.NocNa masakraO podpułkowniku Rycerskim współpracownicymówią, że jest wszędzie tam, gdzie możesię porządnie skatować. Po powrocie z Iraku zacząłprzeczesywać internet w poszukiwaniuciekawych zawodów. Na początek wraz ze starszymchorążym Mariuszem Plesińskim udałsię na bieg górski na dystansie 10 kilometrów.„Było ciężko i stwierdziliśmy, że w naszymwieku trzeba dać sobie z tym spokój”, wspomina.„Ale wkrótce zmieniliśmy zdanie i jeździliśmyna następne takie imprezy”.W 2007 roku po raz pierwszy wybrali się naNocną Masakrę, jeden z najbardziej ekstremalnychrajdów w Polsce, który ma kilka rodzajówtras. Udało im się przetrwać bieg stukilometrowy,co tylko zachęciło ich do dalszych startów.W ubiegłym roku podpułkownik razemz majorem Rafałem Śmiałkowskim wystartowalina trasie mieszanej: 50 kilometrów biegui 100 kilometrów jazdy rowerem. Nie zdołaliukończyć całej trasy, ale i tak pokonany dystanswystarczył im, aby odnieść zwycięstwo.„To niepełna satysfakcja”, wyjaśnia szef sztabu10 BKPanc. „Chciałbym wygrać taką imprezę,pokonawszy pełny dystans. Dlatego spróbujęznowu w tym roku”.Początki PasjiKażdy z nich zaczynał bieganie inaczej.Największą sportową miłością majora Śmiałkowskiegojest triatlon. W Nocnej Masakrzewystartował przypadkiem, za namową kolegów.A ponieważ już wcześniej chodziło mu topo głowie, nie musieli go długo namawiać.„Chciałem spróbować innych biegów wytrzymałościowych,ekstremalnych biegów naorientację”, wyjaśnia. „Czasy uzyskiwane tamsą porównywalne z triatlonem, ale są inne uwarunkowania– noc, mapa, inny rodzaj zmęczenia.Towarzyszy temu dobra zabawa”.Pokonanie 3,8 kilometra wpław, 180 kilometrówna rowerze i 50 kilometrów biegiemPiotr ZarZyckiekstremalnaprzyjemnośćjeśli żołnierz biega i startuje w rajdachekstremalnych, na pewno dobrzewykonuje obowiązki służbowe.w ulubionej dyscyplinie zajmuje mu niespełna10 godzin. Zawodowi triatloniści robią tow 7–8 godzin.Jeszcze ciekawiej swoją przygodę z długimbieganiem zaczął starszy chorąży Plesiński.Pewnego dnia pojechał z dziewięcioletnią córkąna zawody, wziął mapę i stanął na starcie.„Spodobało mi się, więc zacząłem biegaćna orientację sportową, mimo że miałem34 lata”, wspomina. Z czasem wkręcał sięw sport coraz bardziej i wziął udział w pierwszymstukilometrowym biegu. Choć zacząłtrenować późno, dwa lata ćwiczeń pozwoliłymu osiągnąć poziom, do którego wielu dochodzilatami.„Ciężko powiedzieć, co jest tajemnicą sukcesu”,ocenia chorąży. „Może mam predyspozycjedo biegania? Najważniejszy jest na pewnoregularny trening”.Jego największe sukcesy to zdobycie PucharuPolski w 2008 roku i trzecie lokaty w mistrzostwachPolski w sprincie, w biegu na orientacjęi w półmaratonie mistrzostw wojska.Biegi dla wszystkichDo morderczego wysiłku w trakcie zawodówtrzeba się przygotować. Każdy robi to na swójsposób. Na co dzień nie prowadzą specjalistycznychtreningów. Ich plan zakłada przebiegnięciekilkudziesięciu kilometrów i przejechanie podobnegodystansu na rowerze w ciągu tygodnia.A podpułkownik Rycerski dodaje: „To wystarcza,aby osiągać niezłe wyniki”.Trudno jest łączyć służbę i intensywny trening,ale jedno nie wyklucza drugiego. Jak wyjaśniaszef sztabu 10 BKPanc: „Żołnierze z założeniamuszą być sprawni, więc wystarczy dołożyćtrochę zajęć i jakoś dajemy radę”.30 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Ambitne planyŻołnierze ze Świętoszowa udział w zawodachplanują na długo przed ich terminem.Podpułkownik Rycerski kalendarzstartów dopasowuje do krótkich i długich dystansach. Polsce podobnie zorganizowanyw triatlonie. Startuje tam na kacje dla żołnierzy, przy czym wobowiązków służbowych. W tymroku planuje start w mistrzostwachświata weteranów w biegachna orientację, które odbędąsię w lipcu w Niemczech. Korzy-sta z tego, że to niedaleko.Wcześniej takie zawodyorganizowanow Turcji i Australii, couniemożliwiło muwyjazd.major Śmiałkowskzamierzawystartować– jak coroku – w mistrzostwachWłaśnie za zachodnią granicą poraz pierwszy zetknął się z tymsportem. Będzie też brał udziałw zawodach cywilnych, w którychsą osobne konkurencje i klasyfi-jest na razie tylko Bieg Piastów.Starszy chorąży Plesiński na misjiw Afganistanie wygrał maraton,mimo że na miejscu, w zupełnieinnej strefie klimatycznej, przeby-wał zaledwie kilka dni.„W trakcie biegu każdy ła-mie swoje bariery i dlamnie to jest najważniej-sze”, wyjaśnia. Dlate-go poza startamiw krajowych za-wodach marzymu się udziałw biegu dooko-łamont Blanc,najwyższej góryBundeswehryBogdan RyceRski, Rafał Śmiałkowski, maRiusz PlesińskiEuropy.•Starszy chorąży Plesiński, szef kompaniiw 24 Batalionie Ułanów, uważa, że najważniejszeto zacząć treningi i wejść w regularny cykl.Reszta przychodzi sama. „Trochę żałuję, żemieszkam w Świętoszowie. Gdybym mieszkałkilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów stąd,to do pracy bym biegał lub jeździł na rowerze”.Wszyscy trzej widzą korzyści płynące z regularnejaktywności fizycznej i uświadamiająto kolegom w jednostce. Plesiński wyjaśnia:„Chcemy mobilizować ludzi do działania. Prowadziliśmytu klub biegów na orientację, alemusieliśmy z niego zrezygnować, bo brakowałoi czasu, i pieniędzy”.Do prowadzenia zajęć w UKS GwiazdeczkiŚwiętoszów potrzebnych byłoby kilka osób.Musiałyby poświęcać na to około czterech godzindziennie. Żołnierze pierwszoliniowej brygadynie mogą wygospodarować tyle wolnegoFOT. uS DODczasu bez szkody dla obowiązków służbowychi rodzinnych.Starszy chorąży się nie poddaje. Myśli o zorganizowaniubiegu z mapą po okolicznych terenach.„Na pewno nasz przykład zachęca innych.Ciekawe, ile osób zgłosiłoby się do takiegobiegu”.ElEmEnt szkolEniaPodpułkownik Rycerski do niedawna dowodził1 Batalionem Czołgów. Ocenia, że corazwięcej żołnierzy brygady dostrzega potrzebęutrzymania dobrej kondycji: „Angażują sięw sport i mają coraz lepsze wyniki”.Sam doświadczenia z zawodów wykorzystywałw szkoleniu: „Miałem pod komendą kilkusetżołnierzy, więc wiedziałem, jak dokładniezaplanować szkolenie i jak później oceniać ichdokonania. Dzięki zawodom zdaję sobie sprawęz tego, ile wysiłku potrzeba, aby wykonaćdane zadanie i jak powinien być przygotowanyżołnierz na odpowiednim stanowisku”.To umiejętności, których nie zdobędzie się,siedząc za biurkiem. Inne obciążenia trzebazaaplikować żołnierzom pododdziałów zabezpieczających,a inne na przykład z rozpoznawczych.„Nie wyobrażam sobie, żeby młodsiode mnie żołnierze z rozpoznania nie byliw stanie podołać wysiłkowi podobnemu do tego,który ja znoszę podczas rajdów. Dla nichto powinno być rutyną. Mamy zawodową armięi żołnierze muszą być przygotowani dotrudnych zadań”.Od podwładnych nie wymagał nadludzkiejsprawności, ale – zapewnia – określił minimum,które musieli osiągnąć. Ciekawym pomysłempodpułkownika jest organizowanie zawodówużyteczno-bojowych. „Myślę nad zorganizowaniemich na terenie jednostki. To urozmaicizajęcia”.Ta forma szkolenia – coraz bardziej popularnaw wojsku – pozwala na odwzorowanie realnychsytuacji bojowych. W pododdziałachogólnowojskowych trudniej o wdrożenie takichrozwiązań niż w rozpoznaniu czy żandarmerii,gdzie specyfika służby wymaga większejsprawności fizycznej. W ostatnich latach pancerniacywyrównują jednak dystans dzielącyich od bardziej usportowionych wojsk.Na ciekawy aspekt zwraca uwagę majorŚmiałkowski, zastępca dowódcy 1 BatalionuCzołgów: „Jak przydatna jest odpowiedniasprawność, pokazuje dzisiejszy przykład. Jesteśmy«w polu» od trzech dni, spaliśmy ledwiekilka godzin, a jednak nasze organizmy funkcjonująprawidłowo”.Ekstremalny wysiłek sportowy kształtujerównież sprawność psychomotoryczną. Z tegowzględu tak ważny jest udział w wyczerpującychzawodach, gdzie psychika w wielu sytuacjachodgrywa dużo większą rolę niż siłamięśni.sukcEsy inspiracjąW rajdach i biegach ekstremalnych spotykasię coraz więcej osób ze Świętoszowa. Ich staraniasą doceniane. „Zawsze zauważa się kogoś,kto robi coś ponad przeciętną. To motywujepodwładnych”, zapewnia major. „Widać, żerekreacja ruchowa w brygadzie przeradza sięw coś więcej. Pozytywnie przekłada się na podejściedo obowiązków służbowych”. •POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>31


wojska lądowe taran pola walkiMaciej Szopataran pola walkipociski miotane przez leopardy są groźne dla każdego pojazduna świecie. wystarczy tylko precyzyjnie trafić.leopard 2A4 nie jest już najnowocześniejszymczołgiem na świecie, alewciąż stanowi groźną broń. O jegoskuteczności na polu bitwy decydujenie tyle pancerz, zaprojektowany tak,aby wytrzymał trafienie pociskiem ze <strong>12</strong>5-milimetrowegodziała sowieckich czołgów, czysilnik, dzięki któremu w krótkim czasie możnarozpędzić kolosa do ponad 70 kilometrów nagodzinę, ile <strong>12</strong>0-milimetrowe działo RheinmetallL/44. Dzięki zaawansowanemu systemowikierowania ogniem może razić cele nawetz czterech kilometrów.Działanie z ukryciaLeopardy zostały zaprojektowane w ten sposób,że mogą skryć się za wzniesieniem terenu.Znad niego wystają wówczas jedynie lufa i wysokoumieszczone przyrządy optyczne. Przeciwnicynie mają szans, by podejść niezauważeni.Uniemożliwiają im to urządzenia termowizyjne.„Możemy używać termowizji klasycznejlub czarno-białej”, mówi starszy szeregowySylwiana Kujawa, działonowy. „Czasami nawetw dzień warto przełączyć się na tryb nocny,który pomoże w zlokalizowaniu pojazdówprzeciwnika”.W Leopardach jest również urządzenie służącedo przewidywania położenia celu. Jeżelizałoga chce trafić w pojazd pędzący prostopadledo kierunku jazdy czołgu, urządzenie obliczyjego prędkość i ustawi lufę tak, aby pocisk dosięgnąłprzeciwnika. Automatyczne przewidywaniepołożenia celu jest nazywane przez załogilaserowaniem, ponieważ system kierowaniaogniem przy obliczaniu odległości i prędkościcelu wykorzystuje dalmierze laserowe.Załoga może czekać w zasadzce, zlikwidowaćjeden cel i zmienić pozycję. Może też, podobniejak robili to amerykańscy żołnierzew czasie „Pustynnej burzy” na M1 Abrams,prowadzić obserwację pola walki i likwidowaćprzeciwników jednego za drugim.„Dowódca czołgu ma własny pulpit z joystickiem.Pozwala mu to na przejęcie kontroli naduzbrojeniem. W krytycznej sytuacji, na przykładpo zranieniu działonowego, może skutecznieprowadzić ogień, ponieważ ma dostęp dowszystkich tych urządzeń co działonowy”, tłumaczykapitan Łukasz Markowski, dowódcadrugiej kompanii czołgów z 1 Batalionu10 Brygady Kawalerii Pancernej.Najczęściej strzela działonowy, a dowódcaobserwuje przedpole i wyznacza podwładnemu32 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Równe szanseKażda załoga ma prawo skorzystać z czołgudobrze przygotowanego do walki.Dlatego wszystkie Leopardysą przed egzaminem skalowane.Oddają po pięć strzałówdo dużej białej tarczy z czarnymkrzyżem stojącej w odległości500 metrów. Na podstawie dokonanychpotem pomiarów możnaodpowiednio zgrać celownikFOT. mAcieJ SZOPA (2)z armatą i uzyskać rzetelne wynikistrzelań. W przypadku zacięciasię broni załoga może powtórzyćcały cykl.•kolejne cele. Kiedy dowódca wykryje jakieś nagłezagrożenie – na przykład wyjeżdżającyz pobliskiego lasu nieprzyjacielski czołg albowychylający się z budynku zespół z wyrzutniąprzeciwpancerną – nie ma czasu na komunikacjęwerbalną. Dowódca może wtedy jednym ruchemnaprowadzić wieżę i celownik działonowegona nowy cel.Ostre strzelanieAutomaty nie są nieomylne, a z możliwościniemieckich czołgów nie dałoby się korzystaćbez profesjonalnej załogi. Leopardów nie mogąobsługiwać poborowi lub traktorzyści czy mechanicy,jak zdarzało się to w Armii Czerwonejw czasie II wojny światowej. Dlatego w 10 BrygadzieKawalerii Pancernej prowadzone są intensywnećwiczenia. Żołnierze niemal bezprzerwy doskonalą umiejętności na symulatorach(o czym niedawno pisaliśmy w PoLsCeFOT. PiOTR ZARZycKiNa polowej makieciechociaż strzelnica jest bardzo nowoczesna,można z niej korzystać także w tradycyjnysposób. Po zakończonym egzaminie samochódterenowy z oficerami jedzie zweryfikowaćliczbę przestrzelin z wynikami komputerowymi.Z kolei przed rozpoczęciem egzaminu sytuacjataktyczna jest pokazywana żołnierzom napolowej makiecie z modelami czołgówi symbolami oznaczającymi tarcze.ZBrojnej 7/20<strong>12</strong>, „W krainie Leoland”)i często trenują na czołgowych strzelnicach.jeden z najtrudniejszych testów przed większymimanewrami i sprawdzeniem się w poluto ostre strzelania B1 i B1M. „strzelanie odbywasię w trzech reżimach pracy czołgu”, mówikapitan Markowski. „Zarówno przy pełnej stabilizacjimaszyny, w ruchu, jak i w tak zwanym«beobachter», czyli w trybie obserwacji. Każdyreżim wymaga innego sposobu strzelenia”.Dla załóg przygotowuje się cztery cele. Trzypołożone są w odległości <strong>12</strong>00–1500 metrówi trzeba do nich trafić z armaty (do dwóch strzeladziałonowy, a do trzeciego – dowódca, zarazpo przecięciu kontroli nad systemami uzbrojenia).Czwarty jest oddalony o 700–800 metrówod czołgu. Do jego likwidacji służy pokładowykarabin maszynowy MG-3.„najważniejsze cele to czołg i transporteropancerzony będący w ruchu”, tłumaczy kapitan.„Bez trafienia któregokolwiek z nich niemożna marzyć o ocenie dobrej lub bardzo dobrej.Takie pojazdy stanowią największe zagrożeniei muszą być eliminowane w pierwszej kolejności:najpierw czołg, a potem transporter”.strzelnica Leopardów jest w pełni skomputeryzowana.na ekranach w wieży obserwacyjnejmożna zobaczyć status każdej z tarcz. obokikon tych, które zostały trafione, pokazuje sięczerwony pasek. Tarcze mogą pojawiać się losowoalbo w konfiguracji zaprogramowanejprzez kierownika ćwiczeń.na egzaminach mających ocenić umiejętnościżołnierzy obowiązuje ustalona sekwencjapokazywania się tarcz. Każdy cel jest widocznyprzez 30 sekund. W tym czasie załoga musi gowykryć, załadować pocisk, namierzyć i oddaćstrzał. Wyjątkiem jest transporter. Porusza siępo przedpolu od lewej do prawej, dwieście metrówtam i z powrotem.•POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>33


do pewnego stopniado pewnego stopnia do pewnego stopniaPiotrBernaBiukPułapka czasuGdyby przeciwnik próbował wtargnąć do naszego kraju,po przekroczeniu granicy wpakowałby się w pułapkę czasu.Kolega, który nigdy nie służyłw wojsku, za to prowadziszkolenia w całym mundurowymświecie, opowiadał,jak wpakował się w wojskowąpułapkę czasu: „Stary, nie masz pojęcia,jaka to straszliwa broń. Zniszczy każdegoprzeciwnika”.Umówili się w jednostce na kawał porządnejroboty. Wysłali program, uzgodniliszczegóły. Przyjechali nawet dzieńwcześniej, żeby nie zmarnować ani kwadransa.Chcieli zademonstrować szacunekdla klienta: „Wiemy, co to wojskowy porządekw dobie profesjonalizmu”.Początkowe dobre wrażenie lekko sięrozmyło, gdy próbowali wjechać na teren,na którym mieli prowadzić zajęcia, „bo nikto niczym nie wiedział”. Później okazałosię, że nie będą mogli skorzystać ze strzelnicy,bo „coś tam”. Ktoś podpowiedział, żeproponowanego strzelania nie ma w regulaminie. „Okej, damy radę. Czymożna działać?”. „Już zaczynamy... Poczekajmy tylko chwilkę, bo niema jeszcze wszystkich. Dowódca w jakiejś ważnej sprawie zatrzymał paruchłopaków”.Aby szybciej dojść do puenty, dodam, że zajęcia ruszyły z ponadgodzinnympoślizgiem. Dalej wszystko poszło jak z płatka, aż dowczesnego popołudnia, gdy okazało się – dla organizatorów niespodziewanie– że trzeba zwijać interes: „Żołnierze muszą zdać brońi wyposażenie, zanim magazyn zostanie zamknięty. A ponadto trzebaopuścić obiekt, bo odpowiadający za jego funkcjonowanie gospodarznie ma zmiennika”.Dopiero po południu, gdy mistrzowie i szkoleni spotkali się przy piwku,by dogadać kilka spraw, mój kolega odkrył wojskową tajemnicę:„Wiesz stary, pozostaję pod wrażeniem, bo to jest fantastyczne i niespotykanenigdzie w świecie, żeby w jednej strukturze organizacyjnej działałyrównolegle dwa światy, każdy w innym systemie czasowym. Częśćwojska, przeznaczona do walki, funkcjonuje w czasie otwartym, nie liczącminut, godzin, a nawet dni, w które łączą się te ponadnormatywne godziny.Jest robota, to robią. Nie ma roboty? Jak to nie ma? Robota jest zawsze!”.„Inni natomiast mają na sztywno rozpisany harmonogram czasowy”,odkrywał dalej Amerykę. „Co do minuty. Jeśli gość ma chwilę dłużejzostać, musi mieć decyzję na piśmie, bo inaczej się z tej chwili nie rozliczy.A to musi się w bilansie zgadzać, podobnie jak sztuki amunicjiczy buty w magazynie. Gdyby przeciwnik próbował wtargnąć do naszegokraju, po przekroczeniu granicy bronionej przez tych bezlimitowych,wpakowałby się w pułapkę czasu zastawioną przez tych ze świata równoległego– limitowanego czasowo. Wali artylerią, lotnictwem bombarduje,piechotą usiłuje szturmować... A tu klops, zamknięte! No to onwoła: Otwierać, k....! A nasi: Zaraz, zaraz, już po piętnastej! Jak my potemgodziny odbierzemy?”.Chorąży z Wojsk Specjalnych przysłuchujący się rozmowie, wyjątkowonielubiący cywilnych zgrywusów używających sobie na wojsku, popatrzyłz obrzydzeniem na opowiadającego tę dramatyczną historię: „Coś ci się pochrzaniło,chłopie! Przecież na wypadek «W» wprowadzamy do etatu buchalteraczasu, a w zapasach wojennych mamy nadgodziny. Gość zliczakażdą minutkę, wszystko cuzamen do kupy,i po podpisaniu pokoju się bilansuje”.Kolega usiłował ratować sytuację dowcipnympytaniem: „Przepraszam, czy czas poległychw walce przechodzi na kolegów, czy jestprzekazywany rodzinie?”. Zmrożony spojrzeniemkomandosa, zrezygnował jednak z egzekwowaniaodpowiedzi. I całe szczęście, gdyżten stracił poczucie humoru. W czasie ostatnichtrzech miesięcy uzbierał dwadzieścia dninadgodzin. Gdy poszedł z rozliczeniem doswych przełożonych, dowiedział się, że takwłaśnie bywa, gdy ktoś nie jest w stanie wypełniaćswych obowiązków w przewidzianymczasie. A ponadto, podobno komandosi są entuzjastamiswej służby, a zatem nikt nie chciałbyich pozbawiać dodatkowej dawki ulubionychzajęć.•34 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Redaktor działuTADEUSZ WRÓBELTADEUSZWRÓBELFOT. uSAFPrecyzyjnecięciaAmerykanie myślą, jak pomimoograniczeń finansowych skuteczniemodernizować swoje siły zbrojne.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>35


