11.07.2015 Views

Pobierz - Wiatr

Pobierz - Wiatr

Pobierz - Wiatr

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

peryskopSzczecinWater ShowFot. Wspólnota Turystyczna Miasta Szybenik, FHPU Piotr Woźniak, Jakub OlejnikŻeglarskie targi w Szczeciniezyskały nową markęi nadzieję na szybkirozwój. – Proszę się rozejrzećdookoła. Wszędzie woda. Więcdlaczego nasze miasto miałobynie mieć poważnej imprezytargowej – mówi KrzysztofOwczarek, współorganizatorimprezy.Marina SEJK PogońTargi organizowane na terenie MiędzynarodowychTargów Szczecińskichbędą trwały trzy dni: od 26 do28 marca (godziny otwarcia targów:Jeśli ktoś chce mieć swój własny jachtspacerowy, a nie stać go na dużą motorówkę,może szukać w polskich stoczniachi zakładach szkutniczych małychJacht spacerowy Albatros 623.od godz. 10 do 18). Wstęp na wystawędla zwiedzających jest bezpłatny. Organizatorzychcą dzięki temu zachęcićmieszkańców regionu do licznegoudziału w imprezie. Spodziewają sięnawet 20 tys. gości.Zadaniem szczecińskiej wystawyjest promocja żeglarstwa, sprzętu wodnego,ale także integracja środowiskazwiązanego ze sportami wodnymioraz promocja regionu, który zaczynabudzić się po okresie długiego zastoju.– W naszej najbliższej okolicy mamyprawie wszystko, co niezbędne, byrozwijać wodną turystykę i związanyz nią biznes. Są rzeki, jeziora, jest ZalewSzczeciński, a Bałtyk mamy na wyciągnięcieręki. Brakuje tylko oceanu.Żadne inne miasto w Polsce nie ma takdoskonałych i przyjaznych żeglarzomwarunków do uprawiania tego sportu– przekonuje Krzysztof Owczarek.Szczecin to wrota na szerokie wody.Doskonałe miejsce dla początkującychoraz dla tych, którzy szukają dogodnegopunktu wypadowego na Bałtyk.Prawie każdy znajdzie tu akwen dlasiebie, a jeśli ktoś wypłynie na Dąbie,Zalew Szczeciński i dalej, to może byćpewien, że przez dwa tygodnie nie będziew stanie zawinąć do każdego ciekawegomiejsca.Na targach obecni będą producencisprzętu, firmy czarterowe, swojąofertę zaprezentują kluby żeglarskie,mariny. A nasza redakcja rozda gościomimprezy nowy numer MagazynuWIATR. Na uroczystości otwierającejtargi Szczecin Water Show obecny będziemiędzy innymi Kapitan RomanPaszke.jednostek – przeznaczonych nie tylkona dłuższe rejsy, ale też na weekendoweprzejażdżki. Oto przykład takiej jednostkiz zakładu w Słomczycach.Regaty turystóww ChorwacjiNie trzeba mieć uprawnień,żeglarskiego doświadczeniai nie trzebaznać wyników America’s Cup– tak organizator polskiego tygodniażeglarskiego zapraszado Chorwacji na niezwykłe regatyturystów.8 maja na wyspie Murter rozpoczniesię 15 edycja imprezy Adriatic SailingWeek. Jej częścią po raz drugi będą regatypolskich żeglarzy, którzy jako jedyniz zagranicznych gości będą miećwłasną, odrębną klasyfikację.Regaty na trasie Murter, Piškera, Žut,Vodice, Murter składają się z czterechdługodystansowych wyścigów (każdegodnia meta w innym porcie). Uczestnicybędą rywalizować w czterech klasach:One Design Class Salona 37, One DesignClass First 45, klasa otwarta ze spinakeremoraz klasa otwarta bez spinakera.Najmniejszy houseboat made in PolandAlbatros 623 – wyglądający jak miniaturkakutra – to jacht dla 2-3 osób.Dla młodego małżeństwa z małymdzieckiem lub dla pary kochankówchcących mieć do siebie blisko. Totakże jacht dla koneserów tradycyjnychlinii i miłośników szuwarowejwłóczęgi. Pewnie dlatego Albatros napoznańskich targach Boatshow wpadłw oko między innymi redaktorowiJerzemu Iwaszkiewiczowi.Albatros waży tonę, ma niewielkiezanurzenie (52 cm) i długość niewieleprzekraczającą 6 metrów. A mimoto w centralnej części pod pokłademwysokość wnętrza ma 2 metry. Zaplanowanotrzy koje, wewnętrzny sterz siedziskiem oraz kambuz i łazienkę,którą można wyposażyć w chemicznewc, umywalkę, a nawet prysznic. Jachtprzeznaczony jest do żeglugi z silnikiemo mocy 11-21 KM. Cena: 97,6tys. zł brutto.O modzie na jachty spacerowe czytajna s. 12-18.Udział w regatach na własnej jednostcekosztuje 195 euro za jachtplus 225 euro za każdą osobę napokładzie (w cenie między innymikolacje i opłaty portowe). Można teżwykupić za 649 euro koję na jachcieBavaria 46 zarezerwowanym przezpolskiego organizatora (w ceniemiędzy innymi usługi skippera).Ceny nie zawierają transportu doChorwacji oraz zaprowiantowaniajachtu.Więcej o regatach na stronie internetowejwww.polishsailingweek.pl.O akwenie regat czytaj na stroniena s. 9.REKLAMAwww.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy5


iznes<strong>Wiatr</strong> i WodaWarszawskie targi pełne rynkowych debiutówNa targach w Warszawiezwykle zapadają ostatecznedecyzje dotyczącenaszych planów na najbliższysezon. I niech Was niezmylą niskie temperatury, aniakweny skute lodem, bo połowamarca to najlepszy czas nawodowanie marzeń.Kamizelka Crewfit 190NW tym roku targi odbędą się w dniach11-14 marca. Miejsce tradycyjne: centrumtargowe przy ul. Prądzyńskiego.Do żeglarzy i motorowodniaków dołącząmiłośnicy wędkowania, dla którychprzygotowano targi „Na Ryby”.W czwartek, 11 marca, wstęp zarezerwowanyjest dla branży i mediów.Pozostali wodniacy będą mogli zwiedzaćhale dopiero po godz. 15, a takżew trzy kolejne dni: w piątek i sobotęod godz. 10 do 18 oraz w niedzielę odgodz. 10 do 17.Targi jak co roku pełne będą rynkowychdebiutów. Stocznia Northman zaprezentujejacht Maxus 28, przestronnąjednostkę o nowoczesnych rysachprzygotowaną dla firm czarterowychi prywatnych armatorów. Gdański SailService przedstawi kilka nowości. Międzyinnymi uprząż ułatwiającą wspinaczkęna maszt Top Climber wykonanąz mocnych pasów poliestrowych.Pneumatyczne koło ratunkowe, którewypełnia się powietrzem automatyczniew momencie kontaktu z wodą.Tu zwraca uwagę stosunkowo mały rozmiarpaczki, w której przechowywanejest koło, co może ucieszyć armatorówmniejszych jednostek. Na stoisku SailService znajdziecie też tratwę asekuracyjnąJon Buoy, która łączy w sobietradycyjne elementy ratunkowe: kołoratunkowe, flagę asekuracyjną, dryfkotwę,lampę i gwizdek. W chwili zetknięciaz wodą tratwa nadmuchuje sięautomatycznie. Balast w dolnej częścitratwy wypełnia się wodą co zapewniastabilizację i spowalnia dryfowanie.Cena: 2,7 tys. zł.Firma Makanu, znana między innymiz dystrybucji odzieży i sprzętumarki Crewsaver, zaprezentuje nowąserię kamizelek automatycznychCrewfit 190N. Kamizelki wyposażonow wygodny kołnierz i zwiększonoobwód klatki piersiowej dozakresu 86-152. Producent zapewnia,że nowe kamizelki są wygodniejszei lżejsze od starszych modeli. Możnaje nabyć w wersji z uprzężą lub bez.Ceny kamizelek: od 740 zł (model juniorbez uprzęży) do 1070 zł (wersjaPLUS ZIP posiadająca zamek, zintegrowanykaptur oraz oświetleniesygnalizacyjne).Stocznia Delphia Yachts przedstawispacerowy jacht motorowy Nautika1000 ECO z silnikiem elektrycznym.To niezwykła kombinacja – chyba poraz pierwszy do tak dużej jednostki zastosowanoekologiczny napęd. Niespodziankaz Olecka powinna zainteresowaćwszystkich, którzy chcą poruszaćsię motorówkami po akwenach objętychstrefą ciszy i zakazem używaniasilników spalinowych.Szczególną uwagę zwraca bogatewyposażenie ekologicznej Nautiki.Oprócz silnika z akumulatorami, ładowarkąi wałem napędowym jednostkaposiada ster strumieniowy, ogrzewanie,markowy zestaw audio, zestaw domycia pokładu, generator prądu orazNowy przewodnik dla żeglarzy.światło dokowania na dziobie, tzw.szperacz (więcej o jachcie Nautika1000 na s. 17).Wszyscy, którzy wybierają się w tymroku na południe Europy, z pewnościązauważą nową książkę wydawnictwaAlma-Press „Grecja. Przewodnik dlażeglarzy”. Ta pozycja pomoże namodnaleźć się w gąszczu wysp MorzaEgejskiego. Dzięki niej będziemy moglizaplanować rejs zanim wyruszymyw podróż do Aten. To ważne, ponieważw Grecji żeglujemy na większych przestrzeniach,niż na przykład w Chorwacji.A źle zaplanowana trasa rejsu nadużym akwenie może oznaczać stratęwielu godzin i dziesiątek mil.W nowym katalogu sklepu wysyłkowegoBakista warto rzucić okiemna niezwykłą pompę zęzową, praktycznąi bardzo prostą w budowie.Pompkę umieszcza się na cumie tużprzy dziobie. Jacht pracujący na falachnaciąga cumę oraz dwa parciane paskiściskające pompkę. Przy każdym mocniejszymszarpnięciu pompka wypompowujewodę zęzową za pomocą rurkiwsuniętej do kadłuba. A armator wypoczywai planuje następny rejs w zaciszuportowej tawerny.Kryzys już za nami?Rozmowa z Jackiem Orylem, szefem targów <strong>Wiatr</strong> i Woda.Tratwa asekuracyjna Jon BuoyMagazyn WIATR: Czym nas zaskoczątargi w tym roku?Jacek Oryl: Choć czasy nie należądo najłatwiejszych, warszawskie targiznów będą okazalsze, niż rok wcześniej.Wzrośnie liczba prezentowanychjachtów (o około 10 proc.). Wprowadzamysię do nowej hali o powierzchniprawie 4 tys. m kw. Spodziewamysię aż 20 firm z branży nurkowej,w tym przedsiębiorstw zagranicznych,na przykład z Chorwacji. Dożeglarzy i motorowodniaków dołączykilkadziesiąt podmiotów z branżywędkarskiej.Czy to oznacza, że kryzys mamyjuż za sobą?Sporo jeszcze brakuje do zakończeniakryzysu, ale z pewnością największydołek już za nami. Polskie stoczniezaczynają wychodzić z tarapatów.Znajdują nowe kierunki zbytu, wprowadzająna rynek nowe konstrukcje,często coraz większe i bardziej luksusowe.Świetnie radzi sobie DelphiaYachts. Stocznia Galeon co roku prezentujenowy, bardziej okazały jachtmotorowy. Firma Parker sprzedajeswoje riby w najdalszych zakątkachświata. Piraci porywają okręty u wybrzeżyczarnego lądu, a rządy afrykańskichpaństw ślą do Polski zamówieniana pontony Parkera, które pomagają imstrzec bezpieczeństwa na przybrzeżnychwodach. Czyli sprawy idą w dobrymkierunku.Czego wystawcy oczekują po targach<strong>Wiatr</strong> i Woda?Przede wszystkim nowych kontraktów.Jako organizator robimy wszystko,by szefowie firm wyjeżdżali z Warszawyz teczką nowych zamówień. Dlategozapraszamy na targi gości ze światabiznesu. Docieramy do nich za pośrednictwemorganizacji zrzeszającychprzedsiębiorców, a także poprzez klubygolfowe, tenisowe, a nawet ekskluzywnekluby fitness. Chcemy zarażaćjachtingiem potencjalnych nabywcówsprzętu wodnego.Jaka będzie przyszłość warszawskiejwystawy?To najstarsze i największe targi żeglarskiew kraju. Swą pozycję utrzymająjeszcze długo. Jednak za kilkalat liderem może zostać nasza wystawaorganizowana w Gdyni. To miastożyje żeglarstwem. Oferuje tańsze hotele.Niezłą komunikację. I ma to, czegostolica nie będzie mieć nigdy – morzei marinę, w której można prezentowaćjachty prawie każdej wielkości. Kiedypowstanie nowy port jachtowy w BaseniePrezydenckim, to targi w Gdynibędą mogły rozwinąć skrzydła. Marzę,by stały się kiedyś polskim odpowiednikiemsłynnej wystawy w Genui.Rozmawiał Krzysztof OlejnikFot. Crewsaver, Ocean Safety, Alma-Press8 magazyn dla żeglarzy • marzec 2010 www.magazynwiatr.pl


