14tor, jak prawdziwy artysta, zwróciłem się prosto, szczerze i odważnie:„Reginka, co ja pieprzę? Polonijna prasa jest przecież dla Polaków!”Pani redaktor po konsultacji z kamerzystą przyznała mi rację,poleciła dźwiękowcowi przestawić mnie o metr w prawo i stwierdziła,że kształtuje-nie-kształtuje, coś jednak powinienem na ten tematpowiedzieć.Z nadzieją na ominięcie problemu uczepiłem się wypracowanegona gładko w trakcie wcześniejszych wywiadów tekstu na tematksiążki Kjella Albina Abrahamsona pt. Polska, diament w popiele,traktującej o nas i naszym kraju z ciepłem, sympatią, wręcz miłościąrzec by można, gdyby wypadało tak mówić o tłumaczonych przezsiebie dziełach. Tu owszem, sposobiony jest obraz Polaka poprzezwniknięcie pod obiegowy naskórek przesądów i uprzedzeń aż powarstwę uwarunkowań historycznych, ów rozpowszechniony szerokowizerunek bałaganiarza, pijanicy, obiboka i złodzieja tworzący.Ale zaraz, zaraz! Ja przecież dokonałem przekładu książki zeszwedzkiego na polski, więc dalej stoimy w miejscu.Na szczęście miejsce, gdzie trwał wywiad, urody było wyjątkowej:na tle murów czternastowiecznego zamczyska w mazurskiejmiejscowości Ryn. Podejmowano nas w nim iście po królewsku,pamiętając nawet o odzianiu uczestników hucznej biesiady w odpowiednie,choć nie zdobiące ponoć człowieka, współczesne początkomzabytkowej budowli szaty. Stare mury adaptowane na luksusowecentrum konferencyjne z pół tysiącem miejsc hotelowych idoskonale wyposażonym ośrodkiem rekreacyjnym zachwyciły mniena tyle, że postanowiłem odłączyć od grupy i zostać tu nieco dłużej.Nie żałuję i wszystkim polecam. Zwłaszcza kąpiele w supernowoczesnymbasenie urządzonym pod gotyckimi sklepieniami z czerwonejcegły dają asumpt do refleksji, z którymi bez żalu zapewnetrudno będzie się rozstawać.Zaś co do kwestii czy prasa polonijna kształtuje obraz Polakaw świecie poza Rzeczpospolitą, ze smutkiem stwierdzić musimy, żeowszem, ale z całą pewnością nie.Chwila, chwila! Być może prasa nie, ale my, dziennikarze prasęową tworzący kształtujemy i to jak najbardziej!Może nie „już w starożytnej Grecji”, gdzie skrybów wyłanianospośród niewolników, lecz na pewno od czasów rozpowszechnieniapisma dzięki wynalezieniu druku, adresujący swoje myśli do ogółuzaliczani byli do elity intelektualnej społeczeństwa. Jak było napoczątku, tak jest i dzisiaj, o czym świadczy choćby ranga i statusspołeczny przynależny pisarzom, dziennikarzom i całej reszcie towarzystwamnożącego słowo pisane i mówione za pośrednictwemszaleńczej popularności środków masowego przekazu. Z odrobinąemfazy mawia się wręcz o prasie, jako o „czwartej władzy”, a władza,wiadomo, śmietankę intelektualną społeczeństwa stanowi i basta.Kto sądziłby inaczej, nagle, zdecydowanie, niekiedy i brutalnie bywaprzez ową władzę ubezwładzowolniony, czego przykłady mnożyć bymożna jak tabliczkę mnożenia, długo, żmudnie i bez końca.Skoro zatem dziennikarze w ogóle należą do elit, to i dziennikarzepolonijni nie inaczej. Kontynuując wątek, całkiem sensowymwydaje się przypuszczenie, że na Światowe Forum Mediów Polonijnychspraszani są nie tuzinkowi, pospolici, szeregowi przedstawicieledziennikarskiego korpusu, lecz elita elity, wybrańcy spośród wybranych.Musi tak być, inaczej sam konsul generalny RzeczpospolitejPolskiej w królestwie Szwecji nie fatygowałby się telefonem do niżejpodpisanego z pytaniem, czy otrzymał już zaproszenie z Tarnowa.Wracamy teraz do założenia, że my, dziennikarze polonijni, elitaintelektualna narodu, w miejscach ziemskiego globu, które los