Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

11.07.2015 Views

W listopadzie została wysiedlona rodzina Ernesta Preibischa, mimo, że młody polskigospodarz bardzo się starał o dalszy ich pobyt. To drugie wysiedlenie już się odbyłow krytym wagonie towarowym. Transport najpierw, ku niepokojowi wiezionych, przeztydzień jechał na wschód, ale potem ponad tydzień w kierunku zachodnim do późniejszejNRD. (Starszy syn Ernesta nie powrócił z wojny).Z Ernestem Preibischem chyba odszedł miarodajny i ostatni tzw. „Ojciec Kościoła”z Reichenau, który w latach 30. stał przeciwko tzw. „Niemieckim Chrześcijanom” popieranychprzez hitlerowców. Księża tego nowego kierunku w Kościele nie mogli zgromadzićgminy, dlatego prawdziwym księżom w opozycji zastosowano areszt domowy, lecz gminachrześcijańska zebrała się pod plebanią, przez której okna aresztowany ksiądz odprawiałnabożeństwo. To była tzw. „Walka kościelna” w 3. Rzeszy.Kuzyn mojego dziadka Ernest Preibisch po wysiedleniu pozostał nadal rolnikiemw GrosschönauKiedy niedaleko nas spaliła się gospoda „Do Jelenia” (róg ul. Kościuszki / odchodzącaOpolowska), to niemiecka straż pożarna już była tak wycieńczona, że musiała się staraćo nowych członków, do niej przystąpił mój ojciec, który jako rzeczoznawca budowlany miałrozstrzygać, jak długo się jeszcze utrzyma palący się obiekt. Pożarów w tym czasie zdarzałosię bardzo dużo, ale odzwyczaiłem się biegać do wujka Eryka, bo trąba wisiała teraz pozajego zasięgiem i on i tak nie chciał trąbić. I ja zrozumiałem, że Polacy chyba by bardzo srogozareagowali, gdyby w razie pożaru dodatkowo Niemiec z góry trąbił.Sąsiedztwo pod koniec roku 1946 zmieniło się dookoła nas, zaczynając od kierunkupółnocnego w przeciwnym do ruchu wskazówek zegarka:– Brückner-Bauer (ul. M. C. Skłodowskiej 16) odszedł, bo jedyny syn nie wrócił z wojny.Na jego miejscu był Francuz, który współżył z Niemką z sąsiedztwa, oboje bardzoprzyjemni ludzie.– Do domu Ehrentrautów (ul. M. C. Skłodowskiej / odchodząca Roli Żymiersiego) wprowadziłasię rodzina Neudel, w pewnym sensie polscy krewni tej rodziny, z 17-letnią bardzoprzystojną córką Iną (przez którą jednak chciałem być bardziej zauważany).– Naprzeciw nich, do domu Englerów wprowadziła się rodzina Warchołów, którzy stali siędla nas również dobrymi sąsiadami.– Do domu z wieżą (niegdyś dom dekarza Altmana) wprowadziła się polska rodzina Jarosz.Urodziło się u nich dziecko imieniem Stanisław. Ojciec Jarosz pracowała z moim ojcemw BZPB.– Laubnerowie nadal mieszkali w swoim domu, wraz z zięciem Jirch.– Na rogu mieszkała polska rodzina, za nimi nadal mieszkał malarz Zimmermann.30