dziennik pokładowy150 wysp na kursieArchipelag Kornati – ostatnie skrawki zatopionego ląduŻeglować przez Dalmacjęi nie wpaść do Parku NarodowegoKornati, to jak byćw Rzymie i nie zobaczyć Papieża.Przed nami perła Adriatyku.Na pierwszym planie Park Przyrody Telašćica, w głębi Park Narodowy Kornati.Archipelag Kornati – najbardziejrozwinięta grupa wysp w całym basenieMorza Śródziemnego – to małe,skaliste, surowe i bezludne skrawkilądu. Jeden obok drugiego. Niektóresą jak naparstki lub szczyty piramidwystające ponad powierzchnięmorza. Zaledwie dziewięć z nich mapowierzchnię większą, niż 1 km kw.Płynąc z południowego wschodu napółnocny zachód możemy żeglowaćmiędzy nimi slalomem.Żeglarze przypływają tu nurkować,podziwiać brzegi i dzikie ptactwo, pospacerowaćpo surowej i tajemniczejziemi, ale przede wszystkim rzucićkotwicę w jakieś ustronnej zatoczcei delektować się okolicą. W sezonieo samotność między wyspami dośćtrudno, bo kieruje się tu mnóstwo jachtów.Wystarczy jednak odrobina wytrwałościw poszukiwaniach, a możnaznaleźć kawałek własnego raju.Jeśli wyruszacie z Zadaru, Sukosan,Biogradu, miasta Jezera, Vodice, Szybeniklub Primosten, to archipelag maciena wyciągnięcie ręki. Wychodzącrano z portu bez problemów zdążyciena wieczorną kolację do upatrzonejzatoki.Wyobraźcie sobie ląd zapadający sięcoraz niżej i niżej. Zanurzający się podwodą jak dziurawa łajba. Tak właśniepowstały Kornaty. Gdyby to zanurzanietrwało dobę, mówilibyśmy o kataklizmie.Ale tu na szczęście wybrzeże zapadało sięz szybkością jednego metra na tysiąc lat.Dlatego dziś uważni nurkowie mogą poszukiwaćpod wodą linii brzegowej sprzedwieków i wypatrywać pod powierzchniąwody ruin starożytnych miast.Na wyspach brakuje słodkiej wody.Skalistą glebę porastają jedynie trawyi makia. Gdzieniegdzie o przetrwaniew tych trudnych warunkach walcządrzewa figowe, oliwne i winorośla.Archipelag należy w większości domieszkańców pobliskiej wyspy Murter.Swoje pastwiska mają tu także rolnicyz Dugiego Otoku.Na Kornati bez trudu odszukaciemały, średniowieczny kościółek Gospeo Tarica. Nieopodal znajduje się cmentarz.Co roku, pierwszego dnia czerwca,odprawiana jest tu uroczysta msza, naktórą wierni przybywają na łodziach.Cumują w zatoce Kravjacica skąd prowadziszlak turystyczny na najwyższewzniesienie – górę Metlina (237 m).Żeglarze wyruszający w kierunkuparku narodowego muszą pomyślećo zakupie biletu wstępu. Mogą tozrobić w kilkunastu miejscach pozaarchipelagiem, między innymi w marinachACI Jezera i Vodice, w marinieBetina, w turystycznej agencjiCoronata na wyspie Murter, w MarinieKremik Primosten, a także w marinachw Szybeniku i Sukosan (pełnąlistę biur sprzedających bilety znajdzieciena stronie internetowej www.kornati.hr).Na terenie archipelagu informacjeuzyskacie w jednej z dwóch recepcji.Pierwsza znajduje się w porcie Žakanna wyspie Ravni Žakan. Druga w zatoceVruje na wyspie Kornat. Oba biuraoferują licencje wędkarskie, publikacjei pamiątki. A także bilety do parku narodowegotylko znacznie droższe, niżte zakupione poza terenem archipelagu.Pamiętajcie, że nie warto uchylaćsię od zakupu biletu przed przybyciem,bo nawet jeśli przycupniecie „na gapę”swoim jachtem gdzieś w ustronnymmiejscu, służby parku z pewnością waswypatrzą i podpłynął swoją motorówkąoferując bilety po wyższej cenie.Ceny biletów do parku Kornati:• jachty do 11 m 150 kun (250)• jachty 11-18 m 250 kun (400)• jachty od 18 m 450 kun (750)(w nawiasach podano ceny droższychbiletów oferowanych na terenie parku,1 kuna = 0,54 zł)Pozwolenie na nurkowanie w granicachparku mogą wykupić jedyniewyspecjalizowane firmy i tylko z nimimożemy penetrować podwodny świat.Nurkowanie indywidualne jest niedozwolone.Można natomiast samemuwykupić licencję na wędkowanie – 150kun za licencję nabytą poza parkiem lub300 kun jeśli zechcemy płacić dopierona miejscu (ceny za osobę na dzień).Na terenie archipelagu możecie kotwiczyćw zatokach (na przykład przy bojachnależących do parku), możecie teżkorzystać z nielicznych, małych przystanilub z dwóch kameralnych marin firmyACI (pod wieczór bardzo trudno w nicho wolne miejsca). Obie czynne są od początkukwietnia do końca października.Doba postoju jachtu o długości 10-11 mkosztuje 50 euro. Marina Žut znajduje sięw północnej części regionu, w zatoczcePodrešanj na północno-wschodnim brzeguwyspy Žut. Marinę Piškera odnajdzieciew centralnej części archipelagu,na północnym brzegu wyspy Vela Panitula.W marinach można zatankowaćwodę, ale tylko rano od godz. 8 do 10.Na północ od archipelagu Kornati– tuż za jego granicami – przywita Waskolejne wyjątkowe miejsce. To ParkPrzyrody Telašćica czyli największyi najbezpieczniejszy naturalny portAdriatyku. Wąska zatoka wcina się 5mil w głąb wyspy. Na mapie wyglądato tak, jakby nasz jacht wpływał dorozwartej paszczy krokodyla.Joanna RafalskaFot. Park Przyrody TelašćicaREKLAMAwww.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy9


ejsy naszych marzeńZimą przez AdriatykZ Triestu do Wenecji we mgle i w mrozieREKLAMAPod koniec grudnia możnawiązać krawat y i pr zymie -rzać błyszczące kreacje.Można też pakować ciepłe gacie,czapki, sztormiaki i ruszaćw drogę. Byle dalej od miasta,zastawionych stołów i bigosu.Pożeglować zimą po północnym Adriatyku?I zacumować w Wenecji naSylwestra? Pomysł odważny, ale na tylerealny, że wart krótkiej opowieści.Wyruszyliśmy na południe zaraz poświętach Bożego Narodzenia. Pierwszegowieczoru po przyjeździe doTriestu wykończyliśmy przytaszczonez Polski makowce, pierniki i krzepkągrejfrutówkę. Wodzirejem wieczorubył Adam, który zwykle chętnie dzielisię swymi życiowymi mądrościamizdobytymi podczas niezliczonych morskichpodróży. Dowiedzieliśmy się,że cebule to cytryny północy. Kto bypomyślał. Adam zachwycał też swojąfigurą i zdradzał nam sekrety swojejdiety. Pierwsza to dieta mango: nie jemango. Druga to dieta cud: je wszystko,a jak schudnie, to cud. Zapamiętaliśmyte diety i postanowiliśmy zastosować jenagminnie w Nowym Roku. Pełni poczuciasilnej woli i stalowych charakterów,z wizją kaloryferów na brzuchach,zakopaliśmy się w końcu w śpiwory, bona zewnątrz panował mróz (-1 C˚).Poniedziałek, 28 grudniaPoranek wita nas bezchmurnym niebem,jest całkiem ciepło, jakieś osiemstopni powyżej zera. Kompletna cisza.Zero wiatru. Za burtą odkrywamy gigantycznemeduzy. Mają jakieś półmetra średnicy. Wyruszamy po zakupy,odbieramy jachty, pijemy pyszną, włoskąkawę i coś koło południa ruszamydo portu Piran na terenie Słowenii.Piran to urocze, portowe miasteczkozałożone na wzór wenecki. Po zmrokupięknie oświetlone. Rozbrzmiewa kolędami.Po miłym spacerze lądujemyw mesie, a wachta kambuzowa raczynas spaghetti. Atrakcją wieczoru okazujesię prawie metrowy przypływ.Wtorek, 29 grudniaPrzed nami długi przelot z Piranuw pobliże naszej upragnionej Wenecji,do Mariny del Cavallino (Porto di PiaveVecchia). Przecinamy Zatokę Weneckąprostym kursem (43 mile). <strong>Wiatr</strong>lekki, więc wciągamy żagle na maszti szukamy każdego dodatkowego węzłaprędkości. Słońca nie ma, ale jestdość ciepło i nie pada.Wchodzimy do portu przy niskiejwodzie, kanałem z wyraźnym prądem.Wejście tyłem pomiędzy dalby rozgrzewacałą załogę. Port z pięknymisanitariatami, ale bez żadnych dodatkowychatrakcji. Ani wody, ani sklepu,ani baru. Dlatego zaskakuje nas cenaza postój: 60 euro. To chyba znak, żejesteśmy blisko Wenecji.Środa, 30 grudniaRankiem mamy jedyną okazję poczućsię jak Jezus Chrystus. Poziommorza podniósł się o metr. Trap zamiastprowadzić w górę, schodzi terazw dół. Pomost znalazł się kilka centymetrówpod wodą, więc udajemy, żestąpamy po wodzie. Po pół godziniewoda opadła na tyle, że pomosty znówsą widoczne. Ruszamy więc do Wenecji.Pogoda paskudna: pada zimnamżawka, widoczność słaba. Szukamyratunku w gorącej kawie.Do Wenecji zbliżamy się wczesnympopołudniem. Wejście w obręb miastajest ciekawe nawigacyjnie. Tor podejściowyjest dobrze oznaczony, ale wpływamyprzy odpływie, pod silny prąd.Prędkość nagle spada z siedmiu węzłówdo trzech. Poza tym ruch jak na Marszałkowskiej.Tramwaje wodne, statkiturystyczne, promy, prywatne łodziemotorowe i water taxi. Meldujemy sternikowio każdym obiekcie mogącymPływy podtapiały keje w marinach. Bez kaloszy trudno było przetrwać.stanowić dla nas zagrożenie. To ważne,bo wszyscy są tu szybsi od nas i oczywiścieczują się, jak u siebie w domu.Szybko znajdujemy spokojny portw części miasta o nazwie St. Elena(Velico Veneziano). Pomosty są w połowiestałe, więc znów pływy fundująnam ten sam spektakl: „pojawiam sięi znikam”.Ruszamy na pierwszy rekonesans domiasta i szybko stajemy się ofiaramijego uroku. W pobliżu mostu Rialtorezerwujemy miejsce w restauracji nasylwestrową pizzę. Ponieważ już wiadomo,że w nocy będzie wysoka woda,zaopatrujemy się w bardzo twarzowe,kolorowe pokrowce na nogi wiązanepowyżej kolan. Zobaczymy, na co sięprzydadzą...SylwesterZakładamy ciepłe kalesony, polary,czapki z nausznikami, kurtki wodoodpornei przede wszystkim kalosze. Ruszamyw stronę placu Św. Marka. PlacManewr cumowania do zatopionych pomostów.jest pełen ludzi i wody. Przypływ sięganawet do kolan. Turyści spacerują pospecjalnych podestach prowadzącychdo placu. Ale dalej trzeba sobie radzićsamemu. W ruch idzie więc wszystko,co jest pod ręką. A pomysłowość turystównie zna granic: klasyczne kaloszewędkarskie, torebki wszystkich siecisupermarketów, wysokie kalosze, krótkiekalosze i zwyczajne, miejskie obuwie.Znakomita większość gawiedzi,niezależnie od uzbrojenia na nogach,jest całkowicie przemoczona i bezgranicznieszczęśliwa, choć temperaturawody jest bliska zera.Nowy RokPoranek budzi nas deszczem i zimnem.Pomost oczywiście pod wodą,więc bez kaloszy ani rusz. Uzupełniamyzbiorniki z wodą i ruszamy w drogępowrotną, tym razem z prądemodpływu.Bez dużego wysiłku dla silnika pędzimyprawie 10 węzłów. Tuż za główkamiFot. Agata Pyziak, Jarosław Lehwark10 magazyn dla żeglarzy • marzec 2010 www.magazynwiatr.pl


