O bezdomności bez lęku - Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia ...

O bezdomności bez lęku - Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia ... O bezdomności bez lęku - Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia ...

10.07.2015 Views

każdy z nas doświadcza w procesie socjalizacji, majągo niekiedy na przykład dzieci w przedszkolu. Niektóredramatycznie przeżywają dzień bez rodziców,bez własnego domu. Podobnym doświadczeniemjest wyjazd na kolonie, ten moment emocji związanyz opuszczeniem domu. Wejście w bezdomność jestteż wejściem w anonimowość, która ma swoje dobre,ale i złe strony: brak ciągłości, zagrożenie, poczucie,że jestem tylko dzisiaj i nie istnieje wczoraj ani jutro.Z drugiej strony jest poczucie, że „istnieje tylkodla siebie, nie muszę się z nikim ścigać, nikomu nieprzynoszę wstydu za nic nie muszę być wdzięczny.Ci, którzy pomagają bezdomnym, powinni mi dziękować,bo przeze mnie mogą czuć się lepsi”. Bezdomnośćto przeżywanie określonych emocji i budowanieokreślonych systemów iluzji i zaprzeczania.- A wyjście z bezdomności?Dla mnie stało się jasne, że pierwsze odwiedzinydomu to podróż powrotna od anonimowości do jakiejśtożsamości, do określenia siebie. Na przykładpodróż koleją: jadę i z każdą stacją mam więcej wspomnień:a to koledzy, a to jakieś zdarzenia. Wspomnienianabierają realnych wymiarów: że kogoś lubiłemkogoś nie znosiłem, kogoś zawiodłem- wszystko tojest bardzo trudne do wytrzymania. Taką podróż tymtrudniej odbyć, im więcej jest napięć, im więcej poczuciawiny a często i poczucia krzywdy. Kiedy człowieknie jest w stanie dać sobie rady z tymi uczuciamiupija się i w ogóle nie wsiada do pociągu. Nie możeznieść tego wracania do tożsamości znowu uciekaw anonimowość. W środowisku bezdomnych jesttaki zwyczaj żeby nie pytać, nie dowiadywać się, nieprzekraczać cudzych granic. Również podczas terapiipacjentom bardzo trudno mówić o swojej dawnejtożsamości. Pewien trzeźwy alkoholik powiedział mi:„Wiesz, na terapii odwykowej w ogóle nie zajmowałemsię swoją bezdomnością”. To, że mogłem przyjrzećsię i przeanalizować ją, było dla mnie jakby domknięciemtamtej terapii. Wtedy nikt mnie o to niepytał, nikt się tym nie zajmował, nikogo to nie obchodziło.Starczyło, że nie piłem, i to wszystkich zadowalało.Nawet mnie samego nie interesowało. Uciekałemod tego jak od ognia, bo się bałem, że ja sięw to zagłębię, to skończy się upiciem. Nie wierzyłem,że mogę się w to zanurzyć na trzeźwo i przez toprzejść. Zresztą zanim zostałem bezdomnym, już siętak czułem wcześniej, by nic mnie nie łączyło z tymlokalem, w którym koczowałem. Mnie do domu nieciągnęło To pokazuje, że u tego człowieka bezdomnośćzaczęła się wcześniej. On dawniej też miał poczuciebraku tożsamości i braku związku z miejscem.Niektórzy czują się obco we własnym domu, mająpoczucie pewnej inności, odrębności, ale boją się czywstydzą o tym mówić.Przedruk z Pisma Świat Problemów 2003/03Trzeba zrozumieć, kim są. Najważniejsza jestzmiana świadomościRozmowa z Markiem JaździkowskimGnothis seautonKATARZYNA KREJZYNie każdy kto mieszka na ulicy, dworcu, nocujena wagonach czy kątem u znajomych jest bezdomnyi odwrotnie ten kto