Nr 7 - Archiwalny serwis Instytutu Pamięci Narodowej

Nr 7 - Archiwalny serwis Instytutu Pamięci Narodowej Nr 7 - Archiwalny serwis Instytutu Pamięci Narodowej

10.07.2015 Views

prawda czasów, prawda ekranu 57Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych powstałyobrazy, które na zawsze weszły do kanonu polskiegofilmu wojennego. Ukazywały one, jak Wolne miasto w reżyseriiStanisława Różewicza, Orzeł Leonarda Buczkowskiegoczy Lotna Andrzeja Wajdy – przy wszystkich ograniczeniachoraz historycznych błędach, nieścisłościach czy wręcz przekłamaniach– różne aspekty Września 1939 roku. Częściowozapomniany, a zawierający znakomite dokumentalne wstawkiz walk lotniczych w czasie Bitwy o Anglię, film Historiajednego myśliwca w reżyserii Huberta Drapelli opowiadało udziale w tych walkach polskich lotników. Z kolei ZamachJerzego Passendorfera – nawiązujący do najgłośniejszejakcji bojowej Armii Krajowej w okupowanej Warszawie,czyli zastrzelenia w biały dzień w centrum tzw. niemieckiejdzielnicy gen. Franza Kutschery – początkowo krytykowanyza nadmierną swobodę w traktowaniu faktów (na przykładukazanie akcji, która w rzeczywistości została przeprowadzona1 lutego 1944 roku, w realiach wiosenno-letnich),z czasem został zaakceptowany także przez przedstawicieliśrodowiska akowskiego, a nawet niektórych uczestnikówtamtej głośnej akcji. Wreszcie, w Kanale i Eroice AndrzejWajda oraz Andrzej Munk sięgnęli po wątki związane z PowstaniemWarszawskim, o którym do niedawna w Polscepublicznie mówiono jedynie w sposób skrajnie tendencyjny,urągający pamięci bohaterów.Na parę rzeczy warto jednak zwrócić uwagę. Po pierwsze– w latach triumfów „polskiej szkoły filmowej” – odczasu wprowadzenia na ekrany w 1955 roku filmu w reżyseriiJana Rybkowskiego Godziny nadziei przez ponaddziesięć lat – nie zrealizowano ani jednego filmu, któryopowiadałby o zwycięskich walkach „ludowego” WojskaPolskiego w końcowym okresie II wojny światowej. Podrugie – w przeciwieństwie do pierwszych lat powojennych,kiedy to m.in. w Zakazanych piosenkach, Mieście nieujarzmionym,Ostatnim etapie czy zwłaszcza w Ulicy granicznejpodejmowano kwestię relacji polsko-żydowskich w czasieokupacji i poruszano problematykę Zagłady ludności żydowskiej– w popaździernikowym filmie problematyka tabyła raczej słabo reprezentowana, co było nie tylko następstwemograniczeń cenzuralnych.Wreszcie, po trzecie, a to dla niniejszych rozważań jestnajważniejsze, chociaż wątki komediowe, nawiązujące dookupacyjnej codzienności, pojawiały się już we wcześniejzrealizowanych filmach, takich jak Zakazane piosenki, Cafépod Minogą czy Eroica, to jednak długo nie mogła powstaćpolska komedia wojenna. Wydaje się, że filmowcy trafnieodczytywali nastroje społeczne i dobrze rozumieli, że potak wielkiej traumie, jaką społeczeństwo przeżyło w latach1939–1945, Polacy sami zdecydują, w którym momenciebędą w stanie śmiać się na filmach tego typu. Pewien precedenszresztą już był. W początku lat sześćdziesiątych sporympowodzeniem w Polsce cieszyła się francuska komedia Babetteidzie na wojnę w reżyserii Christiana-Jaque’a, w którejtytułową rolę zagrała będąca u progu wielkiej międzynarodowejkariery Brigitte Bardot.Okupacja na wesołoJednak na oryginalną polską komedię wojenną trzeba byłopoczekać jeszcze parę lat. Dopiero w 1964 roku w odstępiesiedmiu miesięcy miały swoje premiery dwa pierwsze filmytego typu: najpierw w styczniu obraz Tadeusza ChmielewskiegoGdzie jest generał (nawiasem mówiąc, zarazem jedenz pierwszych filmów o walkach żołnierzy „ludowego”Wojska Polskiego z Niemcami w końcowym okresie wojny),później, w