gorący temat10wego znajdowania się w miejscu, w którym wedługrozkładu akurat powinien być. Kierowca ma możliwość,a wręcz obowiązek, uwzględnienia w karciedrogowej czasu przyjazdu oraz uzasadnionego powoduopóźnienia. Za taki rodzaj „nieprzestrzegania”rozkładu nikt premii nie zabiera.Kolejna kwestia to konieczność skrócenia, czy teżwręcz rezygnacji z regulaminowej przerwy. Kierowcywykonującemu przewozy regularne na trasach nieprzekraczającychpięćdziesięciu kilometrów przysługujeprzerwa na odpoczynek. Gwarantuję, że żadenpracodawca nie chciałby znaleźć się w sądzie pracyoskarżony o to, że zabrał kierującemu część uposażeniaw zamian za skorzystanie z ustawowego przywileju.Przerwa ta, w myśl art. 31b Ustawy o czasiepracy kierowców (Dz.U. 92 z 2004 roku, poz. 879)wynosi nie mniej niż 30 minut w przypadku, gdyczas prowadzenia pojazdu waha się od 6 do 8 godzin,i nie mniej niż 45 minut, gdy czas prowadzeniapojazdu przekracza 8 godzin. Jednak należy pamiętać,że przerwy te mogą być dzielone na krótszeokresy, wykorzystywane w czasie prowadzenia autobusu,zgodnie z obowiązującym rozkładem jazdy,pod warunkiem że jedna z przerw trwa co najmniej15 minut. Minimalny czas przerwy przysługuje kierowcyprzed upływem 6 godzin łącznego, dziennegoczasu prowadzenia pojazdu. Zgodnie z art. 31d pkt. 2Ustawy o czasie pracy kierowców sporządzone rozkładyjazdy uwzględniają możliwość wykorzystaniaustawowych przerw w prowadzeniu pojazdu. Sytuacjena drodze są niekiedy nie do przewidzenia, zatemrozkłady jazdy w tej kwestii też nieraz są niedoskonałe.Sytuacja, w której ze względu na natężenieruchu czy inne uzasadnione okoliczności niemożliwajest realizacja przejazdu zgodnie z rozkładem, niemoże stać się przyczynkiem do skrócenia należącejsię kierującemu przerwy.Szczegółowe przedstawienie tych zagadnień pozwalana wywołanie refleksji u kierowcy, a jednocześnieskłonienie go do określenia swoich priorytetów. Niestety,doprowadzenie do kolizji w większości przypadkówwiąże się ze stratą części premii przez kierującego,o utrzymanie której chwilę wcześniej takzaciekle „walczył” na drodze.Agresor – najgorszy typ kierowcyProfesjonalizm kierowcy, wysoka kultura osobista,elokwencja i rzeczowość wypowiedzi oraz właściwykontakt z pasażerem mogą zaowocować ograniczeniemjego negatywnych reakcji na stresogenneczynniki w ruchu drogowym, a tym samym pozwolićna uniknięcie sytuacji konfliktowych. Należy pamiętać,że nie wszystkim da się radę „dogodzić” i w niektórychprzypadkach sytuacje konfliktowe są trudnedo rozładowania. Najważniejsze jest to, aby starać sięnie przenosić osobistych niepowodzeń na grunt zawodowy.Ponadto należy zabiegać o to, aby trudnesytuacje w pracy, korki czy zdenerwowanie pasażerównie stały się przyczynkiem do agresji na drodze.Kumulacja przeciwności losu ją potęguje.Zdarzały się przypadki, że kierujący autobusem,który nie mógł włączyć się do ruchu z przystanku,liczył do trzech i bez upewnienia wjeżdżał, wychodzącz założenia, że duży może więcej. Co więcej,gdy czynem swym doprowadził do niegroźnej kolizji,dawało się zauważyć ulgę towarzyszącą upustowijego frustracji. Inny przypadek dotyczy gwałtownego,nieuzasadnionego hamowania. Kierujący autobusemswymi poczynaniami doprowadzał do bezwładnegoprzemieszczania się pasażerów wewnątrzpojazdu. Złość skierowana była na wszystkich przewożonych,choć tylko z jednym z nich chwilę wcześniejwdał się w słowną przepychankę.Można więc zadać pytanie, czy w obydwu przypadkachkierujący są świadomi ciążącej na nich odpowiedzialności?Czy zdają sobie sprawę, jakie skutkimogą przynieść ich poczynania za kierownicą i jakiemogą być reperkusje karne za spowodowanieuszczerbku na zdrowiu innych?„Nieprzepisowy” kierowcaDo czynników przyczyniających się do powstawaniazdarzeń drogowych z winy kierującego autobusemmożna również zaliczyć brak znajomościniektórych przepisów ruchu drogowego. Kierowcaautobusu to zawodowiec, od którego wymaga się ponadprzeciętnejwiedzy i umiejętności. Niejednokrotniebyłem zdziwiony i zniesmaczony po przyjeździena miejsce kolizji, gdy słuchałem relacji kierowcyi stanu jego znajomości przepisów. Warte przytoczeniasą trzy przykłady, na podstawie których możliwebędzie zweryfikowanie swojej wiedzy.Skrzyżowanie drogi z pierwszeństwem przejazduz drogą podporządkowaną, oznaczoną znakiemB-20 STOP, ustawionym 5 metrów od skrzyżowania.Drogą podporządkowaną w kierunku skrzyżokomunikacja<strong>publiczna</strong>