ma piękny dom, mieszkanie możebyć bezdomny. W tradycyjnym rozumieniu z problemembezdomności mamy do czynienia gdy osoba niema gdzie mieszkać, nie ma adresu zameldowania.Nie będę rozdrapywała swoich jeszcze świeżych licealnychran i odwoływała się do Żeromskiego. Jednakw moim odczuciu brak meldunku czy własnego kąta,nie daje nikomu prawa do na nazywania kogokolwiekbezdomnym.Każdy ma swoją własną, niepowtarzalną ścieżkężycia i tak jak ślimak powinien „nosić dom w sobie”,to pozwoli każdemu człowiekowi być prawdziwieszczęśliwym. DOM tworzą ludzie i drugorzędnąkwestią jest gdzie mieszkają. Każdemu zdarzająsię wzloty i upadki, ale jeśli jest się silnym, wie sięKim się jest, to prędzej czy później wyjdzie się z kryzysu,bo dookoła są ludzie, którzy tworzą ten wirtualnydom i pomogą w trudnych chwilach, ściany i sufittego nie zrobią.Jeśli ktoś jest pogubiony, nie zna swojej wartości,nie ma zbudowanego domu w sobie to bardzo trudnozbudować mu dobre relacje z innymi ludźmi, którestworzą emocjonalny Dom, a następnie „ubrać” gow cztery ściany. Natomiast jeśli jest się dobrzeukształtowanym człowiekiem i murowanego domumurów nagle zabraknie, to osoba ta nie jest bezdom-28

POMOST - O BEZDOMNOśCI BEZ LęKUna. Wystarczy, że w porę zadziałają odpowiednie instytucjepaństwowe dając im dach nad głową, którypozwoli przetrwać relacjom i w przyszłości się usamodzielnić.Często jednak tak się nie dzieje, ludziemuszą się rozdzielić aby znaleźć pracę, schronienie.Rozpoczyna się powolny proces degradacji relacjii osobowości. Tu swój początek ma prawdziwa bezdomnośći w tym miejscu są korzenie powiedzenia,że kilka lat na ulicy robi z człowieka WRAK. Tu takżezaczyna się pole do popisu dla organizacji pozarządowychi specjalistów od odbudowy tego co się zawaliłoczy odrdzewienia tego co zardzewiało. Jednakprawdziwa pomoc, jest możliwa tylko w relacji człowiek– człowiek, a nie specjalista klient.Domek z kart zbudowany na wydmie z piasku. Takmoże się zdarzyć, jeśli ktoś nigdy nie miał DOMU,nie zaznał ciepła rodzinnego i w dzieciństwie nie nauczyłsię moralnego dekalogu, (lub moralnego ABCjak kto woli) który pozwala selekcjonować to co podsuważycie.. A przecież każdy chce mieć dom i budujego z kart jakie przyniesie życie bez jakiejkolwiek selekcji,na ruchomym gruncie pośpiechu. Bywa, że jedenz partnerów wie co to Dom i umie pokazać goukochanej osobie, wie jak nauczyć budować go, pielęgnowaći korzystać. Zdarza się, że jest to zadanie zbyttrudne i tu również popisać mogą się specjaliści.Domu trzeba się ciągle uczyć, dbać o niego boczas i drobne niepowodzenia jak kropla drążą skałę.Tylko, że łatwiej jest łatać skutki każdej kropli z osobnaniż czekać, aż Dom zacznie się walić, bo wtedymoże nie udać się bez pomocy specjalistów. Czasemniestety łatwiej jest uciec i budować zastępcze chatkiz innymi uciekinierami. Paradoksalnie bezdomnośćstaje się domem. Tęsknota za tym co było doskwiera,ale wrócić jest o wiele trudniej niż powstrzymać tenprzed laty walący się z hukiem dom. Sprawdza się powiedzeniemądry Polak po szkodzie.Czasem ktoś mniej lub bardziej świadomie chcebyć bezdomny. Pomocy owszem potrzebuję, ale naswoich warunkach i zasadach. Tak moim