11.07.2015 Views

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

Palm Piotr - TMZB w Bogatyni

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Żołnierze potem miedzy motocyklem a przyczepą wbudowali jeszcze jedno siedzenie dlamłodej kobiety z dzieckiem i z nimi odjechali.6. maja wieczorem mieszkańcy mieli opuścić Reichenau w kierunku zachodnim. Wozykonne naszym niewielkim bagażem poruszały się aż do najwyższego miejsca ul. Opolowskiej,tam stanęliśmy, bo niebo w kierunku zachodnim było czerwono oświetlone. BraciaEryk i Edwin Preibich i sąsiedzi Heidrich obradowali i powiedzieli „co na nas czeka, niechnas zastanie w domu”, po czym zawróciliśmy i inni mieszkańcy po nas też.Moi przyjaciele Scholz z matką i babcią (tą w wózku) przed nami z innymi doszli doOpolna i do Uhelny (Czechy), gdzie zostali ostrzelani przez samoloty, ale nie trafieni. Mojadzisiejsza teściowa ze swoimi córkami (jedna była jeszcze niemowlęciem) na tym odcinkuprzeżyły to samo, również bez tragicznych skutków. Gdy my w <strong>Bogatyni</strong> dotarliśmy donaszych domów, wóz warsztatowy Wehrmachtu paląc się wszystko oświetlał. Jako dziecijednak byliśmy zadowoleni, że możemy pójść do własnych łóżek, bo zrobiło się późno.7. maja 1945 r. w powietrzu wisiał smród pożaru i ciężarówka paliła się umiarkowanie.Po łące biegał opuszczony średniej wielkości pies z ciężarówki warsztatowej. Młoda suczkaKora chętnie przyjęła azyl na gospodarstwie Eryka i została matką pierwotną wielu pokoleńpsów, jej geny chyba dziś jeszcze krążą w półdzikiej populacji bogatyńskich psów.Nad dorosłymi wisiało napięcie i troska, bo front musiał być blisko. Około godziny 14wszystkie syreny zawyły oczekiwany długotrwały alarm przeciwczołgowy. To było ostatnimdziałaniem administracji niemieckiej z własnej woli. To było jak długotrwały śmiertelnykrzyk starego Reichenau. Kiedy syreny zamilkły, wszystko było inaczej.6. 1945 r. od 7. maja do 22. czerwcaZ rozmów już wywnioskowałem, że zwycięzcy chcą mieć kobiety, których wysoka wartośćdla mnie jako 6-cio latka była do pojęcia, co się za tym kryje, w rzeczywistości jednak dlamnie obrazowo nie było do wyobrażenia.Strach dorosłych przed tym, co miało się zdarzyć doprowadziła do tego, że 8. maja,kiedy Wehrmacht skapitulował, ja się uzbroiłem, tzn. nie uznawałem już zakazu brania doręki siekier i postawiłem sobie jedną, najmniejszą i najostrzejszą z trzech siekier, którychużywał dziadek, za drzwi szopy, żeby agresora (napastników) naszych kobiet rąbać w nogi.Już wkrótce potem na ulicy zjawił się mężczyzna w brunatnym mundurze, który miałwidocznie duże trudności z żeńskim rowerem, pozostało niejasne, czy z przyczyn technicznych,czy alkoholowych.Jako dzieci otrzymaliśmy od dorosłych instrukcje żebyśmy w żadnym wypadku nie powiedzieli,gdzie są nasze matki, najlepiej głośno płakać i krzyczeć. Wszystkie kobiety w tychdniach przebierały się za takie stare, jak tylko to było możliwe i lica zasmarowały brudem.Na wszystkie strony trzeba było uważać, czy obcy mężczyźni się zbliżają. Przez to, żenasz ogród w <strong>Bogatyni</strong>, jak już opisano, był bardzo gęsto zasadzony, przy tym też bezpośrednioprzed domem była mała szkółka z gęstych iglastych sadzonek, to się pomiędzy nimiczęsto chowała moja matka i ciotka i także kilka kobiet z sąsiedztwa. Ta kryjówka w otwartejprzestrzeni dawała możliwość rozbiegania się kobiet we wszystkich kierunkach.Moja osoba była włączona do tej sprawy w ten sposób, że niedaleko tych gęstychkrzaków, gdzie był wolny widok, bawiłem się kamyczkami na ziemi i nie patrząc w kierunkuschowanych, komentowałem, czy się ktoś z mężczyzn zbliża, czy odchodzi.Niebezpieczeństwo było bardzo wielkie, kiedy matka, ciocia i dwie inne kobiety siedziaływ skromnym w wymiarach, wybudowanym na górnym piętrze naszego domu,drewnianym gołębniku. Rosjanin szedł z dziadkiem po domu i żądał, żeby zdjąć duży obrazze skośnej ściany (za obrazem było wejście do gołębnika). To wszystko się zdarzyłow odległości ok. 2 m od schowanych kobiet, to tam w drewnianym gołębniku nie mogła spaśćigła na podłogę, aby nie zdradzić kryjówki. Dziadek wyjaśnił, że wpierw musi postarać sięo drabinkę, Rosjanin poszedł z nim i zapomniał o tej sprawie.23

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!