11.07.2015 Views

Czekają na siódmy prezent... - Głos Ludu

Czekają na siódmy prezent... - Głos Ludu

Czekają na siódmy prezent... - Głos Ludu

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

10 PUBLICYSTYKAsobota | 22 grudnia 2012PRACOWITY, SKROMNY, MIMO SKOŃCZONYCH 85 LAT WCIĄŻ ZAPRACOWANY...Po prostu BoguśMało kto mówi o nim Bogusław. Mimo skończonych w tym roku 85 lat BogusławHeczko z Ustronia <strong>na</strong>zywany jest przez z<strong>na</strong>jomych i przyjaciół Boguś. Jego grafikii obrazy są w wielu domach <strong>na</strong> Śląsku Cieszyńskim. – Kto z <strong>na</strong>s nie chciałbyzostać scharakteryzowanym przez z<strong>na</strong>jomych i przyjaciół stwierdzeniem: dobryczłowiek. O Bogusiu <strong>na</strong> pewno moż<strong>na</strong> tak powiedzieć – przekonuje ZbigniewNiemiec, wieloletni przyjaciel artysty.Emil Zegadłowicz, urodzony w Białej Krakowskiej(od 1951 roku część Bielska-Białej– przyp. red.) poeta i prozaik <strong>na</strong>pisał swegoczasu wiersz „Nie<strong>na</strong>sycenie”. Zdaniem MałgorzatyKiereś, dyrektor Muzeum Beskidzkiegow Wiśle, idealnie pasuje do BogusławaHeczki. – Ciągle chce mu się coś robić – mówiKiereś, która pod koniec listopada zaprosiłado małej placówki rodzinę, przyjaciół i wielbicieliBogusława Heczki. Benefis połączonyz wystawą prac autora pokazał, jak wszechstronnymartystą i wielkim człowiekiem jestmieszkaniec Ustronia. Z racji miejsca spotkaniazostał za<strong>prezent</strong>owany tzw. kontekst wiślańskiw jego życiu. I o tym też będzie tentekst.RÓŻOWE PAPIERYMałgorzata Kiereś, która o Heczce mówi, ajakże – Boguś, zawdzięcza mu wiele. – Boguśbył pracownikiem <strong>na</strong>szego muzeum, a przedewszystkim był etnografem, bo przez półtoraroku trzymał mój etat. Historia Bogusia imoja zlewa się w jeden etat etnografa. Kontekstwiślański to bardzo ważny okres w jegożyciu. Zaz<strong>na</strong>czył się bardzo ważną działalnościąw postaci oprawy plastycznej TygodniaKultury Beskidzkiej oraz dokumentacji dawnychźródeł w postaci akwarel wykonywanychtuszem lawowanym – rozpoczęła opowieść <strong>na</strong>spotkaniu benefisowym Kiereś.W Muzeum Beskidzkim do dziś zachowałasię teczka osobowa Bogusława Heczki. Jestkoloru różowego – oczywiście pokryta patynączasu – co było pomysłem ówczesnego dyrektora,Ja<strong>na</strong> Kropa. Początek pracy przypada <strong>na</strong>1979 rok. Jest 1 grudnia i od razu pierwszeduże wyzwania: opracowanie reklamówki muzeumoraz wyko<strong>na</strong>nie tuszem rysunków będącychprzykładem dawnej architektury Wisły.Zakres obowiązków podpisał Jan Krop. Naszbohater bierze się ostro do pracy. Z czasemdzieł jest tak dużo, że sam zaczy<strong>na</strong> mówić osobie, że bardziej jest dokumentalistą, niż malarzem,czy wręcz artystą. Z błędu wyprowadzago Zbigniew Niemiec, współtwórca grupy„Brzimy” (została założo<strong>na</strong> w marcu 1993roku, gdy grono przyjaciół postanowiło założyćnieformalną grupę twórczą, będącą niejakokontynuatorką związku artystów „Brzimy”,który działał w Wiśle, a w latach 70. z<strong>na</strong>lazłosię w niej kilku ustroniaków – przyp. red.),przyjaciel <strong>na</strong>szego bohatera.Jed<strong>na</strong> z wielu prac artysty rodem z Ustronia.Zdjęcia: WIESŁAW