KomentarzDobrze jest czasem oddaćgłos cyfrom, tabelomi zestawieniom, któresystematycznie produkujezwiązkowa księgowość,ale które niejednemuwchodzą jednym uchem doświadomości po to, by drugimwylecieć…W finansowym sprawozdaniu z czteroletniej kadencjiMałopolskiego Związku Piłki Nożnej widnieje jednapozycja, mówiąca o sumie dotacji otrzymanych z kasywarszawskiej centrali. Składają się na nią rozmaitekwoty przeznaczane głównie na wspomaganie pracyz młodzieżą i koszty utrzymania wojewódzkich reprezentacjiw pięciu kategoriach juniorów i trampkarzy, atakże wydatki na przygotowanie reprezentacji regionudo startu w eliminacjach krajowych kontynentalnegoturnieju Europa Regions’ Cup. Najwięcej pieniędzyłoży PZPN na utrzymanie Wojewódzkiego OśrodkaSzkolenia Sportowego Młodzieży w Nowej Hucie,a beneficjantami dotacji są uczniowie sześciu klasgimnazjalnych i licealnych w liczbie 150. Gdyby dosumy przekazanych z PZPN środków doliczyć jeszczepieniądze przekazane do małopolskich klubówdotkniętych klęską powodzi z roku 2010, okaże się żefinansowe zaangażowanie centrali sięga 3 (słownie:trzech) milionów złotych! To kwota budząca szacuneki świadcząca bezdyskusyjnie nie tylko o zrozumieniuistoty potrzeb terenu, ale i o determinacji sternikównaszej futbolowej nawy w użyźnianiu gleby, na którejrodzą się piłkarskie talenty. Bez pieniędzy z Warszawytrudno byłoby upowszechniać piłkarską pasjęwśród dziewcząt, wdrożyć w strukturach terenowychzwiązku informatyczną technologię w postaci systemuEKSTRANET (mimo zastrzeżeń wobec firmy go wdrażającej),ba, nawet myśleć o funkcjonalnym i godnymwyposażaniu związkowych biur…Bez dyżurnego optymizmuZanim pomyślisz:„jebać PZPN!”Wspominam o tej prozie finansowej rzeczywistościnie po to, aby bić pokłony pod adresem naszychstowarzyszeniowych mocodawców, ale gwoli prawdyi rozproszenia powszechnie wyznawanych stereotypów.Jednym z nich jest środowiskowe przekonanieo tym, że centrala śpi na pieniądzach i używa je wprzeważającej części na własne utrzymanie. Opiniapubliczna informowana jest intensywnie o wysokościpensji prezesa PZPN i dietach za posiedzenia nazebraniach zarządu PZPN, a przecież przez pryzmattych ekspensów nie da się obiektywnie spojrzeć nastrukturę budżetu związku, przychodów i wydatków.Jest poważnym błędem polityki informacyjnej centralikompletne zaniedbanie własnej narracji o strukturzenakładów na rozwój i popularyzację futbolu. Doprowadziłoto w efekcie do szkodliwej i wręcz powszechnejignorancji w temacie nazywanym „systemem szkoleniamłodzieży”. Stał się on swoistą mantrą powtarzanąnamolnie przez każdego krytyka poczynań związku naodcinku młodzieżowym. Byle profan dziennikarskiegozawodu, niechby z „Dzwonka Niedzielnego”, wali zgrubej rury, że Polska nie posiada takiego systemu,a wtóruje mu - skądinąd dobrze zorientowany i skutecznyna tym polu - Mirek Szymkowiak („ w PZPNbrakuje systemu…”).Przepraszam bardzo, a 16 wojewódzkich ośrodków,w których uczy się w internatach około 2 400chłopców i 200 dziewcząt, to nie element systemu?Nadzoruje je Wydział Szkolenia PZPN, monitorująeksperci z AWF, finansuje związek i