fot. mateusz miszonKULTURAMają 18 lat !Studio Teatralne dla Dziecii Młodzieży jest już pełnoletnie.Jubileuszowy koncert „Mamy 18 lat”odbędzie się 16 maja w Teatrzeim. Juliusza Osterwy.W podróż, w kolorowy świat pełny literackichpostaci, zarówno tych bajkowych, jak iz młodzieżowej literatury zabiorą widzówZespół Tańca Aluzja zabrałpubliczność w retrospektywnąpodróż, mającą na celu przybliżyći na nowo odkryć jednąz największych postaci kina niemego– Charliego Chaplina.14Fot. BartŁoMIEJ Nowosielskiwychowanki Studia – Aleksandra Górecka,Paulina Szajna i Agata Zienkiewicz,skromnie nazywające się realizatorkamikoncertu. – Przygotowując ten koncert chciałyśmypodziękować naszym wykładowcom.Studio w pewnym okresie naszego życia byłodla nas najważniejsze – mówi A. Górecka,autorka scenariusza. Zresztą P. Szajna i A.Zienkiewicz, autorki choreografii są związaneze Studiem jako wykładowczynie. Przygotowanyjubileuszowy koncert to odwołaniedo wszystkich przedstawień, po którychoprowadza widzów kot w butach, a dorobekChaplin znów rozśmieszaI tak jak to w kinie bywa, choć rzecz dziejesię na scenie teatralnej, widzów przywitałekran filmowy, z kapsułą cofającego się czasu.Odtąd, aż do końca spektaklu, pojawiałysię na nim: główny bohater - chaplinowskiTramp-Włóczęga w swych największych kreacjach,krótkie informacje dotyczące specyfikii tematyki filmów Chaplina, a także nieśmiałekomentarze i puenty. Towarzyszylitemu wszystkiemu młodzi artyści tańczącyna scenie. Plan filmowy i sceniczny przenikałysię i uzupełniały wzajemnie, prezentując,to co w tej niemej sztuce filmowej Chaplinabyło najistotniejsze: humor, odrobinę liryzmu,szczyptę dramatyzmu i… czasem bolącąprawdę o świecie. Zobaczyć więc mogliśmyna scenie krótkie, humorystyczne scenki,będące bezpośrednim nawiązaniem do specyfikikina niemego, tańce mające charakterpewnych inspiracji, kontekstów i komentarzyrównież do tego, co współcześnie dzieje się naświecie. Takim komentarzem była rozbudowanascena dotycząca bezdomności, biedyi nieszczęść, jakie dotykają dzieci na całymświecie. Krzycząca z ekranu postać filmowego„Brzdąca” w dramatyczny i wymowny sposóbkoresponduje z pojawiającymi się na ekraniezdjęciami biednych, smutnych dzieci orazsłowami piosenki śpiewanej przez młodychtancerzy: „ kto zbudował ten świat, co pieniądzemstoi?, gdzie polityk, władca, despota, maprawo dobro omotać!”. Takim komentarzem ipuentą zarówno, stał się też liryczny taniec dopopularnej piosenki „Smile” i kolorowy, tryskającydziecięcością utwór „Niech się śmiejecały świat”. Ciekawym kontekstem był taniecStudia jest znaczny, bo od 1996 r. przygotowano14 spektakli, zarówno z okazji DniaDziecka oraz w ramach cyklu „PoniedziałkowyTeatr Lektur”, gdzie obok słuchaczyStudia występują aktorzy. – Na zakończeniesezonu każda grupa przygotowuje takżemałą formę teatralną. Najlepsze z nichprezentujemy na przeglądach teatrów amatorskich– mówi Krystyna Zienkiewicz,kierownik Studia Teatralnego dla Dziecii Młodzieży. Kilka razy grupy ze Studiazdobywały tytuł laureata w PrzeglądzieAmatorskiego Ruchu