przegląd precyzyjne cięciaWojskowi zwrócili sięo 74 miliony dolarówna dalszą modernizacjęczołgów M1 Abrams.Ograniczenia finansowe wymuszająna Pentagonie rezygnację z częściprogramów rozwoju nowych bronii przesuwanie środków na inwestycjew obszarach uznanych za priorytetowe.Dobrym tego przykładem są zamierzeniana rok budżetowy 2013, w którym na modernizacjęprzewidziano 178,8 miliarda dolarów.Na zakupy nowego sprzętu ma być wyasygnowane109,1 miliarda. Oznacza to zmniejszeniekwoty całkowitej o 7,5 procent w stosunkudo poprzedniego budżetu Pentagonu,kiedy było to 193,3 miliarda dolarów, w tym117,6 miliarda na zakupy.Wciąż niezastąpioneWojska lądowe (US Army), które liczą na21,5 miliarda dolarów, za najważniejszą sprawęuznały kontynuację modernizacji floty śmigłowców.Planowane zamówienia są jednaknieco mniejsze niż zakładano w poprzednimbudżecie. Ponad 1,4 miliarda dolarów przewidzianona maszyny transportowe. Wojsko madostać 44 CH-47F Chinook, przy czym zakupionychzostanie 25 fabrycznie nowych maszyn.Pozostałe 19 egzemplarzy to starsze śmigłowcezmodernizowane do najnowszej wersji.W Defense News zauważono, że w porównaniuz poprzednim rokiem budżetowym do armiitrafi o trzy Chinooki mniej.Ograniczenie zamówień jest bardziej widocznew odniesieniu do wielozadaniowychśmigłowców UH-60 Black Hawk. Plan na rokbudżetowy 2013 przewiduje zakup59 sztuk za 1,3 miliarda dolarów, podczas gdyrok wcześniej było ich 72. Siły lądowe będąteż kontynuować zamówienia lekkich śmigłowcówwielozadaniowych UH-72 Lakota,które są zamerykanizowanymi maszynamiEurocoptera. Na ten cel przeznaczone zostanie272 miliony dolarów, za które armia nabędzie34 sztuki. Rok wcześniej zamówiła 39 UH-72.Około 1,2 miliarda dolarów ma być wydanena śmigłowce szturmowe AH-64 ApacheLongbow Block 3. Pieniędzy tych wystarczyna kupienie dziesięciu nowych i modernizację40 starszych maszyn, która ma kosztować801 milionów dolarów.Pomimo ograniczeń śmigłowce pozostałypriorytetem dla US Army, doświadczenia bowiemz działań wojennych w Afganistaniei Iraku potwierdziły, że w wielu wypadkach sąniezastąpione. W warunkach gdy przeciwnikmasowo używa improwizowanych ładunkówwybuchowych na drogach, transport powietrznyjest najbezpieczniejszym sposobem przemieszczaniasię. Stąd poza zakupami nowychi modernizacją już posiadanych maszyn Amerykanieprowadzą prace nad zupełnie nową generacjąśmigłowców.36 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Lotniskowiec„JohnF. Kennedy”będziedrugimokrętemtypu Ford.Plany inwestycyjne Pentagonu na rok 2013Systemy lotniczeBudowa okrętów i systemy morskiePrace badawczo-rozwojowe i testySystemy lądowe47,6 miliarda dolarów22,6 miliarda dolarów11,9 miliarda dolarów10,9 miliarda dolarówPociski rakietowe i amunicja10,2 miliarda dolarówObrona przeciwrakietowa9,7 miliarda dolarówSystemy C4I 8,2 miliarda dolarówSystemy kosmiczne8 miliardów dolarówFOT. uS NAvy (2)Armia amerykańska zamierza w roku budżetowym2013 inwestować w bezzałogowe statkilatające. Za 750 milionów dolarów zakupionychma zostać 19 MQ-1C Grey Eagle. Kolejne184 miliony dolarów zaplanowano na 234 dronyRQ-11 Raven.W planie budżetuPentagonu na rok2013 przewidziano47,6 miliardadolarówna programylotnicze, czylio <strong>12</strong> procent mniejniż w poprzednimPotrzeby PancerniakówWojskowi nie zapominają też o swym parkupancernym. Zwrócili się o 74 miliony dolarówna dalszą modernizację czołgów M1 Abrams,którą ma przeprowadzić koncern General Dynamics.Firma ta może również liczyć na zamówienieo wartości 332 milionów dolarów na58 kołowych wozów opancerzonych Strykerw wersji do rozpoznawania skażeń bronią masowegorażenia.Poza tym kontynuowane będą prace badawczo-rozwojowew ramach programu nowegobojowego wozu piechoty (Ground Combat Vehicle),który w założeniach ma wyłonić następcępojazdów Bradley. Armia planuje wydać naniego w 2013 roku 640 milionów dolarów.W lutym 20<strong>12</strong> pojawiła się zapowiedź uruchomieniainnych prac badawczo-rozwojowychdotyczących broni pancernej. Wojsko amerykańskiepotrzebuje bowiem następcy gąsienicowegotransportera opancerzonego M-113, któryw ciężkich brygadowych zespołach bojowychstanowi platformę dla pojazdów specjalistycznych.Jest ich tam 2,9 tysiąca (w całej armii6 tysięcy), ale w związku z planami redukcjibrygad nowych wozów potrzebnych będziemniej. Według wstępnych założeń amerykańscywojskowi chcą, aby następca M-113 powstałw ramach programu Armoured Multi--Purpose Vehicle i był tańszy niż pojazd GCV– kosztował 2,4 miliona dolarów. Nie zdecydowanojeszcze, czy AMPV ma być na kołach,czy też na gąsienicach.Armia zwróciła się o 72 miliony dolarów naprogram Joint Light Tactical Vehicle. O kolejne44,5 miliona na ten cel poprosił Korpus PiechotyMorskiej. Owocem prac ma być następca samochoduHumvee, od którego unowocześnieniaUS Army odstąpiła. Poza tym w roku budżetowym2013 wojska lądowe zamierzająwydać kilkaset milionów dolarów na ciężarówkifirmy Oshkosh.Wśród wymienianych inwestycji dotyczącychnowego uzbrojenia w 2013 roku zaplanowanozakup 400 Javelinów za 86 milionówdolarów i 1794 sztuki – za 382 miliony dolarów– kierowanych pocisków Guided Multiple-LaunchRocket System, które wystrzeliwanesą z wyrzutni Himars.Dziesięć okrętówW projekcie budżetu Departamentu Obronyzaplanowano 22,6 miliarda dolarów na budowęokrętów wojennych i ich wyposażenie.W sumie marynarka wojenna ma dostać43,9 miliarda na zakup oraz badania, zamierzateż rozpocząć budowę dziesięciu nowychjednostek. Najkosztowniejsze przedsięwzięcieto zamówienie lotniskowca „John F. Kennedy”(CVN 79), który będzie drugim okrętemtypu Ford. Na początek US Navy zwróciłasię o 781 milionów dolarów na ten projekt,w tym 173,5 miliona na prace badawczo-rozwojowe.Całkowite koszty budowy lotniskowcapójdą jednak w miliardy dolarów.Aż 4,26 miliarda dolarów US Navy potrzebujena program atomowych okrętów podwodnychtypu Virginia. Gros tej sumy,3,2 miliarda dolarów, zaplanowano na dwaokręty nowo zamówione w roku budżetowym2013. Reszta kwoty dotyczy zleceniabudowy trzech kolejnych okrętów w latach2014 i 2015 oraz wydatków na prace badawczo-rozwojowe.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>37


przegląd precyzyjne cięciaW 2013 roku Stany Zjednoczone zamierzają kupić 196 pocisków Tomahawk.Trzy i pół miliarda mają kosztować dwa następneniszczyciele rakietowe typu Flight II AArleigh Burke Aegis. Ich zamówienie stanowiczęść wieloletniego planu zakupów, zgodniez którym w latach 2013–2017 marynarceprzybędzie dziewięć jednostek. Flota amerykańskachce też zamówić cztery kolejneokręty do walki przybrzeżnej (Littoral CombatShip), na co potrzeba 1,8 miliarda dolarów.W grę wchodzi również zakup trzechmodułów misyjnych, jednego przeciwminowegoi dwóch do walki nawodnej. US Navyzwróciła się jeszcze o 430 milionów dolarówna prace badawczo-rozwojowe. W sumie naprogram LCS potrzebuje 2,25 miliarda dolarów.Ostatnim okrętem, jaki chciano by zamówićw roku budżetowym 2013, jest szybkitransportowiec (Joint High Speed Vessel).Kosztowałby 191 milionów dolarów.US Navy przedstawiła też kalkulację kosztówremontu lotniskowca „Abraham Lincoln”,który kosztowałby 1,6 miliarda dolarów.Jednostka wymaga wymiany prętów paliwowychw reaktorze.Flota amerykańska to nie tylko okręty wojenne,lecz także rozbudowane lotnictwoi piechota morska. Dlatego Departament MarynarkiWojennej zwrócił się o 2,6 miliardadolarów na dziesięć myśliwców F-35 LightningII, z których sześć, w wersji B (krótkiegostartu i lądowania), trafiłoby do marines,a pozostałe cztery, F-35C, do lotnictwa pokładowego.Kontynuowane byłyby też zakupymyśliwców wielozadaniowych F/A-18E/FSuper Hornet. W roku budżetowym 2013 zamówionoby ich 26, a w kolejnym jeszcze 13.Te wieloletnie zamówienie kosztowałobyamerykańskich podatników 2,1 miliarda dolarów.Również w ramach wieloletniego kontraktuUS Navy chciała kupić za ponad miliarddolarów tuzin samolotów walki elektronicznejEA-18G Growler. Niemal tyle samokosztowałoby pięć samolotów wczesnegoostrzegania E-2D Advanced Hawkeye.Za 3,2 miliarda dolarów marynarka chciałabykupić w latach 2013–2014 trzydzieścirozpoznawczych P-8A Poseidon, które weszłybydo służby po wycofaniu leciwych P-3Orion. Inne zamówienia dla lotnictwa podległegoDepartamentowi Marynarki Wojennejdotyczą 33 szkolnych samolotów T-6BTexan II (279 milionów dolarów) i 17 wielozadaniowychMV-22 Osprey (1,6 miliardadolarów). Tych ostatnich w 2013 roku planujesię nabyć 30, a Texanów zostało zamówionych36.Wśród możliwych zakupów znalazły sięrównież śmigłowce. Marines dostaną 28 maszynza 820 milionów dolarów. Będzie wśródnich 15 nowych wielozadaniowych UH-1YSuper Huey. Reszta to szturmowe AH-1ZSuper Cobra. Lotnictwo floty wzbogaci sięo 19 śmigłowców MH-60R i 18 MH-60S, naktóre trzeba będzie wydać prawie 1,3 miliardadolarów. Kolejne 657 milionów kosztowaćmają prace badawczo-rozwojowe i zakuptrzech bezzałogowych statków latającychMQ-4. To wersja znanego RQ-4 GlobalHawk, którego trzy sztuki zostaną zakupionedla systemu rozpoznania NATO.BomBowce i tankowceUS Air Force, które dostaną około 37,1 miliardadolarów, zamówią tylko 54 nowe maszyny.Jednym z zamierzeń jest zakup 19 myśliwcówF-35A, choć wcześniej miało byćFOT. uS NAvyo pięć więcej. Ich koszt to 3,5 miliarda dolarów,a prace badawczo-rozwojowe pochłonądodatkowo 1,2 miliarda. Program latającychcystern KC-46, w tym zakup czterech pierwszychsamolotów do testów, będzie kosztował1,8 miliarda dolarów.Inne zamierzenia dotyczą siedmiu nowychHerculesów dla lotnictwa sił specjalnych.Obok czterech MC-130J, które mogą byćwykorzystywane jako transportowce i latającecysterny, zamówione mają być dwie latającekanonierki AC-130 oraz jeden HC-130.Koszt – 835 milionów dolarów. Kupione zostanąteż cztery samoloty Osprey.Kontynuowane będą zakupy bezzałogowychstatków latających MQ-9 Reaper.W planach są 24 sztuki za 885 milionówdolarów, czyli o połowę mniej niż rokwcześniej. US Air Force kupią też rakietypowietrze-powietrze – 180 AIM-<strong>12</strong>0AMRAAM za 423 miliony dolarów i 314AIM-9X za 200 milionów. Około 750 milionówdolarów pochłonie uzbrojenie precyzyjne,jak na przykład Joint Direct Attack Munition.W wydatkach budżetowych uwzględnionoteż modernizację wielkich transportowcówC-5 Galaxy za 1,3 miliarda dolarów i myśliwcówF-22 Raptor, na które potrzeba 808 milionów.Spore środki przewidziano dla sił kosmicznych.W projekcie budżetu Pentagonu znalazłysię cztery rakiety nośnie i cztery satelity,w tym dwa nawigacyjne systemu GPS. W sumiewszystkie projekty kosmiczne mająkosztować 8 miliardów dolarów.USAF zamierza też rozpocząć prace nadnowym bombowcem. W 2013 roku programLong-Range Strike pochłonie co prawda tylko292 miliony dolarów, ale w następnych latachwydatki będą znacznie większe. Szacujesię, że w 2017 roku może to być w sumie aż6,3 miliarda dolarów. Lotnictwo amerykańskieoceniło swe potrzeby na 80–100 maszyn.Jeden bombowiec miałby kosztować,według cen w roku budżetowym 2020, 550milionów dolarów. Mniej kosztowna będziewymiana szkolnych odrzutowców T-38 Talon.Lotnictwo chciałoby, aby ich następcaosiągnął wstępną gotowość operacyjną w latach2017–2020.Jedną ze znaczących części budżetu Pentagonuw 2013 roku mają być wydatki na obronęprzeciwrakietową, w tym zakupy 29 pociskówSM-3 Block 1B, 84 PAC-3 i 34 THA-AD oraz jednego radaru AN/TPY-2. W sumiema to kosztować 9,7 miliarda dolarów.Amerykanie muszą ograniczyć wydatki naobronę. Niemniej jednak starają się inwestowaćw obszarach pozwalających im utrzymaćprzewagę nad potencjalnymi przeciwnikami,na których lidera wyrastają Chiny. •38 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


USABarki na dłużejMAryNArKA wojeNNA zamierza wydłużyć czas użytkowania 34 wielozadaniowych barek desantowych LcU 2000. Jednostki te weszły do służby od 1990 roku i miaływ niej pozostać przez ćwierć wieku. Z powodu ograniczeń finansowych trudno jednak uruchomić program ich następcy. Dlatego US Navy zdecydowała się na remonti modernizację, które pozwolą używać barki o dziesięć lat dłużej. Po dziesięć LcU 2000 bazuje w Japonii, Kuwejcie i na wschodnim wybrzeżu USA. Na zachodnim wybrzeżusą pozostałe cztery. Amerykańska barka ma 53 metry długości i <strong>12</strong>,8 metra szerokości. Zanurzenie wyładowanej wynosi 2,75 metra, a wyporność około1104,5 tony. Powierzchnia pokładu to 232 metry kwadratowe. LcU 2000 mają rampę o szerokości 4,9 metra i długości 6,7 metra. Jednostki przewożą ładunki o masiedo 317,5 tony. Wyładowane mogą z prędkością 10 węzłów przebyć 6,5 tysiąca mil morskich. Ich załoga składa się z 13 osób. (WT)•FOT. US NAVyFOT. US ARmyFINLADIAAutoryzacjazakupuPo aprobacie przez rząd ministerstwoobrony autoryzowałona początku marca podpisanieprzez wojsko kontraktu na zakupw USA pocisków rakietowych760 StrykerówUSANowe Strykery lepiej chronią załogę w czasieeksplozji IED.Do końca roku do armii amerykańskiejtrafi około760 kołowych transporterówopancerzonychStryker DVH (Double-VHull). Pojazdy te mająwzmocnione opancerzeniei podłogę, dziękiAGm-158 JASSm (Joint Air-to--Surface Standoff missiles)wartego 178,5 miliona euro.W nocie Defense Security cooperationAgency z 31 października2011 roku znalazłasię informacja, że Finlandiachce nabyć 70 pocisków, a wartośćkontraktu wraz ze szkoleniemi pakietem logistycznymbuchowego (IED). Generał porucznikBill Philips, zastępcaasystenta sekretarzaczemu lepiejchronią załogęi desant w razieeksplozji improwizowanegourządzenia wy-oszacowano na 225 milionów dolarów.Departament Obronyi Kongres już w następnym miesiącuzaaprobowały tę transak-KAZACHSTANcję. Przewidziane jako uzbrojeniefińskich myśliwców F/A-18c/DDwa transportowceHornet AGm-158 mają zasięg370 kilometrów. Ich zakup powiązanyjest z programem moderni-Airbus Military poinformował, że zawarł z należącądo kazachskiego ministerstwa obrony firmązacji tych samolotów. (WR)wojsk lądowych do spraw zamówień,•Kazspecexport kontrakt na dostawę dwóch samolotówtransportowych C-295M. Podpisano też morandum of Understanding na sześć następnychme-maszyn. Nie podano wartości kontraktu. Pierwszedwa samoloty Kazachowie mają otrzymać do kwietnialogistyki i technologii,podał, że w przypadku 38 z 40 2013 roku. Airbus dostarczy też know-howi wszelkie informacje niezbędne do samodzielnegotakich incydentów z udziałem eksploatowania c-295m. (WW)•Strykerów DVH żołnierze odnieślitylko drobne urazy.USAUS Army w Afganistanie ma nietylko około 300 unowocześnionychtransporterów, lecz takżestarsze pojazdy w wersjachKontraktradarowyspecjalistycznych, jak rozpoznaniaskażeń czy wsparciaogniowego ze 105-milimetrowąarmatą. 760 StrykerówDVH wystarczy,abyw pełni wyposażyćdwiebrygady.(WRT) •FOT. EADSArmia amerykańska podpisała z firmą LockheedMartin kontrakt na dwanaście radarówrozpoznania artyleryjskiego AN/TPQ-53 Firefinder,które wykrywają nadlatujące pociski i lokalizująz dużą precyzją miejsce wystrzelenia. Radarybędą kosztować 166 milionów dolarów. Zastąpiąstarsze AN/TPQ-36. Zawarty kontrakt zawieraopcję rozszerzenia w najbliższych latach zamówieniado 51 sztuk radiolokatorów (jego wartośćsięgnęłaby 881 milionów dolarów). (W) •POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>39


Pancerne klechdyMaciej SzopaNajcięższy czołg wyprodukowany w ZSRR miał być odporny na ataki broniąmasowego rażenia.Koniec II wojny światowej był równoznacznyz upadkiem niemieckiegoprogramu pancernego.Przemysł produkujący do niedawnatak wymyślne konstrukcje, jak TygrysKrólewski, Pantera czy prototypy hiperczołguMaus, na wiele lat utracił swoje znaczenie.Na polu technicznej rywalizacji pozostałypaństwa zachodnie i – przede wszystkim– Sowieci, którzy od 1945 roku po lata siedemdziesiątenie mieli sobie równych w projektowaniupojazdów pancernych.Po II wojnie światowej armia ZSRR dysponowaładoskonałymi ciężkimi czołgami typuIS-2 i IS-3. Płaska okrągła wieża tego drugiegonadawała maszynie niską sylwetkę i byłazapowiedzią kierunku, w którym pójdą w kolejnychlatach sowieccy konstruktorzy. Doczasu śmierci Józefa Stalina (od któregoinicjałów wzięło się oznaczenie IS)powstawały kolejne wersje ciężkichczołgów, wyposażonych w działokalibru <strong>12</strong>2 milimetry. Ostatni z tegotypu pojazdów, IS-10, po śmiercidyktatora został przemianowany naT-10. Mimo odejścia Stalina i zniknięcianiesławnego nazwiska z systemu oznaczeńwojskowych, duch wodza narodu pozostał żywy– Armia Radziecka nadal szykowała siędo uderzenia na Zachód, a drogę miały jej torowaćniepokonane ciężkie czołgi.W 1957 roku ruszyły prace nad następcamiT-10. Obok dwóch biur, które pracowały nadrozwinięciem dotychczasowej koncepcji czołguciężkiego, na szczególną uwagę zasługujeprojekt zespołu z Fabryki Kirowa w Leningradzie.Pod kierunkiem inżyniera L. Trojanowarozpoczął on prace nad czymś, co można byłonazwać czołgiem doskonałym. Sześćdziesię-O giganciez duchem Stalinaciotonowe monstrum, nazwane po prostuObiekt 279, miało pancerz o grubości nawet319 milimetrów (czoło i boki wieży). Jegoobły kadłub przypominał kształtem stosowanew ZSRR wieże czołgowe.Największe novum stanowiło jednak podwozie,które składało się nie z dwóch, leczz czterech gąsienic. Dwie z nich znajdowałysię w zwykłym miejscu, a dwie kolejne bezpośredniopod kadłubem. Imponujące byłotakże uzbrojenie czołgu – 130-milimetrowaarmata deklasowała ówczesne konstrukcjezachodnie pod względem kalibru.Obiekt 279 miał być drogi w produkcji(planowano zbudować niezbyt wiele egzemplarzy),ale za to niezwyciężony. Do jego zadańspecjalnych należało przebijanie sięprzez linie nieprzyjaciela albo uderzaniew miejscach niedostępnych dla klasycznychwozów bojowych. Charakterystyczny był niewielkiw stosunku do masy nacisk jednostkowyna podłoże, co wraz z potężnym1000-konnym silnikiem pozwalało mu pokonywaćbagna i najgęstsze lasy z prędkościądo 55 kilometrów na godzinę. Bez tankowaniawóz mógł pokonać 300 kilometrów.Obiekt 279 zaprojektowano tak, by wytrzymałpodmuch powstający przy eksplozjiatomowej. Pomóc miała mu w tym masa,przysadzista sylwetka, systemy umożliwiająceprzetrwanie załogi: przeciwpożarowyi klimatyzacyjny oraz ochrony przed broniąmasowego rażenia każdego typu.Niestety, projekt superczołgu upadł wrazze zmianą koncepcji użycia czołgów przezZwiązek Sowiecki. Sam NikitaChruszczow uznałciężkie pojazdy zaprzestarzałe i zabronił budowywozów o masie większej niż37 ton (potem zakaz ten złamano, ale nigdynie przekroczono 50 ton). Jego zdaniem,przyszłość należała do lżejszych pojazdówwyposażonych w nowoczesnąbroń rakietową. W ten sposób pogrzebanyzostał cały programciężkich pojazdów pancernych,który rozwijał się w ZSRRdość obiecująco i mógł doprowadzićSowietów do decydującejprzewagi nad NATO. Niecałą dekadę późniejciężkie czołgi (oficjalnie klasy Main BattleTank, czyli uzbrojone jak czołg ciężki, a manewrującejak średni), wyposażone w skomplikowanesystemy, zaczęli opracowywaćAmerykanie i Niemcy. Dało im to przewagęjakościową w wojskach pancernych, co byłomiędzy innymi widać podczas „Pustynnej burzy”.Jedyny powstały egzemplarz Obiektu279 stoi dzisiaj w Muzeum Czołgów w Kubince,w obwodzie moskiewskim. •POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>41


Michał SzewczykW bitwie o Olszynkę GrochowskąRosjanie stracili około <strong>12</strong> tysięcy żołnierzy,a Polacy ponad 7 tysięcy.szarżana grochow42 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


ieFOT. michAł SZewcZyKPOLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>43


kres atakom rosjan położyła szarża polskich ułanówFOT. michAł SZewcZyK (7)Naprzeciw siebie stanęło ponad 300 rekonstruktorów z Polski i z zagranicy44 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Na przedpolach Warszawy 25 lutego1831 roku rozegrała się najkrwawszabitwa powstania listopadowego.Maszerującemu traktem brzeskimna Warszawę sześćdziesięciotysięcznemuugrupowaniu feldmarszałka iwanaDybicza w rejonie Grochowa zastąpiła drogęponadczterdziestotysięczna armia KrólestwaPolskiego. Wojskami polskimi dowodził książęmichał radziwiłł. Faktyczną władzę sprawowałnad nimi jednak generał józef chłopicki.Główną pozycją obronną był lasek Olszynka,otoczony mokradłami, które skutecznie blokowałypodejście do umocnień Pragi.Śmiertelne zmagania rozpoczęły się okołogodziny dziesiątej silnym ostrzałem polskichpozycji z ponad 200 rosyjskich armat. Mimoponawianych przez cały dzień szturmówprzeważających sił piechoty i licznych szarżkawalerii Polacy nie cofnęli się i odpieraliwszystkie ataki Rosjan. Z szarży 600 ułanówgwardii cało wyszedł najeżony bagnetamiczworobok 4 Pułku Piechoty. Zakutychw zbroje kirasjerów księcia albertapruskiego zatrzymały oddane z odległości30 kroków salwy 8 Pułku Piechoty. Szokiemdla Rosjan było przybycie oddziału rakietnikówdowodzonego przez pułkownika ignacegoprądzyńskiego. Ich pojawienie się wywołałow oddziałach wroga panikę, ponieważ dysponowalinieznanego rodzaju uzbrojeniem.Kres atakom Rosjan położyła szarża polskichułanów.Pod wieczór wojska Królestwa Polskiegowycofały się za umocnienia Pragi. FeldmarszałekDybicz, zaskoczony uporczywościąpolskiej obrony, nie zdecydował się na zaatakowaniewarszawskich umocnień. W bitwieo Olszynkę Grochowską obie strony poniosłybardzo ciężkie straty. Zginęło i zostało rannych<strong>12</strong> tysięcy Rosjan oraz ponad 7 tysięcyPolaków.Pole bitwy 181 lat po krwawych zmaganiachponownie zasnuło się dymem z armati salw karabinowych. Ziemia zadudniła podkopytami szarżującej kawalerii. Naprzeciwsiebie stanęło ponad 300 rekonstruktorówz Polski i z zagranicy, którzy wcielili sięw żołnierzy obu stron konfliktu. Po zakończeniuinscenizacji oddano hołd wszystkimpoległym w jednej z najkrwawszych bitewpowstania listopadowego.•<strong>Polska</strong>piechota odpieraszarżę kozaków.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>45


yła daleka od ideału. Brakowało należytychumiejętności i narzędzi. Plagę stanowiły owady,które z braku odpowiednich środków chemicznychw najlepsze mnożyły się i ucztowałyna z trudem wyhodowanych plonach.Pewnego dnia jeden z kadetów dostał rozkazzebrania kilku główek kapusty, z którejplanowano ugotować bigos na obiad. Kiedyzauważył, że na liściach znajduje się pełnorobaków, zaczął je strącać na ziemię. Operacjętę przerwał nadzorujący go kapral: „Coty, k…, żołnierzom białka żałujesz?”, zapytałgniewnie. Kadet, chcąc nie chcąc, zebrał wyznaczonąliczbę kapuścianych głów razemz białkową zawartością.Popołudniu podano do stołu. Wtajemniczonymw sekret kadetom bigos nie smakoopowieścistarego poligonuMaciej SzopaWkładkamięsnaŻołnierskie kotły kryją czasami mroczne tajemnice.WPolscew latachosiemdziesiątychmożna było zobaczyćobrazki przywodzącena myśl czasy dawnominionej okupacji. Na polachpracowali ludzie pil-nowani przez wartownikówz kałasznikowami i psami.Z tym że niewolnikami niebyli przestępcy czy nawetrepresjonowani działaczepolitycznej opozycji, lecz…kadeci Centrum SzkoleniaSpecjalistówMarynarkiWojennej w Ustce. Władzeuczelni postanowiły na swójwłasny sposób walczyć z kryzysem.Skoro z jedzeniem były problemy,trzeba było zapewnić sobie samowystarczalnośćżywnościową. Ludzie, którzy mieli byćelitą Marynarki Wojennej, nie mogli przecieżchodzić niedożywieni. Tak przynajmniej wyglądałoto w teorii.Kadeci, delikatnie mówiąc, nie byli zachwycenitakim rozwiązaniem. W końcu trafilido szkoły, żeby się czegoś nauczyć i bronićojczyzny, a nie skopywać kartofliska. Sytuacja,w której się znaleźli, budziła powszechneskojarzenia z III Rzeszą i przymusowymirobotami. Różnica polegała na tym,że wartownicy stali na posterunkach nie poto, aby zapobiegać próbom ucieczki, aleprzeciwdziałać podjadaniu i kradzieży uprawianychwarzyw. Jakość wojskowych uprawwał już jednak tak jak do tejpory. Owadów wprawdzienie było widać, ale nie wia-domo, czy dlatego, że ka-pustę z nich oczyszczono,czy dlatego, że całość zo-stała skrupulatnie zmielo-na w maszynie (przyczym wszyscy zdawalisobie sprawę z tego, żeznacznie bardziej praw-dopodobna jest ta drugamożliwość). Niektórzydo końca nauki, a innido końca życia nie mo-gli patrzeć na to staro-polskie danie.Jakiś czas późniejpracujący w kuchni ka-deci odkryli tam prawdziwy skarb. Na jed-nym ze stołów znajdowało się czerwone mięsowołowe najwyższego gatunku. Rarytasniedostępny w tych czasach dla zwykłychśmiertelników został przez żołnierzy szybko„sprywatyzowany”. Godzinę później w szkolewybuchła jednak afera: odkryto, że zginęłapołowa tego, co leżało na stole.W wyniku przeprowadzonego skrupulatnieśledztwa nic nie znaleziono. Winowajcykonsekwentnie milczeli, a ich łup był jużdawno skonsumowany. Z czasem okazałosię, że znalezione mięso zostało „zaoszczędzone”przy produkcji bigosu i miało nieoficjalnietrafić na stoły kadry oraz jej rodzin.Na skutek zbiegu okoliczności sprawiedliwościstało się jednak zadość: jego część dostalici, dla których było ono pierwotnie przeznaczone.•FOT. NAcStarych i młodych wiarusów poligonowych prosimy o nadsyłanie wspomnień46 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Redaktor działumałgoRzata schwaRzgRubeRmaRcinRzepkaFOT. uS NAvyMarzeniao nowym państwiePrzemianom politycznym w Jemenietowarzyszą ożywione debatyna temat przyszłości kraju.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>47