wskazałnam na pole pracy i działania dla ogółu, swoją osobistą postawąkształtujemy w oczach miejscowej ludności archetypowy obrazPolaka in genre. Podobnie zresztą do innych elit ślusarzy, lekarzy,murarzy czy hydraulików.Jeśli tak rzeczywiście jest, czynimy to zapewne najlepiej, jakpotrafimy, starając się ów obraz retuszować raczej, niż zamazywać;chętniej ubarwiać, niż psuć i wykoślawiać. Zwłaszcza gdy zapraszająnas na oficjalne uroczystości, rauty i bankiety, robimy wszystko,by wypaść celująco, mając zawsze w świadomości, że tak, jak samibędziemy ocenieni, tak oceniać się będzie Polaków w ogóle. Zeskłonnością do generalizowania i upraszczania spotykamy się wewszystkich krajach podobną. Czy jest to wynik niestaranności wwyciąganiu wniosków, upodobania do myślowej łatwizny czy potrzebnyi życzliwy rozwojowi duchowemu mechanizm – trudnoorzec. Gdy będzie okazja, przepytam na tę okoliczność cytowanegobogato w książce Donos na Polonię znanego behawiorystę i antropologa,profesora Goldberga, na razie pozostańmy przy konkluzjachwłasnych: Tak nas widzą, jakimi się sami przedstawiamy.Światowe Forum Mediów Polonijnych jest ani lepszą, ani gorsząokazją do zaprezentowania siebie z najlepszej strony. Podobnie jakprzy innych tego typu okazjach, staramy się wypaść nie mniej atrakcyjnie,niż w okolicznościach szaro-codziennych, kiedy to możemysobie pozwolić na większy luz, skromniejszy marivaudage, sfolgowanynieco bon ton, że o sawuarwiwrze w wirze wyliczanki spolszczeńfrancuskich fasonów nie wspomnę.I oto proszę, jak na tacy podaną mamy gotową odpowiedź dlapani redaktor z Telewizji Polskiej. Precyzyjną i dokładną na najbardziejzaufania godnym środku poznania opartą, czyli na obserwacjiwłasnej, autopsji: Taki obraz Polaka tworzymy, jaki sami sobą przedstawiamy.Takimi obcy widzą Polaków, jakimi nas widzą. A jak naswidzą, tak nas piszą.Można prościej?Fotografia: Duch Forum na zamku w Rynie - Stanisław Lis,z autorem artykułu.Wydarzenia kulturalne i literackieNowy polski filmNa samym końcu sezonu, w dniach 28, <strong>29</strong> i 30 czerwca b.r.,odbył się w Belgradzkim Centrum Kultury przegląd najnowszychosiągnięć polskiego filmu. Dzięki staraniom panimin. Małgorzaty Wierzbickiej, przy współpracy z tymże Centrumzawsze życzliwym dla polskiej kultury, obejrzeliśmy sześć nagrodzonychfilmów z produkcji od 1999 do 2004 r.Pierwszego dnia wyświetlono filmy Krzysztofa Krauzego „MójNikifor” (2004) ze wspaniałą męską rolą Krystyny Feldman jakoNikifora z Krynicy oraz „Dług” (1999) – film owieńczony licznyminagrodami. Następnegodnia widzowie mieli możnośćwidzieć film „Warszawa”, nagrodzonyw Gdyni w 2003 roku wreżyserii i wg scenariusza DariuszaGajewskiego. Tego dniawidzieliśmy również zabawny,ale z głębokim przekazem dotyczacymnietolerancji, film
Jerzego Sztura „Duże zwierzę”.Trzeciego dnia przedstawił namsię Robert Gliński wstrząsającymfilmem „Cześć Tereska” (2001),film ogłoszony m. in. w Denwer zanajlepszy europejski film. Przeglądzamknął film „Pręgi” (2004), dramatobyczajowy młodej reżyserkiMałgorzaty Piekorz, który oprócznajwyższych krajowych nagród byłnominowany jako polski kandydatdo Oskara.Zadowolenie z oglądania świetnychfilmów niestety psuło brakaklimatyzacji w sali kinowej, cozmuszało mniej wytrzymałychna gorąco widzów do opuszczeniasali w trakcie projekcji. Zdrugiej strony wielka szkoda, żebelgradzka dystrybucja nie maodwagi, żeby tak świetne filmypuścić w obieg kinowy. Pani ministerMałgorzacie Wierzbickiejdziękujemy za przyrządzonąnam przyjemność przed