resort. Ztych placówek rekrutuje się 65 procent zawodnikównarodowych reprezentacji we wszystkich kategoriachwiekowych! Koronnym dowodem sprawności iwydolności dydaktycznej tych placówek jest karieraKuby Błaszczykowskiego - kapitana pierwszej reprezentacjiPolski. Związek intensywnie współpracuje zezwiązkiem niemieckim na niwie młodzieżowej piłki.Specjalna umowa, właśnie przedłużona na następnelata, pozwala przeszczepiać na nasz grunt wszystkiesprawdzone u nich metody szkoleniowe na szczeblucentralnym i regionalnym.Do systemu przynależy również powszechnieakceptowana rywalizacja sportowa pod auspicjamiKazimierza Deyny, Wacława Kuchara, KazimierzaGórskiego, Jerzego Michałowicza, Leszka Jezierskiego.Na realizację tego ogólnopolskiego współzawodnictwa,a przede wszystkim na koszty przedstartowychzgrupowań, konsultacji i innych sprawdzianów idąspore środki, umykające uwagi nawet ludzi z branży.W potoku łatwych uogólnień i demagogicznych krytyk,płynących niestety także z kręgów ludzi, w jakimśstopniu odpowiedzialnych na swoim terenie za los polskiegofutbolu, wzniesienie wulgarnego hasła pt. „jebaćPZPN!” staje się wokalną taniochą i intelektualnąporutą…RYSZARD NIEMIECKampania wyborcza w MZPNCiekawa dyskusjatrafne konstatacjeDobiegła końca kampania wyborcza w strukturach terenowych MałopolskiegoZwiązku Piłki Nożnej. 7 lipca, w Krakowie, delegaci klubów, środowisk piłkarskich,okręgów i podokręgów spotkają się podczas Walnego Zebrania Sprawozdawczo-Wyborczego, aby podsumować dokonania minionych 4 lata, wybrać nowe władze,wytyczyć kierunki działania.Dobrą okazją do krótkiego podsumowanie sprawozdawczo-wyborczych obrad wokręgach i podokręgach MZPN okazało się forum konwentu prezesów. Prezes MZPN,red. Ryszard Niemiec swoje wystąpieniu rozpocząłod podziękowań złożonych na ręce AleksandraCimera, Jerzego Górnickiego, Edwarda Iwańskiegoi Mariana Kuczaja za długoletnie przewodzeniestrukturom terenowym. Następnie prezes wygłosiłkilka refleksji, jakie nasunęły się w trakcie zebrańsprawozdawczo-wyborczych. Wspomniał dużezainteresowanie obradami i aktywność delegatów.Stwierdził, że jedynie w Krakowie i Tarnowie frekwencjanie dopisała.- Podkreślić należy - kontynuował prezes Niemiec- dobre przygotowanie dokumentacji, wnikliwesprawozdania zarządów, trafnie wyciągniętewnioski, należytą - z małymi wyjątkami - kulturę obrad. Uczestnicząc w zebraniachpodokręgów zauważyłem zróżnicowane zainteresowanie samorządowców problemamiśrodowiska piłkarskiego. Są miejsca, gdzie futbol ma wielu oddanych przyjaciół,gdzie indziej zainteresowanie piłką nożną jest niestety niewielkie.- Ze sprawozdań wynika, że kondycja finansowa okręgów i podokręgów jest zadowalająca.Gorzej się mają kluby, szczególnie małe i najmniejsze. Okazuje się, żepodstawa futbolowej piramidy jest coraz słabsza. Przyczyną budżetowe trudnościsamorządów lokalnych, które w coraz mniejszym stopniu są skłonne wspomagaćfutbol. Gdy do tego dodamy, że szeregi sponsorów prywatnych kurczą się w tempienarastającego kryzysu, to wyłaniający się obraz kondycji piłki lokalnej nie napawaoptymizmem. W tak zdefiniowanej rzeczywistości klubowi działacze domagają sięredukcji opłat na rzecz futbolowych struktur. Mówią głośno, że nie chcą łożyć naobserwatorów arbitrów. Proponują, aby kosztami obserwacji obciążyć pospołu kluby iokręgi/podokręgi, wnioskują za wykorzystaniem funduszów środowiska sędziowskiegow procesie szkolenia arbitrów.