12.07.2015 Views

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

56INFORMATOR– I co ja mam z tym zrobić? – rzucił w przestrzeń, wzruszając ramionami.Przypadkowo zrzucił przy tym na plecy ulubioną szczurzycę, która wspięła sięz powrotem, wbijając mu pazurki w koszulę. – Masz jakiś pomysł?Westchnął i otworzył szufladę jedynej w mieszkaniu komody. Przez chwilęprzerzucał stosy dokumentów. Na każdym z nich widniało inne nazwisko, alez każdego spoglądały te same niebieskie oczy. Na wielu papierach widniałytakie kraje, jak Rosja czy Ukraina.– Przez nią znowu musimy się wynosić – powiedział, wybierając jedenz paszportów. – Nie rozumiem, dlaczego nie możecie być równie inteligentne,dajmy na to, jedząc kurczaki. Kurczaki byłyby dużo łatwiejsze do zdobycia.Poza tym czystsze. No i legalne.Zaczął przerzucać do turystycznego plecaka nieliczne ubrania, wciążgadając do zaaferowanych jego czynnościami zwierzątek.– A już przecież było całkiem dobrze. – Zamyślił się. – Ten stary profesor,jak mu tam… Czajka. Prawie słyszy. Nie tak, jak reszta tych głuchychignorantów.Nagle wszystkie szczury zwróciły łebki w stronę drzwi. Robert też jużwiedział – znał te ciche, kocie kroki. Każdy detektyw w każdym cholernymmieście chodził tak samo. Policję można było wodzić za nos niczym głupiegoszczeniaka, ale ci niepozorni ludzie zawsze nieśli ze sobą kłopoty.Grajek zarzucił sobie plecak na ramię, podniósł flet do ust. Usłyszałpukanie do drzwi i uśmiechnął się. Przypomniała mu się stara, marynarskaprzyśpiewka. Zaczął nucić:– Biada nam, bo statek już tonąć zaczyna; tylko szczury uratują się…

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!