12.07.2015 Views

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

Nr 273 - Gdański Klub Fantastyki

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

14INFORMATORczy drzewa. Silvia z podekscytowaniem czekała na dojazd do nowego miejscapracy. Spędziła pół życia na poznawaniu genetyki, aż w wieku trzydziestu latzyskała tytuł doktora. Parę miesięcy później otrzymała propozycję pracy i tonie byle jakiej – w najlepszym ośrodku naukowym w kraju, a może nawet naświecie. Nie wiedziała, na czym dokładnie polegać będą jej zadania. Badaniagenetyczne, w jakich miała wziąć udział, podlegały ścisłej ochronie, więc narazie dostała tylko bardzo ogólne informacje. Nie mogła się doczekać, ażotrzyma szczegółowe akta w swoje ręce.Pojazd zatrzymał się wreszcie na opuszczonej stacji niesprawiającejdobrego wrażenia. Silvia nałożyła na ramię pasek torby i stanęła nabetonowych płytach peronu. Dawno takich nie widziała, ponieważ w miastachwszystko lśniło, zbudowane z metalu lub tworzyw sztucznych.Pociąg odjechał, a Silvia ruszyła niepewnie w stronę starego budyneczkuz tablicą z nazwą stacji – nieczytelną z powodu brudu i niecenzuralnych słów.Nagle usłyszała delikatny dźwięk, a po chwili niedaleko zatrzymał sięlewitosamochód. Ze środka wyszedł kierowca w czarnym garniturze.– Panna Jonser? – zapytał dość sucho.– Tak, to ja – potwierdziła.– Proszę za mną.Mężczyzna wskazał wóz, więc Silvia posłusznie do niego wsiadła.Uśmiechnęła się lekko na widok skórzanych siedzeń – obecnie niepotrzebnejekstrawagancji. Kierowca również zajął swoje miejsce i nacisnął pedał. Pojazdruszył, wypuszczając w tył kłąb pary wodnej. Mijał pola – niezmiernie rzadkiew dzisiejszych czasach. W ogóle okolica wyglądała, jakby cywilizacja do niejnie dotarła.Po kilkunastu minutach szybkiej jazdy lewitosamochód zatrzymał sięprzed oślepiająco białym, niewielkim budynkiem.– Cały kompleks mieści się tutaj? – zagadnęła ze zdziwieniem pasażerka.– Pod ziemią. – Padła krótka, treściwa odpowiedź.Kierowca wskazał automatyczne drzwi, po czym spiesznie odjechał, gdytylko kobieta wysiadła. Poprawiła pasek torby wrzynający się jej w ramię,odetchnęła głęboko i weszła do budyneczku. Znalazła się w małym, białympomieszczeniu, gdzie centralne miejsce zajmowało biurko, za którym siedzielidwaj strażnicy w białych mundurach. Jeden z nich spojrzał na przybyłą.– Panna Silvia Jonser?Przytaknęła.– Poproszę o dowód osobisty.Podała mężczyźnie niewielką plastikową plakietkę ze zdjęciem orazparoma informacjami. Kiedy włożyło się kartę do czytnika, na monitorzepojawiało się o wiele więcej danych o właścicielce. Strażnik szybko poruszałpalcami po dotykowym ekranie.– Nazwisko panieńskie pani matki? – zadał pytanie sprawdzające, nieodrywając wzroku od wyświetlacza.– Korelska – odparła swobodnie Silvia.– Kierunek ukończonych studiów?– Genetyka stosowana.Mężczyzna skinął głową z zadowoleniem.– Proszę jeszcze położyć tu dłoń. – Wyciągnął z szuflady elektronicznątabliczkę.Silvia spełniła polecenie, a czytnik linii papilarnych potwierdził jejtożsamość, co wreszcie zakończyło sprawdzanie.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!