- W dyskusjach zjazdowych delegaci poświęcili wiele miejsca szkoleniu młodzieży.Zwracali uwagę na potrzebę dokonania analizy demograficznej i na dostosowaniesystemu rozgrywek oraz rygorów regulaminowych do realnej sytuacji wterenie. Narzekali także na niedostatecznie drożne kanały selekcji najzdolniejszychmłodych piłkarzy do szkół sportowych, do reprezentacji regionu, do największychklubów Małopolski.- Kampania sprawozdawczo-wyborcza pokazała mocne zakorzenienie futboluw Małopolsce. Zasługa w tym niemała licznych zastępów oddanych działaczy.Stanowi to ważny kapitał naszej dyscypliny. Równocześnie daje się zauważyć niewielkiezainteresowanie pracą społeczną na rzecz piłki nożnej wśród młodszychpokoleń. Dzieje się tak dlatego, że status sportowego działacza nie jest wystarczającowaloryzowany. Dlatego o należną pozycję człowieka piłki w terenie będziemyzabiegać z determinacją...(spisał JN)2
Pisane w ciemnoOd razu konieczna informa-cja. Piszę niniejszy komentarzwyposażony tylko w tę stupro-centowo pewną informację, żepo meczach grupowych będąmusieli wracać do domu Irland-czycy. Reszta to jedna wielkaniewiadoma. Łącznie z tą dlanas najważniejszą: co będzie jutro we Wrocławiu?Wnioski z natury rzeczy muszą być ogólnikowe, aspostrzeżenia powierzchowne. Sądzę jednak, że pełnazgodność powinna zapanować co do oceny dotychczasowegoprzebiegu imprezy. Jest lepiej, niż przewidywalinajwięksi optymiści. Otóż futbol prezentowany na polskichi ukraińskich stadionach broni się znakomicie.Serdecznie mało jest w nim kalkulacji, bez wątpieniaprzeważa zdrowy pęd do toczenia gry o pełną pulę.Wprawdzie trudno ze śmiertelną powagą traktowaćstatystyczne zapisy, ale przecież nie wolno przechodzićobok nich obojętnie. Nie ma żadnego przypadku, iż do tejpory żaden mecz nie zakończył się wynikiem najbardziejznienawidzonym przez kibiców. Tym kreślonym przezzera po obu stronach boiskowego zegara. Co więcej, wkategoriach zdarzeń incydentalnych trzeba potraktowaćsytuacje, gdy o końcowym układzie sił rozstrzyga jeden,jedyny gol. Niepomiernie częściej dochodzi do wymianyciosów, bo kalkulatory są przedmiotem na <strong>EURO</strong> zupełniezbytecznym. Oby jak najdłużej.Kraków, mimo iż został wykolegowanyz organizacji meczów Euro 2012, żyjerytmem piłkarskich mistrzostw. Dawnąstolicę Polski za swą siedzibę obrały zna-czące futbolowe ekipy. Kwiat piłkarstwaeuropejskiego zjechał pod Wawel. Repre-zentacja Anglii stanęła w Hotelu Starym,piłkarze holenderscy wybrali Sheraton, aWłosi Turówkę w Wieliczce.Azzurri na CracoviiKrakowscy miłośnicy piłki kopanej,choć pozbawieni przyjemności śledzeniafutbolowej rywalizacji bezpośrednio nastadionach, mieli okazje oglądania nażywo największe gwiazdy reprezentacjiAnglii, Holandii i Włoch na ich obiektachtreningowych.Włosi