Artystycznego wGorzowie oraz nagrody w WojewódzkimPrzeglądzie Teatrów Amatorskich WOP-TA w Zielonej Górze. Natomiast pierwszeprzedstawienie „Król Maciuś I” pokazanonawet w Teatrze Dramatycznym w Warszawiena II Międzynarodowym FestiwaluTeatrów dla Dzieci i Młodzieży „Korczakdzisiaj”. W 20<strong>05</strong> r. przygotowano spektaklmuzyczno-taneczny „Życie jak taniec”. Wsumie przez osiemnaście lat ze Studiembyło związanych około 2,5 tys. dzieci i młodzieżyw wieku od 4 do 22 lat. Niektórzyz nich zawodowo zajmują się aktorstwem.Początki Studia związane są z legendarnągorzowską aktorką Ludwiną Nowicką,która będąc już na emeryturze opiekowałasię amatorskimi teatrami. Zajęcia z młodymiadeptami sztuki teatralnej prowadzągorzowscy aktorzy, a reżyserią spektaklizajmuje się Teresa Lisowska-Gałła. – Niepodejrzewałam, że Studio przetrwa tyle lati będzie rozwijać się, a dzieciaki z uśmiechemna twarzy będą tu przychodziły wwolne soboty, a czasami nawet w niedziele– mówi K. Zienkiewicz.(az)opierający się na przedwojennej piosence filmowejz repertuaru Eugeniusza Bodo „Baby,ach te baby” lub szlagierze Mieczysława Fogga„Już nigdy”.Owe taneczne dygresje, filmowe nawiązaniai animacyjne komentarze przybliżaływidzowi tematykę i charakterystycznemotywy filmów Chaplina, zmniejszającjednocześnie dystans jaki dzieli współczesnegowidza i stare, zapomniane kino. Kiedykapsuła czasu wróciłado współczesnościmłodzi tancerze „Aluzji”śpiewali z ekranuo swoim nowym superbohaterze– CharlieChaplinie.Wysiłek, zaangażowaniei młodzieńczawrażliwość ponadstu artystów sprawiły,że tak jak na filmachChaplina - na zmianęśmiejemy się i płaczemy.Premiera widowiskamuzycznego„W kinie z Chaplinem”odbyła się 26 kwietniaw Teatrze im. JuliuszaOsterwy w Gorzowie.Scenariusz, reżyseria i choreografia:Agnieszka Krawczyk, Magdalena Pera-Logdańska, Video-Art: Radek Rutkowski.(ak, az)
KULTURAChłopakz Chwaliszewa,artysta z GorzowaJest jednym z filarów gorzowskiegośrodowiska artystycznego, które przez latafotografował. Zenon Kmiecik obchodzi55-lecie pracy artystycznej.Fot. Arkadiusz Sikorski„Chłopak z Chwaliszewa”, tak zatytułowano benefisZenona Kmiecika, który odbył się 8 kwietnia wLamusie. - Urodziłem się w 1936 roku na Chwaliszewiew Poznaniu, to taka dzielnica podobna do gorzowskiegoZawarcia – mówił. Jego pierwszą pasją byłolatanie w Aeroklubie w Poznaniu. Gdy trafił do wojskawybrał jednak wydział fotoreporterski na rocznejSzkole Technicznej Wojsk Lotniczych w Zamościu.– Podczas egzaminu wstępnego rozdano nam aparatyfotograficzne i kazano zrobić fotoreportaż. Mojezdjęcia mężczyzny z kozą, który liczy pieniądze zdobyłypierwsze miejsce – opowiada. Jednak wolał robićzdjęcia w cywilu. W 1955 r. został członkiemPoznańskiego Towarzystwa Fotograficznego. Gdyożenił się z Urszulą, postanowił przenieść się do Gorzowaw 1961 r., bo mieszkania zakładowe gwarantowałZWCh „Stilon”. – W gazecie przeczytałem, żepotrzebują tokarzy w Stilonie, a ja już miałem dosyćwspólnego mieszkania z teściami. Musiałem miećspecjalne zaświadczenie i tu z pomocą przyszedł mójkolega. I