Strategiczne kalkulacjeNowy prezydent musi zmierzyć się ze starymiproblemami: podziałami w kraju, niewielkimzaufaniem do urzędu głowy państwa(powszechnym zwłaszcza na prowincji),a przede wszystkim stawić czoło Al-Kaidzie,osłabionej nieco w wyniku arabskich rewolucji,ale wciąż jednak silnej. W jemeńskimświecie, tak niestabilnym i zmiennym, stałymelementem jest tylko pomnik królowejWiktorii, postawiony w Adenie sto lat temuprzez Brytyjczyków. Mówi on tyleż o historii,co o polityce, strategicznych celach impeazjaMarzenia o nowyM państwieSpokój na ulicach jemeńskich miastjest pozorny. Armia toczy walkiz Al-Kaidą, zmaga się z szyickąrebelią zajdytów na północy krajuoraz separatystami na południu.Dyskusje o przyszłości Jemenuprzelewają się przez fora internetowe.Jemeńczycy piszą, co sądząo starym prezydencie, co myśląo nowym, i czy zmiana będziemiała tylko charakter kosmetyczny.rium w Zatoce Adeńskiej oraz kształtowaniusię tożsamości politycznej Jemeńczykówi ich walce o niezależność. Dziś w stosunkudo Jemenu przeważają jednak kalkulacjestrategiczne.Rewolta przeciwko panującemu od 1978roku prezydentowi Alemu AbdullahowiSalehowi rozpoczęła się (podobnie jak przeciwkoinnym arabskim przywódcom) na początku2011 roku. Po nieudanej próbie zamachuna jego życie w czerwcu 2011 roku orazpo tym, jak opuścił kraj i udał się na rekonwalescencjędo Arabii Saudyjskiej, spekulowano,czy powróci jeszcze do Jemenu. Wróciłwe wrześniu, ale w zasadzie tylko po to,by przekazać władzę wiceprezydentowi.W listopadzie 2011 roku w wyniku negocjacji,w których brali udział przedstawicielepaństw Rady Współpracy Zatoki, OrganizacjiNarodów Zjednoczonych, USA oraz różnychsił i stronnictw jemeńskich, powstałaumowa, na mocy której Saleh zrzekł się władzyi uzyskał zapewnienie o nietykalności.Przygotowano plan wyborów prezydenckich,które miały odbyć się w ciągu 90 dni. Nieoznaczało to bynajmniej utraty wpływówprzez byłego szefa państwa, zważywszy, żew czołowych resortach państwowych, spółkachczy firmach zasiadały i wciąż zasiadają osobyz nim związane. Syn Saleha – Ahmed AliAbdullah – dowodzi Gwardią Republikańską,kuzyn Amar Mohammad Abdullahzasiada w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego,a zięć, Abdul Khaleq al-Qadhi, zarządzaJemeńskimi Liniami Lotniczymi. Totylko kilka nazwisk, ale w istocie sieć powiązańrodzinnych, zależności oraz wpływówjest bardzo rozbudowana. To właśnie nepotyzmbyłego prezydenta przyczynia się doobecnych protestów, pomimo (jak twierdzą48 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


sami Jemeńczycy) pokojowej transformacjipolitycznej, którą przeszli. Wybory prezydenckieodbyły się 25 lutego, startowałw nich tylko jeden kandydat, dotychczasowywiceprezydent Abed Rabbo Mansur Hadi.Wygrał. Uzyskał 99 procent poparcia. Oczywiściewśród tych, którzy zdecydowali sięwziąć udział w głosowaniu.Hadi pochodzi z południowego Jemenu.W latach siedemdziesiątych ubiegłego wiekuwstąpił do południowojemeńskiej armii.Przeszedł szkolenie wojskowe w WielkiejBrytanii, Egipcie i ZSRR. W październiku1995 roku został wyznaczony przez Salehana wiceprezydenta Jemenu. Zarzuca mu sięprzede wszystkim to, że jako głowa państwabędzie marionetką w rękach rodziny byłegoprezydenta, co – zważywszy na sieć powiązańrodzinnych w administracji państwowej– jest możliwe.FOT. yemeN TOURNie to jednak wydaje się najgorsze, leczniestabilność państwa, które targane jest wewnętrznymikonfliktami, zarówno plemiennymi,jak i religijnymi. Problemem jest takżemocna pozycja Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim,jak od 2009 roku określa się działającytutaj odłam tej organizacji. Pomimo śmiercijednego z jej liderów, Anwara al-Awlakiego,który zginął we wrześniu 2011 roku, nadalpodejmuje liczne działania, wykorzystującsłabość rządu centralnego oraz to, że na terenachoddalonych od Sany nie ma zbyt wielewojska.4 marca 20<strong>12</strong> roku w czasie akcji przeprowadzonejprzez Al-Kaidę w prowincji Abyanzginęło ponad stu żołnierzy jemeńskich. O jejplanach wiele mówi rozpoczęta w lutym nowastrategia propagandowa. Al-Kaida zamieściław internecie film wideo „Karawana męczenników”,w którym pokazywała ciała samobójcówi podkreślała wartość tak rozumianegomęczeństwa. Obrazy takie działająz jednej strony mobilizująco na zwolennikówAl-Kaidy, pokazują bowiem determinację jejbojowników, zaangażowanie i pogardę dlaśmierci, z drugiej zaś wpływają negatywniena tych, którzy próbują z nią walczyć.Radykalna ideologia zyskuje zwolennikówprzede wszystkich na terenach, gdzie występująlokalne konflikty. Laurent Bonnefoy,francuski ekspert od ruchów salafickichw Jemenie, twierdzi, że ideologia radykalnegoislamu jest obca Jemeńczykom, a jednocześniepodkreśla jego atrakcyjność politycznąwynikającą z dobrej organizacji oraz jasnychkryteriów przynależności i autorytetu.Al-Kaida jest jedną z wielu sił radykalnegoislamu, które wpływają na bezpieczeństwokraju. Nie mniej istotna pozostaje równieższyicka rebelia zajdytów na północy kraju,z centrum w miejscowości Saada. RuchHouthi (jak jest określany) budzi obawy ArabiiSaudyjskiej, że rewolucyjna ideologia jegozwolenników rozleje się na kraj Saudów.Zmiany zachodzące w świecie arabskim oddziałująrównież na Houthi, którzy snują – narazie nierealne – plany o własnym państwie.Niemniej idea federacyjna znajduje w Jemeniecoraz więcej zwolenników.pierwszy dekretZagwarantowanie bezpieczeństwa to podstawowewyzwanie, przed którym staje nowyprezydent. Już w pierwszym dekrecie, wydanym1 marca, wyznaczył on nowych administratorówna terytorium południowego Jemenu.Wahid Ali Rashid (urodzony w Adenie,związany z partią Islah) został gubernatoremmiasta Aden, a Salim Qatan (zajmował wieleznaczących pozycji w armii) – dowódcą armiijemeńskiej na południu kraju, a SalehHamid – szefem sił bezpieczeństwa w Adenie.Decyzje te pokazują determinację nowegoprezydenta, aby zapewnić stabilizację w najbardziejnewralgicznym regionie kraju.W osiągnięciu celów, jakie stawia Hadi, mogąpomóc doświadczenie nominowanychi ich związki polityczne. Jednocześnie działaniate, jak informuje jemeński dziennik„Akhbar al-Yawam”, zyskały aprobatę ambasadorówpaństw Rady Współpracy Zatoki, cojest dobrą wróżbą. Trudno bowiem wyobrazićsobie, by można było zaprowadzić zmianyw kraju bez wsparcia międzynarodowego.Również USA zapewniają o współpracyz nowym prezydentem. W dokumencie zatytułowanym„Niepewna sytuacja politycznastawia wyzwanie przed Stanami Zjednoczonymi,by wprowadziły wszechstronną strategięw Jemenie”, wydanym w lutym 20<strong>12</strong> rokuprzez United States Government AccountabilityOffice, podkreśla się koniecznośćwspółpracy militarnej w celu zagwarantowaniabezpieczeństwa kraju, ale również pomocyhumanitarnej, zwłaszcza w regionach niestabilnych.W przypadku Jemenu znaczącą rolę odgrywająukłady międzynarodowe. O strategicznejpozycji kraju mogą świadczyć równieżwypowiedzi Geralda Feiersteina, amerykańskiegoambasadora w Sanie, któryoświadczył niedawno, że Iran coraz aktywniejwspiera szyickich zajdytów. Paradoksalnie,to właśnie tutaj mogą krzyżować się celeArabii Saudyjskiej, Stanów Zjednoczonychi Iranu.względny spokójNa razie prezydent Abed Rabbo MansurHadi cieszy się większym poparciem za granicąniż w kraju. Nie ma także konkurencjipolitycznej. Nie wiadomo jednak, czyw przyszłości nie stawi mu czoła na przykładTawakkol Karman, laureatka PokojowejNagrody Nobla z 2011 roku. MarwaNajamaldeen z „Yemen Times” twierdzi, żekandydaturę Karman w wyborach prezydenckichmoże poprzeć więcej mężczyzn niżkobiet. Noblistka była niegdyś związanaz partią Islah, jemeńskim odłamem BraciMuzułmanów.Niemym świadkiem przemian w Jemeniepozostaje pomnik królowej Wiktorii. I mimoże czasy jej panowania nad rozległymimperium brytyjskim dawno minęły, niezmieniło się strategiczne znaczenie ZatokiAdeńskiej.•Doktor mARciN RZePKA jest pracownikiemnaukowym Uniwersytetu PapieskiegoJana Pawła ii w Krakowie i UniwersytetuJagiellońskiego.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>49


europa Jestem optymistąJestemoptymistąZ GrZeGorZem sCHetyNą o bezpieczeństwie w czasie Euro, sojuszniczejsolidarności i nierównych bokach Trójkąta Weimarskiego rozmawiaMAŁGORZATA SCHWARZGRUBERFOT. KRZySZTOF wOJciewSKiPOLSKA ZBROJNA: Czy <strong>Polska</strong> jest dziśbezpieczna? Pytam w związku ze zbliżającymisię rozgrywkami Euro.GRZEGORZ SCHETYNA: Jesteśmykrajem wewnętrznie bezpiecznym. Czymamy pewność i gwarancję, że Euro, którebędzie wielkim świętem, zostanie dobrzeprzeprowadzone? Myślę, że tak. Ważnejest, abyśmy mogli mówić o kontynuacjiprzygotowań do Euro. Jeszcze jako ministerspraw wewnętrznych powołałem zespół,który miał opracować koncepcję zapewnieniabezpieczeństwa w czasie mistrzostw.Te systemowe, strategiczne przygotowaniakoordynował minister AdamRapacki. Współpracowaliśmy z Europolem,Interpolem, policjami innych krajów.Sprawdzian nastąpi w czerwcu, gdy przyjadądrużyny, a za nimi kibice. Ale jestemoptymistą.POLSKA ZBROJNA: Zapewnienie bezpieczeństwana Euro 20<strong>12</strong> będzie należałodo różnych służb. Jakie zadania widzi Pandla wojska?GRZEGORZ SCHETYNA: Wojsko nieznajdzie się na pierwszej linii. Ma inne zadania,między innymi musi zabezpieczyć przestrzeńpowietrzną. Mam nadzieję, że opróczlogistycznego wsparcia i zapewnienia łącznościnie będzie potrzeby korzystania wprostz pomocy wojska, lecz raczej z jego doświadczenia.Zapewnienie nam bezpieczeństwa naEuro będzie zadaniem wszystkich służb,choć nie każda z nich będzie tak samo widoczna.Na pierwszej linii znajdą się policjai straż pożarna, w tle straż graniczna orazwojsko.POLSKA ZBROJNA: Sondaże pokazują,że dziś Europejczycy bardziej boją się kryzysuniż wojny, w której wybuch nie wierzą.Dziwi Pana taka tendencja?GRZEGORZ SCHETYNA: <strong>Polska</strong>jest krajem bezpiecznym, nietylko wewnętrznie, lecz takżezewnętrznie. I Polacy mają takieprzekonanie. To poczuciewynika z obecności Polskiw NATO i UE. Niepokojąjedynie doniesienia z misjiw Afganistanie, gdzie dochodzido ataków i ginążołnierze. Kryzys natomiast,który jest zjawiskiemo charakterze globalnym,łatwiej i szybciej możedo nas dotrzeć niż zagrożeniezewnętrzne. Polacyboją się skutkówkryzysu, podobnie jakwszyscy Europejczycy.POLSKA ZBROJ-NA: Czy w kryzysiepowinniśmy wydawać1,95 procentPKB na armię?GRZEGORZSCHETYNA: Możeto być trudne, aletrzeba połączyćmożliwości budżetowepaństwa z koniecznościąinwestowaniaw armię. Cieszymnie, że mini-50 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


strowi Tomaszowi Siemoniakowi wystarczaodwagi do podejmowania trudnych decyzji.Niektóre kosztowne projekty nie są kluczowedo zapewnienia bezpieczeństwa. Jestem pewien,że każda złotówka wydana na armię niezostanie źle zainwestowana. Korweta Gawronjest bardzo kosztownym przedsięwzięciem, alenie kluczowym w kwestii zapewnienia bezpieczeństwanaszemu krajowi.POLSKA ZBROJNA: Z jakimi postulatamijedziemy namajowy szczyt NATOw Chicago?GRZEGORZ SCHETYNA: Pojedziemyz przekonaniem, że jesteśmy ważnym sojusznikiemi elementem systemu natowskiego.Krajem, który daje gwarancje solidarnejobecności tam, gdzie NATO tego potrzebuje,który stale podkreśla, że artykuł V jestpodstawowy dla sojuszu. W rozmaitych wystąpieniachoraz rozmowach z przedstawicielamiNATO i administracji amerykańskiejpojawia się niezłomna wiara w to, że<strong>Polska</strong> jest wiarygodnym sojusznikiem.Jesteśmy także słuchani naarenie międzynarodowej,z naszymudziałem odbywałasię debata w sprawie opuszczenia Afganistanuprzez wojska koalicyjne. Wtedy głospolskiego rządu i prezydenta BronisławaKomorowskiego był wysłuchany.POLSKA ZBROJNA: Poprzedni szczytw Lizbonie nie przesądził o kształcieNATO w najbliższej dekadzie. Potwierdziłtylko reformę wewnętrzną sojuszu. W jakimkierunku ma ona przebiegać?GRZEGORZ SCHETYNA: Zmiany są potrzebne,ale muszą być poprzedzone spokojnąi rzeczową debatą. Należy zastanowić sięnad strategią tego przeobrażenia. Szczytw Lizbonie wytyczył kierunek, teraz trzebaopracować scenariusz zmian. Sojusz jest dziśbardzo amerykański. Musimy zastanowićsię, jak zachować podmiotowość krajówczłonkowskich oraz jednocześnie dać imgwarancje stabilnego układu, zapewniającegopoczucie bezpieczeństwa.POLSKA ZBROJNA: Nie obawia się Pan,że przeniesienie przez Amerykanów punktuciężkości w kierunku Azji, jeśli chodzio zainteresowanie, negatywnie odbije sięna sojuszu?GRZEGORZ SCHETYNA: Spotkałemsię już z taką tezą. Dlategoważne jest wypracowaniePOLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>51


europa Jestem optymistąjednego wspólnego europejskiego stanowiskadotyczącego relacji UE i NATO. W dzisiejszymświecie liczą się wielcy partnerzy. Debatata łączy się z dyskusją wewnątrzeuropejską:jak mamy dalej współpracować, jakiepola są dla nas priorytetem? Tak rozumiemnasze zadanie: chcemy zasiadać przy stolei uczestniczyć aktywnie w debacie.POLSKA ZBROJNA: Dziś w wielu kwestiachmówimy różnymi głosami. Na przykładwe Francji, która przygotowuje się dowyborów prezydenckich, padają obietnicewcześniejszego wyjścia z Afganistanu.GRZEGORZ SCHETYNA: Język kampaniijest specyficzny, ale zmienia się po wyborach.Zazwyczaj nie udaje się uniknąć trudnychtematów, ale głosów, które pojawiają sięw tej kampanii, nie wiązałbym ze strategicznymidecyzjami Francji.POLSKA ZBROJNA: Jak powinna zachowaćsię <strong>Polska</strong>, gdyby doszło do interwencjiw Iranie? Tak jak w przypadku Irakuczy Libii?GRZEGORZ SCHETYNA: Mam nadzieję,że do takiej interwencji nie dojdzie. W tejkwestii polityka izraelska powinna zostaćskorelowana z amerykańską. Izraelski atak naIran grozi globalnymi konsekwencjami. Trzebazrobić wszystko, aby wykluczyć międzynarodowąinterwencję. To będzie wielkisprawdzian dla wolnego świata oraz NATO.Liczę, że zachowamy się racjonalnie.POLSKA ZBROJNA: Jak Pan ocenia polskąprezydencję?GRZEGORZ SCHETYNA: To byłosześć miesięcy dużej aktywności na poziomierządowym i parlamentarnym, choć trafiliśmyna trudny czas. Cele i priorytety naszejprezydencji znalazły się w cieniu„arabskiej wiosny” w północnej Afryceoraz nasilającego się kryzysu w strefie euro.Wszyscy w Europie dobrze ocenili naszepółroczne kierowanie pracami Unii.Myślałem, że zdołamy więcej uzyskaćw realizacji Partnerstwa Wschodniego. Liczyliśmyw tej kwestii na bardziej zdecydowanykrok ze strony UE.POLSKA ZBROJNA: Jak mamy pomócUkrainie, która nie chce otworzyć się naEuropę?GRZEGORZ SCHETYNA: Czasem mamwrażenie, że jesteśmy bardziej proeuropejscyniż politycy w Kijowie. Na Ukrainie nie majednoznaczności, jakiej byśmy oczekiwali.Skomplikowane są także relacje wewnątrzukraińskie,aresztowanie i skazanie byłej premierJulii Tymoszenko niewątpliwie oddali-ło Kijów od Europy. Jest to nasza wspólna europejskaporażka. Podejmowaliśmy próbyprzekonania polityków ukraińskich, że Ukrainapowinna być krajem o uzasadnionychaspiracjach europejskich. Rozmawiał z nimio tym prezydent Bronisław Komorowski,również osobiście poruszałem ten tematpodczas wizyty we Lwowie. Nie udało sięprzekonać Ukrainy do innych zachowań. Toogranicza możliwości dobrej współpracyw przyszłości.POLSKA ZBROJNA: Co zmieni się w naszychstosunkach z Rosją po wyborachprezydenckich w tym kraju?GRZEGORZ SCHETYNA: Moskwa towielki sąsiad, ale nasze relacje obciążone sątrudną historią. Ważne, abyśmy wspólniekontynuowali te prace, w których mamy osiągnięcia– myślę o pracach komisji do sprawtrudnych i wyjaśnieniu zbrodni katyńskiej.Byłem w Katyniu podczas wizyty premierówDonalda Tuska i Władimira Putina i wiem,jak istotne są takie symbole. Podobną wymowęmiała wizyta rosyjskiego szefa rządu naWesterplatte – to kroki milowe, po którychpowinien nastąpić dalszy ciąg.POLSKA ZBROJNA: Czy współpracę Rosjiz UE nazwałby Pan strategicznym partnerstwem?GRZEGORZ SCHETYNA: Chciałbym jątak nazwać, ale nie mam przekonania, że taksię dzieje. W niektórych dziedzinach, naprzykład polityki bezpieczeństwa czy energetycznej,trudno dostrzec takie partnerstwo.To są nadal dwa odrębne światy, przepojonesporą nieufnością, chociaż mniejsząod tej, która panuje w relacjach NATO–Rosja.Aby partnerstwo było strategiczne, musiopierać się na zaufaniu, o które trudno w relacjachz Rosją. Chciałbym, aby dołączyłaona do europejskiej rodziny i przestrzegałastandardów.POLSKA ZBROJNA: Jak postępowaćz Rosją – rozmawiać za pośrednictwem UE,bo to skuteczniejsze, bo Rosja rozumie siłę?GRZEGORZ SCHETYNA: Musimy kontynuowaćobustronny dialog, ale także staraćsię narzucać ton rozmowie UE z Rosją. Mówiącobrazowo: Bruksela powinna rozmawiaćz Moskwą polskim językiem.POLSKA ZBROJNA: Zaskoczyły Panamanifestacje obywatelskie w Rosji?GRZEGORZ SCHETYNA: Doszło do nichtylko w największych miastach, można więcmieć wątpliwości, czy zmienią całą Rosję.Chciałbym, aby ten głos wewnętrznej opozycjizostał wysłuchany.POLSKA ZBROJNA: Rosja straszy nasIskanderami w Kaliningradzie, jeśli zaangażujemysię w budowę tarczy antyrakietowej.Powinniśmy się bać?GRZEGORZ SCHETYNA: Gwarancjestrategicznego bezpieczeństwa daje namNATO. Tarcza antyrakietowa jest ważną inwestycją,jednak Amerykanie przesuwają terminjej realizacji ze względu na kłopoty budżetowe.Z moich rozmów z senatorami komisjiobrony amerykańskiego Kongresu wynika,że ten projekt jest ważny dla USA i będzierealizowany.POLSKA ZBROJNA: Czy UE powinnaopracować nową koncepcję strategiczną,skoro obecna pochodzi z 2003 roku?GRZEGORZ SCHETYNA: Minionedziesięć lat było bardzo intensywne i przyniosłowiele zmian, zarówno na świecie, jaki w Europie. UE musi mieć nową wizję dotyczącąi strefy euro, i tego, w jakim tempiesię rozszerzać. Głos Europy nie będzie słyszalny,jeśli zostanie rozpisany na wiele głosów.Musi być wspólny. Dlatego nie wystarczyintegracja gospodarcza, musi być takżeunia polityczna.POLSKA ZBROJNA: Z kim trzymamyw Europie? Dotychczas wydawało się,że z Niemcami, o których RADOSłAWSIKORSKI mówił, że boi się nie ich siły,lecz bezczynności. Niedługo potem, gdynie zaproszono nas na unijny szczytstrefy euro, premier DONALD TUSKstwierdził, że bliżej nam do Włoch, którechciały nas zaprosić.GRZEGORZ SCHETYNA: Gdyby dobrzefunkcjonował Trójkąt Weimarski, powiedziałbym,że można mówić o sojuszuWarszawa–Berlin–Paryż. Ale mam co do tegowątpliwości, bo boki trójkąta są nierówne.Nową perspektywę polityczną wyznacząwybory we Francji. <strong>Polska</strong> musi wzmacniaćwłasną pozycję, nie wystarcza samo budowaniedobrych relacji. Należy również pamiętaćo umacnianiu pozycji Grupy Wyszehradzkiej.•W i Z y t Ó W K aGrzeGorzSchetynaJest historykiem, przewodniczącym sejmowejKomisji Spraw Zagranicznych. W latach2010–2011 był marszałkiem Sejmu RP,w latach 2007–2009 ministrem sprawwewnętrznych.•52 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