zjechali pod Wawel jakopierwsi, 5 czerwca po południu. O godz19. można było podziwiać ich piłkarskieumiejętności na stadionie Cracovii.Warto zaznaczyć, że Squadra Azzurraczterokrotnie wywalczyła tytuł mistrzaświata, jednak tylko raz zdobyła tytułmistrza Europy. Na otwartym treninguzjawiło się około 10 tys. wiernych miłośnikówwielkiej ekipy. Włosi stanęli nawysokości zadania i pokazali piłkę nabardzo wysokim poziomie.Boisko dla SP-93Holendrzy przybyli pod Wawel dzieńpo Włochach. Pomarańczowi rozpoczęlikrakowskie życie od... prezentudla naszego miasta. Sięgnęli do kieszenii zafundowali Szkole Podstawowej nr 93z Bronowic, pół nowoczesnego boiska.Polski wątek, ten rozwijany przez drużynę Smudy,jest po dwóch meczach niemożliwy do jednoznacznegoskomentowania. Wprawdzie pomiędzy epilogami spotkańz Grecją i Rosją można postawić znak równości,ale wyniki 1-1 i 1-1 poza czysto punktową wartościąwcale nie znaczyły o samo.Konfrontacja z Grekami zamiast powszechnieoczekiwanej satysfakcji, co niby gwarantował przebiegpierwszej połowy, wywołała stan głębokiej frustracji.Trudno było pogodzić się z postradaniem dwóch punktów,skoro zwycięstwo jak najbardziej powinno być w kieszeni.Tej ogromnej, a straconej szansy bardzo szkoda.Obrazu nieciekawej całości dopełniała widoczna gołymokiem niedojrzałość drużyny, która najpierw darującrywalowi życie musiała później drżeć, aby samej niezejść z tego świata.Cztery dni później na szczęście zapanowała w stolicybez porównania lepsza pogoda. Choć w obliczuznacznie silniejszego przeciwnika od Grecji, potrafionostawić twardy opór potężnej Rosji. Wprawdzie zaczęłosię nieciekawie, od gola strzelonego Tytoniowi przezDzagojewa, ale to manko zostało w dalszej fazie zlikwidowane.I to w stylu godnym największych stadionówświata, po kapitalnym strzale Błaszczykowskiegow sam róg bramki Małafiejewa.Co istotniejsze, w drugiej połowie wcale nie była torozpaczliwa próba gonienia przez Polaków niekorzystnegowyniku. Przypadkowość zastąpiono cechami,Drugą połowę dołożono z budżetu cesarsko-królewskiegomiasto.Największa atrakcją uroczystościotwarcia przyszkolnego boiska był piłkarskipojedynek zespołu Pomarańczowych zuczniami z Bronowic. Na placu gry swojeumiejętności prezentowali: Mark vanBommel - kapitan reprezentacji Holandii,Arjen Robben, Robin van Persie, DirkKuyt, Wesley Sneijder i ich koledzy. Atrakcjibyło co niemiara. Wspaniałą atmosferędopełniały wszechobecne tulipany ipomarańczowy kolor.Anglicy obdarowaniObraz przedstawiający centrumNowej Huty otrzymali od władz Krakowapiłkarze Anglii podczas uroczystościich przywitania w Sukiennicach. Prezentnie był przypadkowy. Anglicy mieszkająwprawdzie nieopodal Rynku Głównego wHotelu Starym, ale trenują na stadionieHutnika. Przyjezdnym szczególnie przypadłado gustu boiskowa murawa, co niemoże dziwić, gdyż przygotowywali ją samiAnglicy. W piątek, 8 czerwca, otwartytrening Anglików na stadionie Hutnikaobserwowało 3,2 tys kibiców.