ejsy naszych marzeńtoru żeglugowego szczelnie otula nasmgła. Niewiele widać, prawie nic niesłychać, nic nie wieje i jest pięknie. Płyniemyna port Santa Margherita. Wpływamydo mariny dell’Orologio w miejscowościCaorle – duży port jachtowyz sympatycznym szefem portu, mediamina kei i luksusowym sanitariatem,który z dziką rozkoszą okupujemy zamieniającgo w łaźnię parową.Kiedy nasze członki odzyskują temperaturęwskazującą na podtrzymaniefunkcji życiowych, szykujemy pysznąkolację, która szybko zamienia sięw zabawę noworoczną.Sobota, 2 styczniaPogoda się stabilizuje: leje jak z cebra,jest zero stopni Celsjusza, zaczynawiać i żeby nie było nudno – od razu30 węzłów. W południe deszcz zamieniasię w deszcz ze śniegiem, a potemw śnieg. Musimy podjąć decyzję, corobić, bo port zamykają zgodnie z pływamimorza. O tej porze roku o godz.2 w nocy. Wyjście na otwarte morzeprzy tej pogodzie i wietrze nie jestzbyt ponętną perspektywą. Przestawiamywięc jachty do wewnątrz, pozagrodzie portowe. Manewr jest trudny,bo podmuchy dochodzą do 40 węzłów,a kanał po obu stronach zajmują kutryrybackie i jest wąsko jak diabli.Urokliwe wejście do miejskiego portu Piran.Niedziela, 3 styczniaRanek. Przejmujący chłód wpełzado kajut. Zakopywanie się w śpiworachniewiele daje, więc wyskakujemybez budzenia i zakładamy co się da. Napokładzie króluje mróz: szron na deku,sople na pokrowcu grota, cumy stojąw pionie. Za to po wczorajszej zamieciśnieżnej ani śladu: błękitne, prawdziwiewłoskie niebo, słońce i ani śladuwiatru.Opuszczamy z nutką żalu dell’Orologioi wyprowadzamy łajby na morze.To, co skapuje z bomu na stolik,zamarza w oczach, czyli ciepło niejest, ale humor nas nie opuszcza. Stawiamynawet żagle, ale nie na długo– morze raczej przypomina talerzzimnej zupy, więc prujemy na silnikuile się da.W Trieście czeka na nas właścicieljachtów. Stęskniony do bólu. Widokjachtów w jednym kawałku szybkogo uspokaja, ale wciąż nie wierzy,że przy takiej pogodzie zrealizowaliśmycały nasz plan.Im bliżej Wenecji,tym wyższe cenyMariny na północnym Adriatyku sązdecydowanie tańsze, niż np. w Chorwacji.Jest czysto, na kei znajdziecieprąd i wodę, całodobowe toalety, prysznicez ciepłą wodą, pralki i suszarki,stacje paliw i sklepy żeglarskie.Niesamowite wrażenie robi MarinaSant’Andrea. W porcie jest 250 miejscpostojowych dla jachtów do 25 metrówdługości. Dobre zaplecze sanitarne,przystępne ceny, miła i fachowaobsługa. W innym miejscu – w PortoSan Vito – jest 165 miejsc postojowychdla jachtów do 20 metrów długości.Za postój naszej jednostki (12metrów) zapłaciliśmy 20 euro. Będącprzy Grado warto wpłynąć jachtemdo samego centrum miasta (postój zadarmo).Im bliżej Wenecji, tym ceny opłatportowych rosną, a jakość już nie tasama. Nawet podczas zimowego rejsunie ma co liczyć na specjalne zniżki.W Marinie del Cavallino zapłaciliśmy60 euro, podobnie w dell’Orologio czyPorto Santa Margherita.We wszystkich portach znajdującychsię na kanałach rzecznych wpływającychdo Adriatyku trzeba uważaćna wrota zamykające wejście. Przywysokich stanach wody (takich, jakpodczas naszego rejsu) trzeba dobrzekontrolować przypływy i odpływy,gdyż może się okazać, iż utkniemy wporcie nawet na kilka dni. W każdejmarinie wywieszone są informacjeo pływach. Jeżeli ich nie znajdziecie,zawsze można zapytać bosmana.Uważajcie też na prądy. Wpływającdo Wenecji zdarzają się prądy dochodzącenawet do 5 węzłów.W Wenecji polecamy port VelicoVeneziano (południowe wejście portuSt. Elena). Port posiada 230 miejsc postojowychdla jachtów do 15 metrówdługości. Jest tam też restauracja,przyzwoite toalety z prysznicami,prąd, woda i stacja paliw. Do placuŚw. Marka dojdziecie stąd pieszo w 20minut. Opłata dobowa – 60 euro zajacht do 12 metrów plus 4 euro za dobęod osoby.Innym weneckim portem jest SanGiorgio Maggiore na wysepce o tej samejnazwie, zaraz naprzeciwko placuŚw. Marka (70 miejsc postojowych,głębokości 2,20 m-2,40 m). Z marinyjest piękny widok na plac Św. Marka,a do Wenecji można się stąd dostaćwodnymi taksówkami.Żeglując po północnym Adriatykuwarto zawinąć jeszcze do słoweńskiegoportu Piran, najpiękniejszegoi najtańszego w Słowenii. Miasteczkojest urokliwe, a port znajduje się w centrummiasta. Pozostałe porty – Izola,Portoroż, Koper – również dysponujądogodnymi warunkami, jednak opłatysą tam już wyższe.Agata PyziakMałgorzata TalarFilm z rejsu znajdziecie na stronieinternetowej www.talar-sisters.pl(dział „Galeria Video”).CZARTERY JACHTÓWATRAKCYJNE RABATY • NAJWIÊKSZY WYBÓR JACHTÓW • WYSOKI STANDARDNOWY SYSTEM REZERWACJI ON-LINEWIELKIE JEZIORA MAZURSKIE. Nowoœci!!! Antila 27, Phobos 25, Mariner 24, Jumper 19,Cobra 33, Tes 32 Dreamer, Tango 30, Phobos 29, Phila 880, Raptor 27, Phila 26,Mors 870, Antila 26, Antila 24, Antila 22, Phobos 24, Janmor 28, Sasanka 660, Corveette 600.W£ASNY PORT NAD JEZIOREM KISAJNO • POSEZONOWA WYPRZEDA¯ JACHTÓWCZARTERY I REJSY ZAGRANICZNE:Chorwacja, Grecja, Balaton, Turcja, Włochy, Wyspy Kanaryjskie, KaraibyBIURO: 30-303 Kraków, ul. Madaliñskiego 3/8, tel. 12/ 267 35 37, 12/ 266 23 23, fax 12/ 267 00 60PORT: Piêkna Góra, 11-500 Gi¿ycko, tel. 87 429 32 92, www.sailor.pl, e-mail: sailor@sailor.plZapraszamyna naszestoiskopodczas Targów<strong>Wiatr</strong> i WodaATRAKCYJNERABATY!!!REKLAMAwww.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy11


abc czarterówRys. Żegluga Wiślana / Studio WIATRszukającym nowych wrażeń – mówiŁukasz Krajewski. – Jachty houseboatspozwalają nam zdecydowanieposzerzyć rynek potencjalnych odbiorcównaszych usług. Żeglowaniepod żaglami wymaga specjalnychumiejętności. Kierowanie naszymijednostkami jest tak proste, jak jazdasamochodem.Czym różnią się motorowe spacerówkiod zwykłych jachtów żaglowych(poza tym, że nie mają masztów i żagli)?Przede wszystkim są wygodnei przestronne niemal jak domki letniskowe.Są ciężkie i stabilne – wiatr ichnie rozbuja, a kufel piwa nie zjedzie zestołu przy pierwszym zwrocie. Są łatwew obsłudze. Pozwalają zwiedzaćnie tylko brzegi, ale też ciekawe miejscaodległe od szlaku wodnego naweto kilkanaście kilometrów. To dlatego,że bez problemów mogą przewozić rowerydla całej załogi.Jachty spacerowe posiadają ogrzewanie,w pełni wyposażoną kuchnięz lodówką, ciepłą i zimną wodę, oczywiścieubikację z prysznicem, a większejednostki – takie jak Haber 33 Reporter,pływający po Wiśle we flocieŻeglugi Wiślanej – nawet telewizorz DVD. Nie bądźcie zdziwieni jeśli nawypożyczonej jednostce znajdziecielornetkę, a nawet wędkę.Moda na jachty typu houseboats przyszłado nas z zachodu. Przede wszystkimz Francji, gdzie wynajem barekżeglujących po kanałach ma długą i bogatątradycję. Pierwsze oferty czarterufrancuskich barek polscy pośrednicyprzedstawili ponad 10 lat temu. Jednakdziś nie trzeba już wyruszać nad Loarę,by wynająć spacerowy jacht, możnato zrobić w Gdańsku, Ostródzie i naMazurach. Na całym szlaku WielkichJezior już kilka firm ma w swej flociemotorowe spacerówki. Znajdziecie jenad jeziorem Jagodne, nad Nidzkim,nad Niegocinem, w Wilkasach i Węgorzewie.Niektórzy pomysłowi szefowiefirm czarterowych potrafią nawetw godzinę zdemontować maszt jachtuPhila 880 i wypożyczyć klientowi samkadłub z zaburtowym silnikiem podnową nazwą Phila Moto.Ceny czarterów jachtów motorowychnie należą do niskich, ale nieodbiegają od kosztów wynajęcia dużegoi dobrze wyposażonego jachtużaglowego. Kłobuk Yacht z Ostródywynajmuje 8-metrowy jacht przeznaczonydla ośmiu osób za 350-500 zł nadobę (zależnie od terminu). Tygodniowyczarter jachtu Żeglugi Wiślanej(odbiór i zdanie jednostki w Gdańsku)kosztuje od 4 do 7 tys. zł (zależnie odwielkości jachtu i terminu). W Giżyckuznajdziecie jacht Nautika za 700zł na dobę we wrześniu (to bardzociekawy termin na mazurską wyprawę),za 880 zł na dobę w pierwszejpołowie czerwca oraz za 1 tys. zł nadobę w szczycie wakacyjnego sezonu.Po zbliżonych cenach oferowanesą jachty Courier 970 (na przykładw firmie Robson Charter). Tańszymijednostkami są jachty Calipso 750.W tym przypadku za wynajęcie łodzina tygodniowy rejs firmy żądająod 350 do 530 zł (na przykład firmaMillennium).Gdańskmiastoo tysiącletniejhistorii, pełne zabytówi atrakcjiGniewwspanialeodrestaurowanykrzyżackizamekWyspa Sobieszewskasiedlisko wielugatunków ptaków DrewnicaŻuławkizabytkowy wiatrakMartwa WisłaTczewzespółzabytkowych,ponad150-letnichmostówWisłai domy podcieniowemost zwodzonypochylniaśluzaSzkarpawaRybinaunikatowysystem trzechmostówzwodzonychNowy Dwór Gd.ciekawa ekspozycjakultury mennonickiejMalborkimponującyrozmiarami,największyw Europieceglany zamekZatoka GdańskaNogatTugaSztutowomuzeum – hitlerowskiobóz koncentracyjnyZalew Wiślanyolbrzymich rozmiarówzbiornik wodnyJez. Drużnoprawdziwy raj dlabirdwatcherów– występuje tu ponad200 gatunków ptakówElblągwspanialeodnawianastarówkaJ. DrużnoZalewoJ. Jezioraknajdłuższe jeziorow Polsce, ciekawerezerwaty ornitolologiczneIławaprzepięknie położonemiasteczko, nad brzegamiMałego JeziorakaZalew WiślanyKanał OstródzkoJachty opuszczają śluzę.KANAŁKanał Elbląski łączy jeziora PojezierzaOstródzko-Iławskiego z ZalewemWiślanym, a poprzez wody Żuławtakże z Gdańskiem. To unikalny szlakwodny. Pozwala podróżować dziękisystemowi śluz i zabytkowych pochylni,które są szynowymi urządzeniamiwyciągowymi. Ten światowej klasyzabytek sztuki hydrotechnicznej zostałzaprojektowany przez holenderskiegoinżyniera Jakoba Georga Steenke napoczątku XIX wieku. Budowa kanałutrwała 8 lat. Pierwszy parowiec międzyIławą, a Elblągiem zaczął kursowaćw 1852 roku.Dokładne opisy szlaków kanałui najbliższych okolic (wraz ze zdjęciamii podziałem drogi na kilometry)znajdziecie między innymi na stronieinternetowej www.klobukyacht.pl.Zespół pięciu zabytkowych pochylnido transportu łodzi-ElbląskiJ. Ruda WodaMałdytyJ. JeziorakJ. DrwęckieMiłomłynJ. SzelągWielkiStareJabłonkiunikatowy tunelpod nasypem,umożliwiającyprzepłynięciemiędzyjezioramiOstródaciekawy średniowiecznyukład ulic,odrestaurowanyzamek krzyżackiwww.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy13


abc czarterówKanałElbląskiSzlak, który zapadaw pamięć na zawszeFot. Żegluga Wiślana14 magazyn dla żeglarzy • marzec 2010 www.magazynwiatr.pl