predatory są wykorzystywanecoraz powszechniej, dlategowskazane byłyby stworzeniewspólnego europejskiegoprojektu bezzałogowca.Małgorzata SchwarzgruberReakcja na kryzysNajtrudniejszą formą wojskowej współpracysą wspólne zakupy sprzętu.Odpowiedzią krajów europejskichna kryzysmogłoby być lepsze wykorzystaniefunduszyprzeznaczonych naobronę, między innymi dziękiwspólnym zakupom. Na przeszkodziestoją jednak rozbieżne interesyi niechęć do zrzeczenia się cząstkisuwerenności w tak ważkiej dziedzinie.To właśnie kryzys i cięciabudżetów obronnych krajów europejskichw ostatnich trzech latachskłoniły ekspertów z Polski, Niemieci Francji do opracowania raportuna temat współpracy wojskowejw Trójkącie Weimarskim.Przygotowali go analitycy z PolskiegoInstytutu Spraw Międzynarodowych,Stiftung Wissenschaftund Politik oraz Institut de RelationsInternationales et Stratégiquesw ramach projektu badawczegosponsorowanego przez Hei<strong>nr</strong>ichBöll Stiftung.Trudna współpracaW ocenie wielu ekspertów wymuszonekryzysem oszczędnościzagroziły utrzymaniu wielu kluczowychzdolności wojskowych(zwłaszcza przez mniejsze kraje),ograniczyły też możliwości zaangażowaniasię dużych państww operacje pokojowe i stabilizacyjne.Polityczną odpowiedzią na tobyła natowska inicjatywa smart defenceoraz unijna pooling and sharing.W obu przypadkach chodzio oszczędności uzyskiwane dziękiłączeniu i dzieleniu zdolności wojskowych.Dotychczas taka bliższa współpracaw ramach Wspólnej PolitykiBezpieczeństwa i Obrony UE byłaraczej wyjątkiem niż regułą. Poszczególnejej przypadki (kooperacjabelgijskiej i holenderskiej marynarkiwojennej, francusko-niemieckainicjatywa dotycząca szkoleniapilotów śmigłowców, brytyjsko-francuskieporozumieniew sprawie wspólnego korzystaniaz lotniskowców) miały znaczeniebardziej polityczne niż operacyjne.W warunkach kryzysu coraz częściejpojawiały się głosy, że musisię to zmienić, jeśli kraje europejskiechcą pozostać liczącym sięgraczem na arenie międzynarodowej.Chodzi o projekty, które pozwoląna oszczędności za sprawąwspólnego: serwisowania sprzętu,korzystania z poligonów i szkoleń,AutorzyrAportuprzedstawilipropozycjeregionalnejwspółpracywojskowejpolski, Niemieci Francji.FOT. usaFwystawiania jednostek wojskowych do misjistabilizacyjnych oraz (co najtrudniejsze) zakupówsprzętu. Robocze pytanie raportubrzmiało: na ile Trójkąt Weimarski możebyć taką pogłębioną formułą współdziałaniawojskowego?Trzy perspekTywyAutorzy raportu przedstawili propozycjeregionalnej współpracy wojskowej Polski,Niemiec i Francji w perspektywach krótko-,średnio- i długoterminowej. Pierwsza polegana ożywieniu koncepcji grup bojowychUE. W raporcie proponuje się rozszerzeniewspółpracy wojskowej Trójkąta Weimarskiegoz wykorzystaniem właśnie tworzonejGrupy Weimarskiej (1,5 tysiąca żołnierzy),która w 2013 roku ma pełnić dyżur. Mimoże grupy bojowe funkcjonują od 2005 roku,nie zostały dotychczas użyte (są nie najlepiejpostrzegane w NATO).W raporcie proponuje się, aby GrupaWeimarska stała się „kręgosłupem” wojskowejwspółpracy Polski, Francji i Niemiec.Do grupy bojowej mogłyby być dołączanestałe jednostki, na przykład polsko-francusko-niemieckaformacja wsparcia inżynieryjnegoczy medycznego.Projekt średnioterminowy dotyczy bezzałogowców.Ten rynek zdominowały USA zeswoimi Predatorami. Tego typu statki powietrznesą wykorzystywane coraz powszechnieji wskazane byłoby prowadzeniewspólnych europejskich projektów. Takapropozycja mogłaby wyjść od państw TrójkątaWeimarskiego, aby – jak sugerują autorzyraportu – „Europa nie poszła w kierunkuwielu niekompatybilnych platform”. Budowabezzałogowców byłaby sygnałem, żewspółpraca na tym polu jest możliwa. <strong>Polska</strong>,Francja i Niemcy mogłyby uruchomićtaki projekt badawczo-rozwojowy w ramachEuropejskiej Agencji Obrony.Jeśli chodzi o program długoterminowy(15 lat), to w raporcie proponuje się zacieśnieniewspółpracy przemysłu produkującegodla wojsk lądowych. Wspólny projektnowego europejskiego czołgu wydaje sięmało realny, jednak możliwa byłaby współpracaprzy produkcji amunicji i systemukierowania ogniem (operacja w Libii pokazała,że potrzebujemy więcej precyzyjnejamunicji). Przyniosłaby ona nie tylkooszczędności, lecz także umożliwiłaby kooperacjępolskich przedsiębiorstw z zachodnimi.Współautor raportu MarcinTerlikowski przyznaje, że mimo iż zawartew nim propozycje bliższej współpracy wojskowejwydają się trudne, trzeba podejmowaćkonkretne inicjatywy. Sama dyskusjanie wystarczy.•54 POLsKa ZBROJNa NR <strong>12</strong> | 18 maRca 20<strong>12</strong>


pożegnaniapożegnaniaPanu płk.MARKOWI ADAMOWICZOWIwyrazy żalu i głębokiego współczuciaz powodu śmierciMATKIskładająszef, kadra i pracownicy wojska SzefostwaInfrastruktury Inspektoratu Wsparcia SZ.Panu PułkownikowiZBIGNIEWOWIROMANOWSKIEMUwyrazy głębokiego żalui szczerego współczuciaz powodu śmierciMAMYskładajążołnierze oraz pracownicy DepartamentuKontroli Ministerstwa Obrony Narodowej.Wyrazy głębokiego współczuciaoraz szczere kondolencjeszer.KRZYSZTOFOWI LEPIARZOWIz powodu śmierciSYNKA BARTOSZAskładająszef i pracownicy Inspektoratu Uzbrojenia.Zastępcy szefa infrastrukturyInspektoratu Wsparcia Sił ZbrojnychPanu PułkownikowiMARKOWI ADAMOWICZOWIwyrazy szczerego żalu i współczuciaz powodu śmierciMAMYskładająszef, kadra zawodowa i pracownicy wojska<strong>12</strong> Oddziału Lotniskowego w Warszawie.„Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta”.Carlos Ruíz ZafónPanu mł. chor. sztab.WIKTOROWI LINOWSKIEMUnajszczersze wyrazy żalu i współczuciaw trudnych chwilach po śmierciOJCAskładajądowódca oraz wszyscy żołnierze i pracownicywojska 34 Dywizjonu Rakietowego ObronyPowietrznej w Bytomiu.„Nie umiera ten,kto pozostaje w sercach bliskich”.Wyrazy głębokiego współczuciai szczere kondolencjekpr.TOMASZOWISKRZYSZOWSKIEMUz powodu śmierciŻONYskładajądowództwo, żołnierze i pracownicy 4 PułkuPrzeciwlotniczego z Czerwieńska.Wyrazy współczuciaoraz szczere kondolencjeRODZINIE tragicznie zmarłegow katastrofie kolejowejpod Szczekocinamist. szer.SYLWESTRA GAWROŃSKIEGOskładajądowódca, żołnierze i pracownicy wojska15 Sieradzkiej Brygady Wsparcia Dowodzenia.Drogiemu koledzePanu plut.TOMASZOWI JATCZAKOWIwyrazy szczerego współczucia i żaluz powodu śmierciMAMYskładajądowódca oraz żołnierze 14 Batalionu UłanówJazłowieckich w Stargardzie Szczecińskim.„Nie umiera ten,kto pozostaje w sercach bliskich”.Wyrazy głębokiego współczuciai szczere kondolencjeppłk.DARIUSZOWI BOJARSKIEMURODZINIE i NAJBLIŻSZYMz powodu śmierciTEŚCIOWEJskładająwojskowy komendant uzupełnień, kadrai pracownicy wojska Wojskowej KomendyUzupełnień w Lidzbarku Warmińskim.Wyrazy głębokiego współczuciai szczere kondolencjePani mjrANGELICE SZYMAŃSKIEJz powodu śmierciOJCAskładajądowódca, kadra i pracownicy wojska<strong>12</strong> Brygady Zmechanizowanej.Z głębokim żalemprzyjęliśmy wiadomość o śmierciPana mjr. w st. spocz. prof.STANISŁAWA KRASUCKIEGOwybitnego pisarza, humanisty,badacza dokonań MarszałkaJ. Piłsudskiego.Wyrazy głębokiego współczucia i żaluRODZINIE i PRZYJACIOŁOMskładająpłk w st. spocz. StANISŁAWtOMASZKIEWICZ, prezes Zarządu GłównegoZwiązku Oficerów Rezerwy RPim. Marszałka Józefa Piłsudskiego,wraz z członkami Zarządu.Panu KapitanowiBOGDANOWI RAŻNIEWSKIEMUoraz Jego RODZINIE i BLISKIMnajszczersze wyrazy współczucia,wsparcia i otuchyw trudnych chwilachz powodu śmierciMAMYskładająkomendant, oficerowie i pracownicy wojskaWojskowej Komendy transportu Katowice.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>55


Europa WstydliWE transakcjERobeRt CzuldaWstydliwe transakcjeneutralna szwecja od lat jest czołowym eksporterem sprzętu wojskowego.planowane regulacje prawne mogą zagrozić tej pozycji.sprzedaż broni to nawet w kryzysieniezwykle dochodowy biznes.Dotyczy to nie tylko takich potęg,jak Stany Zjednoczone czy Rosja,lecz także państw, które w wojnachnie uczestniczą. Do tej ostatniej grupyzalicza się przede wszystkim Szwecja – zajmującawysokie, dziesiąte miejsce na liścienajwiększych światowych eksporterówsprzętu wojskowego. Wyprzedza Izrael,Ukrainę, Kanadę i wszystkich skandynawskichsąsiadów.Z roku na rok Szwecja systematyczniezwiększa sprzedaż broni. W 2001 roku wartośćzezwoleń eksportowych wyniosła niecoponad 400 milionów dolarów. Trzy lata późniejprzekroczyła miliard. W 2010 rokuosiągnęła już 2,2 miliarda dolarów. Nicw tym dziwnego, bo szwedzkie produkty sąnajwyższej klasy. Dzięki temu aż 85 procentsprzętu używanego przez siły zbrojne tegopaństwa pochodzi z rodzimych zakładówzbrojeniowych.Eksport broni i sprzętu wojskowego mawyraźne wsparcie władz, którym zależy nazdobywaniu kolejnych rynków. To właśniepolitycy przyczynili się do wyboru przez Pakistanszwedzkiego systemu wczesnego wykrywaniaErieye. Finów, Norwegów i Holendrówprzekonano do wozów bojowych CV90,a Republikę Południowej Afryki oraz Szwajcarię– do odrzutowców JAS 39 Gripen. Starającsię poszerzyć ofertę, jesienią 2010 rokurząd utworzył instytucję, której zadaniem jestszukanie nabywców na sprzęt wycofany zesłużby w szwedzkich siłach zbrojnych.Co z neutralnośCią?Dobre wyniki eksportu możliwe są po częścidlatego, że Szwecja sprzedaje sprzęt wojskowymiędzy innymi do państw, które mająproblemy z przestrzeganiem demokratycznychzasad i nie zapewniają obywatelomswobód politycznych. Nie są to co prawdakraje z czarnej listy Unii Europejskiej (jakBirma, Liberia, Somalia czy Korea Północna),niemniej jednak Arabię Saudyjską, Bahrajnczy Pakistan również trudno uznać zawyznające wartości zbliżone do zachodnich.A to do nich w ostatnim czasie trafił szwedzkisprzęt o wartości 370 milionów dolarów,co stanowiło około 15 procent eksportu tegorodzaju wyposażenia. Na liście jest broń,w tym bomby i rakiety. „To naprawdę dużywstyd, że sprzedajemy tego rodzaju produktydo takich państw”, grzmiał niedawno JanBjörklund, lider liberałów. „Nasze wyrobypowinny służyć obronie wolności i demokracji,a nie stwarzać zagrożenie wobec tychwartości”.56 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Szwedzkie hityProduktSamolot wielozadaniowy JAS39 GripenBojowy wóz piechoty CV90Działo bezodrzutoweCarl GustafGranatnik przeciwpancernySystem wczesnegoostrzegania ErieyeWybrani odbiorcyczechy, Węgry, RPA, TajlandiaDania, Finlandia, Holandia, Norwegia, SzwajcariaAustria, Brazylia, Kanada, Dania, Estonia, Niemcy, Grecja,Indonezja, Irlandia, Japonia, Norwegia, <strong>Polska</strong>, Portugalia,Singapur, Zjednoczone Emiraty ArabskieArgentyna, Brazylia, chorwacja, Dania, Irlandia, Liban,Holandia, Tajwan, Wielka Brytania, Uzbekistan, WenezuelaPakistanOd dawna narasta opór wobec przymykaniaoczu na reputację odbiorców. Kilka miesięcytemu eksperci dostrzegli w rękach libijskichpowstańców walczących z MuammaremKaddafim szwedzką broń, a konkretnie bezodrzutowedziała Carl Gustaf. Co prawda nieudało się ustalić, czy sprzęt został wyprodukowanyw Szwecji, czy też w Wielkiej Brytanii,która kupiła licencję. Nie wyjaśnionotakże, jak znalazł się w Libii. Niesmak jednakpozostał, nie tylko z powodu nałożeniana ten kraj sankcji i embarga, ale przedewszystkim dlatego, że Szwecja jako państwoneutralne nie może dostarczać broni uczestnikomwojen i konfliktów zbrojnych.Z drugiej strony, jak zauważają zwolennicyliberalnego podejścia do handlu bronią, Szwecjaod lat sprzedaje sprzęt do Stanów Zjednoczonychi Wielkiej Brytanii, które wykorzystujągo do wojen, chociażby przeciwko Irakowi.FOT. mAREK OLSZEWSKISzwecji dostało się w ostatnim czasie takżeza produkcję nowego typu amunicji do działCarl Gustaf – każdy wystrzeliwany pocisk zawieraponad tysiąc mniejszych, które rażą dużyobszar. „To złamanie międzynarodowegoprawa, które stanowi, że produkowanie bronitylko na eksport jest zakazane”, oskarża władzeAnna Ek, prezes Szwedzkiego StowarzyszeniaPokoju i Arbitrażu (SPAS). AmnestyInternational naciska na zakazanie produkcjitego typu amunicji, a ONZ zapowiedziało, żeprzyjrzy się tej sprawie.Śledztwo rozpoczętePomimo dużych zysków politycy przystąpilido prac mających na celu wprowadzeniebardziej restrykcyjnych regulacji prawnych,które utrudniłyby handel z dyktaturami.W tej sprawie opozycyjni socjaldemokracizawarli sojusz z centroprawicowym rządem,w którego skład wchodzą cztery ugrupowania:chrześcijańscy demokraci, partia liberalno-ludowa,centryści i partia umiarkowana.Politycy mają wsparcie wielu organizacjiwalczących o prawa człowieka. Podnosząone zarzuty, że neutralna Szwecja nie powinnaw ogóle sprzedać broni, a już na pewnonie do państw naruszających prawa człowieka.Jak podają, w latach 2000–2005 wyeksportowałabroń aż do dziewięciu takich krajów:Bahrajnu, Pakistanu, Tajlandii, Brazylii,Indii, Malezji, Meksyku, Tunezji i Wenezueli.Przypominają przy tym, że w 1971 rokuparlament przyjął ustawę, według której odbiorcąuzbrojenia może być tylko państwoprzestrzegające praw człowieka.„Rzeczywistość drastycznie odbiega odzałożeń szwedzkiej polityki zagranicznej”,grzmi Szwedzkie Stowarzyszenie Pokojui Arbitrażu. „Nie ma żadnej wątpliwości,że stanowisko parlamentu jest po prostuignorowane”.Nie zapadły jeszcze wiążące decyzje.Riksdag, szwedzki parlament, uznał, że rządpowinien opracować projekt utrudniającyeksport sprzętu wojskowego do państw, którenie spełniają kryteriów demokracji. Ministerstwospraw zagranicznych odbiło piłeczkę,uznając, że potrzebna jest w tej sprawieanaliza merytoryczna. Przedstawiony wstępnieprojekt dyrektywy utknął na poziomieministerialnym i nie wiadomo, kiedy trafipod obrady parlamentu. Tym bardziej żerząd się nie spieszy.„W ten sposób wytworzono próżnię w debaciepolitycznej. To bardzo skuteczna taktykaradzenia sobie z krytykami w systemie demokratycznym”,przyznał w rozmowiez POLSKĄ ZBROJNĄ Rolf Lindahl, sekretarzpolityczny SPAS.Zadanie, jakie postawili sobie politycyw Szwecji (choć właściwie problem dotyczykażdego demokratycznego państwa eksportującegosprzęt wojskowy), nie jest łatwe.Już na samym początku okazało się, żeczłonkowie parlamentarnej komisji nie mogąporozumieć się w najbardziej podstawowychkwestiach. Jakie są kryteria demokracjii jak ustawowo określić, do którychpaństw można broń sprzedawać, a do którychnie? Czy Szwecja jest gotowa na pogorszenierelacji dyplomatycznych z niektórymikrajami, czego nie da się uniknąć, jeśliodmówi im sprzedaży broni, uznając je zareżimy autorytarne?Prostszym rozwiązaniem byłoby przyjęciepomysłu partii zielonych, który zakładawprowadzenie całkowitego zakazu eksportubroni. Ugrupowanie chce to połączyć z ustanowieniemzakazu uczestniczenia Szwecjiw jakichkolwiek misjach międzynarodowych,które nie będą kierowane przez ONZ.Pomimo istnienia pewnej grupy zwolennikówtak drastycznych rozwiązań, ich implementacjawydaje się wykluczona. Eksport broniprzynosi zbyt duże zyski, by z niego zrezygnować– nawet jeśli deklaruje się politykęwspierania pokoju i neutralność. •POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>57


Marcin KaczMarsKiSłabsza Rosja?Na Wsch dzie bez zmian?Rewolucje arabskie mogą położyć kres rosyjskiej obecnościna Bliskim Wschodzie.Wokresie zimnej wojny BliskiWschód był trzecim podwzględem znaczenia „frontem”,po Europie i DalekimWschodzie. ZSRR konsekwentnie rozbudowywałswoje wpływy w tym regionie, począwszyod lat pięćdziesiątych XX wieku.Do kluczowych sojuszników zaliczały sięarabskie kraje socjalistyczne: Egipt (do lat70. ubiegłego wieku), Irak oraz Syria. StosunkiMoskwy z państwami mającymi złożaropy naftowej, leżącymi w rejonie Zatoki Perskiej,podobnie jak z krajami położonymi naobrzeżach Bliskiego Wschodu – Iranemi Turcją – pozostawały napięte.Zimnowojenna prZerwaKoniec zimnej wojny doprowadził do zanikuwpływów Kremla w regionie. Łabędzimśpiewem okazało się współprzewodniczenieprzez ZSRR rozpoczynającej się pod koniec1991 roku konferencji pokojowej z udziałemprzedstawicieli Izraela i Organizacji WyzwoleniaPalestyny. Porządek bliskowschodni zostałzdominowany przez Stany Zjednoczone.Dopiero po upływie dekady Moskwa podjęłastarania na rzecz ponownego zaistnieniaw strategicznie ważnym regionie. W 2002 ro-ku powstał Kwartet Bliskowschodni, w któregoskładzie oprócz USA, ONZ i Unii Europejskiejznalazła się Rosja. W kolejnych latachdyplomacja rosyjska zintensyfikowałakontakty ze wszystkimi liczącymi się aktoramiw regionie: od Izraela, poprzez Irak, poSyrię, Libię i Jordanię. Moskwie udało sięteż zbudować nowe relacje z Turcją i Iranem.Po roku 2000 działania Rosji były odczytywanejako powrót do globalnej mocarstwowościi rzucanie wyzwania przywództwuStanów Zjednoczonych. Wrażenie to pogłębiałapłynąca z Moskwy wojownicza retorykaantyamerykańska, znajdująca duże uznanieu znacznej części liderów państw bliskowschodnich.Względnie szybko okazałosię jednak, że rosyjskie możliwości kształtowaniaporządku regionalnego na BliskimWschodzie pozostają ograniczone. DziałaniaKremla sprowadzały się w dużej mierze dosprzedaży uzbrojenia i poparcia politycznego,za którymi nie szła jednak gotowość dodziałań. Widoczne stało się instrumentalnewykorzystywanie kontaktów w regionie dobudowy wizerunku mocarstwa globalnegooraz jako karty przetargowej w relacjach zeStanami Zjednoczonymi i w mniejszym stopniuz Izraelem. Rosja poza samą obecnościąFOT. NATOw gronie decyzyjnym nie była w stanie przeforsowaćpozytywnego rozwiązania aniw wypadku konfliktu izraelsko-palestyńskiego,ani irańskiego kryzysu nuklearnego.Syria – oStatni baStionRewolucje arabskie, które zaczęły się napoczątku 2010 roku, okazały się dla Rosjiniekorzystne. W przypadku Egiptu upadekHusniego Mubaraka oznaczał zawieszenieplanów ściślejszej współpracy gospodarczej,w tym budowy elektrowni nuklearnej.Obalenie reżimu Kaddafiego w Libiiprzyniosło straty około kilku miliardów dolarówdla rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego,energetycznego oraz kolei. Jednocześniefakt, że Moskwa pośrednio przyzwoliła naoperację państw zachodnich, wstrzymując sięod głosu na forum Rady BezpieczeństwaONZ, nie zrekompensował wcześniejszegopoparcia dla reżimu i nie zyskał jej sympatiiwśród zwycięskiej opozycji.Gdyby w ciągu najbliższych kilku, kilkunastumiesięcy doszło do obalenia Baszaraal-Asada w Syrii, Moskwa zostałaby bez sojusznikóww świecie arabskim. Nie zrekompensująjej tego zaledwie poprawne relacjez Izraelem ani ścisłe kontakty z Teheranem.Również w tym ostatnim przypadku ewentualnestarcie zbrojne amerykańsko-irańskie conajwyżej ukazałoby słabość Rosji, niebędącejw stanie zapobiec takiemu scenariuszowirozwoju sytuacji. W efekcie wpływy Kremlana Bliskim Wschodzie mogą dość szybkospaść do minimalnego poziomu.Ewentualne „wypchnięcie” Rosji z regionupociągnęłoby za sobą dalej idące konsekwencje.Siłą rosyjskiej mocarstwowości pozostajemożliwość szkodzenia interesom innych,w pierwszej kolejności USA i Unii Europejskiej.Utrata wpływów na Bliskim Wschodzieznacznie zmniejszyłaby rosyjskie instrumentarium.W tej sytuacji zrozumiałe wydają się corazmocniejsze poparcie Rosji dla prezydentaSyrii i opór przed zachodnią interwencją. •Więcej o sytuacji w Rosji na stronie 20W I Z Y T Ó W K AMarcinKaczMarsKiJest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich,pracuje również w Instytucie Stosunkówmiędzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego,autor książki „Rosja na rozdrożu”. •POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>59


protokółdyplomatycznyprotokół dyplomatycznyprotokół dyplomatycznyAndrzejjonAsEra PutinaLudzie z rosyjskich ulic z podniesioną głową domagający sięnowej Rosji to zmiana najważniejsza ze wszystkich,jakie dokonały się ostatnio w tym kraju.Nikt nie wątpił w wyborczezwycięstwo WładimiraPutina – ani jego licencjonowanikonkurenci, ani ci,których do wyborów niedopuszczono. Sam Putin i jego otoczenietak dalece byli spokojni o wynik, żewe wszystkich punktach wyborczychumieszczono kamery, dzięki którym każdyinternauta mógł osobiście sprawdzać,czy głosowanie przebiega uczciwie. Obserwatorzyuważają zatem, że te wyborybyły wolne od oszustw. Czy podobnegozdania są Rosjanie?Wielu niezależnych komentatorów twierdzi,że nieuczciwie postępowano wcześniej,na przykład przez tworzenie przepisów eliminujących z wyborów kandydatówniewygodnych dla rządzącego establishmentu lub uniemożliwieniekonkurentom Putina pokazywania się w telewizji.Tak czy inaczej Władimir Putin wygrał, i to tak jak sobie tego życzył,w pierwszej turze, z miażdżącą przewagą nad konkurentami. Madla siebie i swoich ludzi sześć lat (tyle według obecnego prawa trwaprezydencka kadencja), a może nawet dwanaście.Gdy z końcem 1999 roku przejął prezydenckie obowiązki odBorysa Jelcyna, wydawał się człowiekiem, którego Rosja potrzebuje.Kraj pogrążony był w chaosie, a społeczeństwo pozostawało głębokorozczarowane i wolnością, i demokracją. Partyjna i bezpieczniacka nomenklaturaoraz wskazani przez nią ludzie rozszarpywali majątek narodowy,państwowe pensje i emerytury były wypłacane od przypadkudo przypadku albo z ogromnym opóźnieniem, władze nie kontrolowałysytuacji gospodarczej i kraj pogrążał się w wielopłaszczyznowymkryzysie. Nad wszystkim unosił się duch utraconego imperium. Społe-czeństwo tęskniło do rządów silnej ręki i z nadzieją przyjęło decyzjęJelcyna o abdykacji na rzecz Putina. Nie zawiodło się. Były oficer KGB,a potem bliski współpracownik mera Petersburga Anatolija Sobczaka,okazał się sprawnym i skutecznym organizatorem. Sprzyjało mu równieższczęście – ceny ropy naftowej wielokrotnie wzrosły, co wpłynęło na budżetpaństwa.Od tamtej pory minęło jednak dwanaście lat. Świat ma za sobą takiedoświadczenia, jak wojna z terroryzmem czy globalny kryzys finansowy.Rosja znalazła się w sojuszu z Zachodem, a równocześnie zaczęła odzyskiwaćsterowność. Nie towarzyszą temu ani rozwój demokracji i państwaprawa, ani modernizacja kraju i reformy gospodarcze. Władimir Putin,nadzieja Rosjan, przeistoczył się w konserwatywnego przywódcę hamującegoprzemiany.Czas jednak nie stoi w miejscu. W ciągu dwunastu lat wyrosło nowepokolenie Rosjan – bardziej obywatelskie niż poprzednie, mniej odcięteod świata, mające więcej oczekiwańi aspiracji związanych zarówno ze sferą osobistą,jak i publiczną. To pokolenie dałoo sobie znać po wyborach parlamentarnychi przed prezydenckimi. Nie chodzi tylkoo masowe demonstracje na ulicach wielu rosyjskichmiast, ale przede wszystkim o potwierdzenietego, że wielu Rosjan domagasię innej Rosji.Władimir Putin, obejmując ponownieurząd prezydenta, staje w obliczu wielu wyzwań.Najważniejsze wśród nich to uwzględnieniezmian, jakie już się dokonały.Więcej o sytuacji w Rosjina stronie 20•60 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Redaktor działuandRzej fąfaRajeRzybesalamiedZiORyt SALOmON SAveRy. xvii wieKDroga na PskówKolejne sukcesy Batorego w wojnie z Moskwąmogły pójść na marne, bo król znów musiałprzerwać wyprawę z powodu braku pieniędzy.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>61