(JN)<strong>EURO</strong> 2012Co nas czeka we Wrocławiu?Kraków czyli<strong>EURO</strong> bez <strong>EURO</strong>o które Europa raczej nas nie podejrzewała. Systematycznościąi konsekwencją w grze, wytrzymaniemogromnej presji, nadzwyczajną koncentracją ico najmniej zrównoważeniem atletycznych walorówrywali. Długimi okresami rozgrywały się na StadionieNarodowym sceny nadzwyczajne. Wzniosłe. Wartenajwyższego szacunku dla drużyny, która zawiodła wpremierze <strong>EURO</strong>. Oby jak najwięcej takich wpisów dohistorii polskiego futbolu.Ponieważ jednak jakoś prawie zawsze musi nam iśćpod górkę, teraz też piętrzą się przeszkody. Sytuacjaprzed meczem z Czechami jest prosta jak drut. Onimają 66 procent szans na awans, my tylko 33. Leczz tych suchych liczb wcale nie musi wyniknąć koniecznośćpożegnania się z marzeniami. Trzeba znaleźćsposób na Cecha. Przy użyciu cywilizowanych środkówunieszkodliwić Rosicky’ego. Utwierdzić Barosa w przekonaniu,że czas tego snajpera już minął. To zadanietrudne, ale jak najbardziej wykonalne. Warunkiemkoniecznym będzie pozostanie na standardzie „rosyjskim”,broń Boże nie „greckim”. Albo „czeskim”, odwołującsię do świetnego meczu z jesieni 2008.Wtedy, choć Boruc nie zachował czystego kontastrat, liczyło się tylko to, co wcześniej zrobili PawełBrożek i już wspomniany Błaszczykowski. Trzebato we Wrocławiu skopiować, lecz nie wolno pomylićkopii z falsyfikatem. Inaczej powiemy, że znów namsię nie udało.JERZY CIERPIATKA4 tony dla GuinnessaOd 8 czerwca uwaga skupia się na Centrum Kibicowania w„Solnym Mieście” zlokalizowanym w Parku Mickiewicza. Atrakcji jestw bród. Koncerty, konkursy, zabawy, no i oczywiście futbol. - Jesteśmyprzekonani, że włoscy piłkarze będą w pełni zadowoleni z treningówna naszych obiektach - mówi działacz Górnika Wieliczka, AndrzejGarycki.Fascynujący przebieg <strong>EURO</strong> można oglądać na zainstalowanychtelebimach. Przebieg imprezy komentują znani piłkarze, m. in. JerzyDudek i Maciej Żurawski. 20 czerwca odbędzie się Bal Gwiazd, zktórego dochód przeznaczony będzie dla szpitala dziecięcego w Prokocimiu.Tego samego dnia może też paść rekord świata, mierzonyskalą zapisów w „Księdze Guinnessa”. - Wegetariańska lasagneważyć będzie cztery tony, jak nigdy i nigdzie wcześniej - zapowiadawłaściciel firmy „Magillo”, Maciej Klisiewicz. Właśnie „Magillo” wrazz gminą Wieliczka oraz gminną spółką „Solne Miasto” współorganizujewielickie „Centrum Kibicowania”.Klisiewicz lubi sport również z rodzinnych pobudek. Ojciec byłzapaśnikiem Bieżanowianki, której stadion jest położony akuratnaprzeciwko restauracji „Magillo”. - Maciek z kolei pomagał Bieżanowiance,wspierał ją finansowo - dodaje sławny zapaśnik, aod dawna ceniony działacz i sędzia na arenie międzynarodowej,Wacław Orłowski.Maciej Klisiewicz sam lubi sporty konkretne. - Na 30 czerwcajest zaplanowany pokaz walk MMA i boksu zawodowego, równieżw wykonaniu kobiet. Organizatorem pokazu jest promotor TadeuszGłowa.Ale w trakcie <strong>EURO</strong> najważniejszy jest oczywiście futbol. Na boisku„Orlika” odbędzie się turniej piłkarski o puchar prezesa „SolnegoMiasta”. Ponadto zmierzą się drużyny polskich i włoskich kibiców,dziennikarzy, od kopania futbolówki nie będą stronić także panie.JCmaj 2012 nr 5 (86)3