abc czarterówPokonanie pięciu pochylnina Kanale Elbląskimzajmuje około dwóch godzinFot. Żegluga Ostódzko-ElbląskaWasz jacht wspina się dogóry niczym kolejka naGubałówkę. Po prawejdrzewa, po lewej pole, a poddnem szyny. To po prostu niezwykłe.Przeżyjcie przygodę nakanale innym, niż wszystkie.Kanał Elbląski jest wyjątkowy, ponieważróżnice poziomów wody pokonujemyna pochylniach, a nie w śluzach. Pochylnia,to budowla hydrotechniczna,której najważniejszą częścią są wozytransportujące jachty lądem. Wozywprawiane są w ruch dzięki wodzienapędzającej koła zamachowe lub turbinę.Na odcinku 10 km działa aż pięćpochylni, które przewożą jachty prawie100 metrów w górę lub w dół. Wszystkierozwiązania techniczne tych zabytkowychurządzeń zachowane zostaływ pierwotnej formie.Kanał łączy Pojezierze Iławskie z ElbląskimWęzłem Wodnym. OdcinekKanału z Ostródy do Miłomłyna poprowadzonoskanalizowanym odcinkiemrzeki Liwy, znajdują się na nim dwieśluzy. Dalej Kanał na kilku odcinkachprowadzi przez jeziora, w tym jednoduże (Ruda Woda) i kilka tak zarastających,że wydaje nam się, iż płyniemynieco szerszym odcinkiem kanału.Dalej na północ znajdują się słynnepochylnie. Końcowy odcinek szlaku doElbląga to zarastające jezioro Druzno(często niepoprawnie nazywane Drużno),będące wyjątkowym rezerwatemflory i fauny, a następnie rzeka Elbląg(Elblążka) dopływająca do Elbląga.W Miłomłynie możemy wpłynąć naKanał Iławski, którym dopłyniemy doJezioraka. Z jeziora Ruda Woda możemydostać się na przepiękne i rzadkoodwiedzane jezioro Bartążek.Płyniemy KanałemNawigowanie Kanałem Elbląskimróżni się od żeglugi kanałami znanymichoćby z Mazur. Po pierwsze, KanałElbląski jest dużo węższy, a oprócztego w kilku miejscach ma specjalnewrota ochronne, w których szerokośćwynosi zaledwie trzy, cztery metry.Dlatego na wielu odcinkach nie sposóbswobodnie minąć się ze statkiem pasażerskim,trzeba dobijać do brzegu.Kanał jest zarośnięty roślinnościąwodną i pływającymi wyspami, któreczesto tworzą na długich odcinkach„czopki” przez które trzeba mozolnieKanał można przepłynąć kajakiem, motorówką, jachtem mieczowymlub balastowym, a także statkiem białej floty.Trzeba jednak pamiętać o wymiarach jednostki.Maksymalna dopuszczalna szerokość to 2,6 m (w dnie) i 3,35 m(na wysokości 1,3 m). Natomiast szerokość śluz to 3,2 m (MałaRuś – po przebudowie) i 3,25 m (Ostróda).się przebijać (kontrolując śrubę i układchłodzenia silnika). Najwięcej roślinnościjest w okolicach pochylni i naodcinkach pomiędzy nimi.Podczas przechodzenia przez pochylniei śluzy pierwszeństwo mająstatki białej floty, często płynące „stadami”,nawet trzy lub cztery jednostkijedna za drugą. Może to oznaczaćkonieczność oczekiwania na przejścieprzy pochylni. Nawet wtedy, gdy statkówjeszcze nie ma, a obsługa dopierospodziewa się ich przybycia.Wzdłuż Kanału nie ma dogodniepołożonych stacji benzynowych, więcpraktycznie oznacza to brak możliwościzakupu paliwa (w Małdytach czyMiłomłynie są stacje benzynowe, alekonieczny jest naprawdę długi spacer).Należy więc zaopatrzyć się wcześniejw odpowiednie zapasy. Śluzy na trasiekanału również są wąskie, a różnicepoziomów wody spore.Na całym szlaku Kanału nie mapraktycznie żadnych przystani, aniwyodrębnionych miejsc dostosowanychdo cumowania (poza kilkoma najeziorach). Wyjątkiem jest umocnionypas nabrzeża na górnym odcinku pochylniBuczyniec. Przystanie w Małdytachi Miłomłynie są w budowiei mają zacząć działać już w tym roku.Natomiast miejsca do biwakowania nadziko znajdziecie na jeziorach, przezktóre przebiega szlak.Wjeżdżamyna wózek pochylniWozy transportowe, na których pokonamyróżnicę poziomów, umieszczonesą na dwóch równoległych torowiskachpochylni. Jeden na górnymstanowisku, drugi na dolnym. Przeciąganesą za pomocą stalowych lin i mijająsię w połowie drogi.Boki wózka to stalowe, kratownicoweściany. Na górze każdej z nichjest pomost z barierką i drabinkamiumożliwiającymi zejście na ziemię. Napomoście jest gong, w który uderzamymłotkiem, dając sygnał że jesteśmygotowi do jazdy oraz hamulec ręczny,który może być używany w razie potrzeby.Prędkość wozu na pochylni wynosiod 1,5 do 2,5 km/h. Średni czasprzejazdu przez pochylnię (łączniez osadzaniem jednostek na wózkach)wynosi od 15 do 30 minut. Przejścieprzez wszystkie pochylnie zajmujewww.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy15


jachtyNautika 1000 EKODuży jacht spacerowy z silnikiem elektrycznymFot. Delphia YachtsMa dziób jak mały Titanic.Leonardo DiCapriomógłby niemal wychylićsię znad relingów, rozłożyćręce i krzyczeć jak w filmieo słynnym parowcu: „Jestemkrólem świata!”.Nautika 1000 EKO to mały statekłączący w sobie zalety wygodnej barkii nowoczesnego, luksusowego jachtumotorowego. Do niedawna w kadłubachmontowano ciche i oszczędne silnikispalinowe. Zastosowanie napęduelektrycznego to nowość z ostatnichdni, którą stocznia Delphia Yachtsprzygotowała specjalnie na targi <strong>Wiatr</strong>i Woda. Jednostka wyposażona w ekologicznysilnik będzie mogła całydzień żeglować bez doładowywaniaakumulatorów.Nautika zachowuje klasyczne rysycharakterystyczne dla nieślizgowychmotorówek. Na rufie zaprojektowanomały pomost kąpielowy. Na dziobiejest miejsce do opalania. A nad kokpitemprzestronny dach chroniącyzałogę przed słońcem. Do konstrukcjiOprócz salonu Nautika 1000 może mieć dwie lub trzy kabiny.dachu i do rufy można przymocowaćcabrio czyli namiot z oknami, któryzamyka przestrzeń tylnej części jachtui tworzy mały ogródzimowy. Dziękiniemu załoga możebiesiadować w kokpicienawet w chłodniejszei deszczowedni. Rufę zaprojektowanow taki sposób,by po kilkudrobnych zmianachna pokład mogli bezprzeszkód wjeżdżaćniepełnosprawni nawózkach.Kształt dna sprawia,że łódka niewpada w dryf przysilniejszych podmuchach.Dzięki zastosowaniudwóchpłetw sterowych,na które kierowanyjest strumień wodyze śruby, jacht nabiera sterowności nawstecznym biegu. Przy parkowaniuw przepełnionych marinach jest tobardzo pomocne. Zwykłe barki częstomają problemy z żeglugą do tyłu.Kambuz posiada zlewozmywak i czteropalnikową kuchenkę.Kokpit posiada fotel pilota i konsolękierowniczą. Na rufie jest laminatowytrap, na dziobie drabinka i szperacz.Wewnątrz znajdziecie obszerną,podwójną koję dziobową . Podwójnąkoję rufową. W mesie oprócz kambuzaze zlewozmywakiem i dwupalnikowąkuchenką jest stół składany,ławeczka oraz wygodna sofa. Melomanówucieszy zapewne zestaw audiofirmy Sony.Wodę pitną zgromadzono w zbiornikuo pojemności 210 litrów. Instalacjaciepłej wody wyposażona jestw 20-litrowy bojler. W standardowymwyposażeniu znajdują się oczywiściedwie pompy zęzowe (elektrycznai ręczna) oraz zbiornik na 73 litry paliwa(dotyczy wersji z silnikiem spalinowym).Pomysł na mazurską barkę narodziłsię w Giżycku, w środowisku właścicielifirm czarterowych. Największymentuzjastą budowy tego okrętu był odpoczątku Michał Szafrański, dziś krajowydealer Nautiki. Projekt stworzyłAndrzej Skrzat.Nautika szybko okazała się strzałemw dziesiątkę. Cieszy się dziś takdużym wzięciem klientów, że na realizacjęzamówienia trzeba czekać kilkamiesięcy. Do maja po polskich wodachbędzie żeglować już 20 takich jednostek- cztery na Żuławach, po jednejw Elblągu i Gdyni, a pozostałe na Mazurach.Michał Szafrański przerzuciłswoją łódkę do Czarnkowa, na Noteć.I zamierza stąd wyruszyć rzekamii kanałami na zachód Europy.Firmy czarterowe najchętniej zamawiająjacht w wersji podstawowej.Prywatni armatorzy często wybierająwersje bogatsze, lepiej wyposażone.Dane technicznedługośćszerokośćzanurzeniewysokośćbalastciężarKrzysztof Olejnik10,55 m3,45 m0,63 m3,00 m400 kg4600 kgwww.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy17


sportUskrzydleniAmerykanie odebrali Szwajcarom Puchar AmerykiTrimaran BMW Oracle niesionynad wodą przezwielkie skrzydło nie dałzałodze Alinghi żadnych szansi zwyciężył 2:0.Trzeba mieć fantazję, by zatrudnićw sumie 53 konstruktorów i wydać naoba jachty 400 mln dolarów. A wszystkopo to, by rozegrać zaledwie dwawyścigi. Tyle o kosztach. A zyski?Z pewnością największym zwycięzcą33. Pucharu Ameryki jest Larry Ellison,szef firmy produkującej oprogramowaniedo obsługi baz danych OracleCorporation. To jeden z najbogatszychludzi świata, jego majątek szacowanyjest na kilkanaście miliardów dolarów.Topienie pieniędzy w żeglarskich projektachjest jego sposobem na życie.A co zyskało żeglarstwo dzięki spektakularnejwalce gigantycznych wielokadłubowców?Puchar Ameryki w nietypowejformule przykuł uwagę mediówi kibiców. Przed startem do pierwszegowyścigu nikt nie wiedział, który z jachtówbędzie szybszy, trimaran Amerykanówczy katamaran Szwajcarii. Niewiedzieliśmy, która jednostka będziebardziej zwrotna, jak sternicy rozegrająwalkę przed startem, jak sprawdzi sięw boju wielkie skrzydło BMW Oracle– wynalazek tyleż niezwykły, co ryzykowny,bo przecież nigdy wcześniej niesprawdzony podczas regat.Po pierwszym dniu zawodów, w którymAmerykanie wręcz ośmieszyli rywali,pojawiły się jednak wątpliwości.Po co nam rywalizacja jachtów o takróżnych możliwościach nautycznych.Po co nam match racing, w którym rywaleprawie się nie widzą, a w skrajnychprzypadkach dzieli ich ponad 3 km. Podwzględem sportowym te regaty z pewnościąnie były udane. Ale spektakularnysukces Amerykanów rozbudzawyobraźnię i pozwala przypuszczać,że rozwój nowości technologicznychbędzie teraz szybszy i łatwiejszy (co nieznaczy, że tańszy). Zwycięstwo jachtuze skrzydłem w Pucharze Ameryki jużdziś jest jedną z ważniejszych dat w historiisportu żeglarskiego.Z drugiej strony można się teraz spodziewaćpewnego opamiętania ludzirządzących Pucharem. Bo co innegopogoń za nowoczesnością i technologicznywyścig zbrojeń, a co innego rywalizacjasportowa. Wyścig wielokadłubowcówbył zjawiskiem, niezwykłąatrakcją, ale tylko na chwilę. Trudnowyobrazić sobie przyszłość tych regatbez powrotu do walki burta w burtę.Początek pierwszego wyścigu w Walencjizaczął się jak klasyczne regatymeczowe. Kiedy tylko załogi wpłynęływ pole startowe BMW Oracle szybkozbliżył się do rywali płynąc prawymhalsem. Jacht Alinghi nie zdążył ustąpić.Amerykanie zgłosili protest. Sędziowieprzyznali im rację podnoszącniebieską flagę. Szwajcarzy jeszcze niewystartowali, a już wiedzieli, że na trasiebędą musieli wykonać karne kółko.James Spithill, człowiek z Matrixa: w plecaku komputer, w uchu słuchawka, a w okularach specjalny monitor.Na chwilę przed startem wydawałosię, że los może się jeszcze uśmiechnąćdo Alinghi. Załoga katamaranu pierwszaprzeszła linię startu i zaczęła halsowaćw kierunku górnej boi (pierwszybieg rozegrano na trasie: start, bojanumer 1 i kurs na metę z wiatrem).Amerykanie stanęli bez prędkości. Niemogli odpaść od linii wiatru. Ruszylidopiero po dłuższej chwili, gdy Szwajcarzybyli 200 metrów z przodu.Szybko jednak okazało się, że w regatachwalczą całkowicie różne jachty.Amerykanie żeglowali ostrzej nawiatr. Choć wiało zaledwie 7-8 węzłówFot. Gilles Martin-Garet / BMW Oracle Racing, Pedro Armestre AFP / 33rd America's Cup (2), Guilain Grenier / BMW Oracle Racing18 magazyn dla żeglarzy • marzec 2010 www.magazynwiatr.pl


sportBMW Oracle sunął około 20 węzłów.To niesamowite, by jacht ważący 80ton pędził trzy razy szybciej od wiatruprzy tak niewielkich podmuchach.Amerykanie prawie cały czas utrzymywaliponad wodą dwa nawietrznepływaki. Przewaga Alinghi topniaław oczach. Szwajcarzy próbowalijeszcze się bronić zmieniając przedniżagiel, ale ich jacht wciąż ustępowałrywalom. Był wolniejszy nawet wówczas,gdy Amerykanie zrzucili genuęi żeglowali wyłącznie na wielkimskrzydle.Kiedy jachty minęły górną boję byłojuż jasne, że obserwujemy jednostkitak różne, że właściwie nigdy nie powinnyrywalizować między sobą w regatachmeczowych. Amerykanie nadalżeglowali z dużą swobodą i lekkością.Jacht Szwajcarów płynął jak słoń. Przysłabym wietrze nie mógł oderwać pływakaod wody. Zupełnie jakby przewożonowewnątrz jakąś kontrabandę. Niepomógł nawet wielki genaker o powierzchnisporej działki budowlanej(1100 metrów kwadratowych).Na kursie z wiatrem BMW Oracleżeglował prawie 20 stopni pełniej czylizmierzał krótszą drogą do celu. Na mecieprzewaga Amerykanów wynosiłaprawie 10 minut.Drugi wyścig znów zaczął się niekorzystniedla Alinghi. Szwajcarzy dostalikarę, ponieważ zbyt późno wpłynęli dostrefy przedstartowej. Później ich decyzjao wyborze prawej strony trasy okazałasię słuszna. Kilka chwil po starcieprzyszła 20-stopniowa zmiana kierunkuwiatru, która pozwoliła Alinghiosiągnąć 500 metrów przewagi. Coz tego skoro rywale szybko odrabialistratę, a oba kursy baksztagowe (drugiwyścig rozegrano na trasie trójkąta) stanowiłypopis BMW Oracle. Trimaranpędził nawet 33 węzły i zostawił rywalidaleko w tyle. Na mecie różnica międzyjachtami wynosiła prawie 5,5 minuty.Amerykanie wygrali w stylu, jakiegonikt się nie spodziewał. Na kursachbaksztagowych ich trimaran sunąłjak torpeda. W całych regatach średniaprędkość BMW Oracle była o 2-3węzły wyższa, niż średnia prędkośćAlinghi. Skrzydło przygotowane przezMike’a Drummonda (głównego projektanta)i Iana Burnsa (koordynatoraprac projektowych) w pełni spełniłooczekiwania.Dariusz UrbanowiczTrzech tenorów BMW Oracle: od lewej James Spithill, Russell Coutts, Larry Ellison.REKLAMAPrawie całe regaty na jednym pływaku. Trimaran USA frunął jak motyl.www.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy19