wojny polskie na wschodzie droga na pskówjuż podczas oblężenia Wielkich Łukówzagony polskiej jazdy toczyły ciężkiewalki osłonowe z Moskalami nacierającymiz kilku silnych warowni. Najgroźniejszajednak była jazda carska zgromadzonapod Toropcem, dowodzona przezkniazia Wasyla Chiłkowa, którą wspierałyczambuły tatarskie. Wysyłane podjazdy królewskieoceniły siły Chiłkowa na dziesięć tysięcyludzi. Naprzeciw Stefan Batory wysłał2,5 tysiąca jazdy polskiej, węgierskiej i niemieckiejpod wojewodą bracławskimJanuszem Zbaraskim. Liczba kawalerii wskazywała,że król, mimo iż miał doświadczeniew walce w polu zdobyte pod Szent Pal, nadalnie dążył do decydującego starcia. Nie mógłjednak pozwolić sobie na pozostawienie w spokojujazdy moskiewskiej pod Toropcem.Wybór Zbaraskiego na dowódcę okazałsię trafny. Wojewodzie pomógł samChiłkow, który spełnił rozkaz cara, aby unikaćwalnej bitwy w polu z Polakami. Kniaźzostawił zatem w ariergardzie czterotysięcznydoborowy oddział jazdy i strzelcówpod dowództwem wojewodów DymitraCzeremisowa i Grigorija Naszczokina,a sam cofał się w głąb Rosji.Jazda zbaraskiego20 września 1580 roku straż przedniaZbaraskiego, dowodzona przez WęgraStefana Karolyego, natknęła się na ariergardęmoskwian. Czeremisow i Naszczokin,wiedząc o pościgu, strzelcami zablokowali nawschodnim brzegu przejście przez groblę pomiędzyjeziorami Sielskoje i Zalikowje.Karoly z marszu rzucił do natarcia dwustuosobowąchorągiew Samuela Zborowskiego,czym zaskoczył ostatnią przeprawiającą sięrotę moskwian. W kłębowisku ciał i koniostrzał rosyjski z przeciwległego brzegui brodu był niecelny, a niemieccy muszkieterzyi rajtaria spędzili strzelców z ich pozycji.Wtedy na Tatarów moskiewskich ruszyła całastraż przednia Karolyego.Być może bojarzy z Tatarami wytrzymalibyto uderzenie, gdyby nie pojawienie sięgłównych sił Zbaraskiego, pędzących w kierunkugrobli. Wywołało to panikę wśród Rosjani Tatarów, którzy rzucili się do ucieczki.Przed rzezią ocalił ich zmierzch: pod szablamipolskimi, węgierskimi i niemieckimi rapieramiśmierć znalazło 200–300 poddanychhosudara, 200 dostało się do niewoli, z obydwomawojewodami moskiewskimi na czele.W pogoni za Tatarami wyróżnili się rycerze,których nazwiska zapiszą się pozytywnielub negatywnie w historii Rzeczypospolitej:Marek Sobieski i Stanisław Żółkiewski wespółz Samuelem Zborowskim i StanisławemStadnickim, nazwanym późniejŻołnierz jazdy tatarskiej z XVI wiekuZadaniemtrudniejszymniż sama walkabyło namówienieizby poselskiejdo uchwaleniapodatkówna dwa lata.„Diabłem”. Walczyli ramię w ramię,chroniąc jeden drugiego przedranami i śmiercią, nieświadomi, żejuż niedługo ich polityczne drogi rozejdąsię zupełnie.Na wieść o klęsce załoga Toropcaspaliła miasto, a sama skryła się zazamkowymi wałami. Jazda Zbaraskiegonie miała szans na skuteczneoblężenie twierdzy. Niemniej jednakdzięki zwycięstwu siły StefanaBatorego uzyskały większą swobodęoperacyjną wokół Wielkich Łukóww kierunku Pskowa. Teraz dywizjekrólewskie mogły iść namniejsze twierdze, jak Newel, Ozierzyszczei silnie ufortyfikowane Zawołocze.Pod Newel podszedłMikołaj Dorohostajski, któremukról dodał piechotę węgierską JanaBornemissy w sile tysiąca ludzi,kilka ciężkich dział i pięciuset żołnierzypiechoty Zamoyskiegoodzianej w czarne sukna. Po podejściupod twierdzę Węgrzy rozpoczęlirycie okopów i szybko podkopalisię pod ścianę zamkową. Wtedy Rosjanie,żeby nie dopuścić do wybuchumin, spalenia i rzezi, 30 września1580 roku poprosili o pokójmiedZiORyt SALOmON SAveRy. xvii wieKz prawem odejścia do Moskwy.Niebawem, w październiku, skapitulowałotakże Ozierzyszcze przedhetmanem polnym litewskimKrzysztofem Radziwiłłem.epistoła od caraNa wieść o zdobyciu Newla, widzącWielkie Łuki ufortyfikowanenależycie, król zostawił tam 1305jeźdźców i 1858 piechocińców podkomendą wojewody smoleńskiegoi starosty orszańskiego FilonaKmity Czarnobylskiego. Sam natomiastruszył 3 października doNewla. Tutaj bawił kilka dni, czekającna wieści od Zamoyskiego. Zamiastnich otrzymał kolejną epistołęod cara, tym razem z genealogicznymwywodem mającym niezbicie świadczyć,że Inflanty mogą należeć tylkodo Iwana IV i jego potomków. Znówhosudar odwoływał się do braterstwaz królem, co wywołało u Batoregowzruszenie ramion. Jeszcze niedawnocar uważał „króla wybranego” zakogoś nieskończenie gorszego odsiebie – „władcy dziedzicznego”.Zły humor Batorego miał też inneprzyczyny. W ogołoconym z żywno-62 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


WojewodaJanuSzzBaraSkI(fragmentobrazu JanaMaTeJkI„Batorypod Pskowem”)Dzięki zdobyciu Toropca siły STefanaBaTorego uzyskały większą swobodęoperacyjną wokół Wielkich Łukóww kierunku Pskowa.ści Newlu ten niedbający o jedzenie i wygodywładca wygłodził się tak, że po kilku dniachmusiał wyjechać do Połocka. Tutaj z kolei króladopadła epidemia tyfusu plamistego, rozprzestrzeniającegosię od Krakowa do granic Litwy.Umrzeć z tego powodu miało dziesięć tysięcyżołnierzy i służby spośród 48-tysięcznego wojskabiorącego udział w wyprawie!Zdrowiejący władca dotarł wreszcie doWilna, a stąd po kilku dniach wyjechał doGrodna. Również Zamoyski przetrzymałatak choroby. W początkach październikakról wysłał go na Zawołocze, skąd można byłoszlakiem wodnym dotrzeć pod Psków.Batoremu chodziło o ułatwienie sobie ewentualnejprzyszłej wyprawy. Innym powodemmarszu Zamoyskiego na Zawołocze mogłabyć próba umocnienia wśród wojska i magnatówpozycji kanclerza jako dowódcy. Nawypadek, gdyby jednak szturm się nie powiódł,Batory nakazał Zamoyskiemu zwinięcieoblężenia, by autorytet kanclerza niezostał nadszarpnięty.Zamek jako kacZkaZdobycie Zawołocza okazało się rzeczywiścieogromnym wyzwaniem dla kanclerza.Zamek leżał na wyspie.„Jako kaczka prawie na wodzie siedzi,a przystępu z żadnej strony nie ma”, pisałMarcin Bielski. Jedyny most został przezobrońców spalony, podobnie jak miasto. Rosjaniepościągali też do twierdzy wszystkiełodzie, dysponowali także dobrą artylerią.Dębowe ławy oblepione gliną schodziły stromodo wody, zewsząd sterczały ostrokołyuniemożliwiające dostęp do ścian.4 października 1580 roku Zamoyski dotarłpod twierdzę. Główne siły osłonił strażąprzednią Łukasza Działyńskiego, a samnakazał kopać szańce w odległości około180 metrów od zamku. MikołajowiUhrowieckiemu zlecił budowę pływającegomostu, po którym miała się przedrzeć szturmującapiechota.Tyrania upadla duszęRosyjski XIX-wieczny historyk MikołajKaramzin pisał: „Rosja zdawała się być słabąi prawie bezbronną, mając do osiemdziesięciustanowisk, czyli twierdz, opatrzonychw broń palną i załogę, miała także liczne wojskopolne gotowe do boju. Zjawisko to zadziwiającei godne wiecznej pamięci dla najodleglejszegopotomstwa wszystkich narodówi panów ziemi, dowód przekonywający, ile tyraniaupadla duszę, zaślepia rozsądek przywidzeniembojaźni, odrętwia siły panującegoi siły ludu. Nie zmienili się Rosjanie, lecz carich zdradził”.Polski husarz z XVI wieku9 października osiem dział burzących osadzonychza koszami wiklinowymi z ziemiązaczęło rujnować wały i wieże Zawołocza.Zamoyski zastosował batoriańskie kule zapalające,ale dla Rosjan przestały być one jużnowością. Zdążyli się zabezpieczyć, pozostawiająctylko jedną warstwę bali. Kule przebijałyją i gasły w ziemnych izbicach. Wynalazekstracił swą moc.Tymczasem Uhrowiecki kończył budowaćmost pływający na spiętych tratwach. Gdy gozwodowano, okazał się za krótki, więc usiłowanościągnąć go z powrotem. Wtedy zerwałysię liny i most z trzema hajdukami na pokładziezaczął dryfować w kierunku Rosjan.Ci z kolei spuścili czółna na wodę, by mostprzejąć. Doszło do dramatycznej walkiobrońców z hajdukami, odpychającymi bohaterskoczółna moskiewskie od tratwy, i strzelającąz brzegu polską oraz węgierską piechotą.W końcu jeźdźcy polscy, rzuciwszy sięwpław, zdołali tratwę przeciągnąć na swojąstronę i uratować. Po nieudanej operacji postronie polskiej doliczono się osiemdziesięciuzabitych. Pośród gęstej palby padali nietylko walczący, lecz także służba patrząca naowo „dziwowisko”.Zamoyski wpadł na kolejny pomysł (alboteż wyczytał go z ksiąg, albo mu tak podpowiedziano).Do osłony przed ogniem arkebu-POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>63


wojny polskie na wschodzie droga na pskówzów kazał na bokach mostu przywiązać workinapełnione łachmanami. Po dotarciupod ścianę twierdzy piechurzy mieli narzucićpodobne worki na ostrokół, co uniemożliwiłobymoskwianom skuteczny ostrzał. Wtedypiechota mogłaby podpalić drewnianeumocnienia.ImpulsywnI węgrzyJednakże znów Węgrzy okazali się w gorącejwodzie kąpani. Biegnąc po moście,dotarli pod ścianę, worków nie zarzucili, tylkozaczęli wdrapywać się od razu na wały.Chcieli podpalić drewnianekłody. Wtedy z bram Zawołoczawypadł oddział żołnierzymoskiewskich z olbrzymimiberdyszami. Węgrzyrzucili się do ucieczki,za nimi ruszyli Rosjanie. Todoprowadziło do przeciążeniamostu, który rozpadł sięna kawałki. W głębokichi zimnych wodach jeziorazginęło wtedy dwustu Madziarówi trzydziestuRusów.Zamoyski pojął, że zbytimpulsywnie działający Węgrzymogą przysporzyć jemu, człowiekowibudującemu swój autorytet przyszłego hetmana,ogromnych kłopotów. Ściągnął więczewsząd czółna i zadecydował o budowiedwóch mostów: jednego dla Polaków, drugiegodla Węgrów. Twierdza miała być zaatakowanaz obu stron. Tym razem prace postępowałysprawniej i wkrótce taflę jezioraprzecięły dwie przeprawy, osłaniane przezliczne czółna. Pośród huku armat odbyła sięteż polowa msza święta. Po niej Zamoyskizlecił zadania swym rotmistrzom, „obiecującim od króla JMści wielką nagrodę. Potemdał im za starszego pana MikołajaUhrowieckiego”, opisywał w diariuszuŁukasz Działyński.W PołockuBATOReGOdopadła epidemiatyfusu plamistego,rozprzestrzeniającasię od Krakowado granic Litwyzawołocze wzIęteZawarczały bębny i piechota stanęła napozycjach wyjściowych przy mostach, gotowado szturmu. Wokół rozrywały się kulearmatnie. I nagle Moskwa zamilkła. Z twierdzydano znać, że załoga chce rozmawiać.Zamoyski wysłał zatem do Zawołoczatrzech rotmistrzów. Wrócili z sześcioma dowódcamitwierdzy, którzy poddali ją królowiwraz z artylerią, bronią, żywnością w zamianza wolny odjazd z rodzinami na ziemiemoskiewskie.Zamoyski pozostawił w zdobytej twierdzy880 Węgrów pod komendą JerzegoZibryka. Dowiedziawszy się o opuszczeniuprzez Moskali leżącej niedaleko twierdzyWoroniec, Zibryk zajął także ten zamek.Tymczasem Zamoyski wysłał na zwiadtraktem na Opoczkę tysiącosobowy oddziałJerzego Farensbacha z kartografem MaciejemStrubiczem, aby wykonał plany dróg,przepraw i okolic następnego celu wyprawy– Pskowa. Podobne zlecenie otrzymałZibryk: miał przygotować drogi przemarszuw kierunku Pskowa i Nowogrodu Wielkiego.Zwolnienie głównych sił od oblężeniamiast pozwoliło królowi na rozpuszczeniestrasznych zagonów polskiej jazdy. Wypadałyone z zajętych twierdz(siedem tysięcy piechotyi dwa tysiące jazdy) bądźz leży zimowych, gdzie czekałowiosny dziewięć tysięcyjazdy. Żołnierze w większościbyli wściekli, dlategoże nie dostali żołdu, i głodni,a to zawsze demoralizujewojsko. Na południu od Siewierszczyznypanoszyli sięKozacy, koło Inflant – wojskalitewskie. TymczasemFilon Kmita zapuszczał sięaż w górę rzeki Łować, a podrodze spalił Chołm, wziąłdo niewoli kniazia Piotra Boratyńskiegoi zniszczył Starą Russę. Nowogród Wielkiznajdował się w zasięgu ręki, alebyła to zbyt potężna twierdza, by jazdaKmity mogła się o nią pokusić. Niemniejjednak teatr przyszłej kampanii został spacyfikowany.Król dowiedział się o ciężko wywalczonymsukcesie Zamoyskiego, gdy był jużw Wilnie lub Grodnie. Kiedy po roku ujrzałZawołocze, docenił trud wojenny kanclerza:„By na mnie było przyszło, nie kusiłbym siębył”, powiedział wtedy. Mimo ewidentnychsukcesów, król miał nowe, a właściwie starezmartwienie: pieniądze. Łupy były marne,jeńców Batory nakazywał puszczać wolno.Tak właśnie Zamoyski postąpił z obrońcamiZawołocza, zezwalając im na oddalenie siębez okupu, czym wywołał złość wojska.Część żołdu – prawdopodobnie 300 tysięcyzłotych – nie została zapłacona, a przecieżzdobyczy na wchodzie musiało pilnować ażosiemnaście tysięcy żołnierzy w służbieRzeczypospolitej.pustkI w skarbcuKolejny raz król przerwał wyprawę z powodubraku pieniędzy. Zmuszony był znówprosić o pożyczkę margrabiów niemieckich.Wprawdzie regent pruski Jerzy FryderykHohenzollern, elektor saski AugustWettyn i brandenburski Jan Fryderyk nieposkąpili grosza w zastaw za klejnoty koronne,ale bałamutnie brzmi tłumaczenie nadwornegohistoryka kanclerza Zamoyskiego,Reinholda Heidensteina, że pożyczając,król „spodziewał się osiągnąć dwie narazkorzyści: książętom obiecywał zaufanie,a okazana przez nich życzliwość dla obcejsobie sprawy miała tym bardziej zachęcićstany [Rzeczypospolitej – J.B.] do dalszegoprowadzenia wojny”. W rzeczywistościNiemcy osiągali swoje jeszcze niewygórowanepolityczne cele kosztem niewielkichw sumie pożyczek.Stefanowi Batoremu, aby mógł wywiązaćsię z przysięgi odzyskania Inflant, pozostałowyznaczyć termin zwołania sejmu na22 stycznia 1581 roku. Tymczasem pożyczałpieniądze i podtrzymywał działaniapolskich zagonów zimą. Przed nimi Zamoyskim stało zadanie jeszcze trudniejszeniż sama walka: musieli namówić izbęposelską na uchwalenie podatków na dwalata, tak by nie przerywać działań akuratw apogeum sukcesów.Królowi wyjeżdżającemu z Grodna towarzyszyliposłowie z Rygi. Polskie zwycięstwawywarły w portowym mieście silne wrażenie:przecież cały handel ryski odbywał sięrzeką Dźwiną, nad którą w przeważającejczęści stały teraz polskie załogi i chorągwie.Mieszkańcy Rygi już od czasów wyprawypołockiej gotowi byli złożyć hołd królowi.Chodziło tylko o cenę. Wraz ze zwycięstwamiBatory stawiał nowe warunki: wymagałteraz, by dwie trzecie zysków z ceł na wszystkietowary wpływało do jego skarbu. To cenaochrony i łaski królewskiej. W Drohiczyniedelegacja z Rygi – świadoma, że już tylkotrzy zamki siedzące nad Dźwiną trzymająRosjanie – przystała na te żądania.Do Rygi udał się ksiądz Jan DymitrSolikowski, by przyjąć przysięgę stanówmiasta na wierność królowi i Rzeczypospolitej.To, że Batory wyznaczył na posław luterańskiej Rydze papistę dążącego dozjednoczenia Kościołów, było swego rodzajudemonstracją. Mimo to stany ryskie złożyłyprzysięgę na wierność, co przybliżałoRzeczpospolitą do Inflant i Bałtyku.Car w trakcie kolejnych klęsk zajęty byłszóstym czy siódmym ożenkiem. Swoimposłom nakazywał, aby byli w Polsce pokornipodczas układów pokojowych, „znosili,jeżeli będą bici”, choć nigdy się tak nie zdarzyło.Strach ogarniał moskiewskie umysły– goniec rosyjski na sejmie 1581 roku był„bardzo strwożonym i zdumiałym tak, że tytułówswego pana liczbę pomylił”, czytamyw „Aktach Sejmu Walnego Warszawskiego1581 roku”. Za taką pomyłkę posłowi groziłaze strony cara kara śmierci.•64 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


AdAm KAczyńsKiNieludzkie SołowkiW ciągu 20 lat przez radziecki obóz karny na WyspachSołowieckich przewinęło się kilkaset tysięcy więźniów.Pierwszym i jednocześnienajbardziej znanym obozemkarnym w ZwiązkuRadzieckim był SołowieckijŁagier OsobiennogoNaznaczenija (SŁON). Położonyna niedostępnym archipelaguWysp Sołowieckich na MorzuBiałym zyskał złą sławę już na początkuswojej działalności, a nazwaSołowki bardzo szybko stałasię symbolem systemu represji.anomaliekrańca świataArchipelag sołowiecki znajdujesię w pobliżu koła podbiegunowegoi składa z sześciu dużych wysporaz kilkudziesięciu maleńkichskalnych wysepek. Charakterystycznedla tamtej okolicy są liczne,wystające z morza podczas odpływuskały. Na charakter tegomiejsca w dużym stopniu wpływaklimat. Latem słońce prawie niezachodzi, za to zimą dzień trwaniespełna dwie godziny. To wpływaniezbyt korzystnie na organizm.Trwające niemal całą dobęnoce działają na wiele osób depresyjnie.Z kolei ciągły dzień potrafirozstroić nawet najlepiej działającyzegar biologiczny.Temperatura powietrza nigdy niejest wysoka. W letnich miesiącachpotrafi w słońcu dochodzić do20 stopni, jednak wieczoramigwałtownie spada. Nie bez znacze-WięźnióWprzetrzymywanona tereniezabytkowegomonastyruw pobudowanychnaprędcebarakachlub ziemiankach.nia dla wyglądu wysp jest wszechobecnawoda. Pełno tam polodowcowych jezior,a morze widoczne jest niemalże z każdegoich zakątka.Warto w tym miejscu wspomnieć, żetemperatura wody w Morzu Białym latemnie przekracza kilku stopni, a sam sezon żeglugowytrwa zaledwie od maja do września.W pozostałych miesiącach morze pozostajezamarznięte, a jedynym sposobemdotarcia na wyspy jest lot kursującym razw tygodniu z Archangielska samolotem.Uciekinierzy bez szansWłaściwości Morza Białego sprawiały, żestanowiło ono najlepszą zaporę przed próbamiucieczki z wyspy. Latem w tak niskiejtemperaturze wody człowiek przeżyje zaledwiekilka minut, a zimą morze nigdy niezamarza przy brzegach na tyle, aby lód wytrzymałciężar ludzi. Niedostępne położenieoraz cechy klimatu sprawiały, że Sołowkistały się doskonałym miejscem odosobnie-POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>65


historia zsrr nieludzkie sołówkinia, wykorzystywanym zarównoprzez prawosławnych mnichów, jaki przez państwo. Jeszcze za carówzsyłano tam przeciwników władzyi heretyków, jednak prawdziwy„przemysł więzienny” rozwinął siędopiero po rewolucji bolszewickiej.W celu porównania: przez400 lat istnienia monastyru więzionow nim w sumie ponad300 osób, a przez 20 lat istnieniaSŁON przez Sołowki przewinęłosię około kilkuset tysięcy więźniów.Pierwszy, liczący wraz z ochroną350 osób obóz pracy przymusowejutworzono na Sołowkachjuż w 1920 roku. Było to jednoz pierwszych tego typu miejsc naterytorium całej radzieckiej Rosji.W 1923 roku powstał wspomnianySŁON. Pierwszymi więźniami zostalipolityczni przeciwnicy władzyradzieckiej – eserzy, mienszewicy,anarchiści, białogwardiejcy.Oprócz politycznych na Sołowkimasowo zsyłano duchownych orazpospolitych przestępców.Obróbka kapustyWięźniów przetrzymywano naterenie zabytkowego monastyru,w pobudowanych naprędce barakach,a często i w ziemiankach.W oddalonych od centrum wyspymnisich pustelniach urządzanokarne izolatory – męski na SiekiernojGórze, a żeński na WyspieZajczej (nazwa wyspy nie pochodziod zajęcy, ale od tego, że mnisiwybierali się na tę zamieszkanąjedynie przez ptactwo wyspę „zajajcami”). Więźniów wykorzystywanodo pracy przy wyrębie lasu,połowie i obróbce morskiej kapustyoraz innych wodorostów, a także doprowadzenia gospodarstw rolnychdziałających na potrzeby łagru.Mało kto zapewne wie, co tojest morska kapusta. Masowe wydobycietego wodorostu rozpoczętow okresie I wojny światowej.Z kapusty pozyskiwano jod, którywykorzystywano do produkcjiśrodków dezynfekujących. Ta metodabyła typowym aktem desperacji,gdyż w wyniku wojny Rosjazostała odcięta od dostaw jodu,którego głównym wytwórcą byliNiemcy. Po zakończeniu wojnypoławianie i obróbka morskiej kapustypozostały głównym zajęciemmieszkańców Sołowek. Ususzonei sprasowane liście wysyłanona stały ląd, gdzie następniepozyskiwano z nich agar (odmianęcukru) oraz wykorzystywano dosporządzania pasz i kosmetyków.Kapusta znalazła również szerokiezastosowanie w lokalnej kuchni.Fatalne warunki żywieniowei klimatyczne powodowały, żewśród więźniów szerzyły sięśmiertelne choroby. Łagier stalesię jednak powiększał. Gdy zabrakłoduchownych, eserów i mienszewików,na Sołowki trafiali kułacy,przeciwnicy kolektywizacjiZgodniez gospodarkąplanową na obózsołowieckiprzypadałaokreślonaliczba wrogówdo rozstrzelania.oraz skazani za kanibalizm w czasach wielkiegogłodu Ukraińcy. Wśród więźniów Sołoweknie brakowało także Polaków i to nietylko tych, którzy po pokoju ryskim pozostalina sowieckim terytorium. Znamiennajest historia policjanta Joachima Biłasa,który w 1923 roku, gdy pełnił służbę w okolicachNieświeża, zabłądził i wpadł do bagna.Na wołanie o pomoc zareagowali sowieccypogranicznicy, którzy aresztowaliPolaka za nielegalne przekroczenie granicy.Sowiecki sąd skazał go na pięć lat łagru. Caływyrok Biłas odsiedział na Sołowkach.Ofiarami byli nie tylko więźniowie, lecztakże ludzie znajdujący się po drugiej stroniekrat. W ramach czystek prowadzonychwewnątrz aparatu terroru rozstrzelano kilkukolejnych komendantów obozu i kilkudziesięciuczłonków różnych bolszewickichinstytucji. Wśród ofiar Sołowek niebrakowało też oficerów NKWD. W 1937roku w ramach realizacji planów wielkiejczystki spośród więźniów obozu wybranogrupę około 1,2 tysiąca ludzi, których wywiezionodo Karelii, a następnie rozstrzelanona uroczysku Sandarmoch. Co ciekawe,gospodarka planowa dotyczyła również represji.Na obóz sołowiecki, tak jak i nawszystkie okręgi administracyjne w ZSRR,planowo przypadała określona liczba wrogówdo rozstrzelania. Zadaniem NKWDbyło jedynie wyselekcjonowanie ofiar spośródwszystkich więźniów.stON, czyli wycieObóz karny (SŁON) zakończył swojądziałalność w 1937 roku. Pozostałych przyżyciu więźniów przerzucono do innychmiejsc, a na wyspie pozostawiono jedynienowo wybudowane więzienie o przerażającejnazwie Sołowieckaja Tiurma OsobiennogoNaznaczenija (w skrócie STON, co po rosyjskuoznacza „jęk”, „wycie”). Zakładfunkcjonował jedynie dwa lata. W 1939 rokuzostał zlikwidowany, a budynki po nimprzejęło wojsko. Dziś widocznym ślademjego adaptacji na koszary są zaspawane judaszew drzwiach cel, które przerobiono nażołnierskie sale. W trakcie wojny na WyspachSołowieckich stacjonowały szkolneoddziały radzieckiej floty, w tym słynnaformacja kadetów marynarki wojennej.Dziś wyspy odzyskują swój dawny charakter.Centrum archipelagu wciąż jednakstanowi monastyr, który pieczołowicie odrestaurowanow ostatnich latach. Dziękiofiarnej pracy miejscowego muzeum i takichstowarzyszeń, jak Memoriał, mieszkańcyRosji dowiadują się o tym tragicznymmiejscu i dziesiątkach tysięcy ofiar,które pochłonął SŁON.•66 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Redaktor działuANNA DĄBROWSKAmAciejSzOpAMarinesw natarciuFOT. 20 ceNTuRy FOxWizja żołnierza przyszłości z filmu „Obcy 2”fascynuje do dziś, mimo że pod wieloma względamirzeczywistość już prześcignęła fantazję.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>67