RADWAŃSKI– Jeżeli tak uważasz, to z<strong>na</strong>czy, że nie z<strong>na</strong>szsię <strong>na</strong> malarstwie Bogusława Heczki – mówicałkiem serio Niemiec.Chociaż dziś, po wielu latach od tamtychwydarzeń, trudno nie podkreślić ogromnychzasług w dziedzinie dokumentalistyki, gdybynie ustroniak, wiele domów rozpadałoby się– czy to <strong>na</strong> skutek zębu czasu, czy niszczycielskiejdziałalności kornika, a czasami zwykłejchęci człowieka – bez uwiecznienia. A tak,stare chałupy patrzą ze ścian wielu mieszkańi domów <strong>na</strong> Śląsku Cieszyńskim.JAK W DOMACH,TO I W SERCACH...Bogusław Heczko potrafił już rysować, kiedybył Bogusiem, w tym przypadku z racji wieku.Jak sam mówi, przygodę z rysunkiem zaczął wpiątej klasie podstawówki. Już po pierwszychrysunkach było widać, że te nie będą ostatnimi.Pierwszy wpływ miała <strong>na</strong> niego An<strong>na</strong> Lipowczan,<strong>na</strong>uczycielka rysunku i robótręcznych. Zanim jed<strong>na</strong>kotrzymał etat etnografa,pracował w wielumiejscach,między innymi wtartaku w Istebnej, od1949 roku był zatrudnionyw ustrońskiej kuźni, gdzie był elektrykiem,frezerem i ślusarzem w jednej osobie.Blisko dwadzieścia lat, w latach 50. i 60., byłdekoratorem imprez. Z tego okresu zachowałsię ciekawy epizod ze Stalinem w roli głównej,któremu przemalował wąsy.– Przyjechali po niego smutni panowie zorganów bezpieczeństwa państwa. Musiał siętłumaczyć, dlaczego to zrobił – moż<strong>na</strong> byłousłyszeć podczas benefisu.Dziś mój rozmówca wciąż rysuje. Wzrokpozwala mu <strong>na</strong> czarno-białe prace, z koloremnie chce już eksperymentować, jak mówi jestmu trochę smutno z tego powodu – po prostunie puszczają oczy. Umysł, mimo sędziwegowieku, zachował świeży. Cechuje go ogrom<strong>na</strong>skromność. Podczas benefisu Marian Dembiniok,dyrektor Muzeum Śląska Cieszyńskiego,mówił, że kiedy otrzymał zaproszenie<strong>na</strong> imprezę, rozpuścił wici wśród z<strong>na</strong>jomych.Okazało się, że charakterystyczne grafikii obrazki są w wielu domach. – NajwiększyBogusław Heczko w rozmowie z Teresą Łączyńską, długoletnią prezes Towarzystwa Miłośników Wisły.sukces dla artysty to fakt, że jego prace są w<strong>na</strong>szych domach. A skoro są w domach, to iw <strong>na</strong>szych sercach – przyz<strong>na</strong>je dyrektor cieszyńskiegomuzeum.Niezmien<strong>na</strong> pozostała jegoskromność. Śledząc wiślańskibenefis ktoś niezorientowanymógłby zapytać,dlaczegobohater spotkanianie dostajew ogóle głosu od prowadzących.Słuchał z uśmiechemopowieści, spoglądał <strong>na</strong> ekran,gdzie wyświetlano kolejne jego prace, ważnemiejsca w Wiśle. Kiedy w końcu zabrał głos,podziękował za liczne przybycie i życzyłwszystkim zdrowia. W rozmowie z „Głosem<strong>Ludu</strong>” też nie był zbyt rozmowny. Na stwierdzenie,że jego prace są w wielu domach, odpowiadaskromnie: „Niektórym się spodobałyi powiesili je w domu”. I tyle...– To jest wspaniały człowiek. Kto z <strong>na</strong>s niechciałby zostać scharakteryzowanym przezz<strong>na</strong>jomych i przyjaciół stwierdzeniem: dobryczłowiek. O Bogusiu <strong>na</strong> pewno moż<strong>na</strong> takpowiedzieć – uważa Zbigniew Niemiec.DIABEŁ TKWI W SZCZEGÓŁACHPrzyjaciel Heczki zwraca uwagę, że ten mazupełnie inne spojrzenie <strong>na</strong> otaczającą <strong>na</strong>srzeczywistość, przyrodę, niż przeciętny człowiek.