sportOptimiści z KamieniaKamień Pomorski stolicą polskiego OptimistaREKLAMAZawodnicy z całego świata,nawet z Japonii i Malezji,trenerzy, rodzice, FryderykChopin i Wikingowie przyjadąw lipcu do Kamienia Pomorskiegona mistrzostwa Europy w klasieOptimist.Na Zalew Kamieński wybiera się250 młodych żeglarzy z całej Europyoraz kilkudziesięciu zawodników z innychkontynentów. Wystartuje też 14żeglarzy z Polski (wyłonionych w drodzeeliminacji). Organizatorzy obiecująwyjątkową oprawę regat. Na miastonajadą Wikingowie na smoczych łodziach.Goście usłyszą muzykę Chopina,jednego dnia w amfiteatrze, innegow kamieńskiej katedrze. Planowanyjest też koncert zagranicznej gwiazdypop. A zmagania uczestników będziemożna śledzić na dwóch telebimach.Budżet imprezy szacowany jest na 1,5mln zł. Główni partnerzy mistrzostwto władze województwa zachodniopomorskiego,gmina Kamień Pomorskioraz firmy Nivea i Crewsaver.Starania miasta o uzyskanie prawado organizacji mistrzostw trwałydwa lata. W finale zmagań KamieńPomorski pokonał grecki Pireus. AleGLOBALOCEANRACINGORGANIZATORZYmistrzostwa Europy na Zalewie Kamieńskimzapewnie nie doszłyby doskutku, gdyby nie doświadczenie organizatorówzebrane podczas corocznychMiędzynarodowych MistrzostwNSKO. – To obecnie największe regatyklasy Optimist w Europie Wschodniej– mówi Marek Świderski, szef JachtKlubu Kamień Pomorski.Podczas ostatniej edycji, we wrześniuubiegłego roku, holenderska firmaSailing Spectator zaprezentowała swójsystem monitorowania rywalizacji.Każdy z zawodników miał zamontowanyna jachcie nadajnik GPS. Dziękitemu rodzice mogli śledzić sukcesyswych pociech na ekranie ustawionymw biurze zawodów, a także na ekranachswych komputerów. Popularnośćwitryny sailingspectator.com w trakcieregat przerosła wyobrażenia szefówfirmy. Spodziewali się 25 tys. wejśćdziennie, a było ich cztery razy więcej.Teraz Holendrzy przygotowują namistrzostwa Europy serwer o większejprzepustowości. A trenerzy zbroją sięw cierpliwość. Zdarzało się bowiem,że trener siedząc na pontonie odbierałtelefon od rodzica z Trójmiasta, którypytał: „dlaczego ten mój płynie tak dalekow prawo?”MIĘDZYNARODOWE TARGISZCZECIŃSKIEMichał Tomaszewski (MOS Iława) podczas treningu w hiszpańskim Palamos.Kto odśnieży jeziora?Rozmowa z Dorotą Michalczyk, sędzią głównym bojerowychmistrzostw świata i Europy rozegranych w Austrii.Magazyn WIATR: Pani Doroto, nieżal Pani takiej zimy? Tyle mieliśmymrozu, jeziora przykrywa gruba warstwalodu, ale przez ten śnieg nie możnalatać na bojerach nigdzie w Polsce.Dorota Michalczyk: Nie tylko w Polsce.Zasypane są chyba wszystkie zamarznięteakweny w Europie. Mistrzostwaświata miały odbyć się na Balatonie, 170zawodników zgłosiło się do regat, wieluzdążyło potrenować, ale w nocy przedpierwszym wyścigiem spadło prawie 20cm śniegu. Cały ten karawan bojerowcówmusiał się ewakuować do Austrii.Jak można w krótkim czasie zarządzićodwrót całej floty, znaleźćnowy akwen i namówić wszystkich,by wyruszyli do sąsiedniego kraju?To jest specyfika bojerów. Zawodnicywiedzą, że pewny jest tylko termin zawodów.Miejsce nigdy. Bojerowcy są świetniezorganizowani i zdyscyplinowani.Pakują sprzęt, wsiadają do samochodówi za kilka godzin są na innym lodzie.I nikt nie kręci nosem? Przecieżkażdy ma jakieś obowiązki, rodzinęi plan, by wrócić do domu na czas...Zawodnicy podporządkowują swojeżycie terminom najważniejszych regat.Poza tym bojerowcy raczej nie należądo biednych, więc nie jest dla nich problememdługa podróż, wynajęcie nowegohotelu czy przedłużenie wyjazdu.Skąd wiecie, w którym miejscu jestdobry lód?Mamy swoich ludzi w wielu krajach.To siatka informatorów, nasze bojeroweCIA. Wystarczy wykonać kilkatelefonów do znajomych, by mieć pełnerozeznanie. Czasem ktoś na nasząprośbę wsiada do samochodu i jedziena przeszpiegi.Gdzie dzisiaj można latać?Chyba nigdzie. Czekamy na lepsząaurę (rozmowę przeprowadzono 17 lutego– przyp. red.)Czyli na wiosnę?Nie, czekamy na lekkie ociepleniei deszcz, a później na przymrozki. Chodzio to, by stopniał śnieg, a nie lód, którysię pod nim znajduje. Jeśli przyjdziewyłącznie odwilż, to lód stanie się kruchyi niebezpieczny. Nawet jeśli nadalbędzie miał prawie 30 cm grubości.Może trzeba pomyśleć o jakieś akcjiodśnieżania jezior. Na przykładwezwijmy samolot wykorzystywanydo spryskiwania pól lub gaszeniapożarów. Niech zrzuci trochę ciepłejwody i może to coś pomoże.Były różne próby. Jeden z bojerowcówpróbował niszczyć śnieg na Zalewie Wiślanymza pomocą wody z sikawek wylewanejprzez strażaków. Niewiele wskórał.Inni chcieli zawołać na pomoc pługiśnieżne. Ale nigdy nie wiadomo, czy lódbędzie wystarczająco mocny, by utrzymaćtakie maszyny. Poza tym powstajeproblem wielkich hałd śniegu. Z naturąchyba nie sposób walczyć. Trzeba po prostuostrzyć płozy i cierpliwie czekać.Sezon jest trudny, ale sukcesy nasi zawodnicymają wyjątkowe. Polacy zajęlicałe podium na mistrzostwach świata.To rzeczywiście duży sukces. Rywalebyli trochę zaskoczeni. Złotozdobył Michał Burczyński, srebroAdam Baranowski (obaj z Olsztyna),a brąz Łukasz Zakrzewski (Mikołajki).W pierwszej dziesiątce regat znalazłosię sześciu Polaków. W imprezie startowałoaż 27 bojerowców z naszegokraju. Widać, że choć zimy są nieprzewidywalne,ten sport wciąż się u nasrozwija, pojawiają się nowi zawodnicy.Byle tylko aura była łaskawsza.Rozmawiał Krzysztof OlejnikPo zakończeniu mistrzostw świata natym samym akwenie (Neusiedler See)rozegrano mistrzostwa Europy. MichałBurczyński wywalczył srebro, a ŁukaszZakrzewski zajął czwarte miejsce.Fot. Marek Karbowski20 magazyn dla żeglarzy • marzec 2010 www.magazynwiatr.pl


historiarocznica reSamotnie wokół globu. Bez zawijania do portów.Bez przyjmowania pomocy od przygodnie napotkanychjachtów. Z Gdyni do Gdyni. W gumiakachi kilku kalesonach. Nikt nie żeglował tak, jak HenrykJaskuła na Darze Przemyśla. W maju będziemy obchodzić30-lecie zakończenia jego niezwykłego rejsu.30Pogoń za szczęścDziś wyprawę kapitana Jaskuły niektórzyżeglarze oceaniczni traktują jakrejs turystyczny. Co o tym sądzi Kapitan,który w październiku tego rokuskończy 87 lat? - Turystyka kojarzy sięz poznawaniem krajów, miast. To byłrejs czysto żeglarski, jego celem byłowspółżycie z morzem, rejs bez lądów,czyli bez zawracania sobie głowy nudnymiportami (i niebezpieczeństwamiportowymi), bez walki o rekordy.W swoim nazewnictwie ten rejs nazywałem„w pogoni za szczęściem”.Jedyne, co mnie interesuje w portach,to samo wejście, nic więcej, chyba żemam tam przyjaciół – mówił nam kapitanJaskuła w styczniu tego roku.Jaskuła w swym rejsie łowił ryby naprowizoryczną wędkę i z nikim się nieścigał. „Nigdzie się nie spieszę, żyjęszczęśliwie, dobrze mi jest” – pisałbędąc na Atlantyku, już w drodze powrotnejdo Europy. Ale choć z nikimnie walczył, osiągnął sukces trudny dopowtórzenia. Został pierwszym Polakiemi trzecim żeglarzem w historii,który solo i non stop, okrążył Ziemię.Pobił też rekord świata w długościprzebywania na morzu w samotnymrejsie.Przed wyprawą namawiano go, bywyruszył z Las Palmas na WyspachKanaryjskich. Gdyby się na to zgodził,to zaoszczędziłby trzy miesiące. Aleon się uparł. Chciał wyruszyć z polskiegoportu. I do tego samego portupowrócić. Dopiął swego po 344 dniachżeglugi.Mocno wziął sobie do serca regułyrejsu. Nie mógł przyjmować żadnej pomocyz zewnątrz, nawet flaszki wódkiod życzliwych żeglarzy napotkanychna szlaku. Dlatego gdy spotykał innąjednostkę, przekazywał listy do polskiw zawiniątku zawieszonym na końcubosaka. Zbierał deszczówkę do prowizorycznychrynien umieszczonych podżaglami. Smażył latające ryby, którewpadały mu na pokład. Zanim pojawiłsię na wysokości Wysp Kanaryjskich,był już zmęczony halsowaniem przezcieśniny duńskie, Morze Północnei Kanał La Manche. Nie miał już świeżychowoców, a ostatni spleśniały bochenekchleba wyrzucił za burtę. A tobył przecież dopiero początek drogi...Jaskuła płynął w czasach, kiedy niebyło jeszcze oddychającej bieliznyi nowoczesnych sztormiaków. W swejksiążce „Non stop dookoła świata”tak opisał swoją odzież: „Pod pokładem7°C. Włożyłem aż trzy pary kalesonów,w tym dwie pary wełnianychnurkowych, na to dresy, trzy koszule,dwa swetry, trzy pary skarpet, jednąparę wełnianych nurkowych, czapkęfutrzaną z klapami na uszy, długi szalikmoherowy dwa razy owinięty wokółszyi”.W innym miejscu dodał: „chodzę bezbutów, bo żadne buty nie wejdą na tyleskarpet. Gdy trzeba było wychodzićna mokry pokład, owijałem stopy foliąplastikową, ale ślizgałem się w niej”.Henryk Jaskuła odbył swój rejs beztratwy ratunkowej, bez odsalarki, beznowoczesnych systemów nawigacyjnychi bez telefonu. Miesiącami niemiał kontaktu z Polską. Przez całyrejs toczył boje z samosterem (nadałmu imię Michał). Czasem kilka razydziennie ustawiał Michała przy pomocydrutu prostowanego na imadle.Pozycję swojego jachtu określał z kulminacjisłońca.Henryk Jaskuła z modelem Daru Przemyśla (w skali 1:50).Kapitan podarował model Muzeum Ziemi Przemyskiej (2008).Z okazji 30 rocznicy zakończeniatej niezwykłej wyprawy poprosiliśmyKapitana Jaskułę o krótką rozmowę(s. 23).22 magazyn dla żeglarzy • marzec 2010 www.magazynwiatr.pl