– Na gospodarstwie Heidricha (dziś strzeżony parking) żyło się mieszanie – po polsku /niemiecku; tylko matka Jana Jackiewicza niechętnie na to patrzyła. Inga Heidrich z Janembyła wysoko w ciąży.– W bezpośrednio sąsiadującym z nami domu (nie istnieje) Ottona Preibischa (brat dziadka,jedyny syn poległ), zamieszkało bezdzietne polskie małżeństwo Artelt (o nim zawszemyśleliśmy, że jest bliżej niemieckości aż się do tego przyznał).– Dla mnie było bardo ważne, że między Artelt a Heidrich i Jackiewiczami mieszkają (domnie stoi) moi przyjaciele Scholz, jak za dawnych czasów.Przytoczę jeszcze małe zdarzenie z tego roku, które ukazuje, co wszystko może sięnieoczekiwanie zdarzyć, jeżeli jest się tylko małym chłopcem tylko w ¼ wagi w świeciedorosłych. Byliśmy z Wierzbickim z zaprzęgniętą kobyłą Murdel, z pustym wozem w drodzepowrotnej na zakurzonej drodze przy fabryce Bräuera. Było to w upalne południe, koń szedłpół śpiący, Wierzbicki i ja siedzieliśmy też w takim stanie z wielkim spokojem na wozie nadesce położonej w poprzek. Tylko, że ze spodu stukało i Wierzbicki po swojej stronie tyłemcoraz więcej wyszedł poza obręb wozu, tak że dla mnie zaczęło się dziwne podnoszenie, któreprzemieniło się w coraz wyraźniejszy lot w powietrze, końcowo w całkowitej wolności odwszystkiego w rów przyuliczny. Wierzbicki odpowiednio bezpośrednio padł pod wóz i tylnekoło przejechało mu przez palce nogi. Gdy wylazłem z rowu widziałem wóz z przerażonymkoniem w chmurze kurzu i biegnącego za pojazdem kulejącego Wierzbickiego, wołającego„pr, pr”. Tak się nieraz może zmienić sytuacja w sekundach.Święta Bożego Narodzenia obchodziliśmy w wyraźnie pełniejszym domu niż w rokupoprzednim, przez to wszystko było przytulniej i cieplej dla nas dzieci i jak zawsze z grądziadka na fortepianie. Kościół chyba stał osamotniony i pusty.9. Rok 1947Rok dobrze się zaczął, jak prawdziwy rok pokoju i młodzi dorośli, których mieliśmyw osobach Kurta i Ilse w domu postanowili wesoło wchodzić. My dzieci ze zdumieniemspostrzegliśmy, co weseli dorośli w przedpolu wszystko mogą dokonać.Cyfry roku były rysunkowo zmienione w cztery wesołe duże figury z kończynamii twarzami, które niby wtańczą do pokoju. Dziś mogę tylko przypuszczać, kto mógł byćgościem:– Czy mistrz tkacki Kurt Lachman z żona już był obecny, czy młody mistrz tkacki KurtBeyer z polską narzeczona Lidią, czy jak dawniej już bywało, wesoły Rudolf Fischerz warszawską narzeczoną Eugenią, który powrócił z obozu Buchenwald i pracowałrównież w rachubie BZPB, albo Rudolf Serebetz ze swoją późniejszą polską żoną, onpotem gwiazda futbolu w Bogatyni, czy Ulla Zosel z późniejszym polskim mężem? Napewno jednak był obecny Gerhard Hirsch, który z powodu utraty jednej ręki wcześniejwrócił z wojny i swoje kalectwo tak w sporcie, jak i w pracy nosił z godnością. Jakochemik raczej pracował umysłowo (później w Niemczech dalej studiował). Bardzoprzyjemny dostojny człowiek, którego w 2000 roku spotkałem ostatni raz przed jegośmiercią.Życie znormalizowało się też na innych polach, dzieci się rodziły, najpierw u JanaJackiewicza i Ingi Heidrich. Ich syn Zygmunt był naturalnym bezsprzecznym spadkobiercomna gospodarstwie, ale wszystkie tragedie mają wbudowane niby-rozwiązania.Końcem stycznia w naszym domu urodził się mój kuzyn Dieter Stein, jako lekarz przyporodzie był obecny stary dr Hauptmann (róg ul. Fabrycznej / II Armii Wojska Polskiego),którego wujek i mój ojciec wraz z wyposażeniem przyciągnęli na sankach. (Wyprzedzę fakty:Zygmunt i Dieter po 10 latach w Zittau razem byli w jednaj klasie szkolnej).Ja osobiście w tym dniu zostałem wykwaterowany i przenocowałem u siostry dziadka,przy okazji spotkałem Krystynę, która pracowała w BZPB i może też odważną Irenę, którapracowała w Zittau, ale jak już wspominałem, przez granicę nie dała się powstrzymać.31

W listopadzie została wysiedlona rodzina Ernesta Preibischa, mimo, że młody polskigospodarz bardzo się starał o dalszy ich pobyt. To drugie wysiedlenie już się odbyłow krytym wagonie towarowym. Transport najpierw, ku niepokojowi wiezionych, przeztydzień jechał na wschód, ale potem ponad tydzień w kierunku zachodnim do późniejszejNRD. (Starszy syn Ernesta nie powrócił z wojny).Z Ernestem Preibischem chyba odszedł miarodajny i ostatni tzw. „Ojciec Kościoła”z Reichenau, który w latach 30. stał przeciwko tzw. „Niemieckim Chrześcijanom” popieranychprzez hitlerowców. Księża tego nowego kierunku w Kościele nie mogli zgromadzićgminy, dlatego prawdziwym księżom w opozycji zastosowano areszt domowy, lecz gminachrześcijańska zebrała się pod plebanią, przez której okna aresztowany ksiądz odprawiałnabożeństwo. To była tzw. „Walka kościelna” w 3. Rzeszy.Kuzyn mojego dziadka Ernest Preibisch po wysiedleniu pozostał nadal rolnikiemw GrosschönauKiedy niedaleko nas spaliła się gospoda „Do Jelenia” (róg ul. Kościuszki / odchodzącaOpolowska), to niemiecka straż pożarna już była tak wycieńczona, że musiała się staraćo nowych członków, do niej przystąpił mój ojciec, który jako rzeczoznawca budowlany miałrozstrzygać, jak długo się jeszcze utrzyma palący się obiekt. Pożarów w tym czasie zdarzałosię bardzo dużo, ale odzwyczaiłem się biegać do wujka Eryka, bo trąba wisiała teraz pozajego zasięgiem i on i tak nie chciał trąbić. I ja zrozumiałem, że Polacy chyba by bardzo srogozareagowali, gdyby w razie pożaru dodatkowo Niemiec z góry trąbił.Sąsiedztwo pod koniec roku 1946 zmieniło się dookoła nas, zaczynając od kierunkupółnocnego w przeciwnym do ruchu wskazówek zegarka:– Brückner-Bauer (ul. M. C. Skłodowskiej 16) odszedł, bo jedyny syn nie wrócił z wojny.Na jego miejscu był Francuz, który współżył z Niemką z sąsiedztwa, oboje bardzoprzyjemni ludzie.– Do domu Ehrentrautów (ul. M. C. Skłodowskiej / odchodząca Roli Żymiersiego) wprowadziłasię rodzina Neudel, w pewnym sensie polscy krewni tej rodziny, z 17-letnią bardzoprzystojną córką Iną (przez którą jednak chciałem być bardziej zauważany).– Naprzeciw nich, do domu Englerów wprowadziła się rodzina Warchołów, którzy stali siędla nas również dobrymi sąsiadami.– Do domu z wieżą (niegdyś dom dekarza Altmana) wprowadziła się polska rodzina Jarosz.Urodziło się u nich dziecko imieniem Stanisław. Ojciec Jarosz pracowała z moim ojcemw BZPB.– Laubnerowie nadal mieszkali w swoim domu, wraz z zięciem Jirch.– Na rogu mieszkała polska rodzina, za nimi nadal mieszkał malarz Zimmermann.30

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!