11.07.2015 Views

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

– Na gospodarstwie Heidricha (dziś strzeżony parking) żyło się mieszanie – po polsku /niemiecku; tylko matka Jana Jackiewicza niechętnie na to patrzyła. Inga Heidrich z Janembyła wysoko w ciąży.– W bezpośrednio sąsiadującym z nami domu (nie istnieje) Ottona Preibischa (brat dziadka,jedyny syn poległ), zamieszkało bezdzietne polskie małżeństwo Artelt (o nim zawszemyśleliśmy, że jest bliżej niemieckości aż się do tego przyznał).– Dla mnie było bardo ważne, że między Artelt a Heidrich i Jackiewiczami mieszkają (domnie stoi) moi przyjaciele Scholz, jak za dawnych czasów.Przytoczę jeszcze małe zdarzenie z tego roku, które ukazuje, co wszystko może sięnieoczekiwanie zdarzyć, jeżeli jest się tylko małym chłopcem tylko w ¼ wagi w świeciedorosłych. Byliśmy z Wierzbickim z zaprzęgniętą kobyłą Murdel, z pustym wozem w drodzepowrotnej na zakurzonej drodze przy fabryce Bräuera. Było to w upalne południe, koń szedłpół śpiący, Wierzbicki i ja siedzieliśmy też w takim stanie z wielkim spokojem na wozie nadesce położonej w poprzek. Tylko, że ze spodu stukało i Wierzbicki po swojej stronie tyłemcoraz więcej wyszedł poza obręb wozu, tak że dla mnie zaczęło się dziwne podnoszenie, któreprzemieniło się w coraz wyraźniejszy lot w powietrze, końcowo w całkowitej wolności odwszystkiego w rów przyuliczny. Wierzbicki odpowiednio bezpośrednio padł pod wóz i tylnekoło przejechało mu przez palce nogi. Gdy wylazłem z rowu widziałem wóz z przerażonymkoniem w chmurze kurzu i biegnącego za pojazdem kulejącego Wierzbickiego, wołającego„pr, pr”. Tak się nieraz może zmienić sytuacja w sekundach.Święta Bożego Narodzenia obchodziliśmy w wyraźnie pełniejszym domu niż w rokupoprzednim, przez to wszystko było przytulniej i cieplej dla nas dzieci i jak zawsze z grądziadka na fortepianie. Kościół chyba stał osamotniony i pusty.9. Rok 1947Rok dobrze się zaczął, jak prawdziwy rok pokoju i młodzi dorośli, których mieliśmyw osobach Kurta i Ilse w domu postanowili wesoło wchodzić. My dzieci ze zdumieniemspostrzegliśmy, co weseli dorośli w przedpolu wszystko mogą dokonać.Cyfry roku były rysunkowo zmienione w cztery wesołe duże figury z kończynamii twarzami, które niby wtańczą do pokoju. Dziś mogę tylko przypuszczać, kto mógł byćgościem:– Czy mistrz tkacki Kurt Lachman z żona już był obecny, czy młody mistrz tkacki KurtBeyer z polską narzeczona Lidią, czy jak dawniej już bywało, wesoły Rudolf Fischerz warszawską narzeczoną Eugenią, który powrócił z obozu Buchenwald i pracowałrównież w rachubie BZPB, albo Rudolf Serebetz ze swoją późniejszą polską żoną, onpotem gwiazda futbolu w <strong>Bogatyni</strong>, czy Ulla Zosel z późniejszym polskim mężem? Napewno jednak był obecny Gerhard Hirsch, który z powodu utraty jednej ręki wcześniejwrócił z wojny i swoje kalectwo tak w sporcie, jak i w pracy nosił z godnością. Jakochemik raczej pracował umysłowo (później w Niemczech dalej studiował). Bardzoprzyjemny dostojny człowiek, którego w 2000 roku spotkałem ostatni raz przed jegośmiercią.Życie znormalizowało się też na innych polach, dzieci się rodziły, najpierw u JanaJackiewicza i Ingi Heidrich. Ich syn Zygmunt był naturalnym bezsprzecznym spadkobiercomna gospodarstwie, ale wszystkie tragedie mają wbudowane niby-rozwiązania.Końcem stycznia w naszym domu urodził się mój kuzyn Dieter Stein, jako lekarz przyporodzie był obecny stary dr Hauptmann (róg ul. Fabrycznej / II Armii Wojska Polskiego),którego wujek i mój ojciec wraz z wyposażeniem przyciągnęli na sankach. (Wyprzedzę fakty:Zygmunt i Dieter po 10 latach w Zittau razem byli w jednaj klasie szkolnej).Ja osobiście w tym dniu zostałem wykwaterowany i przenocowałem u siostry dziadka,przy okazji spotkałem Krystynę, która pracowała w BZPB i może też odważną Irenę, którapracowała w Zittau, ale jak już wspominałem, przez granicę nie dała się powstrzymać.31

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!