10.07.2015 Views

Fronda21-22

Fronda21-22

Fronda21-22

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

wano mnie z pewnym zdziwieniem. Jak to, to ty? Dawno cię nie widzieliśmy- słyszałem. Jakby nigdy nic zaczynałem rozmowę o czymś obojętnymi ostrożnie, po szpiegowsku, zadawałem podchwytliwe pytania. Wiecie,ostatnio Marta miała ciężki czas. Coś nie wyszło jej w pracy, a jeszcze ja teżnie byłem w dobrej formie. Nie wiem dlaczego powtarzałem jak papuga: niebyłem w dobrej formie.Spotykały mnie spojrzenia życzliwe, ale nierozumiejące. Więc tak po prostuodeszła, nie pozostawiwszy śladu? Zostało mi tylko czekać na przypadek,na to, że w końcu się odezwie. Nie, ten stan nie mógł trwać w nieskończoność,bądź co bądź byliśmy parą, prawie mężem i żoną, więc musiała się,wcześniej czy później, wcześniej czy później, odezwać, choćby po to, żeby towszystko - jakie wszystko? jakie wszystko? - zakończyć. Czekałem na jej słowa,na jej przebaczenie i gotów byłem przyjąć wszystkie warunki.Następnego dnia nie poszedłem na mszę, nawet się nie pomodliłem.W pracy siedziałem smutny i prawdę powiedziawszy wymknąłem się przedczasem, mówiąc, że się źle czuję i idę do lekarza. Ale Marta nie zadzwoniła.Ani tego dnia, ani następnego. Znowu zacząłem chodzić do pracy. Pogodziłemsię z samotnością i pustką. Nie potrafiłem jedynie odzyskać dawnej pobożności.Wstydziłem się własnej słabości. Zbłaźniłem się przed Bogiem,rzuciłem Go w kąt jak niepotrzebny sprzęt, jakby nic dla mnie nie znaczył.Dlatego też odkładałem spotkanie z Tomaszem. Jak mogłem go przekonywaćo prawdziwości wiary, skoro przy pierwszej rzeczywistej próbie porzuciłemją? Wreszcie postanowiłem powiedzieć mu uczciwie, jak się rzeczy mają.* * *Umówiliśmy się na spacer w Łazienkach. Był gorący, czerwcowy dzień. Tomaszmiał być o szóstej przed Pałacem na Wodzie. Przyszedłem do parku niecowcześniej. Kupiłem lody i usiadłem nad brzegiem stawu. Patrzyłem napyszczki karpi, wychylające się z mętnej, gęstej wody, na łabędzie sunąceprzede mną, feerię kolorów roztaczanych przez majestatycznie kroczące pawie.Zgiełk rozmów turystów, krzyki dzieci. Poddawałem się słońcu. Wierzbytonęły w stawie, wiatr dmuchał łagodnie. Załopotały skrzydła dzikich kaczek.Tomasz się nie pojawił. Dziwna siła trzymała mnie tego dnia nad stawemw Łazienkach. Nie mogłem się oderwać od tego miejsca. Co próbowałem312 FRONDA 21/<strong>22</strong>

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!