zdaniemdzieje się jeśli czyjąś tożsamością stanie się uzależnienie,czy bezdomność. Ludzie uwielbiają mówićkim są: jestem filatelistą, żeglarzem, policjantem, lekarzem,psychologiem. Kiedyś zapytano mnie kim jajestem? Odpowiedziałam, że sobą. Do dziś pamiętamzdziwienia na twarzach tych wszystkich... Może towłaśnie o to chodzi, rozpaczliwie chcemy być kimś,więc stajemy się bezdomnymi, potem jesteśmy wychodzącymiz bezdomności np. Barkowiczami. Dlaczegoniektórzy tak bardzo boją się być sobą?Ślimaki są ślimakami i nie twierdzą, że są zjadaczamisera, mimo naszych usilnych chęci. Dlategopozwólmy sobie być sobą. Tylko, że mało się o tymmówi, a już na pewno nie uczy w szkołach.Nad pronaosem delfickiej wyroczni widniał napis:GNOTHIS SEAUTON co znaczy: POZNAJ SIEBIESAMEGO. William Shakespeare pisał, że życie jestteatrem, socjolodzy twierdzą, że każdego z nas stwarzarola, ale ja życzę wszystkim bezdomnym żebyznaleźli swoje prawdziwe Ja, może okaże się, że niejest ono bezdomne. Choć gdyby wszyscy zawsze byliszczęśliwi, to nie wiedzieli by o tym, bo radość uświadamiamysobie na tle smutku a szczęście na nieszczęściu,o Domu myślimy wtedy gdy... Myślę, że warto tozmienić, zanim życie spłata nam figla.Esej Katarzyny Krejzy wyróżniony w konkursiena esej w ramach Festiwalu Sztuki Bezdomnej Cieszyn2004rzysłowiaauką i pracą narody się bogacą.ez pracy nie ma kołaczy.racuj, pracuj - a garb ci sam wyrośnie.adna praca nie hańbi.aka praca taka płaca.zy się stoi czy się leży dwa tysiące (kiedyś-miliony!) się należy.PISMO SAMOPOMOCY 29

każdy z <strong>na</strong>s doświadcza w procesie socjalizacji, majągo niekiedy <strong>na</strong> przykład dzieci w przedszkolu. Niektóredramatycznie przeżywają dzień <strong>bez</strong> rodziców,<strong>bez</strong> własnego domu. Podobnym doświadczeniemjest wyjazd <strong>na</strong> kolonie, ten moment emocji związanyz opuszczeniem domu. Wejście w <strong>bez</strong>domność jestteż wejściem w anonimowość, która ma swoje dobre,ale i złe strony: brak ciągłości, zagrożenie, poczucie,że jestem tylko dzisiaj i nie istnieje wczoraj ani jutro.Z drugiej strony jest poczucie, że „istnieje tylkodla siebie, nie muszę się z nikim ścigać, nikomu nieprzynoszę wstydu za nic nie muszę być wdzięczny.Ci, którzy pomagają <strong>bez</strong>domnym, powinni mi dziękować,bo przeze mnie mogą czuć się lepsi”. Bezdomnośćto przeżywanie określonych emocji i budowanieokreślonych systemów iluzji i zap<strong>rzecz</strong>ania.- A wyjście z <strong><strong>bez</strong>domności</strong>?Dla mnie stało się jasne, że pierwsze odwiedzinydomu to podróż powrot<strong>na</strong> od anonimowości do jakiejśtożsamości, do określenia siebie. Na przykładpodróż koleją: jadę i z każdą stacją mam więcej wspomnień:a to koledzy, a to jakieś zdarzenia. Wspomnienia<strong>na</strong>bierają realnych wymiarów: że kogoś lubiłemkogoś nie znosiłem, kogoś zawiodłem- wszystko tojest bardzo trudne do wytrzymania. Taką podróż tymtrudniej odbyć, im więcej jest <strong>na</strong>pięć, im więcej poczuciawiny a często i poczucia krzywdy. Kiedy człowieknie jest w stanie dać sobie rady z tymi uczuciamiupija się i w ogóle nie wsiada do pociągu. Nie