gorący tematFot. Krzysztof WójcikW tym przypadkudozwolona maksymalnaprędkośćautobusu na obszarzezabudowanymto 50 km/h w godzinach5-23 i 60 km/hw godzinach 23-5wania poruszają się samochód osobowy i autobus.Dochodzi do najechania autobusu na tył samochoduosobowego, zatrzymującego się tuż przed skrzyżowaniem.Tłumaczenie kierowcy autobusu było następujące:„Uważałem, że skoro nie zatrzymał się przed znakiemSTOP, to będzie kontynuował jazdę i dlategonie hamowałem”.Gdy zapytałem, dlaczego kierujący samochodemosobowym miał się zatrzymać przy znaku STOP,usłyszałem odpowiedź: „Tak napisane jest w kodeksiedrogowym”.Otóż nie. Znak B-20 STOP oznacza zakaz wjazduna skrzyżowanie bez zatrzymania się przed drogąz pierwszeństwem oraz obowiązek ustąpienia pierwszeństwakierującym poruszającym się tą drogą. Zatrzymaniepowinno nastąpić w wyznaczonym w tymcelu miejscu, czyli przed linią bezwzględnego zatrzymania,a w razie jej braku – w miejscu, w którym kierującymoże upewnić się (czyli najlepiej tuż przeddrogą poprzeczną), że nie utrudni ruchu na drodzez pierwszeństwem.Kolejna sytuacja miała miejsce przed skrzyżowaniemo ruchu kierowanym sygnalizacją świetlną. Analogiczniejak powyżej, doszło do najechania autobusuna tył samochodu osobowego. Obydwa pojazdychciały skręcić w prawo. W tym czasie na sygnalizatorzeS-2 paliło się czerwone światło, równocześniez zieloną strzałką tak zwanego „warunkowegoskrętu”. Samochód osobowy zatrzymał się przedsygnalizatorem i w tym czasie otrzymał uderzeniew tył. Siła rozpędu wyrzuciła pojazd na przejściedla pieszych, które w danej chwili na szczęściebyło puste. Kierujący autobusem starał się udowodnić,że poprzedzający go pojazd złośliwie zatrzymałsię przed sygnalizatorem – chociaż mógł jechać,bo na przejściu nie było przechodniów. W tej sytuacjiznów dała o sobie znać rutyna, nonszalancja,a przede wszystkim nieznajomość przepisów. Zgodniez §96 Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałówdrogowych (Dz. U. 170 z 2002 roku, poz. 1393),nadawany przez sygnalizator S-2 sygnał czerwonywraz z sygnałem w kształcie zielonej strzałki oznacza,że dozwolone jest skręcanie w kierunku wskazanymstrzałką w najbliższą jezdnię na skrzyżowaniu,pod warunkiem że kierujący zatrzyma się przedsygnalizatorem i nie spowoduje utrudnienia ruchuinnym jego uczestnikom. W tym przypadku dotyczyto nieutrudniania ruchu pieszych i pojazdów poruszającychsię drogą poprzeczną, dla których ruchw tym czasie jest otwarty.Zatem kierujący autobusem powinien przewidziećtakie zachowanie kierującego samochodem osobowymi tak dostosować prędkość, by móc się za nimbezpiecznie zatrzymać.Ostatni przypadek (którego świadkiem stałem sięprzypadkowo), związany z moją pracą instruktoranadzoru ruchu, dotyczył skargi pasażera. Gdy wykonywałemczynności zawodowe na pętli autobusowej,podszedł do mnie pasażer autobusu, aby złożyćustne zażalenie na sposób prowadzenia pojazdu(przegubowy Ikarus z automatyczną skrzynią biegów)przez kierowcę oraz przekraczanie dozwolonejprędkości, mogące spowodować zagrożenie dlapodróżnych.W rozmowie wyjaśniającej zaistniałe zdarzenie kierowcaautobusu tłumaczył, że styl jego jazdy spowodowanybył sytuacją na drodze – tym, że inny pojazdzajechał mu drogę. Odnośnie przekraczania dopuszczalnejprędkości zaprzeczał, aby taka sytuacja miałamiejsce, twierdząc, że tam, gdzie ograniczenie byłodo 50 kilometrów na godzinę – jechał 50, a tam gdziedo 80 kilometrów na godzinę – jechał 80. Zapomniałjednak, że w obszarze zabudowanym (a tylko tamprzebiegała trasa tej linii) dopuszczalna prędkośćdo 80 kilometrów na godzinę nie dotyczy autobusów.Zgodnie z §27.3 Rozporządzenia w sprawie znakówi sygnałów drogowych ograniczenie wyrażoneznakiem B-33 oznacza zakaz przekraczania prędkościwskazanej na znaku. Jednak gdy wartość na znakujest większa niż 60 kilometrów na godzinę, wówczastakie ograniczenie na obszarze zabudowanym11nr 3/2010