jsu Henryka Jaskułyiem kapitana Daru Przemyśla180˚ 160˚W 140˚ 120˚ 100˚ 80˚ 60˚ 20˚W 0˚ 20˚E 40˚ 60˚ 80˚ 100˚ 120˚ 140˚ 160˚E60˚40˚20˚0˚NAMERYKAPÓŁNOCNAOCEAN SPOKOJNY(PACYFIK)OCEANAMERYKAPOŁUDNIOWA10 IV 15 IV8 IV9 VII5 IV20 VII30 III24 VII19-22 III15 IIIATLANTYCKI10 III1 VIII21 IV10 VIII25 IIAFRYKAEUROPAG D Y N I AWyjście: 12 VI 1979Powrót: 20 V 1980OCEANINDYJSKI18 VIII20˚29 VIII20˚25 VIII 1979 (05.00GMT) 2 IX13 II 1980 (24.00GMT)AUSTRALIA6 IX1 X 5 X10 II14 IX 26 IX24 X 31 X40˚10 IX31 I10 X 20 X 10 XI17 IX29 X40˚20 XI9 XII21 IX31 XIIOCEAN20 XII25 I8 XI10 XII197914 XI 17 XI5 I 198025 XI25 XIIATLANTYCKI15 XII20 I30 XI 5 XII8 I60˚13 I60˚180˚ 160˚W 140˚ 120˚ 100˚ 80˚ 60˚ 40˚ 20˚W 0˚ 20˚E 40˚ 60˚ 80˚ 100˚ 120˚ 140˚ 160˚EAZJAP A C Y F I K60˚40˚20˚0˚Kapitan Jaskuła wyruszył z Gdyni 12 czerwca 1979 roku. Okrążył świat w 344 dni i powrócił do tego samego portu.Gdy wyobrażam sobie szczęście, to tylko na morzuRys. Studio WIATRMagazyn WIATR: Panie Henryku,na kurs sternika jachtowegozapisał się Pan dopiero w wieku 40lat, a mimo to stał się Pan legendąpolskiego żeglarstwa. Czy to oznacza,że nigdy nie jest za późno na realizacjęmarzeń? Czy w dzisiejszymzabieganym świecie, również możnazamarzyć o wielkich wyprawachw dowolnym momencie życia?Henryk Jaskuła: Nigdy nie jest zapóźno na nic. Byleby „późno” nieoznaczało „po czasie”.Czego nauczyło Pana morze?Przed laty napisał Pan: „Tak pragnąłemtej samotności na oceanach,a tak niewiele daje mi to szczęścia.”Morze nauczyło mnie kochać ludziz daleka. Im dalej, tym bardziej. Tonieprawda, że niewiele było szczęściaw czasie mojego rejsu dookoła świata,tylko człowiek, jak zwykle, zawszechce więcej. Poza tym szczęście morskiejest nieco inne, często bywa rozpoznawanepóźniej. Jeżeli definicjaszczęścia to brak nieszczęścia, na morzuutrapień i stresów było dużo mniej,niż na lądzie.Dziś mieszka Pan w swej skromnej„kajucie” w Przemyślu. Za czymPan tęskni najbardziej?Za niczym nie tęsknię. Miałem planyżeglarskie, marzyłem o rejsie solo nonKapitan Jaskuła witany na ulicach Przemyśla po powroce z rejsu.stop ze wschodu na zachód, w którymwiek byłby atutem (najstarszy żeglarz).Dziś oczywiście już nie ma na to widoków.Ale gdy wyobrażam sobie szczęście,to tylko na morzu i tylko w rejsiesolo non stop. W czasie mojego rejsunie tęskniłem za żadnym portem,oprócz Gdyni, ale to była meta.Czym się Pan dzisiaj zajmuje?Słyszałem od Pana przyjaciół, żewciąż ma Pan szerokie zainteresowaniamuzyczne. Że kolekcjonujePan filmy...Lubię muzykę klasyczną, w pokojuzawsze coś gra. Od dwóch lat przegrywamna DVD moje ulubione nagraniaz radia i TV zarejestrowane namagnetofonowych taśmach szpulowychi na wideokasetach. To muzykaoraz filmy dokumentalne z I i II WojnyŚwiatowej, a także inne dokumenty– o tematyce naukowej, o kosmosie,filmy polityczne i przyrodnicze.Przegrywanie i archiwizowanie tychmateriałów zajmuje mi całe dnie.Czym zajmują się dziś Pana córki?Gdzie mieszkają?Starsza córka Lidka jest wykładowcąna Queensland University of Technologyw Brisbane, młodsza Oleńka pracujew Maastricht. Bywają w Przemyślu,ale najczęściej widujemy się na Skype.Rozmawiał Krzysztof Olejnikwww.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy23


historiaKlęska drugiego rejsuKapitan Jaskuła opowiada o zniszczonych marzeniach i zagładzie Daru PrzemyślaREKLAMAHenryk Jaskuła chciał w swym drugim rejsie marzeń opłynąćświat trudniejszym szlakiem ze wschodu na zachód. Oczywiściesolo i non stop. Wyruszył z Gdyni w sierpniu 1984 roku.Przerwał żeglugę po 11 dniach. Dlaczego musiał zawrócić?Kapitan Jaskuła z Richardem Konkolskim w Klubie Żeglarzy Samotników (Szczecin 1979).KLARTermin wyjścia uległ jeszcze razprzesunięciu, ostatecznie na 19 sierpnia,ale wszystkie zaplanowane pracezostały wykonane. Poszczególne pracezlecałem okazjonalnym fachowcom.Według mojego przekonania jachtzostał przygotowany do rejsu bardzodobrze, a przecież to ja miałem na nimpłynąć.Jacht zabierał pół tony wody pitnejw trzech zbiornikach i 120 litróww 20-litrowych kanistrach plastikowych,400 litrów oleju do silnika i agregatuprądotwórczego. Jeżeli doliczyć do tegosilnik, agregat, akumulatory, kotwice,narzędzia, łączny ciężar mieszczący sięw jachcie wynosił około 5 ton.Rejs częściowo zarabiał na siebie reklamą.Na burtach w części przedniejwymalowano nazwę firmy Commodore.Miało to dać pół miliona starych złotychKomitetowi Organizacyjnemu. (...)STARTNiczego tak nie lubię jak hucznychpożegnań przed trudnym rejsem. Chybakażdy żeglarz jest przesądny natym punkcie, ja na pewno mam to zakodowanew podświadomości, że rejshucznie, buńczucznie i z wiwatamiodprawiany, kończy się z reguły źle.Tym ciszej i smutniej, im głośniej i radośniejbrzmiały pożegnalne fanfary.Nawet mądrość ludowa, którą wpajanomi w dzieciństwie w podkrakowskiejwsi uczy: „Nie krzycz hop, nim przeskoczysz”.Nikt w Komitecie Organizacyjnymnie chciał zrozumieć moich racji, toteżwidowisko, które urządzono w Gdyni19 sierpnia kojarzy mi się częściej z cyrkiem,niż z pożegnaniem. Zenon Gralak,redaktor „Dziennika Bałtyckiego” i „GłosuWybrzeża” tak napisał w numerze z 17września 1984 w artykule pt. „Smutnasprawa”: „Uroczystość pożegnania zgromadziłatysiące ludzi. Z samego Przemyślaprzybyło kilkaset osób. Była orkiestra,strzelano rakiety, przybyła nawet najpiękniejszaPolka 1983, która z dubeltówki obcałowywałażeglarza. Szalał spiker, którymbył Wojciech Łukaszek – sekretarzKomitetu Organizacyjnego rejsu „DaruPrzemyśla” – zapraszając tysięczne tłumy,choć rejs jeszcze się nie zaczął, nauroczystość powitalną, po zakończonejwyprawie. Z zaproszenia wynikało, żeHenryk Jaskuła wróci dokładnie 4 września1985 roku, punktualnie o godzinie 12.Panowała atmosfera wielkiego pikniku.Stałem w grupie doświadczonych żeglarzy,przyglądających się całemu widowisku,kiedy jeden z nich rzekł: – Odnoszęwrażenie jakobym już dziś był na tym powitaniu.To co tu się dzieje, to atmosferajakby rejs się zakończył.Spojrzeliśmy po sobie i nic nie powiedzieliśmy,choć – jak się późniejokazało – myśleliśmy to samo. Tymbardziej, że wiedzieliśmy iż przygotowaniado tej wyprawy odbywały sięniezwykle mozolnie, z przeszkodami.Wiedzieliśmy też, że Jaskuła nie bardzożyczył sobie takiego pożegnania,które za wszelką cenę zorganizowaćchciał mu przemyski Komitet Organizacyjny.Żeglarze są na ogół ludźmiskromnymi i jeżeli podejmują śmiałewyprawy, wychodzą w nie bez owegoszumu, oczekując raczej – w wypadkuich powodzenia – głośnego powitania.Są także trochę przesądni.”Od siebie dodam, że impreza pożegnalnakosztowała ćwierć miliona złotych.(...)W tych ostatnich dwóch dniach całamoja uwaga powinna być skoncentrowanana jachcie, na kontroli każdegoszczegółu. Niestety, nie dano mi szans,a sam nie zdobyłem się na to, by narzucićswoją wolę. Przez te ostatniedwa dni podpisywałem koperty, którena kei sprzedawano po 300 złotych.Komitet Organizacyjny potrzebowałpieniędzy, więc pracowałem zarobkowodla sprawy: tysiąc kopert to 300tysięcy złotych, jedna trzecia kwoty naubezpieczenie jachtu na 1985 rok.Podpisywałem cały szereg innychkartek, rozdawałem autografy, udzielałemwywiadów prasie, radiu i telewizji.Związek Filatelistów marynistów całymitorbami znosił mi zaadresowane koperty,które miałem nadawać z morzaw określonych miejscach (plik kopertmiał być nadany w Kanale Kilońskim!– a przecież rejs był non stop, nie szedłemprzez Kanał Kiloński).W ostatni wieczór uprowadzono mnie,tak jak stałem, w dresie, na pożegnaniedo hotelu Gdynia. Wszyscy działaliz dobrego serca, dla wszystkich startdo rejsu solo non stop dookoła świata tofestyn typu Dni Morza nad Sanem. Nanikogo nie zwalam odpowiedzialności,nikogo nie obwiniam o nic.Co prawda zarobiłem dla sprawy300 tysięcy starych złotych w dwa dnipodpisując tysiąc kopert, ale z powodunie skontrolowania zawleczek przyściągaczach na forsztagach mógłbymstracić cały jacht o wartości ponad stotysięcy dolarów i życie. (...)Dziewiętnastego rano, cztery godzinyprzed wyjściem, uruchomiłemsilnik dla próby. Po pięciu minutachtrzeba go było wyłączyć, wskazówkatemperatury chłodzenia cylindrówprzeszła na czerwony sektor. Silnik sięgrzał ponad dopuszczalną temperaturęi to na biegu jałowym.Jeden z przyjaciół pojechał do Sopotupo mechanika Staszka Jurgiewicza,tego, który uruchamiał silnik. „Wszystkojest w porządku” – orzekł po godziniegrzebania, – „widocznie jakiś listekzatkał wlot wody chłodzącej”. (...)Nie było już czasu na żadne naprawy.W ponad roczny rejs dookoła świata solonon stop musiałem wyjść mając zdefektowanysilnik i albo miałem naprawićgo sam w morzu, albo nie mieć silnika.A wszystko w imię nadrzędnej „racjistanu”: nie wolno przesunąć ceremoniipożegnania, jako że najważniejsza rzeczz całego rejsu to udane pożegnanie. (...)PRZECIEKO godzinie 10-tej naliczyłem tysiącpomp, zęza nie została opróżniona. Podwóch godzinach ponowiłem pompowanie:500 pomp, a woda dalej w zęzie.Nasuwała się wątpliwość co do wydajnościsamych pomp. To już nie byłyoryginalne, angielskie pompy Gasher,które ani razu nie zepsuły się w rejsiedookoła świata, teraz miałem polskąpompę PPW100 i starego Gashera nadorabianych membranach.– To niemożliwe żeby pełnej zęzynie opróżnić 1500 machnięciami lewarkapompy! – pomyślałem (jedenruch lewarka w górę i w dół to okołojeden litr wody, choćby tylko w przybliżeniu).Czyżby woda wlewała sięw tak dużym tempie? (...)O jedenastej przechodził w bliskiejodległości kuter rybacki WŁA 72. Dałemmu znak ręką, by zwolnił. W bezpośredniejrozmowie prosiłem go, abypowiadomił Gdynię Radio, że mam24 magazyn dla żeglarzy • marzec 2010 www.magazynwiatr.pl