sierpniu, Giuseppe w Warszawie w reżyseriiStanisława Lenartowicza. Te dwa filmy łączy osoba grającejgłówne role kobiece, jednej z najpopularniejszych ówczesnychpolskich aktorek, Elżbiety Czyżewskiej.W filmie Giuseppe w Warszawie wcieliła się w rolę Marii,młodziutkiej harcerki mieszkającej w okupowanej Warszawiei działającej w konspiracji. Jej starszy brat Stanisław jestartystą malarzem, który zarabia na utrzymanie domu malowaniemtandetnych obrazów. Bardzo śmiałym, ale i udanympomysłem twórców filmu było powierzenie roli niecosafandułowatego, nieco zalęknionego, nieco zwariowanegomalarza Zbigniewowi Cybulskiemu, który od chwili gdyw Popiele i diamencie Andrzeja Wajdy wcielił się w rolęMaćka Chełmickiego, dla wielu ludzi był prawdziwymidolem i symbolem akowskiego pokolenia.Jednak prawdziwą gwiazdą filmu okazał się grający tytułowąrolę włoski aktor Antonio Cifariello, który w momencieprzyjazdu na zdjęcia do Polski miał 33 lata i w dorobkuokoło dwudziestu kreacji filmowych. Niestety, Giuseppew Warszawie był jednym z jego ostatnich filmów. 12 grudnia1968 roku Cifariello zginął bowiem w Lusace w Zambiiw katastrofie samolotu podchodzącego do lądowania. Przygotowywałsię tam do kolejnej roli filmowej.Przygody włoskiego żołnierza w okupowanej Warszawie,z czasem dezertera z armii ekspedycyjnej na FroncieWschodnim, są same w sobie zabawne. Dodatkową atrakcjąfilmu są oczywiście podejmowane przez Włocha próbymówienia po polsku. Jest przy tym zrozumiałe, że zgodniez konwencją mamy do czynienia z czymś na kształt komediipomyłek. Śmieszne są perypetie Stanisława paradującegopo mieście we włoskim mundurze – żołnierza bądź co bądźwrogiej armii. Zabawne są podejmowane przez Włochapróby zdobycia (nawet drogą symulowania ataku wyrostkarobaczkowego) względów ślicznej Polki. W filmie jest teżtrochę celnych obserwacji codziennego życia okupacyjnego:jest scena ze szmuglerami w pociągu nieodparcie nasuwającaskojarzenia z podobną sekwencją w Zakazanychpiosenkach, jest „łapanka” na dworcu i na targowisku, jestpokazany pokątny handel dosłownie wszystkim, nawet skradzionąbronią palną, jest rzucanie wydmuszkami z tuszemw wystawy lokali „Nur für Deutsche”, są ukazane karykaturalniezajęcia „podchorążówki” z konspiracyjnymi hasłami

58 prAwDA czAsów, prAwDA ekrAnuFot. Filmoteka Narodowa Kadr z fi lmu: na pierwszym planie Elżbieta Czyżewska i Zbigniew Cybulskiw rodzaju: „Czy żaba zniosła skrzek?” albo zakonspirowanymikomunikatami w stylu: „Przywieziono pokarm dlakanarków” itp.Ale jest także w filmie scena jak gdyby nakręcona „kupokrzepieniu serc”, kiedy to niemieccy żołnierze z różnychformacji wzajemnie rozbrajają się na ulicach, przy okazjiniejednokrotnie ostrzeliwując się i wywołując chaos w całymmieście. Następnie jesteśmy świadkami, jak są karaniprzez przełożonego karą śmierci bądź zesłaniem na frontwschodni. Szczególna rola w całej tej sekwencji przypadłaJaremie Stępowskiemu, który brawurowo zagrał będącegosprawcą całego zamieszania strażnika więzienia Wehrmachtu.Zgodnie z zasadami obowiązującymi w filmachtego typu historia kończy się dobrze. W ostatniej sceniewidzimy, że nawet włoskiemu żołnierzowi, któremu śnił siępowrót do domu nad morzem na południu Włoch, udałosię zrealizować to marzenie.Ochy i achyCiekawe, że ta bezpretensjonalna komedia filmowa zyskałacałkiem przychylne recenzje, także wśród zwykle surowychkrytyków filmowych. Janusz Skwara napisał w „Filmie”:„Giuseppe w Warszawie jest już zabawą pełną gębą”. ZygmuntKałużyński na łamach „Polityki” poszedł jeszcze daleji stwierdził: „Giuseppe w Warszawie jest to wydarzeniesensacyjne