tak przez rok byłem tokarzem – wspomina.W 1962 r. rozpoczął pracę w zakładzie fotograficznymu Zbigniewa Łąckiego, a w latach następnychw zakładzie „Foto-Koralewski”. W 1963 r. odbyła sięjego pierwsza indywidualna wystawa, od tego momentuzorganizował ponad dwadzieścia indywidualnychwystaw, uczestniczył we wszystkich DorocznychWystawach Gorzowskiego Towarzystwa Fotograficznegooraz Konfrontacjach Fotograficznych. Współpracował z gazetami– „Ziemia Gorzowska”, „Nadodrze”, a także „Jazz Forum”, zresztą jazz jest jegokolejną wielką pasją. W latach 80. z aparatem pojawił się w Jazz Clubie Pod Filaramii tak już przez następne lata uczestniczył w każdym koncercie, robiąc zdjęcianajwiększym muzycznym gwiazdom. Zresztą szczególnie upodobał sobie ludzikultury, poświęcając im wiele swoich wystaw. Nie tylko dokumentował gorzowskieśrodowisko kulturalne, ale także je tworzył. Należał do słynnego Stolika <strong>nr</strong>1. W benefisie fotografika uczestniczyła m.in. żona Urszula, w przyszłym rokubędą obchodzić jubileusz 50-lecia małżeństwa, synowie, przyjaciele i znajomioraz wiceprezydent Zofia Bednarz, która wręczyła Z. Kmiecikowi list gratulacyjnyod prezydenta oraz medal z okazji 750-lecia Gorzowa.Jubileuszowi towarzyszyła wystawa fotografii „Spóźniony reportaż” przedstawiającaotwarcie pracowni Jerzego Koczewskiego w 1969 r.(az)Fot. Ewelina ChruścińskaSztuka o nas i dla nas„Spektakl jest o mieście, któreukochało ten sport i o ludziach, dlaktórych żużel jest czymś więcej, niżpasją.” W taki oto sposób Gorzówpokazał po raz kolejny, że to miastonaprawdę ukochało sport żużlowy.Po pierwszym na świecie wybudowaniupomnika żużlowca, staliśmy się świadkamipierwszej sztuki inspirowanej czarnymsportem. Już sam ten fakt powoduje, że stajemywobec czegoś niebywałego, niezapomnianegoi szczególnego w swoim wymiarzedla mieszkańców miasta nad Wartą. Trudnooczywiście w literacki sposób przełożyćcały złożony świat czarnego sportu na deskiteatru, czego podjęła się Iwona Kusiak, kierownikartystyczny Teatru im. J. Osterwy,szczególnie, kiedy chodzi o tak skomplikowanąi brutalną dyscyplinę, która niejednegozawodnika odarła z marzeń, ideałów,ale też przede wszystkim ze zdrowia. Reżyserspektaklu pt. „Zapach żużla” – JacekGłomb – powiedział, iż jest on o „świecieskrajności”. I faktycznie, od razu rzuca się woczy przejaskrawiony i niestety dramatycznyobraz środowiska, w którym obracają sięwyłącznie twardzi faceci – w oparach alkoholu,przekleństw, ale też żalu i osobistychrozterek. Wyjątkiem potwierdzającym regułęjest Pani Prezes grana przez KarolinęMiłkowską-Prorok. Czarny sport w spektaklupokazany jest przez pryzmat wyłącznietylko tych złych, negatywnych cech.Brakuje tu bez wątpienia lepszej, cieplejszeji bardziej przyjaznej strony żużla. Przecieżwieloletnia fascynacja tym sportem tysięcygorzowian, przekazywanie tradycji przezpokolenia, pielęgnowanie barw klubowychi fenomen wysokiej oglądalności meczy ligowychnie wzięły się z przypadku. Możnaodnieść nieodparte wrażenie, że Czempion(Edward Jancarz), przez którego pokazane sąs. 1615