samymopuszczeniem przez Nią Belgradu.J.M-P.Slikarska kolonija Miechow <strong>2006</strong>Moj prvi kontakt sa Poljskom bio je daleke 1979. god. Dolazakna Varšavsku železničku stanicu bio je veoma upečatljiv,očarala me je arhitektura ovog grada. Narednih danasam obišla Krakov i zapamtila ga kao grad pun katedrala i istorijskogduha. Sve bi bilo lepo da nisam na svakom koraku, na licima ljudisretala očajanje i beznađe. Tada nisamni slutila da će se ta ista osećanja kasnijepojaviti na licima ljudi u mojoj zamlji.Sada, posle 26 godina Poljska je pokazalajedno novo vedrije i lepše lice.U junu ove godine boravila sam uslikarskoj koloniji u Žagubici. Poslednjidani su se poklopili sa proslavom gde jebilo puno zvanica, više delegacija ambasadai brojni nezvanični gosti. Među njimasu se našle i moje poznanice JasminaŽivković i Danuta Jovanović iz Petrovcai predložile mi da odem na slikarskukoloniju u Miechow. Tu sam upoznalai Mateuša Ribjanskog (Mateusz Rybiański)sa kojim sam se kasnije srela i uBeogradu, čime je počelo moje upoznavanjesadašnje Poljske.Pošto sam se izborila sa administracijom,uspela sam da 31.08. sa mojomkoleginicom Anicom Radovanović dakrenem za Poljsku. Putovanje vozomsam prihvatila kao mogućnost da uživamu pejzažima i gledam neke drugeljude, s obzirom da 14 godina nisamputovala van Srbije. Sutrdan sam bilabudna već zorom i klizila kroz Malopoljsku.Prvi utisak je bio da se krećemkroz slike van Goga. Nebo su dodirivalageometrijski izdeljena, valovita žuta polja.Plivala sam u obilju žutog i plavog.Od prvog dana krenulo se u obilaskei razgledanje Miechowa, Krakova iokoline. Vavel izaziva neku vrstu strahopoštovanja,setila sam se šta je Napoleonrekao svojim vojnicima u Egiptu: «Vekovigledaju na vas». Mene je posebnoimpresionirao ogromni breg, podignutkao spomenik Taduša Košćuška, kojiNiepołomicePerformans malarzyWszyscy uczestnicy Kolonii Malarskiej Miechów <strong>2006</strong>služi i kao vidikovac. Fantastična i futuristička ideja (podignut je u19.veku) na kojoj bi i Robert Smitson pozavideo.Promene koje je Poljska preživela bile su vidljive, jedno novoevropsko lice. Kvalitetni putevi, uređen saobraćaj, zavidna uređenostjavnih objekata, profesionalni odnos i još mnogo toga svedoči o visokojsvesti stanovništva da je to sve njihovo,da zajednički vode brigu o svemui da su na jedan konstruktivan načinponosni na svoju istoriju.Odluka za odlazak u Aušvic bila mije veliko iskušenje. Pitala sam se hoću li iposle tog iskustva moći da doživim jesenjeboje i da opet budem radosna. Ipaksam otišla. Nikada neću da zaboravimlice mladića kome je oteta mladost. Verujemda svako treba da se suoči sa tim,koliko god bilo teško. Stih jedne indijskepesme stare 2500 godina, za mene je tektamo dobio pravo značenje:“Ispred svakog bića ukloni svoj štapda ne povrediš ni jedno od njih”Vremena za slikanje bilo je malo, aja sam verovala da treba da napravimnešto značajno i impresivno. Bila je totrenutna zabluda. Naša druženja, tokomraznih obilazaka, posete u sobamaza slikanje,večere u restoranima, sve topredstavlja jednu veliku i trajnu inspiracijuza neka buduća dela. Da li je gđaKristina Olhova (Krystyna Olchowa)imala sve to na umu kada je kreiralaovakav program, zaista ne znam, ali ceoboravak je bio jedan veliki hepening i toveoma uspešan. Možda je krunu našegdruženja predstavljao perfomans kojismo izveli u galeriji «U Jaksy» na predlogkolega iz Italije, a bio je posvećenprijateljstvu Poljske, Italije i Srbije. Bilisu to nezaboravni dani u Poljskoj.Slavica Marković15