historiaprzeciek, że stoję i usiłuję opanowaćsytuację.– A Pan nie ma radia? – zapytał.– Mam, ale nie chcę wołać GdyniRadio, aby nie spowodować paniki,będzie o wiele spokojniej jak Pan im topowie na moją prośbę. (...)W trakcie tej pracy podszedł kuterWŁA 21 oferując mi świeżą rybę. Odmówiłemprzyjęcia, musiałem wyjaśnićtym sympatycznym ludziom regulaminrejsu solo non stop: nie wolno mizaopatrywać się na morzu z żadnychstatków, nie tylko prowiantu nie wolnomi brać, ale nawet wody i leków. Jeszczedwa kutry przeszły blisko, JAS 34i WŁA 291. Rozmawialiśmy bezpośrednio.Potwierdzili mi, że WŁA 72narobił szumu, że dziennikarze roztrąbiąmoje kłopoty w gazetach. (...)Najwięcej piękna i emocji w tej plażowej,iście tropikalnej pogodzie dostarczyłmi duński jacht idący tak jakja na silniku, który pomaleńku, przezpół godziny, wyprzedzał mnie z lewejburty w odległości zasięgu ręki, jako żemoja ręka – czułem to – wydłużyła misię do dziesięciu metrów. Było na jachciepięciu chłopaków i tyleż dziewczyn.Właściwie to tylko dziewczyny zliczyłem,ilość chłopaków przyjąłem w przybliżeniu.Exciting było to, że te ślicznestworzonka (mam na myśli wyłączniedziewczyny) nosiły strój topless. Gołybiust. A miały po 18, 20 lat. (...)reklamaDRAMATO 15.40 woda w zęzie zaczęła sięprzelewać przez podłogę. Żadnaz dwóch pomp nie działała. Zabrałemsię do wylewania wody wiadrem. Wiadronie wejdzie do zęzy, a jacht nie byłjeszcze na tyle zatopiony, aby wodęswobodnie nabierać z podłogi. Pozatym mocne kiwanie na boki powoduje,że woda chlusta z burty na burtę. (...)W dwie godziny po zwrocie na lewyhals topiłem się, woda znów przelewałasię przez podłogi. W Dziennikufigurują takie zapisy w tym dniu:18.15. Zęza 90 pomp. 19.45. Zęza 100pomp. 21.15. Zęza 260 pomp.W tym dniu wypompowałem 1433pompy. Wieczorem zrozumiałem, żeprzeciek mam tylko na jednej burcie,na prawej, że jacht bierze wodę w ilościod 100 do 200 litrów na godzinę tylkowtedy, gdy prawa burta jest zanurzonaw przechyle. Prawym halsem płynębezpiecznie, na lewym topię się. (...)Henryk Jaskuła na jachcie z żoną Zofią (Gdynia 1980).LIST DO PRZYJACIELASkagerrak, 29 sierpnia 1984 r.„Przegrałem. I rejs, i życie. Wiemjuż z całą pewnością, że ten jacht nieprzejdzie zamierzonej trasy. Nie przejdziedlatego, że cieknie. Idąc na wiatrlewym halsem przy stanie morza 4 bierzedo 200 litrów na godzinę. Najmniejbierze gdy stoi w kompletnej flaucie,czyli tak jak w porcie – około 2 litryna godzinę.A przecież w tym rejsie jacht mamieć dużo przeciwnych wiatrów, dużoatakującej i agresywnej fali, do którejnie może się równać ta tutaj w Skagerraku.A przy tym mam kłopot z pompamizęzowymi. Demontaż i montaż tokilka godzin roboty, tak jest tam ciasnoi niewygodnie. Bardziej, niż zmęczony,jestem sterroryzowany. W Dziennikunajwięcej zapisów i jedyna najważniejszasprawa to ilość pomp, to ilość wodywdartej do wnętrza.Odnośnie przyszłości zaczyna mi sięklarować koncepcja końca. Zginę i togłupio, bo głupia to śmierć gdy człowiekwie, że to cieknący jacht, a nieżadna przemoc oceanu, ani wyższasiła. Więc co robić? Zawrócić stąd,ze Skagerraku? Powiedzą: porwał sięz motyką na słońce, wykopyrtnął siętydzień po wyjściu z Gdyni. Na mojeracje oczywiście pokiwają głowami,ale klęska pozostanie klęską, bo oniwierząc we mnie, wierzyli równieżw jacht.Sprawa zawrócenia nie jest takaprosta. Musiałbym się zdecydowanietopić, to by usprawiedliwiało wycofaniesię, ale brać 200 litrów na godzinęniewiele na ogół ludziom mówi. Wydanomilionowe kwoty, na szczęście niepaństwo, ani Urząd Wojewódzki czyMiejski. Ale Komitet Organizacyjnyzwiązał się umowami z firmami. Potrzech miesiącach żeglugi otrzymaćwierć miliona, po minięciu półmetka,czyli południka 180, tuż przed NowąZelandią, drugie tyle. (...)Przy pompowaniu muszę owijać ścierkąlewarek pompy, aby twarda rączkanie rozdzierała mi ran na dłoniach.Wróciłem do koi wypruty z sił,z krwawiącymi dłońmi mimo owijanialewarka ścierką. Jeszcze w czasiepompowania zrozumiałem, że decyzjęo powrocie muszę podjąć ja, że dziecinadąjest oczekiwać, by ktoś to zrobiłza mnie. Zresztą nie ma już czasu naCharakterystyczna niska nadbudówka Daru Przemyśla.żadną zwłokę. Pęcherze na dłoniachbyły już zdarte, krwawiły. (...)Tymczasem jacht znów zdryfowałona wschód, na zawietrznej widziałemjuż szwedzki brzeg. <strong>Wiatr</strong> południowo-zachodni do zachodniego wzrósł dosiły sztormu 8 B. Od kilku dni nie miałempozycji, te brzegi, na które mniewydmuchiwało, były mi nieznane.Prowadzenie nawigacji zeszło na drugiplan, cała uwaga i wysiłek skoncentrowanebyły na walce z wodą. (...)O godzinie 9.30 wpisałem do Dziennika:„Podjęto decyzję powrotu doGdyni”. Z tą decyzją nie można byłodłużej ociągać się, zrozumiałem bowiem,że w tym stanie nie dojdę nawetdo Atlantyku.Henryk Jaskuławww.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy25


historiaZagłada Daru PrzemyślaJak kapitan Henryk Jaskuła stracił swój jacht?Po nieudanym starcie kapitanJaskuła stracił nietylko szanse na ponowieniepróby śmiałej ekspedycji, alestracił też swój ukochany jacht.Nieszczęście spadło w postaci przydziałuprzez PZŻ dwóch miejsc dla PrzemyskiegoOZŻ na wczasy narciarskiew Czarnym Dunajcu w zimie 1984/85.W zarządzie przydzieliliśmy je dla prezesaLesława Antoniewskiego i dla KatarzynyKogut, wiceprezesa ds. szkolenia.W Czarnym Dunajcu nasza dwójkapoznała żeglarzy z krakowskiego klubuSzkwał, którzy nie mieli jachtu, a mielipieniądze i kontakty żeglarskie w Nicei,we Francji. Przemyślanie natomiastmieli jacht, ale nie mieli pieniędzy, anikontaktów.Powstała koncepcja przerzucenia„Daru Przemyśla” na Morze Śródziemnez portem w Nicei, z pomocą i do spółkiz klubem Szkwał. Kaśka i Lesław szybciutkozapomnieli o uchwalonym przezSejmik starcie do rejsu solo non stopdookoła świata ze wschodu na zachódw 1986 roku. (...)To Przemyślanie pod wodzą KatarzynyKogut zadecydowali, że przemyskijacht nie opłynie drugi raz świata, żePrzemyśl nie będzie drugi raz szczyciłsię swoim jachtem i jego osiągnięciami,że Polska nie będzie jedynym krajem,którego ten sam jacht i ten sam żeglarzopłynęli non stop świat w obie strony,z Gdyni do Gdyni. To Przemyślaniepod wodzą Katarzyny Kogut zgotowalitemu jachtowi inny, tragiczny los. (...)Przemyśl i cały jego Urząd nie zdalisobie sprawy z tego, co im przybyło– jacht pełnomorski. Przez tysiąc latswojej historii Przemyśl nie miał takiego,ani żadnego innego jachtu. W tym czasiedo radców Przemyśla nawet nie dotarłamyśl, że miasto tak oddalone od morzamoże posiadać i eksploatować taki jacht,a poziom myślenia wielu obywateli byłtaki, że po rejsie ten jacht zostanie przewiezionyna Solinę i tu będzie rozkwitałjak róża wielkości dęba w wazonie. (...)12 grudnia 1986 roku wystąpiłemoficjalnie z zarządu PrzemyskiegoOZŻ, aby nigdy więcej do tego OZŻRozszabrowany „Dar Przemyśla” u wybrzeży Kuby.Jacht wymaga więcej od człowieka,niż najbardziej wymagająca kochanka.nie powrócić. Uraz do tego środowiskabył bardzo głęboki, poczułem się samjeden, obcy pośród do niedawna swoich,odtrącony, wzgardzony, aby niepowiedzieć – opluty.W 1987 roku Dar Przemyśla był jużcałkowicie w rękach mojej opozycji.Po kilku rejsach bałtyckich wybralisię na Kubę pod wodzą kpt. AndrzejaRemiszewskiego z Wejherowa. W tym7-osobowym rejsie było tylko dwóchz Przemyśla. (...)W Hawanie załogi miały się zmieniać.W pierwszym karaibskim rejsiemieli wziąć udział Kaśka Kogut i AntekPasich. Dar Przemyśla nie dopłynąłdo Hawany, 20 grudnia 1987 roku,o godzinie 20.00 czasu lokalnego, gdyza sterem stał Artur Kogut, jacht uderzyłprawą burtą o próg skalny 5 mil zatrawersem Puerto Manati, przy wietrze4-5°B i doskonałej widzialności.Zmrok zapadł przed 19.00 i zaświeciłylatarnie morskie. Gdy dochodziła20.00 jacht znajdował się w odległościok. 400 metrów od brzegu. Gdybydalej szedł tym kursem, za 20 minut14-tonowy jacht pędzący z szybkością7 węzłów pełnym baksztagiem,zderzyłby się czołowo z brzegiem naPunta Barlovento, do którego to cyplamiał zaledwie dwie mile.Przed 20-tą zdarzyła się mała awariana jachcie. Pękł bras wytyku foka pasatowego.Tym wytykiem był spinakerbom,3-metrowa rura aluminiowa. Jachtszedł na motyla z fokiem pasatowym naprawej, nawietrznej burcie i dużą genuąna lewej. Przy zerwaniu się tej liny fokzostał porwany do przodu przez wiatr,przed dziób, a spinakerom obijał o forsztag.W takiej sytuacji nic prostszego,niż wyostrzyć do bajdewindu dając sterprawo na wiatr. Fok z wytykiem znalazłbysię nad pokładem dziobowym,w zasięgu rąk, łatwy do zrzucenia.(Henryk Jaskuła)Zamiast wyostrzyć – odpadli! Robertowizdawało się, że w fordewindzie spinakerbomnie będzie bił o forsztag.Tak odpadli, że Kogut zrobił niezamierzonyzwrot przez rufę i kursemokoło 160° jacht uderzył prawą burtąo próg skalny. Burta trzasła. Robertkrzyknął „ster prawo!”. Myślał, żecały czas mają ląd po lewej burcie.Jacht uderzył ponownie prawą burtąo ten próg, już z mniejszą szybkością,gdyż pierwsze uderzenie wyhamowałopęd, a fala przybojowa podniosła goi przerzuciła przez próg na płyciznę,Henryk JaskułaUrodził się w 1923 roku w Radziszowie. Kiedy miał trzy lata jego ojciecwyjechał w poszukiwaniu pracy do Argentyny. Znalazł tam zatrudnienie przybudowie cementowni. Po sześciu latach dołączyła do niego reszta rodziny.Jaskuła chodził do argentyńskiej szkoły. Polski uczył się z książekdołączanych do prenumeraty polonijnego pisma. Po ukończeniu podstawówkizdobył zawód ślusarza i tokarza. Równocześnie kończył eksternistycznieliceum. W 1943 roku rozpoczął studia na wydziale elektromechanicznymPolitechniki La Plata.Po zakończeniu II Wojny Światowej wrócił do Polski i kontynuował studiana Akademii Górniczej w Krakowie. W trakcie studiów ożenił się z ZofiąKiełtyką z Przemyśla, studentką chemii UJ.Żeglarstwem zainteresował się poszukując najtańszego sposobu na dotarcie dorodziny pozostającej w Argentynie. Zdobył stopień sternika jachtowego w Jastarni.gdzie legł na prawej burcie z masztamiskierowanymi do brzegu. (...)Z jachtu wystrzelono czerwone rakiety.Nikt nie przyszedł z pomocą,jacht nie tonął, leżał na płyciźnie, niktnie ginął. Rano, przy odpływie, kołojachtu było najwyżej pół metra wody,może tylko 30 centymetrów. Do jachtupodjechało ciągnikiem kilku Kubańczyków.Straż graniczna, jak każdastraż, najpierw podjęła podejrzenie,że w celach przemytniczych jacht podszedłtak blisko do brzegu, a że kapitanjachtu Andrzej Remiszewski zacząłsię awanturować, że w bratniej socjalistycznejKubie nie witają rumemżeglarzy z socjalistycznej Polski, zamknęligo w areszcie, aż interwencjaAmbasady Polskiej w Hawanie uwolniłago z tarapatów.Załoga dmuchanym pontonem wywiozłaz jachtu na brzeg to co się dało,przede wszystkim swój dobytek. Parabutów spodobała się bosemu Kubańczykowi,więc bez ceregieli ubrał je sobie.Po kilku dniach wszyscy udali siędo odległej o 600 kilometrów Hawany,skąd w aureoli bohaterów wrócili dokraju. Czuli się bohaterami, bo przeżylikatastrofę jachtu (czym się szczycą),nie wpadli w panikę, gdy w ciemnościnocy fale pchały jacht ze zgrzytem poskalnej płyciźnie w kierunku brzegu,drąc prawą burtę. Ciekawe jakby było,gdyby fale spychały ich w kierunkugłębokiego morza? (...)W styczniu 1988 kandydat z Przemyślana pierwszy rejs karaibski AntekPasich, jako że miał rezerwację biletuna LOT, poleciał na Kubę i dotarł domiejsca katastrofy. Wrak był już naplaży, wyciągnęli go traktorem, abynie moczyć nóg przy wybebeszaniugo. Był bez masztów (duraluminiowemaszty marki Proctor o wartości kilkutysięcy dolarów), na lewej burcie wyciętopiłą tarczową duży otwór, przezktóry wyciągnięto silnik Volvo Penta35 KM. Luki były wyrąbane, wszystkieelementy metalowe, jak zawory,wydarte. (...)Wydaje się być znakiem irracjonalnym,że wszystko co dotyczyło DaruPrzemyśla, jego powstanie, wzlotyi upadki oraz zagłada, dokonane zostałoprzez żeglarzy z Przemyśla, przemyskimirękami. Program rejsu solonon stop dookoła świata przemyskiegożeglarza Jaskuły dał życie temu jachtowi,program egzotycznej eksploatacjijachtu przemyskiej żeglarki KatarzynyKogut doprowadził do zagłady jachtu,a przemyski żeglarz Artur Kogutza sterem własnoręcznie rozbił jachto przybrzeżne skały na Kubie.Henryk JaskułaWspomnienia Henryka Jaskuły tofragmenty niepublikowanej książki„Drugi rejs i zagłada Daru Przemyśla”,którą Kapitan napisał wyłączniedla kilku najbliższych przyjaciół.Fot. Archiwum prywatne H. Jaskuły26 magazyn dla żeglarzy • marzec 2010 www.magazynwiatr.pl


