11.07.2015 Views

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

powstrzymać na granicy nawet przez wylanie Nysy, i która w dniach wolnych od pracykonsekwentnie ciemną nocą zmieniała strony. W połowie maja ona nam przyprowadziła ojca(był w Ameryce w niewoli), który zameldował się w Rychwałdzie 17.05 i dostał zezwoleniena pobyt i pracę jako murarz.Zameldowanie ojca w RychwałdzieJako pewną dywidendę pokojową, tej wiosny po raz pierwszy poznałem komfortowesandały z podeszwą z opon samochodowych, które przetrzymały aż do późnej jesieni, potembyły starte. W sandałach w czasie wojny podeszwa składała się z ruchomych poprzecznychprętów drewnianych, które od góry były przyklejane do cienkiej sztucznej skóry i zawszepotrafiły boleśnie szczypać w nogę. Dla sandałów nowej generacji jednak w fabrykach znikłypasy skórzane przy maszynach tkackich. W fabrykach również zaistniało duże zapotrzebowaniena żarówki, bo ten, kto w tamtych czasach potrzebował taką prywatnie, nigdzie niemógł jej kupić i tylko miał możliwość wymienić żarówki w miejscu pracy. Przez to elektrycyzakładowi mieli dużo biegania. Przypominam sobie, że czekałem przed BZPB (Brendler)przed portiernią po zmianie na moją matkę i stał tam duży szereg pracowników, którzy bylikontrolowani i obmacywani, i polską kobietę, która głośno i energicznie zaprotestowała, żerobią to mężczyźni. Tkaniny wówczas miały wysoką wartość i chętnie też byłyby podawaneprzez mury zakładów, gdyby tam nie stali polscy wartownicy. Jeden z nich, młody,nazwiskiem Milan, wobec mojej cioci Ilse objaśnił, że on jednak też o wiele chętniej robiłbywyżej ocenianą pracę biurową. Ona go zachęcała do podjęcia nauki w biurze, przy czym onokazał się bardzo pilny i zdolny, potem rozpoczął studia zaoczne i w końcu został głównymksięgowym. Podobny rozwój przeszedł młody Polak Woźniak aż do stanowiska dyrektoratechnicznego.W lipcu dowiedzieliśmy się, że w Opolnie Zdroju pozostała 83-letnia ciocia mojego ojcaLuisa. Ona nie została wysiedlona, ponieważ jeszcze z dawnych czasów posiadała paszportczeski, sama jedna mieszkała w „Albertbad” (były pensjonat-kąpielisko przy skrzyżowaniudo Jasnej Góry) i żyła z łaski nowej administracji i nowych sąsiadów. Jak już podano, samamieszkała w dużym budynku i jeżeli ktoś na dole pukał do drzwi to naciągała duże ciężkiebuty męskie, głośno podeptała po korytarzu i głębokim głosem zapytała „Kto jest?”. Przypominamsobie, że z Panem Wierzbickim, zaprzężonym jego koniem Murdel do lekkiegowozu dokonaliśmy skromnej przeprowadzki do nas do Rychwałdu. Jeżeli się dziś pytam,dlaczego wujek Eryk nie wykonał tej pracy, to dam odpowiedź, że Wierzbicki cennegozaprzęgu nie mógł dać w ręce Niemca, bo można było mu odebrać, być może Wierzbickiskrycie miał dubeltówkę na wozie.W tym roku nasz dom stał się wyraźnie pełny. Ciocia i wujek swój ogrzewany pokoik nagórnym piętrze oddali na rzecz starej cioci Luise i przeprowadzili się na dolne piętro, gdziezajmowali tzw. dobry pokój i werandę, dziadek i babcia pozostali w dużej kuchni i w sypialni.Ja spałem również na dolnym piętrze, w maleńkim pokoiku przylegającym do kuchni,28

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!