– Wiele godzin spędziliśmy wędrującpo górach, lasach. Weźmy taki dialog – onmówi: „popatrz”, ja <strong>na</strong> to: „widzę, to jest las”.On nie daje jed<strong>na</strong>k za wygraną, mówiąc: „Nie,to są szare, stuletnie buki, a obok nich rośnieintensywnie zielony młodnik. Popatrz też <strong>na</strong>kamień omszały, po którym operuje słońce”– opisuje Niemiec. – Z tego powin<strong>na</strong> płynąćlekcja dla <strong>na</strong>s wszystkich: każdy z <strong>na</strong>s mógłbyspojrzeć <strong>na</strong> otaczającą <strong>na</strong>s rzeczywistość niejakoś tak ba<strong>na</strong>lnie i bez<strong>na</strong>miętnie, ale szukaćciekawych momentów i motywów – dodajeprzyjaciel artysty.Ważnym miejscem dla Bogusława Heczkiw Wiśle była chata o swojsko brzmiącej <strong>na</strong>zwieSowizdrzołek. Stanowiła jego mieszkanie,galerię, miejsce spotkań. Przyjeżdżaligoście z bliska – w tym czasie rozpoczęłasię z<strong>na</strong>jomość z Władysławami Młynkiemi Niedobą – ale także re<strong>prezent</strong>anci bardziejodległych kultur, raz zdarzył się <strong>na</strong>wet gośćz... ambasady kubańskiej. Mieszały się języki:angielski, hiszpański i niemiecki, ale nietylko... Innym razem Heczko spodziewał sięz Niemcem gości z województwa bielskiego.Pan Zbigniew tak go wspomi<strong>na</strong>: – Mieliprzyjechać o 13.00. Mija pięt<strong>na</strong>ście minut,pół godziny, godzi<strong>na</strong>. Boguś stwierdził, że jużchyba nie przyjdą i otworzył pierwsze „zaopatrzenie”.A goście pojawili się o 15.00.Grażynę Pruską, prezes Towarzystwa MiłośnikówWisły, zagaduję słowami: „Takichzacnych osób <strong>na</strong> Śląsku Cieszyńskim nie mazbyt wiele”. Odpowiada przewrotnie, wyrażając<strong>na</strong>dzieje, że wciąż rodzą się nowe . – Nieda się jed<strong>na</strong>k ukryć, że chcąc zasłużyć <strong>na</strong> mianozacnego, trzeba dużo pracy, samozaparcia idużej dozy inwencji twórczej. Trzeba nie tylkochcieć, ale i robić. Waż<strong>na</strong> jest także wrażliwość– dodaje i dzieli się pomysłem <strong>na</strong> przyszłość,który chodzi jej po głowie od dłuższego czasu.– Jego prace są w wielu domach. Współpracującswego czasu z Cepelią stworzył niezliczonąilość miniatur. Każda miała być in<strong>na</strong>,dla podkreślenia obdarowanego. Może wartoby pomyśleć o katalogu dzieł rozproszonych.Wystawy wystawami, ale trzeba pokazać od„a” do „z” co robił pan Boguś. Dzięki takiejpracy być może wiele osób dowie się, jakie mabogactwo w domu – proponuje prezes TMW.Podczas benefisu Towarzystwo uhonorowałoBogusława Heczkę Medalem im. CzesławaKuryatty, ustanowionym przez TowarzystwoMiłośników Wisły dla osób, które w szczególnysposób wpłynęły <strong>na</strong> rozwój kultury regionuŚląska Cieszyńskiego.Na razie drukiem ukazało się <strong>na</strong>jnowszewydawnictwo „Dawny Ustroń w grafice BogusławaHeczko”. Wydawnictwo w miękkiejoprawie, liczące 120 stron, jest – jak mówiwydawca, prywatnie syn artysty – idealnym<strong>prezent</strong>em <strong>na</strong> święta.TOMASZ WOLFF

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!