w dziejach martyrologii polskiej: pierwsza groteskana temat wojny”. Z kolei Aleksander Jackiewicz pisał:„Komedia Lenartowicza, wydaje się, osiągnęła to, czegonie osiągnęła u nas chyba żadna, w każdym razie w takimstopniu; pośrodku białego dnia, pośrodku zainscenizowanegowiernie życia – pokazała okupacyjny swoisty dowcipjednego z najdziwniejszych miast”.Na koniec jeszcze jedna uwaga natury ogólnej. W 2011roku Giuseppe w Warszawie, podobnie jak w ostatnich latachwiele innych polskich filmów, został poddany rekonstrukcjicyfrowej. Muszę jednak stwierdzić, że w tym wypadkuefekt nie jest tak piorunujący, jak na przykład w wypadkukolorowych Krzyżaków Aleksandra Forda czy czarno--białego filmu Pociąg w reżyserii Jerzego Kawalerowicza,które nigdy nie wyglądały tak, jak obecnie po remasteringu.U Lenartowicza bodaj najwięcej zyskała ścieżka dźwiękowafilmu. Mam tutaj na myśli wspaniałą, inspirowaną włoskimimotywami, muzykę autorstwa Wojciecha Kilara, którąobecnie w pełni możemy podziwiać i docenić jej wartość.W następnych latach Kilar – między innymi za sprawą iście„westernowej” muzyki do Pana Wołodyjowskiego, Hubalai w końcu wspaniałego poloneza z Pana Tadeusza – stał siękrólem polskiej muzyki filmowej.prof. dr hab. Jerzy Eisler – historyk, dyrektor Oddziału IPN w Warszawie;zajmuje się dziejami PRL, a także najnowszą historią Francji i historią kina; autorm.in. Polski rok 1968 (2006), „Polskie miesiące”, czyli kryzys(y) w PRL (2008)

prawda czasów, prawda ekranu 57Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych powstałyobrazy, które na zawsze weszły do kanonu polskiegofilmu wojennego. Ukazywały one, jak Wolne miasto w reżyseriiStanisława Różewicza, Orzeł Leonarda Buczkowskiegoczy Lotna Andrzeja Wajdy – przy wszystkich ograniczeniachoraz historycznych błędach, nieścisłościach czy wręcz przekłamaniach– różne aspekty Września 1939 roku. Częściowozapomniany, a zawierający znakomite dokumentalne wstawkiz walk lotniczych w czasie Bitwy o Anglię, film Historiajednego myśliwca w reżyserii Huberta Drapelli opowiadało udziale w tych walkach polskich lotników. Z kolei ZamachJerzego Passendorfera – nawiązujący do najgłośniejszejakcji bojowej Armii Krajowej w okupowanej Warszawie,czyli zastrzelenia w biały dzień w centrum tzw. niemieckiejdzielnicy gen. Franza Kutschery – początkowo krytykowanyza nadmierną swobodę w traktowaniu faktów (na przykładukazanie akcji, która w rzeczywistości została przeprowadzona1 lutego 1944 roku, w realiach wiosenno-letnich),z czasem został zaakceptowany także przez przedstawicieliśrodowiska akowskiego, a nawet niektórych uczestnikówtamtej głośnej akcji. Wreszcie, w Kanale i Eroice AndrzejWajda oraz Andrzej Munk sięgnęli po wątki związane z PowstaniemWarszawskim, o którym do niedawna w Polscepublicznie mówiono jedynie w sposób skrajnie tendencyjny,urągający pamięci bohaterów.Na parę rzeczy warto jednak zwrócić uwagę. Po pierwsze– w latach triumfów „polskiej szkoły filmowej” – odczasu wprowadzenia na ekrany w 1955 roku filmu w reżyseriiJana Rybkowskiego Godziny nadziei przez ponaddziesięć lat – nie zrealizowano ani jednego filmu, któryopowiadałby o zwycięskich walkach „ludowego” WojskaPolskiego w końcowym okresie II wojny światowej. Podrugie – w przeciwieństwie do pierwszych lat powojennych,kiedy to m.in. w Zakazanych piosenkach, Mieście nieujarzmionym,Ostatnim etapie czy zwłaszcza w Ulicy granicznejpodejmowano kwestię relacji polsko-żydowskich w czasieokupacji i poruszano problematykę Zagłady ludności żydowskiej– w popaździernikowym filmie problematyka tabyła raczej słabo reprezentowana, co