dystrybucja magazynu wiatrPrzedstawiamy wybrane punkty, do których dociera MagazynWIATR. Pełną listę będziemy prezentować i stale uaktualniaćna stronie internetowej. Jeśli chcecie Państwo, by Wasza marinalub tawerna trafiła na naszą listę – prosimy o kontakt na adresredakcja@magazynwiatr.pl.ZACHODNIOPOMORSKIESklep Bakista, Szczecin, Przestrzenna 23,tel. (91) 469 23 24Sklep Aura, Szczecin, Przestrzenna 13,tel. (91) 461 39 92Sklep Bras, Świnoujście,Wybrzeże Władysława IV 27, tel. (91) 321 54 09Tawerna U Pirata, SEJK Pogoń, Przestrzenna 3,tel. (91) 461 41 72COŻ PZŻ Trzebież, Rybacka 26,tel. (91) 31 28 241Centrum Żeglarskie, Szczecin, Przestrzenna 21,tel. (91) 46 00 319Tawerna Cutty Sark, Szczecin, BohaterówWarszawy 111, tel. 502 078 478JK AZS Szczecin, Przestrzenna 9,tel. (91) 461 27 34JK HOM, Szczecin, Żaglowa 2,tel. (91) 460 08 52JK Kamień Pomorski, Wilków Morskich 4,tel. (91) 38 20 882magazyn dla żeglarzyPierwszy bezpłatny miesięczniko sportach wodnych.www.magazynwiatr.plZAŁOGA:Andrzej Skrzat, Roman Paszke, AndyZawieja, Maciej Grabowski, ZbigniewMalicki, Dariusz Urbanowicz, PiotrSalecki, Piotr Siedlewski, BogusławGrzywniak, Małgorzata Talar, AgataPyziak, Łukasz Bobrowski, MarekKarbowski (foto), Paula Kopyłowicz(foto), Paweł Albrecht (foto), ŁukaszŁapiński (foto), Krzysztof Olejnik.PROJEKT GRAFICZNY, SKŁAD:Bogusław LepieszaWYDAWCA: Olejnik Media,ul. Starowiejska 1g/11, 61-664 PoznańKONTO:47 1140 2004 0000 3202 5816 7247KONTAKTY:redakcja@magazynwiatr.plprenumerata@magazynwiatr.plreklama@magazynwiatr.plTel. 609 190 160DRUK: Presspublica Sp. z o.o.,http://drukarnia.rp.plZa treść ogłoszeń redakcja nie ponosiodpowiedzialności. Niezamówionychmateriałów i utworów redakcjai wydawca nie zwracają. Redakcjazastrzega sobie prawo do adiustacjii skracania tekstów zaakceptowanychdo druku.Magazyn WIATR jest członkiemPolskiej Izby Przemysłu Jachtowegoi Sportów Wodnych.JK Kotwica Świnoujście, Steyera 6,tel. (91) 324 25 35Tramp Mielno, Chrobrego 32,tel. (94) 318 93 33Marina Gocław, Szczecin, Lipowa 5/6,tel. (91) 423 06 56Marina Hotele, Szczecin, Przestrzenna 7,tel. (91) 469 38 00Marina Świnoujście, Wybrzeże Władysława IV,tel. (91) 321 91 77Port Jachtowy Kołobrzeg, Warzelnicza 1,tel. (94) 35 443 01Tawerna Fiddler’s Green, Kołobrzeg,Dubois 16c/20, tel. (94) 35 460 73Szkuner Myślibórz, Marcinkowskiego 5,tel. (95) 747 25 12POMORSKIESklep Wind, Gdańsk, Szafarnia 10,tel. (58) 301 66 30Sklep Clipper, Gdynia, Jana Pawła II 11,tel. (58) 661 60 85Sklep Neptun, Gdynia, Jana Pawła II 11a,tel. (58) 621 68 00Sklep Sail-Ho!, Gdynia, Jana Pawła II 9,tel. (58) 669 46 05SKŻ Hestia Sopot, Hestii 3, tel. (58) 555 72 00Tawerna Mistral, Puck, Lipowa 3,tel. 655 513 551Klub Bukszpryt, Gdynia, Morska 81-87,tel. (58) 69 01 227CHKŻ, Charzykowy, Rybacka 1,tel. (52) 398 81 20GKM LOK, Gdańsk, Tamka 19a,tel. (58) 305 04 50Jachtklub Portowiec, Gdańsk, Śnieżna 1,tel. 602 157 607KS Zatoka Puck, Lipowa 3a, tel. (52) 398 81 20LKS Charzykowy, Rybacka 8, tel. (52) 398 81 60Port Jastarnia, Portowa 43, tel. (58) 673 59 60NCŻ, Gdańsk, Stogi 20a, tel. (58) 322 26 03Plaża Piratów, Sopot, Mamuszki 14,tel. (58) 555 30 31Przystań COSA AZS, Gdańsk, Stogi 20,tel. (58) 324 81 00Marina Gdańsk, Szafarnia, tel. (58) 301 33 78Przystań Kusznierewicza, Swornegacie,Regatowa 1, tel. 515 034 904U Bosmana, Puck, Lipowa 3, tel. 608 446 905Sklep JMB, Puck, Lipowa 3, tel. 601 631 957PPHU Sobczak, Brzeźno Człuchowskie 30,tel. (59) 397 25 69YK Północny, Gdańsk, Tamka 5,tel. (58) 305 05 07WARMIŃSKO-MAZURSKIECentrum Promocji, Giżycko, Wyzwolenia 2,tel. (87) 428 52 65Pod Czarnym Łabędziem, Rydzewo,Mazurska 98, tel. (87) 421 12 52Hotel Roś, Pisz, Turystów 3, tel. (87) 423 49 60KŻ Ostróda, Sowińskiego 12, tel. (89) 646 21 64Letni Ogród, Wygryny 30a, tel. (87) 423 61 96MOS Iława, Chodkiewicza 5,tel. (89) 648 25 96Sklep Kopi, Mikołajki, Okrężna 12,tel. (87) 421 63 09Sklep Raksa, Gronity, Olsztyńska 59,tel. (89) 527 19 18Sklep Szekla, Mikołajki, Kowalska 3,tel. (87) 421 57 03Sklep Szot, Mrągowo, Nadbrzeżna 9,tel. (89) 741 57 15Nauticus Olsztyn, OSIR, ul. Lotnicza,tel. 606 783 413Neptun Club, Giżycko, Wojska Polskiego 35,tel. (87) 428 31 02LOK Giżycko, Brunona 4, tel. (87) 428 14 08Pod Dębem, Rucian Nida, Żeglarska 15,tel. (87) 423 66 21Pod Omegą, Iława, Sienkiewicza 24,tel. (89) 648 40 93Cicha Zatoka, Mikołajki, Spacerowa 1,tel. (87) 421 50 11U Faryja, Ruciane Nida, Dworcowa 6g,tel. (87) 423 10 06Port Keja, Węgorzewo, Ejsmontów 2,tel. (87) 427 18 43Port Millennium, Górkło 4c,tel. (87) 562 27 03Port Sailor, Giżycko, tel. (87) 429 32 92Korektywa, Piaski 2, tel. (87) 423 11 22Sklep Aqua, Olsztyn, Lubelska 50,tel. (89) 532 03 02Sklep Żeglarz, Nadbrzeżna 1a, tel. (87) 428 21 42Port Wierzba, Wierzba 7, tel. (87) 423 16 19WIELKOPOLSKIEHKŻ Navigare, Poznań, Wilków Morskich10/11, tel. 515 186 315JKW, Poznań, Wilków Morskich 17/19,tel. (61) 848 26 81PKM LOK, Poznań, Nad Jeziorem 120,tel. (61) 848 29 34Sklep Hobby, Poznań, Węglowa 1/3,tel. (61) 842 71 70Sklep Kada, Poznań, Dąbrowskiego 158a,tel. (61) 847 45 55Sklep Szopeneria, Słomczyce 8f,tel. (63) 275 60 41Sklep Hi-Wind, Korwetowa 6a, Kiekrz,tel. (61) 896 03 05ŻLKS Kiekrz, Wilków Morskich 2,tel. (61) 848 27 01ŻMKS, Poznań, Wilków Morskich 37/39,tel. (61) 852 97 03WKŻ Wolsztyn, Niałek Wielki 60g,tel. (68) 347 35 84Przystań Boszkowo, Turystyczna 5,tel. 601 564 334ZKŻ Zbąszyń, Łąkowa 7, tel. (68) 384 60 60MAZOWIECKIEKsięgarnia żeglarska Azory, Warszawa,Mostowa 8, lok. 1, tel. (22) 636 93 42Academia Nautica, Warszawa, Lentza 35/5,tel. (22) 651 90 35Marina WTW Zegrze, Warszawska 1,tel. (22) 793 02 72OYA, Platanowa 2d, Michałów-Grabina,tel. (22) 772 41 31PZŻ, Warszawa, Chocimska 14,tel. (22) 848 04 83Port Nieporęt, Wojska Polskiego 3,tel. (22) 772 50 00Port Pilawa, Białobrzegi, Plażowa 1,tel. (22) 772 33 10Port SWOS, Zegrze Południowe,Warszawska 21, tel. (22) 782 21 83Sklep Szekla, Warszawa,Wał Miedzeszyński 377, tel. (22) 616 10 95Sklep Forsail, Warszawa, Nowolipki 27,tel. (22) 654 32 61Sklep Żeglarz, Waryńskiego 3,tel. (22) 825 17 62Spójnia Warszawa, Wybrzeże Gdyńskie 2,tel. (22) 839 59 89Szanta Cafe, Zegrze Południowe,Warszawska 47, tel. 509 288 201Tawerna 10B, Warszawa, Racławicka 139,tel. 509 758 503Tawerna Czarna Perła,Warszawa, Kolejowa 8/10, tel. (22) 374 75 11Tawerna Gniazdo Piratów, Warszawa,Ogólna 5, tel. (22) 633 71 82Tawerna Tuż za Horyzontem, Warszawa,Wioślarska 6, tel. (22) 625 04 10Wodnik Nieporęt, Zegrzyńska 10,tel. (22) 774 87 60YKP Warszawa, Róża <strong>Wiatr</strong>ów,Wał Miedzeszyński 377, tel. (22) 617 63 11PODLASKIEMOS Augustów, Zarzecze 1, tel. (87) 643 32 04Port Szekla, Augustów, Nadrzeczna 70a,tel. 609 083 601Sklep Boatshop, Augustów, Wojska Polskiego 29,tel. (87) 643 35 55Sklep M. Myszkiewicz, Białystok,Św. Rocha 10/1, tel. (85) 744 56 96Tawerna Ryczące 40, Białystok, Wiśniowa 5,tel. (85) 732 30 30KUJAWSKO-POMORSKIEKS Zjednoczeni, Bydgoszcz, Huculska 9,tel. 601 68 47 62Port Tazbirowo, Koronowo, Biwakowa,tel. 606 770 843Pub Kubryk, Bydgoszcz, Podwale 3,tel. (52) 321 27 01Sklep Inter Sport Yachting, Bydgoszcz,Pomorska 25, tel. (52) 345 68 37YC Anwil, Włocławek, Uskok 5,tel. (54) 255 02 55LUBUSKIEYC Sława, Wschowska 23, tel. 601 401 388LKŻ Sława, Odrodzonego WP 23,tel. (68) 356 62 03ŁÓDZKIETawerna Gniazdo Piratów, Łódź,Żeromskiego 52, tel. (42) 632 66 84JK Elektron, Bełchatów, Kujawska 4,tel. 500 147 270Sklep Bosman, Łódź, Rudzka 129,tel. (42) 681 79 57Sklep Hals, Łódź, Gliniana 12,tel. (42) 676 60 75Tawerna Keja, Łódź, Kopernika 46,tel. 609 152 420ŁKR Latający Holender, Bronisławów,tel. 605 737 787ŚWIĘTOKRZYSKIESklep turystyczno-żeglarski, Kielce,Warszawska 147, tel. (41) 345 10 94LUBELSKIEYC Politechniki, Lublin, Chrobrego 1,tel. 502 365 964DOLNOŚLĄSKIESklep Hobby, Wrocław, Nyska 59/61,tel. (71) 339 03 74JK AZS Wrocław, Wyspiańskiego 40,tel. (71) 328 23 25DOZŻ, Wrocław, Plac Św. Macieja 5,tel. (71) 343 56 65ŚLĄSKIESklep Hobby, Czeladź, Katowicka 109,tel. (32) 265 19 18ŚKŻ Halny, Bielsko-Biała,Grota Roweckiego 4, tel. 607 696 783Tawerna Stary Port, Chorzów, Rynek 13,tel. (32) 760 67 67YC Opty, Chełm Śląski, Leonida Teligi 2,tel. (32) 225 75 38ŚOZŻ, Katowice, Wojewódzka 16,tel. (32) 251 41 49TS Kuźnia Rybnik, Rudzka 394Garland LOK, Pyskowice, Nad Kanałem 7JK Pogoria III, Dąbrowa GórniczaOPOLSKIEMarina LOK, Turawa, Opolska 56,tel. 513 60 70 29KŻ Nauta, Kędzierzyn Koźle, Skarbowa 3a,tel. 502 630 356CSW Mantra Extreme, Opole, Leśmiana 19,tel. 509 75 70 78MAŁOPOLSKIEKOZŻ, Kraków, Stoczniowców 1,tel. (12) 656 46 20Sklep Hals, Kraków, Jaskółcza 2,tel. (12) 294 06 70Tawerna Stary Port, Kraków,Straszewskiego 27, tel. (12) 430 09 86YKP Kraków, Przystań nad Wisłą,tel. (12) 642 28 29Horn Kraków, Kozia 22, tel. (12) 653 05 08PTŻ Nowy Targ, Kluszkowce,tel. 609 320 772YC PTTK Beskid, Znamirowice,tel. (18) 443 74 57PODKARPACKIESklep Afma, Rzeszów, Podkarpacka 71,tel. (17) 854 34 69Tawerna Żeglarska, Rzeszów, Rynek 6,tel (17) 862 02 39www.magazynwiatr.plmarzec 2010 • magazyn dla żeglarzy27

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!