zabawy z bronią marines w natarciuFOT. 20 ceNTuRy FOx (4)Dwa karabiny wsparcia(projekt M56 Smart Gun)powstały według konstrukcjihitlerowskich karabinówmaszynowych MG-42,które zostały zabudowaneczęściami z motocyklaKawasaki.Horrory, także te fantastyczno-naukowe,mają jedną wspólną cechę. Ofiarąpotworów, demonów bądź psychopatówpadają przypadkowi ludzie.Co by jednak się stało, gdybyprzyszło im walczyć ze zdeterminowanymi agresywnym oddziałem wojskowym? Takiepytanie zadał sobie James Cameron – młodyreżyser, który w połowie lat osiemdziesiątych,po zrealizowaniu „Terminatora”, został guruamerykańskiego science fiction. Na fali popularnościzaproponowano mu stworzenie sequelafilmu „Obcy” z 1979 roku. Nastrojowa opowieść,w której uwięziona na statku kosmicznymzałoga zmaga się z krwiożerczym obcym,wymagała niebanalnej kontynuacji. Reżyserstwierdził, że należy kierować się logiką: niebezpieczeństwoz Kosmosu powinno spotkaćsię z racjonalną reakcją. Do akcji wkroczył więcuzbrojony po zęby oddział Colonial Marines.Okręt kOsmicznyPojazd kosmiczny, którym pluton wyruszazbadać zagrożenie, to – jak skomentował samreżyser – połączenie kanonierki z transportowcem.Okręt USCM „Sulaco” miał sprawiaćwrażenie taniej, budowanej masowo jednostki.Ciemnostalowy, prostokątny kadłub najeżonysensorami i bronią krył we wnętrzu hangari oszczędne w formie pomieszczenia. Jednostkabyła tak skomputeryzowana, że nie wymagałażadnej załogi. Po wprowadzeniu odpowiednichkodów można było nią sterować za pomocą nadajnikanaziemnego. Okręt był typową jednostkązaprojektowaną tak, żeby służyła do tłumieniabuntów w niewielkich odizolowanych koloniachkosmicznych. Z jej pokładu można byłowysłać przynajmniej dwa lądowniki wypełnioneżołnierzami z bojowymi wozami piechoty.W przypadku bardziej zdecydowanego oporudowódca mógł też zagrozić użyciem znajdującejsię na pokładzie broni nuklearnej. Ta kwestiato największa nieścisłość filmu. Lekkomyślnościąbyłoby bowiem pozostawienie kontrolinad tak potężnym orężem oficerowiw stopniu porucznika, czyli nawet świeżo upieczonemuabsolwentowi akademii wojskowej(w firmie był to porucznik William Gorman).Na powierzchnię planety zaatakowanej przezobcych oddział dostał się na pokładzie lądownikatypu Cheyenne. Pierwszy projekt tej jednostkibył oderwany od rzeczywistości. Tak bardzonie spodobał się Cameronowi, że na podstawiemodeli śmigłowca AH-1 Cobra i myśliwca F-4Phantom stworzył własny. Po dopracowaniu tejkoncepcji powstał pewnego rodzaju futurystycznyMi-24. Cheyenne był uzbrojony w rakietyi działka, w mgnieniu oka mógł też wysadzićna ziemię gotowy do akcji bojowy wózpiechoty z załogą.Futurystyczny BWP to platforma kołowa zaprojektowanana potrzeby filmu na podstawieciężkiego ciągnika lotniczego, który wcześniejsłużył do holowania pasażerskich Boeingów747. Został uzbrojony w podwójne działko nadachu i wieżyczkę z działkiem systemu Gatlingaobok szoferki. Przypominał używaną przezamerykańskich marines amfibię uderzeniowąAAV-7, której pierwszą wersję wprowadzonodo służby w 1972 roku.Uzbrojenie i wygląd BWP można uznać zadość przypadkowe i uzależnione od dostępnegopodwozia, ale na uwagę zasługuje projekt jegownętrza. W tyle kadłuba zostało umieszczonestanowisko dowodzenia. Znajdowało się tammnóstwo ekranów. Choć były kineskopowei pracowały w systemie VHS, można je uznać zazapowiedź współczesnego pola bitwy. Dowódcaobserwował obrazy przekazywane przez kameryznajdujące się na hełmach piechurów. Miałteż z nimi łączność radiową oraz mógł sprawdzaćich tętno. Łączność na polu walki przypominałatę wprowadzoną w ostatnim dziesięcioleciuw oddziałach piechoty najnowocześniejszycharmii państw NATO.impulselektrOmagnetycznyW filmie nie zostało pokazane, jak funkcjonowałociężkie uzbrojenie pojazdów. Znacznie68 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Futurystyczny Cheyenne był uzbrojonyw rakiety i działka.Pojazd to platforma kołowa zaprojektowanana podstawie ciężkiego ciągnika lotniczego.Nagolenniki miały zastosowanie raczejestetyczne niż praktyczne.SuperżołnierzeW filmach pojawiali się też inni żołnierze przyszłości.Najbardziej znani to szturmowcyImperium z „Gwiezdnychwojen” – efektownie wyglądającyżołnierze, których wyposażenie(przebudowane pistoletymaszynowe Streling i mG-42) niesprawdziłoby się na realnym poluwalki. Pancerz nie chronił ich nawetprzed kamieniem wystrzelonymz procy, a w walce z głównymibohaterami filmu okazywalisię nieudolni i ginęli jak muchy.Ich doskonalszą wersją byli żołnierzeklony z nowszych częścikosmicznej sagi.W trzech częściach filmu „StarshipTroopers” pojawili się żoł-nierze kosmosu – piechota,w której służba była najlep-szą drogą dozdobycia obywatelstwa.Na wrogów,czyli gigantyczneowady, uderzali w formacji,którą można by nazwać bezładnymtłumem. co ciekawe,w wielkich bitwach walczyliw wielotysięcznych oddziałachniemal bez wsparciaciężkiego sprzętu.FOT. TRI STAR PIcTuReSKosmiczni marines natomiastnajpierw pojawili się w grach bi-tewnych, a później w grze kompu-terowej „Warmammer 40K”. Zo-stali też bohaterami pełnome-trażowych filmów w całościtworzonych na kompute-rach, na przykład wyda-nego niedawno „Spacemarine”. Genetycznieusprawnieni superżoł-nierze we wspomaganychpancerzach zostali religijniezindoktrynowani na wzórdawnych krzyżowców.•lepiej można było poznać broń ręczną i taktykęoddziału futurystycznej piechoty. Jej broń palnawyglądała niezwykle przekonująco prawdopodobniedlatego, że powstała według prawdziwejkonstrukcji. Karabin pulsacyjny M-41 stworzonona podstawie pistoletu maszynowegoThompson i strzelby Spas-<strong>12</strong>. Ta ostatnia „grałarolę” podlufowego granatnika. Marines niestrzelali snopami błyszczącej energii, jak tomiało miejsce w 99 procentach wszystkich produkcjifantastyczno-naukowych. Ich broń działałana zasadzie impulsu elektromagnetycznego,który wyrzucał dwumilimetrowe mikropociskiz prędkością naddźwiękową.Karabiny pulsacyjne, choć wyglądały nowocześniei przenosiły imponującą liczbę 95 bezłuskowychnabojów w magazynku, w porównaniuze współczesną bronią sprawiają wrażenietopornych i niewygodnych w użytku. Próżnoteż szukać w nich celownika bardziej zaawansowanegoniż muszka i szczerbinka. Dlategow filmie posługiwanie się nimi przypominawalkę za pomocą pepeszy.Dziesięcioosobowy oddział marines miał dodyspozycji również dwa precyzyjne karabinywsparcia. Projekt M56 Smart Gun powstał nabazie hitlerowskich karabinów maszynowychMG-42, które zostały zabudowane częściamiz motocykla Kawasaki i były noszone na żyroskopowychuprzężach. Operator miał do dyspozycjikomputer celowniczy, dzięki któremu niemusiał dokładnie mierzyć. Urządzenie samodzielnieznajdowało cel i kierowało na niego lufę– wystarczyło odwrócić się w stronę nieprzyjacielai nacisnąć spust. Nad podobnymi rozwiązaniamina potrzeby współczesnych armiisą prowadzone badania. Komputery nie będąwprawdzie kierować lufy w odpowiednim kierunku,ale podobnie zadanie wykona naprowadzającasię na zaprogramowany cel amunicja.NowoczesNy kirysWyposażenie marines z filmu „Obcy 2” byłoopracowywane w czasach, kiedy większośćżołnierzy na świecie miała metalowe hełmyi proste mundury. Kuloodporne pancerze zaprojektowanowięc od podstaw, a ich kształt bardziejprzypominał starożytne zbroje niż topornew owych czasach kamizelki kuloodporne. Metalowykirys płytowy z naramiennikami różniłsię od współczesnych kamizelek przede wszystkimtym, że nie został obszyty materiałem,włóknami w rodzaju kevlaru czy taśmami,przez co nie da się do nich przytroczyć pomocniczegowyposażenia.Nieporozumieniem są natomiast nagolenniki,które miały zastosowanie raczej estetyczneniż praktyczne. Ciekawe jest natomiast to, żehełm marines został wykonany według projektustarego amerykańskiego M1, a nie najnowszegokevlarowego PASGT (ze względu na kształtnazywany Fritzem). Dzwon, wzbogacony o folgowynakarczek i dodatkową płytę czołową,miał wewnątrz słuchawkę z mikrofonem orazkamerę i ekran przezierny umożliwiający widzeniew podczerwieni, czyli takie urządzenia,jakie są używane obecnie na polu bitwy.Mimo futurystycznego sztafażu film „Obcy2” wpisuje się w serię produkcji wojennych powstałychpo konflikcie wietnamskim. Analogiemiędzy filmem a tamtymi wydarzeniami widaćwe wszystkich wojskowych aspektach produkcji.Słabo zdyscyplinowanymi colonial marinesdowodzi kompletnie zielony, działający schematycznieoficer, który nie radzi sobie bez pomocydoświadczonego sierżanta. Podobne relacjew oddziale można było zobaczyć na przykładw filmie „Pluton”. Niefrasobliwe dowodzeniei nadmierne poleganie na technice prowadzido katastrofy. Kiedy marines lądują nadeszczowej planecie i wkraczają do parnego,kojarzącego się z dżunglą gniazda obcych,wchodzą prosto w pułapkę. Ponoszą klęskęw bitwie z nieprzyjacielem, którego nie rozumieją,ten zaś nie dysponuje praktycznie żadnątechniką. Precyzyjny plan działania sypie sięjak domek z kart i pozostaje rozpaczliwa improwizacja.Na koniec można już tylko użyć bronimasowego rażenia i obrócić w perzynę całąkolonię.•POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>69


pożegnaniapożegnania„Im droższy człowiek, tym większy ból,lecz wolą Boga jest rozstanie...”.Panu płk.PIOTROWI SUKIENNIKOWIoraz Jego NAJBLIŻSZYMwyrazy głębokiego współczuciai szczere kondolencje z powodu śmierciOJCAskładająkomendant główny, żołnierze i pracownicywojska Żandarmerii Wojskowej.Z głębokim żalem i smutkieminformujemy o śmierci naszej koleżankiPaniBOŻENY BIAŁOWĄSdługoletniego pracownikaDowództwa Wojsk Lądowych.RODZINIE i BLISKIMprzekazujemy wyrazy głębokiegowspółczucia.Koleżanki i koledzy z Zarządu Ekonomicznegoi Planowania Rzeczowego – G8 DowództwaWojsk Lądowych.ŻONIE oraz RODZINIEwyrazy głębokiego żalui szczere kondolencjez powodu śmiercist. szer.SYLWESTRA GAWROŃSKIEGOz Wojskowej Straży Pożarnejw Pułku Ochrony,ofiary katastrofy kolejowejpod Szczekocinami3 marca 20<strong>12</strong> rokuskładajądowództwo, kadra i pracownicyPułku Ochrony w Warszawie.„Nie umiera ten, kto trwa w sercachi pamięci naszej”.Panu mł. chor.RYSZARDOWI POCZYNKOWIwyrazy głębokiego żalui szczerego współczuciaz powodu śmierciOJCAskładająkomendant, żołnierze oraz pracownicy wojskaOśrodka Szkolenia Poligonowego WojskLądowych Wędrzyn.Panu chor. sztab.WOJCIECHOWI JARYNIEwyrazy szczerego współczuciai głębokiego żaluz powodu śmierciMATKIskładajądyrektor, żołnierze zawodowi i pracownicyDepartamentu Ochrony Informacji NiejawnychMinisterstwa Obrony Narodowej.Na wieczną wartę odszedł1 marca 20<strong>12</strong> rokumjr w rez.JAN GRASELACześć Jego pamięci!Byli podchorążowie 5. kompanii szkolnejWSOWPanc. w Poznaniu (rocznik 1974–1978)PanuJANOWI SKOCZYLASOWIwyrazy głębokiego współczucia i żaluz powodu śmierciMAMYskładająkierownictwo, kadra i pracownicy WojskowegoSądu Okręgowego w Warszawie.Panu pułkownikowiZBIGNIEWOWIROMANOWSKIEMUszefowi Delegatury DepartamentuKontroli w Bydgoszczy,wyrazy głębokiego żalu i szczeregowspółczucia z powodu śmierciMATKIskładajążołnierze oraz pracownicy wojska.Wyrazy szczerego współczuciaoraz głębokiego żaluPanu płk.PIOTROWI SUKIENNIKOWIoraz Jego RODZINIEz powodu śmierciOJCAskładająprzełożeni i współpracownicy z ZarząduDochodzeniowo-Śledczego KGŻW.„Umarłych wieczność dotąd trwa,dokąd pamięcią im się płaci”.Wisława SzymborskaZ nieskrywanym smutkiemprzyjęliśmy wiadomość o śmiercibyłego komendantaWydziału Żandarmerii Wojskowejw Opoluppłk. rez.LEONARDA ŻUKAŁączymy się w bólu z RODZINĄi NAJBLIŻSZYMI.Komendant, żołnierze i pracownicy wojskaŻandarmerii Wojskowej„Nie umiera ten,kto pozostaje w sercach bliskich”.Wyrazy głębokiego współczuciai szczere kondolencjePani ZOFII BUBLIK-SUŁKOWSKIEJz powodu śmierciOJCApłk. w st. spocz.JANA BUBLIKAbyłego dowódcy Garnizonu Chełmno,składajądowództwo, żołnierze i pracownicy 2 PułkuInżynieryjnego w Inowrocławiu.70 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


FOT. AmBASAdA RePuBLiKi FRANcJi w wARSZAwieMałgorzata SchwarzgruberFrancuski łącznikKwatera stała się pomnikiem braterstwa broni Polski i Francji, dwóch narodów,które nigdy nie walczyły przeciwko sobie.W 2005 roku kwatera została zaliczonado historycznych obiektów upamiętniającychwysiłek zbrojny Francji poza jej granicami.Każdego roku 18 czerwca w rocznicęhistorycznego londyńskiego apelu generałaCharlesa de Gaulle’a wzywającegonaród francuski do oporu przeciwko okupantowiniemieckiemu spotykają się tu żołnierzei oficerowie francuskiego ruchuoporu oraz weterani obu upamiętnionychzgrupowań zrzeszeni w polskiej sekcji StowarzyszeniaByłych Żołnierzy 1 ArmiiFrancuskiej „Ren i Dunaj”.Zapomnienie jest gorszeod śmierci”, tablica z takimnapisem stoi na drodzez Ricamarie do LaVersanne w pobliżu miastaSaint-Etienne. Upamiętniawspólną walkę polskich i francuskichpartyzantów. Te słowa przyświecałyteż budowniczym kwaterykombatanckiej byłych żołnierzy1 Armii Francuskiej „Ren i Dunaj”oraz uczestników ruchu oporuwe Francji. Oznaczona numeremA-43 znajduje się na CmentarzuWojskowym na Powązkachw Warszawie.We Wspólnej mogileW 32 wspólnych grobach pochowanotutaj weteranów francuskiegoruchu oporu oraz żołnierzyi oficerów 19 i 29 ZgrupowaniaPolskiej Piechoty, którzy w szeregach1 Armii Francuskiej, dowodzonejprzez generała marszałkaJeana de Lattre’a de Tassigny’ego,przeszli szlak bojowy z południowejFrancji, przez Ren i dotarli aż doDunaju. Budowę kwatery, wedługprojektu pułkownika w stanie spoczynkuJana Skowrona,prezesa Stowarzyszenia ByłychŻołnierzy 1 ArmiiFrancuskiej„Reni Dunaj”, artysty malarza,rozpoczętowiosną 1999 roku, a zakończonotrzy lata później.W centralnym miejscu, przedgłówną płytą, umieszczonosymboliczny grób marszałkade Tassigny’ego, w którymumieszczono urnę z ziemią z miejscowościMouilleron-en-Pareds weFrancji, gdzie generał się urodziłi został pochowany. O polsko-francuskimbraterstwie broni przypominajątakże znajdujące się na płycie:polskie godło państwowe, emblemat1 Armii Francuskiej, KrzyżLotaryński, medal „Za WolnośćWaszą i Naszą” żołnierzy 19 i 29Zgrupowania oraz napisy przypominająceo udziale Polaków w ruchuoporu we Francji. Na murzepamięci wyryto też nazwiska poległychwe Francji uczestników tamtejszegoruchu oporu oraz zmarłychpo wojnie byłych żołnierzyobu zgrupowań.Kwatera zostałazaliczonado historycznychobiektów upamiętniającychwysiłek zbrojnyFrancji poza jejgranicami.pod WspólnymsztandaremHistorycy szacują, że w podziemnejwalce zbrojnej we Francji wzięło udziałokoło 50 tysięcy polskich emigrantów, którzyna francuskiej ziemi walczyli w grupachbojowych oraz oddziałach francusko--polskich i wielonarodowych. Poległo oko-ło pięciu tysięcy z nich. Z oddziałów pol-skich wyrosłych z francuskiego ruchu opo-ru sformowano w 1944 roku dwa batalionyw sile mniej więcej brygady piechoty.Utworzono z nich 19 i 29 ZgrupowaniePiechoty Polskiej, których członkowie rozpoczęliszlak bojowy od Alzacji, gdziew 1940 roku zakończyły walkę 1 DywizjaGrenadierów i 2 Dywizja Strzelców Pieszych.Potem walczyli o zlikwidowanieprzyczółka niemieckiego na Renie, przeszliPalatynat, Badenię i Wirtembergię.Przez Schwarzwald dotarli do Dunajui kontynuowali marsz do granic Austrii.Wyzwolili szwajcarski kanton Schaffhausen.Skończyła się wojna, a oni pozostaliw tym rejonie do listopada 1945 roku.Wchodzili w skład francuskiego korpusuokupacyjnego i patrolowali między innymiokoliczne lasy w poszukiwaniu rozbitkówarmii hitlerowskiej.W listopadzie 1945 roku oba polskiezgrupowania otrzymały zgodę władz francuskichi amerykańskich na powrót do Polski.Do kraju wyjechało wówczas około2,9 tysiąca żołnierzy. Granicę z Polską żołnierze19 i 29 ZPP przekroczyli 11 listopada1945 roku. W kraju ich oddziały zostałyrozformowane. Pozostali byli żołnierzewrócili do Francji.POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>71


Ludzie Serce kawaLerzyStyFOT. ARchiwum PAwłA mARchewKiAnnA DąbrowskASerce kawalerzystyPodoficer roku dowództwa Garnizonu warszawa ma wiele planów,a dwa marzenia już udało mu się zrealizować.Owojsku i mundurze myślał od dzieciństwa.Nie wystarczyło mu harcerstwo,więc w szóstej klasie szkołypodstawowej wstąpił do młodzieżowejstraży ochotniczej. „Chciałemnie tylko nosić mundur, lecz także robićcoś pożytecznego”, tłumaczy chorąży PawełMarchewka. Na początku młodzi kandydacina strażaków uczestniczyli w kursach i ćwiczeniachoraz startowali w zawodach. Dopierokiedy skończyli 17 lat, zostali pełnoprawnymiczłonkami Ochotniczej Straży Pożarnej i razemze starszymi kolegami jeździli do pożarówi wypadków.„Zdarzało się, że w drodze do szkoły słyszeliśmystrażacką syrenę. Zostawialiśmy wtedy– nie ukrywam, że z radością – tornistry i pędziliśmydo pożaru”, opowiada podoficer.Z większych lub trudniejszych akcji chorążywspomina pożar młyna, który gasili w styczniowyranek. „Było tak zimno, że woda zamarzaław wężach”. Inna pamiętna akcja to udanaobrona wału pod Sandomierzem w trakciepowodzi w 2001 roku.Fundament armiiMiłości Pawła Marchewki do mundurui armii nie zmieniła służba zasadnicza. „Raczejumocniłem się w swojej decyzji”.W 1995 roku dostał bilet z Wojskowej KomendyUzupełnień i z rodzinnej miejscowościpod Sandomierzem pojechał do 10 WarszawskiegoPułku Samochodowego. Po półtora rokusłużby na stanowisku kierowcy postanowiłzostać w armii, najpierw jako żołnierz nadterminowy,a od 1999 roku – zawodowy. Byłstarszym technikiem kompanii i odpowiadałza eksploatację samochodów, ich naprawyi serwisowanie. Jak podkreśla podpułkownikPaweł Zduniak, rzecznik DGW: „Warto pamiętać,że pułk jest specyficzny pod względemliczby i typów pojazdów – jeździ w nim,właściwie nieustannie, około 50 wozów obsługującychinstytucje centralne”.Po pięciu latach podoficer przeszedł doOddziału Zabezpieczenia Dowództwa GarnizonuWarszawa. Z początku został chorążymeksploatacji i odpowiadał za sprzęt chemicznyi inżynieryjno-saperski. Dziś jest kierownikiemzaopatrzenia sekcji materiałowej i dojego zadań należy zaopatrywanie logistyczneinstytucji i jednostek wojskowych stacjonującychna terenie Warszawy. W sumie pod swojąopieką ma 250 stołecznych instytucji,a także żołnierzy na misjach. „W pułku pracabyła ciężka, ale dość prosta – musiałem dbaćo to, aby kółka się kręciły”, tłumaczy chorąży.„Tutaj wyzwania są większe, a zadaniabardziej skomplikowane”. Podkreśla też, żelogistyka, choć często niedoceniana, jest takna prawdę fundamentem armii, niezbędnymdo tego, aby inni żołnierze mogli wypełniaćswoje zadania.72 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