było nie tylko następstwemograniczeń cenzuralnych.Wreszcie, po trzecie, a to dla niniejszych rozważań jestnajważniejsze, chociaż wątki komediowe, nawiązujące dookupacyjnej codzienności, pojawiały się już we wcześniejzrealizowanych filmach, takich jak Zakazane piosenki, Cafépod Minogą czy Eroica, to jednak długo nie mogła powstaćpolska komedia wojenna. Wydaje się, że filmowcy trafnieodczytywali nastroje społeczne i dobrze rozumieli, że potak wielkiej traumie, jaką społeczeństwo przeżyło w latach1939–1945, Polacy sami zdecydują, w którym momenciebędą w stanie śmiać się na filmach tego typu. Pewien precedenszresztą już był. W początku lat sześćdziesiątych sporympowodzeniem w Polsce cieszyła się francuska komedia Babetteidzie na wojnę w reżyserii Christiana-Jaque’a, w którejtytułową rolę zagrała będąca u progu wielkiej międzynarodowejkariery Brigitte Bardot.Okupacja na wesołoJednak na oryginalną polską komedię wojenną trzeba byłopoczekać jeszcze parę lat. Dopiero w 1964 roku w odstępiesiedmiu miesięcy miały swoje premiery dwa pierwsze filmytego typu: najpierw w styczniu obraz Tadeusza ChmielewskiegoGdzie jest generał (nawiasem mówiąc, zarazem jedenz pierwszych filmów o walkach żołnierzy „ludowego”Wojska Polskiego z Niemcami w końcowym okresie wojny),później, w sierpniu, Giuseppe w Warszawie w reżyseriiStanisława Lenartowicza. Te dwa filmy łączy osoba grającejgłówne role kobiece, jednej z najpopularniejszych ówczesnychpolskich aktorek, Elżbiety Czyżewskiej.W filmie Giuseppe w Warszawie wcieliła się w rolę Marii,młodziutkiej harcerki mieszkającej w okupowanej Warszawiei działającej w konspiracji. Jej starszy brat Stanisław jestartystą malarzem, który zarabia na utrzymanie domu malowaniemtandetnych obrazów. Bardzo śmiałym, ale i udanympomysłem twórców filmu było powierzenie roli niecosafandułowatego, nieco zalęknionego, nieco zwariowanegomalarza Zbigniewowi Cybulskiemu, który od chwili gdyw Popiele i diamencie Andrzeja Wajdy wcielił się w rolęMaćka Chełmickiego, dla wielu ludzi był prawdziwymidolem i symbolem akowskiego pokolenia.Jednak prawdziwą gwiazdą filmu okazał się grający tytułowąrolę włoski aktor Antonio Cifariello, który w momencieprzyjazdu na zdjęcia do Polski miał 33 lata i w dorobkuokoło dwudziestu kreacji filmowych. Niestety, Giuseppew Warszawie był jednym z jego ostatnich filmów. 12 grudnia1968 roku Cifariello zginął bowiem w Lusace w Zambiiw katastrofie samolotu podchodzącego do lądowania. Przygotowywałsię tam do kolejnej roli filmowej.Przygody włoskiego żołnierza w okupowanej Warszawie,z czasem dezertera z armii ekspedycyjnej na FroncieWschodnim, są same w sobie zabawne. Dodatkową atrakcjąfilmu są oczywiście podejmowane przez Włocha próbymówienia po polsku. Jest przy tym zrozumiałe, że zgodniez konwencją mamy do czynienia z czymś na kształt komediipomyłek. Śmieszne są perypetie Stanisława paradującegopo mieście we włoskim mundurze – żołnierza bądź co bądźwrogiej armii. Zabawne są podejmowane przez Włochapróby zdobycia (nawet drogą symulowania ataku wyrostkarobaczkowego) względów ślicznej Polki. W filmie jest teżtrochę celnych obserwacji codziennego życia okupacyjnego:jest scena ze szmuglerami w pociągu nieodparcie nasuwającaskojarzenia z podobną sekwencją w Zakazanychpiosenkach, jest „łapanka” na dworcu i na targowisku, jestpokazany pokątny handel dosłownie wszystkim, nawet skradzionąbronią palną, jest rzucanie wydmuszkami z tuszemw wystawy lokali „Nur für Deutsche”, są ukazane karykaturalniezajęcia „podchorążówki” z konspiracyjnymi hasłami

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!