możeznieść tego wracania do tożsamości znowu uciekaw anonimowość. W środowisku <strong>bez</strong>domnych jesttaki zwyczaj żeby nie pytać, nie dowiadywać się, nieprzekraczać cudzych granic. Również podczas terapiipacjentom bardzo trudno mówić o swojej dawnejtożsamości. Pewien trzeźwy alkoholik powiedział mi:„Wiesz, <strong>na</strong> terapii odwykowej w ogóle nie zajmowałemsię swoją <strong><strong>bez</strong>domności</strong>ą”. To, że mogłem przyjrzećsię i przea<strong>na</strong>lizować ją, było dla mnie jakby domknięciemtamtej terapii. Wtedy nikt mnie o to niepytał, nikt się tym nie zajmował, nikogo to nie obchodziło.Starczyło, że nie piłem, i to wszystkich zadowalało.Nawet mnie samego nie interesowało. Uciekałemod tego jak od ognia, bo się bałem, że ja sięw to zagłębię, to skończy się upiciem. Nie wierzyłem,że mogę się w to zanurzyć <strong>na</strong> trzeźwo i przez toprzejść. Zresztą zanim zostałem <strong>bez</strong>domnym, już siętak czułem wcześniej, by nic mnie nie łączyło z tymlokalem, w którym koczowałem. Mnie do domu nieciągnęło To pokazuje, że u tego człowieka <strong>bez</strong>domnośćzaczęła się wcześniej. On dawniej też miał poczuciebraku tożsamości i braku związku z miejscem.Niektórzy czują się obco we własnym domu, mająpoczucie pewnej inności, odrębności, ale boją się czywstydzą o tym mówić.Przedruk z Pisma Świat Problemów 2003/03Trzeba zrozumieć, kim są. Najważniejsza jestzmia<strong>na</strong> świadomościRozmowa z Markiem JaździkowskimGnothis seautonKATARZYNA KREJZYNie każdy kto mieszka <strong>na</strong> ulicy, dworcu, nocuje<strong>na</strong> wago<strong>na</strong>ch czy kątem u z<strong>na</strong>jomych jest <strong>bez</strong>domnyi odwrotnie ten kto ma piękny dom, mieszkanie możebyć <strong>bez</strong>domny. W tradycyjnym rozumieniu z problemem<strong><strong>bez</strong>domności</strong> mamy do czynienia gdy osoba niema gdzie mieszkać, nie ma adresu zameldowania.Nie będę rozdrapywała swoich jeszcze świeżych licealnychran i odwoływała się do Żeromskiego. Jed<strong>na</strong>kw moim odczuciu brak meldunku czy własnego kąta,nie daje nikomu prawa do <strong>na</strong> <strong>na</strong>zywania kogokolwiek<strong>bez</strong>domnym.Każdy ma swoją własną, niepowtarzalną ścieżkężycia i tak jak ślimak powinien „nosić dom w sobie”,to pozwoli każdemu człowiekowi być prawdziwieszczęśliwym. DOM tworzą ludzie i drugorzędnąkwestią jest gdzie mieszkają. Każdemu zdarzająsię wzloty i upadki, ale jeśli jest się silnym, wie sięKim się jest, to prędzej czy później wyjdzie się z kryzysu,bo dookoła są ludzie, którzy tworzą ten wirtualnydom i pomogą w trudnych chwilach, ściany i sufittego nie zrobią.Jeśli ktoś jest pogubiony, nie z<strong>na</strong> swojej wartości,nie ma zbudowanego domu w sobie to bardzo trudnozbudować mu dobre relacje z innymi ludźmi, którestworzą emocjo<strong>na</strong>lny Dom, a <strong>na</strong>stępnie „ubrać” gow cztery ściany. Natomiast jeśli jest się dobrzeukształtowanym człowiekiem i murowanego domumurów <strong>na</strong>gle zabraknie, to osoba ta nie jest <strong>bez</strong>dom-28

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!