Podoficer, mimo natłoku pracy, nadal działaw swoim dawnym oddziale OSP. Teraz jednak,od kiedy na stałe mieszka w Piasecznie,do pożaru jeździ tylko w czasie urlopów. Zdarzamu się nawet specjalne brać wolne, abymóc uczestniczyć w akcji straży. Tak byłow 2010 roku. W maju, kiedy szła pierwsza falapowodziowa, pojechał w rodzinne stronyi razem z kolegami z OSP pilnowali wałówprzy Wiśle. Kolejna fala przyszła w czerwcui chorąży znów poprosił dowódcę o urlop.„Wiem, że spędzanie wolnego czasu na układaniuworków z piaskiem lub wypompowaniuwody może się wydawać dziwne, ale musiałemtam być i pomóc”.W czerwcu jego oddział pełnił dyżur na wałachprzy rzece Opatówka koło wsi Szczytniki.„Pamiętam, że 6 czerwca, kiedy umacnialiśmywał, usłyszeliśmy w radio, że do rana minie nasfala powodziowa”. Niestety, o dziesiątej wieczoremwał zaczął przesiąkać. Na rzece, którawpada do Wisły, pojawiła się cofka i poziomwody rósł z każdą chwilą, aż wreszcie wał niewytrzymał. Wyrwa miała 20 metrów szerokości.Całą noc próbowali ją bez rezultatu załatać.Prąd był tak silny, że porywał worki z piaskiemjak górski strumień niewielkie kamyczki.„Kiedy spuściliśmy na wodę ponton, musieliśmygo trzymać w kilka osób na linach, abynie odpłynął”, wspomina chorąży Marchewka.Następnego dnia śmigłowce zaczęły opuszczaćdo wody kosze obciążone kamieniami.Choć ważyły po kilkaset kilogramów, to i taktrzeba było je ze sobą wiązać, aby prąd ich nieprzewrócił. Potem strażacy obstawiali koszeworkami z piachem. W sumie pracowali bezprzerwy dwie doby, aż załatali wyrwę. „Donaszych zadań należało też odganianie bobrówod wałów. Zwierzęta robią w nich nory i osłabiająkonstrukcje, ale można je co najwyżejodpędzać, bo są pod ochroną”.Prawie jak MazuryRzeka zalała około tysiąca domów i półtoratysiąca hektarów pól, czyli ponad jedną trzeciąpowierzchni gminy Dwikozy, w tym wsie:Szczytniki, Nowy Kamień, Bożydar i Mściów.W niektórych miejscach woda sięgała powyżejdwóch metrów. W nocy zarządzono ewakuację,ale tylko niektórzy się na nią zdecydowali.Większość mieszkańców wolała zostaćw domach i pilnować dobytku. Przez kolejnedni dowożono im łodziami jedzenie. „W czasieakcji zrobiłem zdjęcie zalanych terenówi wysłałem koledze. Myślał, że odpoczywamw okolicy jezior mazurskich”.Woda stała ponad 20 dni i znów trzeba byłorozkopać wał, aby odeszła. Potem rozpoczęłosię sprzątanie. Strażacy wypompowywali wodęz piwnic i studni, sprzątali błoto i muł. „Poprzerwaniu wału deszcz ustał i wyszło słońce.Nowa tradycjaPodoficer roku, podobnie jak szeregowy roku, wybierany byłw Dowództwie Garnizonu Warszawa po raz pierwszy.Zrobiła się piękna pogoda, był niesamowityupał. Gmina Dwikozy jest typowo rolnicza,woda zalała więc wiele upraw, warzywa w tunelachfoliowych, sady i szklarnie. Wszystkozaczęło gnić i smród był niesamowity”, opowiadachorąży Marchewka. Dodaje, że pracaprzy powodzi to mnóstwo wysiłku fizycznego,ale przede wszystkim działanie zespołowe.„Najważniejsze w drużynie OSP jest wzajemnezaufanie. Na szczęście, moich kolegów zestraży znam od dawna, niektórych nawet odpiaskownicy”.Miłość do koniZaufanie jest niezbędne takżew kwestii drugiej pasji chorążego– jazdy konnej. „Nie mapiękniejszych zwierząt niż konie”,uważa podoficer. W każdejwolnej chwili stara sięwskoczyć na siodło. Tłumaczyteż, że w pracy z końmi najważniejszesą szacunek dozwierzęcia, wzajemne zaufanie,dużo czułości i spokoju.Poza jazdą konną PawłaMarchewkę fascynowała kawaleriaII Rzeczypospolitej.„To była najwspanialsza formacjawojskowa i żałowałem, żejuż nie istnieje”. Kiedy więc,jeszcze w trakcie nauki w szkolew Sandomierzu, dowiedział się o działalnościSandomierskiego Ośrodka Kawaleryjskiego,bez wahania wstąpił w jego szeregi.Ośrodek kultywuje tradycje 1 Pułku UłanówKrechowieckich imienia pułkownika BolesławaMościckiego. „Pułk brał udział w 1920 rokuw zaślubinach z morzem”, opowiada podoficer.„Ponadto, według tradycji, był najstarszym pułkiemułanów jazdy polskiej. Jego nazwa i barwypochodzą jeszcze z lat 1776–1794, gdy istniał1 Pułk Ułanów Nadwornych”.W maju 2010roku, kiedy szłapierwsza falapowodziowa,pojechałw rodzinne stronyi razemz kolegami z OSPpilnowali wałówprzy WiśleSiódeMka BelinyChorążego interesują także dzieje polskiejkawalerii, od powstania siedmioosobowegopatrolu pod dowództwem pułkownika kawaleriiWładysława Beliny-Prażmowskiego, który2 sierpnia 1914 roku stał się pierwszym oddziałemkawalerii legionowej, aż po wrzesień1939 roku.„O tragicznym końcu kawalerii i historii oddziałumajora He<strong>nr</strong>yka Dobrzańskiego pięknieopowiada film «Hubal»”, zachwala PawełMarchewka. Sam, jeśli chodzi o postaci historyczne,dużą sympatią darzy marszałkaJózefa Piłsudskiego i generała dywizjiBolesława Wieniawę-Długoszowskiego.Niestety, po przeprowadzcedo Piaseczna chorąży ma corazmniej okazji, aby pojeździćkonno. Dlatego kiedyw 2000 roku zawiązywał sięSzwadron Kawalerii WojskaPolskiego, zadzwonił do nichz pytaniem o wolne etaty.„Mieli miejsca tylko dla szeregowych,a nie dla chorążych”.Ponieważ ten plan się nieudał, zastanawia się nadzmianą oddziału kawaleryjskiego.Znalazł już nawet nawarszawskim Mokotowie StowarzyszenieSzwadron Honorowy3 Pułku SzwoleżerówMazowieckich imienia pułkownikaJana Kozietulskiego.Kultywuje on tradycje pułku,który powstał w lipcu 1920roku jako 201 Ochotniczy Pułk Szwoleżerów.Za bohaterstwo na polach bitew marszałekPiłsudski zaliczył go w poczet pułkówstałych i nadał nazwę 3 Pułk SzwoleżerówMazowieckich. „Mają w stowarzyszeniuwolne miejsca i zapraszają do siebie,ale na razie brakuje mi czasu na treningi,doskonalenie umiejętności jeździeckichi udział w inscenizacjach. Może uda sięwiosną”.Podoficer roku DGW do wszystkiego podchodziz pasją – do wojskowej służby, działalnościw straży czy kawaleryjskiego hobby.„Moje marzenia? Mieć własnego konia, więcejczasu na udzielanie się w OSP i pododdzialekawaleryjskim”.Kandydatów zgłaszali dowódcyjednostek podległychDGW, a głosowali nanich koledzy. Spośród wyłonionychw ten sposób reprezentantówjednostek zwycięzcówwybrały kapituły: Honorowegomiana Podoficer RokuDGW oraz Honorowego mianaSzeregowy Roku DGW. chcianouhonorować osoby, którenie tylko wypełniają swojesłużbowe obowiązki, lecz takżerobią coś ponad to i bezinteresowniepomagają innym.Pamiątkowe statuetki wręczałlaureatom generał brygadyWiesław Grudziński, dowódcaGarnizonu Warszawa. Nagrodama być przyznawana terazco roku.••POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>73


krótka seriakrótka seriaBocian ciętylaseremZe względu na zastosowany w modelachstartujących w zawodach maksymalizujący siłęnośną profil skrzydeł – trudno je pilotować.Mikroczajka” waży 380 gramów,ma skrzydło o rozpiętości110 centymetrów i potrafiunieść ładunek o masie kilograma.„Bocian” przy wadze 6 kilogramówma skrzydło o rozpiętości310 centymetrów i podniesie ładunek14 kilogramów. Pierwszy modelpowstał z kompozytów szklanychi węglowych oraz styropianu,a napędza go silnik elektryczny.Drugi ma skrzydło przekładkowebalsowo-styropianowe, balsowykadłub oraz napęd spalinowy.Trzech modelarzy, cywilnych studentówWyższej Szkoły OficerskiejSił Powietrznych, wykorzysta obiete konstrukcje 16–18 marca 20<strong>12</strong>roku w czasie międzynarodowychzawodów inżynierskich SAE Aerodesignw Kalifornii. „Bocian” wystartujew klasie Regular, a „Mikroczajka”– w klasie Micro. Będzieto trzeci z rzędu występ dębliniakóww SAE Aerodesign. WojtekLorenc, Krzysztof Figur i PawełMietecki mają nadzieję, że dziękizdobytym wcześniej doświadcze-niom uplasują się w rankingachobu klas w pierwszej piątce. Stawiająna najbardziej prestiżową klasęRegular i model „Bocian”, któregokonstrukcję uważają za maksymalniedopieszczoną. (AG)Bohaterowie najważniejsiuroczysty pochówek kapitanaWŁaDYsŁaWa raGINIsa i porucznikasTaNIsŁaWa BrYKalsKIEGo został uznanyza wydarzenie historyczne roku 2011.Drugie miejsce w plebiscycie, któregocelem jest uhonorowanieorganizatorów, twórców oraz inicjatorównajciekawszych przedsię-•20 marca 1924 roKuP o l s K a Z B r o j N aPoseł MARiAn ZynDRAMKOściAłKOWSKi:Podstawą armji jest dusza prostegożołnierza. Dopóki dusza ta jest silna,armja wytrzymuje dole i niedole, gdydusza ta się złamie, upadek armjijest nieuchronny. Tak było w 1920roku w odwrocie pod Warszawą.Zmalał sprzęt wojenny, środki techniczne,żołnierz bez wypoczynku,Nuty w marszuKolumna trzeciego plutonu drugiej kompanii szkoleniapodstawowego zajęła pierwsze miejsce w konkursie nawykonanie wojskowej piosenki marszowej.Zwycięzców śpiewających „Rogatywkę”prowadził młodszy chorążysztabowy He<strong>nr</strong>yk Wawrzonkowski.maszerujące plutony kandydatów doNarodowych Sił Rezerwowych oceniałojury w centrum SzkoleniaWojsk Inżynieryjnych i chemicznychwe Wrocławiu. Brano pod uwagę dobórrepertuaru, wykonanie oraz samprzemarsz. Drugie miejsce przypa-wzięć historycznych, zdobyła rekonstrukcjahistoryczna „Bitwa morska. blaszanychZmrożone ustnikiObrona Twierdzy Wisłoujście”, instrumentówa trzecie „Otwarcie muzeum AK dętych mogąw Krakowie”. Plebiscyt po razspowodowaćuszkodzenie ustczwarty zorganizowały portal Historia.org.pli muzeum Historii Polski.muzyków.Konkurowało w nim około 60 wydarzeń.Do finału jury zakwalifikowałodziesięć najciekawszych przedsięwzięć,spośród których internauciwybrali najlepsze. (AD) •Zmrożone dźwiękibez butów niemal, bez dostatecznejstrawy walczył dzień i noc i cofał sięnieustannie – duch jego jednak nieupadł. Zmagała się w nim chęć odwetui zwycięstwa, a potęgowało jąwysokie poczucie żołnierskiego honoru,które nakazywało stanąćw obronie zagrożonej stolicy odrodzonejojczyzny i albo ją obronić, albopod jej murami zginąć. •dło kolumnie drugiego plutonu drugiejkompanii prowadzonej przezstarszego sierżanta RomualdaWysockiego z piosenką autorstważołnierzy plutonu NSR. Trzecie miejscezdobyła natomiast kolumna podporucznikaMateusza Jakubika(pierwszy pluton drugiej kompanii),która wykonała piosenkę „Rozmaryn”.(AD)•jeśli w czasie dużych mrozów zobaczymy orkiestręwojskową „grającą” na otwartym powietrzu, muzykabędzie płynęła zapewne tylko z głośników.Wydana przez ministraobrony narodowejinstrukcja dotyczącaorkiestr wojskowychdopuszcza gręprzy mrozie nieprzekraczającymminustrzech stopni celsjusza.Występ uzależnionyjest też od wilgotnościpowietrza oraz wiatru.muzycy muszą więcnauczyć się radzić sobiez zimnem. Jak tłumaczykapitan Marcin Ślązak,kapelmistrz Orkiestry ReprezentacyjnejWojskaPolskiego, grę na mrozieutrudniają zmarznięte ręce,usta oraz mięśnie twarzymuzyków, które wpływająna precyzję wykonaniautworów. Niskie temperaturyzmieniają teżsposób rozprężania powietrzatłoczonego z płucdo instrumentów i praktycznieniemożliwe stajesię prawidłowe zagraniedźwięków w wyższych rejestrach.Wyjściem – jaktwierdzi kapitan Ślązak– jest „zalewanie” instrumentówspirytusem. Tużprzed występem do blaszanychinstrumentów dętychwlewa się odrobinę spirytusu,którego opary spowalniająproces ich zamarzania.metoda ta jednakdziała tylko przez kilkachwil, a poza tym rozszczelniaelementy instrumentui skraca ich żywot.Poza tym parujący spirytusjest mimowolnie wdychanyprzez muzyków.Zdarza się więc, że przydużym mrozie w trakcieważnych uroczystościz udziałem wojskowej asystyutwory odtwarzane sąz płyty, co muzycy uznająza zło konieczne. (AD) •74 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


SPORTOWENOWINYRedaktor: JACEK SZUSTAKOWSKI edycja 11.e-mail: jacek.szustakowski@zbrojni.plFOT. JAceK SZuSTAKOwSKi (2)Puchar na nartachStarszy kapral RAfAł WAlICKI z 17 Wielkopolskiej BrygadyZmechanizowanej zdobył superpuchar dla najlepszego żołnierzaw XXXVI Biegu Piastów.cenne trofeum w pierwszy weekendmarca walczyli przedstawi-Ociele wojska, którzy w najsłynniejszejnarciarskiej imprezie biegowej w Polscestartowali na dystansie 50 kilometrówstylem klasycznym i dowolnym.W obu biegach najlepiej spisał siępodoficer z Międzyrzecza, któremupokonanie na nartach 100 kilometrówzajęło 5 godzin 20 minut i 2 sekundy.Drugie miejsce w klasyfikacji o SuperpucharDowódcy Wojsk Specjalnychz czasem 5:58:27 zajął starszyszeregowy Bartosz Mirowski z JednostkiWojskowej Komandosów z Lublińca.Trzecią lokatę wywalczył starszychorąży rezerwy AndrzejPigla z Wrocławia (7:03:02). W dwadni 100 kilometrów pokonało w Jakuszycachośmiu żołnierzy. Największąfrekwencją wśród przedstawicieliwojska cieszył się bieg na 50 kilometrówstylem klasycznym, który ukończyło22 zawodników.NajlepsistrażacyW Ogrodzieńcuzakończyły się XIIIHalowe MistrzostwaPolski SłużbMundurowychw futsalu.Najlepszym z żołnierzy na 26 kilometrówstylem klasycznym był sierżantMichal Kucharik z BrygadySzybkiego Reagowania z miejscowościŻytec w Czechach. Wyprzedził onzawodników z Jeleniej Góry: podpułkownikaw stanie spoczynku Marka ytuł mistrzowski zdobyła śląskaT Gołębiowskiego i kapitana rezerwy reprezentacja Państwowej StrażyJanusza Czaplickiego. RozegranoPożarnej. Wicemistrzami zostaliteż bieg na 10 kilometrów stylem klasycznym,strażacy z Komendy Miejskiej PSPw którym najlepiej spisał w Zabrzu, a trzecie miejsce zajęłasię starszy szeregowy Bartosz ekipa Straży Miejskiej z Warszawy.Mirowski z Jednostki Wojskowej Komandosów,W mistrzostwach rywalizowałoktóry zajął 28. pozycję. dziesięć drużyn, w tym cztery woj-XI Międzynarodowy Bieg Żołnierskiskowe: 5 Batalionu Dowodzeniaw Jakuszycach, rozegrany z Krakowa, 5 Lubuskiego Pułku Arskowe:w ramach XXXVI Biegu Piastów, tylerii z Sulechowa, Oddziału Żandarmeriiodbywał się w tym roku pod hasłemWojskowej z BydgoszczyMiędzynarodowej Rady Sportu i Jednostki Wojskowej <strong>12</strong>30 z Chełma.Wojskowego – „Przyjaźń przezNajlepiej z przedstawicieli woj-sport”. Patronat honorowy nad impreząska spisali się piłkarze z 5 bdow.objął generał brygady Piotr Drużyna z Krakowa zajęła piątePatalong, dowódca Wojsk Specjalnych,miejsce, a bramki dla krakowiana organizatorem wojskowych zdobyli: młodszy chorąży Pawełbiegów – na zlecenie i ze środków Matera, starszy szeregowyMinisterstwa Obrony Narodowej Mirosław Chmiest i starszy szeregowy– był Wojskowy Klub BiegaczaJan Światko. (SZUS) •„Meta” Lubliniec. (S)•Pobity rekordStarszy szeregowy HENRYK SZOSTz Wojskowego Klubu Sportowego „Grunwald”Poznań uzyskał najlepszy wynik w historiipolskiego maratonu.Od 4 marca 20<strong>12</strong> roku wynosion 2 godziny 7 minut 39 sekund.Poprzedni rekord ustanowił<strong>12</strong> października 2003 rokuw Eindhoven sierżant sztabowyGrzegorz Gajdus, obecnie trenerreprezentacji Wojska Polskiegow maratonie. Przed czterema miesiącamiwe Frankfurcie szeregowemuSzostowi zabrakło do uzyskanianajlepszego wyniku zaledwie16 sekund. Tym razem zawodnikGrunwaldu wywalczył w Japoniidrugie miejsce w 67. maratonieLake Biwa. Polak przegrał tylkoo 35 sekund z KenijczykiemSamuelem Ndungu. . Maratonw Kraju Kwitnącej Wiśni był dziesiątymstartem w karierze Szostana dystansie 42 kilometrów 195metrów. Zawodnik zespołu sportowegoSił Powietrznych w Poznaniuzapewnił sobie udział na igrzyskacholimpijskich w Londynie jużw październiku. Dzięki czasowiuzyskanemu w Japonii uplasuje sięw tym roku na pierwszym miejscuw Europie i dziewiętna-stym na świecie. (JS)•POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>StarszyszeregowyHENRYKSZOST75


pod ostrzałem strzelec spadochronowyKolekcjaPolsKi Zbrojnej59.nazwa: kapral z 2 batalionu506 Pułku Piechotyspadochronowej(amerykańska 101 DywizjaPowietrznodesantowa)Datowanie: 5–6 czerwca1944 roku, normandiaGrupa: Grupa rekonstrukcjiHistorycznej 101 AirborneRozłożony karabin M1 Garand w zasobniku Griswold BagWeapons CaseKamizelka ratunkowa Vest Life Preserver, typ B-4kształtem przypomina dziecięcy śliniak. Przezżołnierzy alianckich nazywana była mae west.76POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


FOT. JAROSłAw wiśNiewSKi (6)Michał SzewczykStrzelecspadochronowyW Normandii w operacji „Neptun”brały udział trzy dywizjepowietrznodesantowe.Zanim o świcie 6 czerwca 1944 rokuflota sprzymierzonych oddała pierw-sze strzały, nocą nad Normandięnadleciało 2,3 tysiąca samolotówtransportowych i około 3,5 tysiącaszybowców z prawie 24 tysiącami najlepszychżołnierzy alianckich (spadochroniarze i piechotaszybowcowa). Rozpoczęła się operacja„Neptun”. Brały w niej udział trzy dywizje powietrznodesantowe.Celem 101 Dywizji byłozdobycie wylotów szos na groblach wiodącychna plażę Utah.Spadochroniarzy uczestniczących w walkachw Normandii wyróżniał mundurM-1942 z charakterystycznymi skośnymikieszeniami zapinanymi na dwie napy mocowanew klapach oraz z kieszonką na nóż M2w górnej części suwaka. Na czas inwazjiw Normandii mundury były wzmacnianew ten sposób, że obszywano brezentem dolnekieszenie kurtki oraz udowe na spodniach.Marek Wize z Grupy Rekonstrukcji Historycznej101 Airborne, który wcielił sięw spadochroniarza, na lewym rękawie madoszyte dodatkową kieszeń oraz naszywkędywizyjną i szewrony kaprala. Munduryspadochroniarzy były impregnowane specjalnymśrodkiem CC-2 na wypadek użyciagazów bojowych. Na prawym ramieniu spadochroniarzma też detektor gazu. Pod oporządzeniewłożył kamizelkę ratunkową, zwanąprzez żołnierzy mae west.Żołnierze tej formacji nosili sznurowanewysokie obuwie spadochronowe. Na prawymbucie rekonstruktor zapiął kompas, a do lewegoi łydki przytroczył nóż bojowy M3 w pochwieM8A1. Jego głowę chroni hełm stalowyw wersji spadochronowej M-2, z charakterystycznymskórzanym podbródkiem (zabezpieczenieprzed zgubieniem w czasie skoku),na który naciągnięto siatkę maskującą z kawałkamikolorowej juty. Spadochroniarz narękach ma skórzane rękawice, jakich począt-kowo używano w kawalerii. Pod szyją zawiązałwyciętą z czaszy spadochronu chustę, któramiała chronić przed obtarciami.Strzelec spadochronowy nosił pas amunicyjnydo karabinu M1 Garand i torbę popularniezwaną musset bag (na zdjęciu widaćją w pozycji przed założeniem spadochronu– nad torbą przypięty był spadochronzapasowy). W skład wyposażeniażołnierza wchodziły ponadto opatrunekspadochronowy, przypięty do prawej szelki,oraz lina spadochronowa. Przez lewe ramięrekonstruktor przewiesił torbę amunicyjną,a do lewego boku i uda przypiął maskęprzeciwgazową w gumowanym pokrowcuoraz bagnet. Spadochroniarze zabierali jaknajwięcej amunicji, dlatego na zdjęciu widaćdodatkowy bandolier na ładowniki dokarabinu. Wyposażenie dopełniają, widocznez tyłu, manierka z kubkiem w pokrowcuoraz kilof.Armia amerykańska jako pierwsza naświecie przezbroiła swoje oddziały w brońsamopowtarzalną, taką jak przyjęty douzbrojenia w 1936 roku karabin kalibru0,30 cala, oznaczony jakoM1. Od nazwiska konstruktoranazywany był popularniegarandem. Stał się podstawowąbronią strzeleckąpiechoty spadochronoweji szybowcowej. Rozłożonykarabin wkładano do specjalnegozasobnika, któryumożliwiał bezpieczny transportbroni podczas skoku. •W następnymnumerze:żandarmFallschirmjägerPOLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>77


PODZIĘKOWANIEzarządu Fundacji Pomocy Emerytomi Rencistom wojskowym Pan CZESŁAW MROCZEK,sekretarz stanu do sprawspołecznych w MinisterstwieObrony Narodowej Pan generał MIECZYSŁAWCIENIUCH, szef SztabuGeneralnego Wojska Polskiego dowódcy rodzajów sił zbrojnych dowódca związku operacyjnego dowódcy dywizji dowódcy skrzydeł dowódcy flotylli okrętów komendanci-rektorzyakademii wojskowych komendanci centrów szkolenia dowódcy brygad dowódcy pułków dowódcy eskadr szefowie oddziałów zabezpieczenia dowódcy batalionów specjalnegoprzeznaczenia szefowie wojewódzkich sztabówwojskowych prezesi sądów wojskowych naczelni prokuratorzy,prokuratorzy dyrektorzy, prezesiwojskowych instytutów naukowych dyrektorzy, komendanci instytutów,szpitali wojskowych,sanatoriów wojskowych dyrektorzy centralnych instytucjikultury i kierownicy klubówrodzajów sił zbrojnych dyrektorzy wojskowychbiur emerytalnychSzanowni PańStwo!na przełomie 2010 i 2011 roku zarząd Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom wojskowym,działając na podstawie „Porozumienia o współpracy pomiędzy Ministremobrony narodowej i Fundacją Pomocy Emerytom i Rencistom wojskowym zawartegow warszawie 21 lutego 2008 roku” oraz „Porozumienia o współpracy pomiędzy zarządemFundacji Pomocy Emerytom i Rencistom wojskowym a Konwentem DziekanówKorpusu oficerów zawodowych wojska Polskiego podpisanego 23 maja 2006 roku”,zwrócił się do Państwa z prośbą o umożliwienie rozprowadzenia, za pośrednictwem dziekanówi mężów zaufania, wśród żołnierzy zawodowych sił zbrojnych fundacyjnych kalendarzy,z jednoczesnym apelem o zadeklarowanie odpisania 1% od podatku dochodowegood osób fizycznych za 2011 rok na rzecz Fundacji.Szanowni Państwo, procedura przekazywania przez urzędy skarbowe zadeklarowanychodpisów ujmuje wyłącznie ilościowe dane o wielkości przekazanych środków (darczyńca,jeśli chce, pozostaje anonimowy), toteż obdarowana organizacja pożytku publicznegonie ma możliwości pozyskania pełnej wiedzy o osobach, które udzieliły jej wsparcia,chyba że darczyńca wyrazi na to zgodę. w roku ubiegłym z odpisów 1% od podatku Fundacjauzyskała 178 509,73 złotego. Dzięki temu z fundacyjnej pomocy mogło skorzystać197 osób, które otrzymały kwotę 117 tysięcy złotych. Dla pensjonariuszy Domu Emerytawojskowego kupiono sprzęt rehabilitacyjny za 3,8 tysiąca złotych.na podstawie danych statystycznych urzędów skarbowych, posługując się określonymiwłasnymi ustaleniami porównawczymi, mamy podstawę, aby stwierdzić, że w ubiegłorocznymodpisach 1% od podatku przez osoby fizyczne, dokonanych na rzecz Fundacji,udział kadry zawodowej Sił zbrojnych RP był znaczny.Szanowni PańStwo! wyMiEniEni tytulaRniEwszystkim wam osobiście, w tej publicznej formie, za umożliwienie rozprowadzeniawśród kadry zawodowej wojska Polskiego fundacyjnych materiałów i słowa osobistegowsparcia zarząd Fundacji składa serdeczne podziękowanie!tą drogą serdecznie dziękujemy wszystkim żołnierzom zawodowym , którzy w 2011 rokuzadeklarowali 1% od podatku na rzecz Fundacji!Konwentowi Dziekanów Korpusu oficerów zawodowych wojska Polskiego, dziekanomrodzajów sił zbrojnych, okręgów wojskowych oraz mężom zaufania podziękowanieprzekazaliśmy w trybie oddzielnym – za pośrednictwem Konwentu Dziekanów.Prosimy o przyjęcie najserdeczniejszych życzeń sukcesów w zawodowej żołnierskiejsłużbie, niezawodnego zdrowia oraz wszelkiej życiowej pomyślności!płk w st. spocz. STANISŁAW TORCHAŁA,sekretarz Zarządu Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom Wojskowympłk w st. spocz. MIECZYSŁAW MIKRUT,prezes Zarządu Fundacji Pomocy Emerytom i Rencistom WojskowymNasz adres:FUNDACJA POMOCY EMERYTOM I RENCISTOM WOJSKOWYMWarszawa, ul. 11 Listopada 17/19, blok 2,tel. CA MON: 872 478; miejski: 687 24 78,Bank Pekao SA , O/Warszawa, ul. Krucza 24/26Konto bankowe:<strong>12</strong> <strong>12</strong>40 6003 1111 0000 4940 4687www.fundemerwoj.plKRS: 0000137138


kuźniakuźniao g ł o s z e N i eFOT. 58Th N.y.Nasi w AmerycePolskie pułki piechoty walczyły w wojniesecesyjnej po obu stronach konfliktu.kłopotliwe dodatkiJednymi z najstarszych i największychw dziejach rekonstrukcjihistorycznej inscenizacjisą bitwy z czasów wojny secesyjnej,organizowane na terenieStanów Zjednoczonych. Ludzie,którzy biorą w nich udział,często należą do milicji paramilitarnych.Są też wspierani (moralniei materialnie) przez regularnejednostki US Army i GwardiiNarodowej. Wojna secesyjnainspiruje również polskich rekonstruktorów.Na rodzimympodwórku najchętniej odtwarzasię oryginalne pułki piechotyzłożone z Polaków bądź przeznich dowodzone. Po stronie Pół-rekonstruktorowi nie wystarczy tylko broń, mundur czy zbroja.Dodatki do podstawowej garderobyzazwyczaj nie kosztujądużo. Kiedy jednak ceny wszelkichdrobiazgów doda się do siebie,często okazuje się, że trzebana nie wydać więcej pieniędzy niżna podstawowy rynsztunek. Dośćłatwo jest kupić niedrogo miecz,szablę czy pałasz. Wystarczy wybraćsię na średniowieczny straga<strong>nr</strong>ozstawiony przy okazji jakiejkolwiekhistorycznej imprezy. Dużowiększym kłopotem jest zdobyciepochwy i uprzęży, dzięki którejmożna prawidłowo przytroczyćtę pierwszą do pasa.W przypadku epo-ki napoleońskiej po-dobnych kłopotówmogą nastręczać ta-kie drobiazgi, jak pa-c z A sN A r e k o N s t r u k c j e27–29 kwietnia, CzerskNa zamku w czersku odbędzie się trzynastowiecznaimpreza – IV Turniej na Dworze Ko<strong>nr</strong>ada mazowieckiego.27–29 kwietnia, TykocinOdbędzie się impreza obozowa „Zdobycie Tykocina 1657”,na którą zaprasza Podlaska Brygada Rekonstrukcji.nocy w wojnie wziął udział58 Ochotniczy Pułk PiechotyNowego Jorku, nazywanypolskim legionem. Dowodziłnim generał WłodzimierzKrzyżanowski, który razemz Ludwikiem Mierosławskim organizowałpowstanie w Wielkopolsce.Południowców wspierałzłożony w dużej mierze z Polaków14 Pułk Piechoty z Luizjanypod dowództwem pułkownikainżyniera WaleregoSulakowskiego – weterana WiosnyLudów na Węgrzech. (SZ) •pierośnica, tabakiera czy specjalnaszczoteczka do pielęgnowaniawąsów (taką powinien mieć każdy,kto przebiera się za napoleońskiegogrenadiera). Od-twarzający wojowni-ków starożytnychmogą mieć nato-miast misterniewykonane koścido gry. (SZP)•30 kwietnia–2 maja,WarszawaNa Fortach Bema odbędzie się BitwaNarodów 20<strong>12</strong>. W imprezie wezmąudział reprezentacje z 13 krajów (Ukraina,Białoruś, <strong>Polska</strong>, Rosja, Kanada,Kompendium wiedzy historycznejKalendarium imprez 2011Mapa miejsc pamięci500 blogerów300 grup rekonstrukcyjnychSindarW sprzedaży modele do sklejaniai gotowe, akcesoria modelarskie,literatura modelarska oraz historyczno--wojskowa, również obcojęzyczna.Tel.: 0 22 487 93 24mail: sindar@neostrada.plNasz sklep internetowy:www.sindar-model.home.plWłochy, Niemcy, Austria, Dania, Belgia,mołdawia, Izrael i USA). •POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>79


po służbiesłużbiepo służbieNie przegap Warto Niezłe Nie wartoksiążkaEseje o pamięciTa książka może sprawić, że Polakom i Niemcom łatwiejbędzie się zrozumieć.Paralele” to pierwsza publikacjacyklu zatytułowanego „Polsko-niemieckiemiejsca pamięci”. Planujesię cztery tomy w języku polskimi pięć w niemieckim. W projekt zaangażowanychzostało stu trzydziestuautorów, nie tylko z Polski i Niemiec,lecz także z Francji, Włoch, Szwajcariii czech. Jak przyznał profesor HansHenning Hahn, ich „założeniem byłoznalezienie wspólnych punktów i różnicw spojrzeniu na historię”.miejscami pamięci historycy nazywajązarówno wydarzenia, jak i osobyczy pojęcia głęboko zakorzenionew świadomości narodowej w Polsceoraz w Niemczech. Traktują je jakofenomeny historyczne decydująceo tożsamości danego społeczeństwa.Dla każdego narodu są osobne, odgrywająjednak taką samą rolę.W Niemczech jest to na przykładLudwig van Beethoven, w Polsce– Fryderyk Chopin.Książka zawiera 22 eseje porównującemiędzy innymi Wisłę z Renem,Johanna Wolfganga Goethegoz adamem Mickiewiczem, świętegoBonifacego ze świętym Wojciechem,„Konstytucję 3 maja” z konstytucjąz 1848 roku, ale także modele kobiecościw polskiej i niemieckiejkulturze oraz funkcjonowanie służbbezpieczeństwa w NRD i Polsce Ludowej.Niektóre zestawienia mogą wydać sięprowokacyjne. Niemieckiego czytelnikamoże zdziwić porównanie bitwyw Lesie Teutoburskim, jednego z najbardziejspektakularnych starć starożytności,z mało znaną potyczką siłzbrojnych Mieszka i z oddziałami łu-życkiego margrabiego Hodona. Polskiegoczytelnika zastanowi porównaniepolskich Kresów z niemieckimWschodem, kojarzącym się u nasz nacjonalistyczną agresją i narodowosocjalistycznymiplanami podbojui zagłady ludzkości. Inaczej postrzeganajest w obu społeczeństwach bitwapod Grunwaldem czy klęknięciekanclerza Willy’ego Brandta przedpomnikiem Bohaterów Getta.Jest to lektura dla wielu czytelników,nie tylko tych zainteresowanych historiąi kulturą Polski i Niemiec. Tekstypisane są prostym językiem, mimoże wyszły spod pióra naukowców.Projekt „Polsko-niemieckie miejscapamięci” realizowany jest przez centrumBadań Naukowych PAN w Berliniewe współpracy z Instytutem HistoriiPAN w Warszawie i Deutsches Polen-Institut(Niemieckim InstytutemSpraw Polskich) w Darmstadzie.mAłGORZATA ScHWARZGRuBeR„Polsko-niemieckie miejsca pamięci”,„Paralele” Robert Traba, HansHenning Hahn we współpracyz maciejem Górnym i KorneliąKończal, Wydawnictwo NaukoweScholar, 20<strong>12</strong>•FiLMMisja ratunkowaTo pierwszy film akcji, w który na tak wielką skalęzaangażowały się francuskie siły zbrojne.Historia jest prosta. Grupa żołnierzyfrancuskich sił specjalnychotrzymuje zadanie odbiciaprzetrzymywanej przez talibóww górach Pakistanu francuskiejdziennikarki. Sytuacja się komplikujei Francuzi muszą sforsowaćprzełęcze Hindukuszu.Twórcom zależało na wyprodukowaniufilmu, który będzie hołdemdla żołnierzy narażających życiew najtrudniejszych misjach. Abyzapewnić maksymalną wiarygodność,aktorzy przeszli specjalneszkolenie w Lorient w Bretanii,przeznaczone dla żołnierzy piechotymorskiej. Przygotowywali się doprzebywania w ekstremalnych warunkachi do wspinaczki na wysokość4 tysięcy metrów.W czasie projekcji widzom nie zabraknieemocji, scen akcji ani nawetmiłosnych. Reżyser starał sięteż zaznaczyć osobowość każdegoz sześciu żołnierzy. Dla mnie najbardziejcharyzmatyczny był snajperElias. W filmie jest jednak kilkanieścisłości. Zastanawia choćbyto, dlaczego komandosi nie mielize sobą nadajników GPS czy telefonówsatelitarnych.„Terytorium wroga” jest filmemnierównym. Świetna jest pierwszaczęść opatrzona genialnymi, częstoprzepełnionymi humorem dialogami.Niestety – im bliżej finału,tym film staje się bardziej ckliwy,a scena pokazywana równoleglez końcowymi napisami jest wręczpatetyczna. Atuty obrazu to zapierającedech w piersiach zdjęciaDavida Jankowskiego, kręconew Tadżykistanie, Dżibuti i śniegachMont Blanc, oraz świetna muzykaXaviera Berthelota. •ANNA DąBROWSKA„Terytorium wroga” (Special Forces),reżyseria Stéphane Rybojad,dystrybucja ITI cinema.książkaLance i szableMiłośnicy przedwojennej kawalerii powinniprzygotować się na większe wydatki.Na rynku ukazał się pierwszyz 40 tomów kolekcji „Wielka księgakawalerii polskiej 1918–1939”,serii książek o międzywojennej jeździepolskiej. Każdy z blisko stustronnicowychtomów poświęcony będzie jednemupułkowi ułanów, szwoleżerów lubstrzelców konnych. W pierwszym opisano1 Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego.Dzięki lekturze tej pozycjizapoznamy się z historią jednostki,przeczytamy o jej dowódcach, sztandarze,odznace, barwach i wyglądziemundurów. Znajdziemy też szczegółowyopis najważniejszej bitwy pułku.Każdy tom zamyka rozdział poświęconywyposażeniu i uzbrojeniu kawalerii.Na wewnętrznych okładkach książkiumieszczono natomiast mapy z zaznaczonymiszlakami bojowymi pułku.Największą zaletą publikacji są jednakzdjęcia. W każdym tomie znajdziemyokoło stu archiwalnych, unikatowychi często wcześniej niepublikowanychfotografii, udostępnionychprzez Narodowe Archiwum cyfrowe,centralne Archiwum Wojskoweoraz prywatnych kolekcjonerów.Zdjęcia przedstawiają kawalerzystówzarówno na polach bitew,w trakcie parad i ćwiczeń,jak i w salach balowychoraz w czasie prywatnychuroczystości.Nie bez znaczenia jest też to,kto wchodził w skład zespołupracującego nad powstaniemserii. W jej tworzeniezaangażowali się międzyinnymi Lesław kukawski,andrzej konstankiewicz, PawełRozdżestwieński i Juliusz s. Tym.Partnerami kolekcji są NAc, cAWi kwartalnik „Szabla i Koń”, a jej patronemmuzeum Wojska Polskiegow Warszawie. Kolekcja to pozycjaobowiązkowa dla każdego miłośnikapolskiej jazdy – wartowięc już odkładać pieniądzena kolejne tomy i zrobićna nie miejsce w domowejbiblioteczce. •ANNA DąBROWSKA„Wielka księga kawaleriipolskiej 1918–1939”,wydawca: edipresse<strong>Polska</strong> SA, 20<strong>12</strong>80 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>


o g ł o S z e n i ezakład Socjologii edukacji w instytucie SocjologiiUniwersytetu Wrocławskiegozakład Socjologii Wydziału nauk o Bezpieczeństwie Wyższej Szkołyoficerskiej Wojsk Lądowych we WrocławiuPolskie Towarzystwo Socjologiczne – oddział WrocławskiSekcja Socjologicznych Problemów Bezpieczeństwa narodowego PTSeuropean Association for Securityzapraszają na międzynarodową interdyscyplinarną konferencję naukową„Metodologiczne problemy badańnad grupami dyspozycyjnymi”Methodological problems of research Disposable groups of SocietyOdbędzie się ona 10–11 maja 20<strong>12</strong> roku we Wrocławiuw hotelu Orbita przy ul. Wejherowskiej 2.Zgłoszenia do udziału w konferencji, wraz ze zgłoszeniem prezentacji podczaskonferencji, można przesyłać do <strong>12</strong> kwietnia 20<strong>12</strong> roku:• listownie – na adres: Instytut Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiegoz dopiskiem „metodologiczne problemy badań nad grupami dyspozycyjnymi”,51-149 Wrocław, ul. Koszarowa 3,• faksem: 071 794-07-52• pocztą elektroniczną: mstochmal@vp.plSiedem historiiWyStAWARafał milach przedstawia historieRosjan, którzy urodzili się jeszczew ZSSR, ale w dorosłość wchodzili jużw putinowskiej Rosji. Jest to opowieśćo zwykłych ludziach, ich przyjaciołach,rodzinach oraz o świecie,w którym żyją. W zdjęciach milachanie znajdziemy ani skrajności, anisensacji. Oglądamy codzienne życieprzedstawicieli pokolenia trzydziestolatków,którego fotograf był świadkiemna przestrzeni ostatnich sześciulat. „Przeszedłem trzy fazy znajomościz moimi bohaterami. Najpierw byliprzewodnikami po miastach, potemstali się bohaterami moich zdjęć,a na koniec przyjaciółmi, z którymiwięcej rozmawiam, niż ich fotografuję”,wyjaśnia autor.Na cykl „7 pokoi” składa się sześć historii,których bohaterowie pochodząz różnych części dawnego ZwiązkuRadzieckiego. Gala mieszkała w Jekaterynburgu,ale wraz z rodziną wyemigrowałado Francji. Korzenie mirysą w chakasji, urodziła się w moskwie,ale większą część życia spędziław Krasnojarsku. Sasza i Nastiaz Jekaterynburga żyją we własnymświecie, nie dopasowują się do otaczającejrzeczywistości. lena to Kazaszkao rosyjskich korzeniach,mieszka w moskwie i jest immunologiem.Stas – dziennikarz, „prawdziwyCykl „7 pokoi”, „Sasza i Nastia”,Nowosybirsk, 2008syberyjski niedźwiedź” – mieszkaz rodziną w Krasnojarsku, lecz dużopodróżuje i pisze teksty do kampaniiwyborczych. Wasia pochodzi ze wsipod Jekaterynburgiem. Za dnia opiekujesię kilkuletnią córką, nocami zaś– pod pseudonimem Panichida– jest gwiazdą lokalnej sceny dragqueen. Tytułowy siódmy pokój toprzede wszystkim reportażeSwietłany Aleksijewicz, czylimetaforyczny bagaż wspomnieńcałego pokolenia urodzo-nego w ZSRR. Każdej historiipoświęcono na wystawie osobnemiejsce, gdzie zdjęciom towarzysząwypowiedzi bohaterów.(Z)•Rafał milach, „7 pokoi”Zachęta,pl. małachowskiego 3modelepo służbiesłużbiepo służbieStaliniecw skali 1:35„Traktorowa” konstrukcja S-65 wyróżnia sięna tle innych ciągników z lat 1939–1945.Wśród modeli typowych pojazdówwojskowych zawsze zwracająuwagę repliki oryginalnych konstrukcji.Tak jest z najnowszym produktemchińskiej firmy Trumpeter, modelemsowieckiego gąsienicowego ciągnikaartyleryjskiego S-65 Staliniec.ciągnik S-65 opracowano w połowielat trzydziestych XX wieku na bazietraktora S-60. Nowy pojazd został wyposażonyw oszczędniejszy czterocylindrowy18,5-litrowy silnik wysokoprężnym-17. Przy masie własnej wynoszącej11,2 tysiąca kilogramówS-65 mógł holować ładunki o masiedo 4,1 tysiąca kilogramów. Stanowiskokierowcy znajdowało się w otwartejkabinie w tylnej części pojazdu.Stanowiło to dużą niedogodność,zwłaszcza w trudnych warunkach jesienno-zimowych,więc w jednostkachpolowych często montowanoprowizoryczną kabinę.Produkcja seryjna nowego ciągnikaruszyła w 1937 roku w czelabińskiejFabryce Traktorów. Do połowy 1941roku, gdy fabrykę przestawiono naprodukcję czołgów, zmontowanow sumie 37 626 sztuk S-65, z czegoco najmniej 10 tysięcy trafiło do Armiiczerwonej, w której służyły głównie doholowania ciężkiej artylerii. częśćS-65 znalazła się również w wyposażeniuludowego Wojska Polskiego.Znaczna liczba ciągników S-65po czerwcu 1941 roku trafiła w ręceWehrmachtu.model firmy Trumpeter to ciągnikS-65 w wersji podstawowej z otwartąkabiną. Na ośmiu ramkach wtryskowychz szarego plastiku umieszczono198 części. Do tego dochodzą: 234elementy plastikowych, ogniwkowychgąsienic, umieszczone na 13 ramkachz brązowego plastiku, pięć częściprzezroczystych oraz blaszkaz ośmioma detalami fototrawionymi.Detale podwozia oraz spodu ciągnikasą starannie wykonane. Pracująceplastikowe gąsienice świetnie się prezentują,a ich montaż (po 34 na stronę)jest dość prosty. Uwagę zwracarównież efektowna maska z potężnąosłoną chłodnicy i wytłoczonymi napisamifabrycznymi. Niestety, w modelubrakuje repliki silnika. W otwartej kabiniemamy odwzorowane takie elementy,jak podłoga, dźwignie, tablicarozdzielcza i kanapa.Wszystkie detale wykonano na wysokimpoziomie, a ich prawidłowe złożenienie powinno sprawić żadnych problemów.Bardziej doświadczeni modelarze,aby uatrakcyjnić model Stalinca,mogą pokusić się jeszcze o zaadaptowaniekabiny z modeli GAZ-AAczy Studebaker US6. całość uzupełnianiewielki arkusz kalkomanii z zegaramitablicy rozdzielczej.cena modelu S-65, wynosząca około<strong>12</strong>5 złotych, jest do przyjęcia. Do gotowegopojazdu możemy doczepić replikikilku dostępnych na rynku armatw skali 1:35, na przykład sowieckie152-milimetrowe m1937 mL-20,203-milimetrowe m1931 B-4, <strong>12</strong>2-milimetrowem1931 (A-19), a także niemieckie15-centymetrowe sFH.18,17-centymetrowe Kanone 18 czy21-centymetrowe mörser 18. •ROBeRT SAWIcKIRussian chTZ S-65 Tractor,producent: Trumpeter, <strong>nr</strong> kat. 05538,skala 1:35•POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>81


prawie na pewnoprawie na pewno prawie na pewnoMariuszJanickiWyklęta prawdaZawsze należy czcić bohaterów, ale nie wolno wynosićdo rangi patriotycznego czynu każdego aktu przemocy,w którym zginął ktoś bardziej „ich” niż „nasz”.Autor jestkomentatorem„Polityki”.Niedawne obchody NarodowegoDnia PamięciŻołnierzy Wyklętych stałysię, niestety, kolejnympretekstem do wywołaniapolitycznego konfliktu. Prawica gloryfikowałazbrojne antykomunistyczne podziemie,lewica zaś eksponowała akty pospolitegobandytyzmu ze strony niektórychdowódców i ich oddziałów w powojennychczasach.Licytowano się na patriotyzm i zdradę,a do „wyklętych”, przy okazji, zaliczonotakże niektóre ofiary katastrofy smoleńskiej.A wydawałoby się, że trudno znaleźćw tej materii jakąś kontrowersję, jeśli sięweźmie pod uwagę dwa pewniki: pierwszy– komunizm był wcielonym złem, i drugi– ci, którzy w 1945 roku, po zakończeniuwojny, kontynuowali walkę z założycielamisystemu komunistycznego, musieli działaćw dobrej sprawie. Powiedzmy jasno: w zasadziewszystko się zgadza. A jednak wątpliwościpozostają. I nie chodzi tylko o to, że wzniecanie zbrojnego powstaniawobec tak wielkiej militarnej przewagi Armii Czerwonej i systemu,który ma ziemiach polskich wspierała, nie miało sensu. Nasza historiapełna jest przegranych powstań, które mimo klęski weszły do narodowejmitologii. Problem w tym, że ideowo walczy się z systemem,z ustrojem, ale strzela się z broni palnej do realnych ludzi. Dopóki to bylinazistowscy Niemcy, sprawa była oczywista. Po zakończeniu hitlerowskiegokoszmaru można jednak mówić w Polsce o wojnie domowej, z jejokrutną logiką, z ranami, które nie goją się przez dziesięciolecia, czegoprzykładem jest choćby Hiszpania.W wojnie domowej nigdy nie ma czarno-białego podziału, a emocjesą niezwykle silne. Po obu stronach ginęli wszak Polacy, i nawet ci, któ-rzy w różny sposób zaangażowali się w budowę nowego ustroju (nie od razubył to przecież rozwinięty komunizm, co dodatkowo komplikowało obraztamtych czasów), mieli rodziny, byli czyimiś sąsiadami, byli tutejsi.Wraz z pojawieniem się Armii Czerwonej wybuchł w Polsce wielki ideologiczny,ustrojowy konflikt. Przełożył się on na to, że ginęli konkretniludzie, których wina – poza ewidentnymi przypadkami ubeckich siepaczy– nie była oczywista, nie od razu zasługiwali na karę śmierci. Pozbawienieżycia w wojnie domowej rzadko jest bezdyskusyjne, uważane za naturalnei konieczne. Obca armia w końcu się wycofuje, oprawcy znikają. Ale powojnie domowej uczestnicy i świadkowie wydarzeń zostają. Rodziny zastrzelonychi ci, którzy strzelali, jeśli ocaleli, mieszkają w tym samym kraju.Groby są często na tym samym cmentarzu. Wydaje się, że Polacy wyjątkowodobrze potrafią docenić prawdziwe bohaterstwo, żołnierski honor,stawianie oporu prześladowcom, obronę niewinnych. Dlategowszyscy „wyklęci”, którzy nie uchybili tym cnotom, będę mieli wiecznąpamięć i szacunek. Dojrzałość społeczeństwa polega jednak na tym,aby nie zamykać oczu na prawdziwą historię, aby nie rozgrzeszać każdejniegodziwości tylko dlatego, że była dokonana rzeczywiście lubpod pretekstem wielkiego narodowego celu, jakim był opór przed komunizmem.Zawsze należy więc czcić bohaterów, ale też nie wolno wynosićdo rangi patriotycznego czynu każdego aktu przemocy, w którymzginął ktoś bardziej „ich” niż „nasz”.Nie można nie doceniać wysiłku zbrojnegopodziemia po 1945 roku, bo każde poświęcenie,każda legenda i symbol miały tu znaczenie.Bratobójcza walka jest ostatecznością,czymś tragicznym i dla narodu ostatecznym.Nigdy nie jest oceniana w sposób jednoznaczny,do końca wywołuje gwałtowne spory. Jeślitylko istnieje inna metoda osiągnięcia wolnościowegocelu, zawsze będzie ona korzystniejszai szlachetniejsza. Zatem chwała wyklętymżołnierzom, ale też chwała tym, którzy swojąmądrością i cierpliwością spełnili ich marzeniabez wojny polsko-polskiej.•82 POLSKA ZBROJNA NR <strong>12</strong> | 18 mARcA 20<strong>12</strong>

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!